Jak reagować na bullying w szkole?

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Czasami można odnieść wrażenie, że kategorie „bullying” i „przemoc rówieśnicza” stosowane są zamiennie. Czy rzeczywiście oznaczają to samo? Rozmawiamy o tych zjawiskach z Anetą Dyrdą z Centrum Edukacji Obywatelskiej.

Aneta Dyrda: W dyskursie pojawiają się różne definicje przemocy rówieśniczej i bullyingu, ale niezależnie od tego istnieją duże różnice między tymi zjawiskami. Przemoc rówieśnicza może być jednorazowa, bullying już nie – to zjawisko trwałe i wyraźnie intencjonalne. Możemy uznać, że przemoc rówieśnicza ma szersze znaczenie, a bullying – węższe. Jednak niezależnie od tych różnic skala bullyingu jest dziś bardzo niepokojąca. Powinniśmy uważnie przyglądać się temu zjawisku i na nie reagować.

Jaka w takim razie jest skala bullyingu wśród dzieci i nastolatków?

Według raportu HBSC (Health Behaviour in School-aged Children, WHO) z 2022 roku w Polsce ofiarą bullyingu było około 13 procent uczniów w wieku 11-15 lat, podczas gdy średnia HBSC zebrana z 44 krajów, wynosi 11 procent. Polska plasuje się mniej więcej pośrodku. Najniższy wskaźnik zanotowano w Hiszpanii i Portugalii (około 3 procent), najwyższy – na Litwie i Łotwie (30 procent). 

Jednak według raportu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę aż 66 procent dzieci w Polsce zgłosiło, że chociaż raz doświadczyło przemocy ze strony rówieśników. Oba raporty wskazują, że skala bullyingu wzrasta. Musimy zacząć reagować w sposób systemowy. 

Żeby reagować, trzeba wiedzieć na co. Jak rozpoznać bullying?

Przemoc fizyczna występuje stosunkowo rzadko. Jeśli uczeń został pobity, na ogół oznacza to, że przeoczyliśmy wiele sygnałów. Ale jeśli uczeń zażartuje z drugiego na lekcji, trudno od razu dostrzec w tym wzór bullyingu. Tymczasem jest to moment, w którym powinniśmy zanotować taką sytuację i zapytać innych nauczycieli, czy na ich zajęciach miała miejsce podobna. 

Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że osoba, która dopuszcza się przemocy, na ogół potrzebuje publiczności. Testuje na niej, do czego może się posunąć. Sprawdza, kto i jak reaguje. Dlatego schowany plecak, zeszyt wyrzucony do kosza czy żart na lekcji powinny być dla dorosłych sygnałem, że być może nie jest to jednorazowy wybryk, a ofiara nie jest przypadkowa. Bullying to ciąg bardzo konkretnych zdarzeń.

Czy mogłaby Pani podać przykład takiego ciągu?

Podam dwa. W pierwszym ofiarą jest dziewczynka, nazwijmy ją Ania. W klasie zawsze z boku, kiedyś miała koleżanki, teraz raczej jest sama. Dzieci nie chcą z nią pracować w grupie. Czasami żartują, gdy coś mówi, więc unika odpowiedzi na lekcji. Częściej jednak uczniowie nie mówią nic: po prostu się śmieją i kręcą głowami, gdy uwaga klasy w jakikolwiek sposób skupia się na Ani. Dziewczynka może wydawać się „przewrażliwiona”, bo na każdą pozorną „drobnostkę”, na przykład pożyczony bez pytania ołówek, reaguje bardzo emocjonalnie.

Widzimy te sytuacje jako dorośli, którzy prowadzą lekcję, po czym biegną do kolejnych zajęć. Nie dostrzegamy, że jedna z osób, niekoniecznie ta najgłośniejsza, wybrała sobie Anię na swoją ofiarę. Tymczasem pierwsze, co zrobiła, to zaczęła zbierać wokół siebie osoby, które chętnie przyłączyły się do żartowania z Ani. Potem wyśmiewały każde dziecko, które z Anią rozmawiało lub bawiło się, więc po jakimś czasie nikt nie chciał z nią spędzać czasu. Ania nie potrafiła się przed tym bronić. Nie wiedziała, dlaczego niegdysiejsze przyjaciółki teraz unikają jej lub zgadzają się z resztą, że jest „głupia” lub „dziwna”. Do tego utarło się, że zabawnie jest zabierać jej różne drobiazgi. Nikt nie zostanie ukarany za „pożyczenie” ołówka czy gumki do włosów. Jeśli nawet nauczyciel zwróci uwagę, wystarczy przeprosić i powiedzieć, że to był przypadek. Dla części uczniów stało się to rodzajem współzawodnictwa, mimo że doprowadzają Anię do łez. 

A drugi przykład?

Tomek od dorosłych często słyszy, żeby się nie przejmował, kiedy chłopcy wyśmiewają jego wzrost. Najbardziej boli to, że wśród śmiejących się jest jego kolega, który dwa lata wcześniej doświadczał tego samego; teraz jednak wzrostem dogonił rówieśników i sam dokucza. Gdy w klasie trzeba coś poprawić lub zawiesić, chłopcy zgłaszają Tomka, by to zrobił. Do drużyny koszykówki wybierają go jako pierwszego, czasem żartują przy nim głośno, że coś jest „niewielkim kłopotem”. Niby nic, ale to trwa miesiącami. Pewność siebie Tomka spada, trudno mu określić, kto jest jego przyjacielem, a kto nie, bo koledzy pozornie okazują mu życzliwość. Wie, że bawią się jego kosztem, ale trudno mu to nazwać, więc nie zgłasza tego nikomu. 

Co było dalej?

Rodzice Ani dowiedzieli się od niej, że koleżanki by ponownie przyjąć ją do grupy, zrobiły jej „rytuał przejścia” – przejechały rozpakowanym lizakiem po desce klozetowej i kazały Ani go zjeść. W przypadku Tomka klasa doniosła – na Tomka, bo po kolejnym żarcie nie wytrzymał i uderzył kolegę. Szkoły Ani i Tomka zareagowały ostro, ale dopiero po tych sytuacjach. Dlatego tak ważne jest, byśmy zwracali uwagę na nawet na z pozoru błahe zachowania. Jeśli tego nie zrobimy, one będą eskalować. Zdecydowana większość z nich nie jest jednorazowym wybrykiem.

Powiedziała Pani o izolowaniu od kolegów, milczeniu i przyzwoleniu grupy na przemoc, a także o pozornie niewinnych, powtarzających się żartach. Na co jeszcze powinniśmy zwrócić uwagę?

Z pewnością na swoistą hierarchię w klasie, w której jedna grupa dominuje nad innymi. Na przykład na stosowany przez młodzież podział na tak zwanych „fejmów” i „luzerów”. Albo na sytuacje, w których dowolna cecha ofiary jest przedmiotem żartów lub pozornie z niczym nie związanych uwag – tak jak w przypadku Tomka. Warto też zwrócić uwagę na testowanie granic, ponieważ osoba przemocowa na różne sposoby sprawdza, jak daleko może się posunąć i przy rówieśnikach, i przy dorosłych. Odmawianie współpracy z tą osobą, plotkowanie na jej temat, negatywne komentowanie wszystkiego, co ofiara robi. Przemoc fizyczna jest gdzieś na końcu i na ogół w ogóle do niej nie dochodzi. W końcu po co kogoś bić, jeśli można go niszczyć psychicznie na żywo lub w internecie.

Skąd nauczyciele mają wiedzieć o tym, co dzieje się w internecie? Przecież nie ma ich na czatach czy w klasowych grupach.

To prawda. Często nauczyciele dowiadują się o niepokojących sytuacjach w sieci od rodziców lub od któregoś z uczniów. Nikt od niech nie oczekuje, że będą sprawdzać internetowe konta uczniów, to zresztą prawnie w zasadzie niemożliwe. Możliwe natomiast jest przygotowanie się na taką sytuację. Gdy dowiadujemy się, że doszło do przemocowego zachowania, powinniśmy wiedzieć, jak zareagować. Jak rozmawiać z klasą, kogo poprosić o wsparcie, jak wesprzeć ofiarę. Dlatego właśnie mówię o potrzebie rozwiązań systemowych, żebyśmy nie rozkładali rąk, mówiąc „Nie wiem, co mam z tym zrobić”.

Cyberprzemoc jest coraz częstsza i, co ciekawe, częściej dotyczy dziewcząt niż chłopców. Szczególnie narażone są dzieci w wieku od 11 do 13 lat i o ile wskaźnik przemocy „twarzą w twarz” maleje z wiekiem, to w przypadku cyberbullyingu wobec dziewcząt wręcz rośnie. Dlatego edukacja nie tylko dzieci, ale też wszystkich dorosłych z zakresu cyberprzemocy jest kluczowa. 

Kto najczęściej pada ofiarą bullyingu?

W sensie społecznym każdy, kto jest świadkiem i od dziecka uczy się, że na przemoc nie trzeba lub nie należy reagować. Poza tym przemoc na ogół ma płeć. Z innych „przyczyn” bullyingu doświadczają dziewczynki, a z innych chłopcy. Istnieją jednak pewne podobieństwa. Pierwszą jest status finansowy. Nie chodzi o to, że ktoś nie ma najnowszego iphona. Pretekstem do bullyingu mogą być równie dobrze „fejkowe” buty, tańsze kosmetyki, ubrania, zbita szybka w telefonie czy brak pieniędzy na wycieczkę.

Drugą przyczyną „bullyingu” jest jakakolwiek odmienność – zwłaszcza w zachowaniu lub zainteresowaniach. Jeśli dotyczy dzieci neuroróżnorodnych, mających trudności w relacjach społecznych, dochodzi do tego jeszcze ulubiony argument obserwatorów przemocy i części dorosłych.

Jaki to argument?

Ofiara sama jest sobie winna, bo na przykład nie ma poczucia humoru, za dużo lub za mało mówi, lubi smoki, konie albo pociągi, a powinna coś innego, co akurat jest modne wśród rówieśników. Czasami dorośli w dobrej wierze proponują dzieciom, żeby się „dostosowały”. Na przykład mniej biegały, mniej czytały, nie mówiły o swoich pasjach. To naprawdę nadal się zdarza.

Wygląd, kolor skóry, pochodzenie, akcent, gorszy stan zdrowia psychicznego, tożsamość płciowa lub seksualna. W zasadzie każdy cecha może być pretekstem do bullyingu. Ofiarą może być każda osoba, która zagraża pozycji społecznej sprawcy, albo jest dla niej łatwym celem. Dzięki temu sprawca przemocy może tę pozycję budować i umacniać. 

Jak w takim razie działać, żeby walczyć z przemocą w szkole?

Nieustannie uczyć się i uczyć innych. I zbudować w gronie pedagogicznym jasny system walki z przemocą. Potrzebne są zasady dotyczące wszystkich pracowników szkoły – także osób, które nie uczą – jak monitorować i zgłaszać różne trudne sytuacje. To bardzo ważne, by wiedzieć, do kogo zgłosić przemocowe zachowanie, a także co później dzieje się z takim zgłoszeniem. Czy trafia ono do pedagoga szkolnego czy do wychowawcy? Czy i kiedy należy zwrócić się do kogoś innego? Kto pracuje z klasą, w której dochodzi do bullyingu? Kto sprawdza sytuację ofiary? Czego może się spodziewać sprawca? 
Warto też wypracować i znać narzędzia miękkie, na przykład pytania, jakie warto zadać, by dowiedzieć się więcej o sytuacji przemocy. Wiedzieć, jak rozmawiać z dzieckiem, które może być ofiarą, a jak z dzieckiem, które może być sprawcą lub prowodyrem negatywnych zachowań.

Jak wypracować takie narzędzia?

Należy wspólnie, w gronie nauczycieli i nauczycielek odpowiedzieć na pytania, o których wspomniałam. Warto spisać te odpowiedzi. Później – uwewnętrznić i stosować. Co jakiś czas oczywiście należy sprawdzić, czy narzędzia działają i ewentualnie je poprawić, by działać sprawniej i skuteczniej.

Potrzebna jest też nieustanna edukacja w zakresie przemocy i cyberprzemocy. Edukacja musi dotyczyć też budowania zdrowych relacji, postaw obywatelskich, dbania o zdrowie psychiczne i reagowania na przemoc. Przecież nam samym, dorosłym, często jest trudno odezwać się, gdy ktoś powie coś krzywdzącego lub złośliwego. Czasami jeszcze trudniej, gdy robi to osoba, którą lubimy. Tym bardziej powinniśmy uczyć tego dzieci, pokazywać im różnicę między donosem a reakcją na zło. 

Kluczowe jest pracowanie z całą społecznością szkolną nad tym, by szkoła stała się miejscem bezpiecznym i przyjaznym, opartym na zdrowej komunikacji, życzliwości i otwartości. 

Nie wszystko trzeba wymyślać od zera. W Centrum Edukacji Obywatelskiej prowadzimy właśnie zapisy do bezpłatnego projektu wsparcia dla „Młodzi w akcji. Dla nauczyciela”, którego jednym z tematów jest bullying”. Mamy w Polsce wiele innych organizacji, które walczą o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży, i proponują szkołom materiały, darmowe programy edukacyjne czy wsparcie szkoleniowe. Zanim zbudujemy wieloletni ogólnopolski system walki z przemocą rówieśniczą, korzystajmy z tego, co już mamy. Uczmy się i sprawdzajmy, co działa, a co niekoniecznie. Bez tego będziemy bezbronni wobec nasilających się zjawisk a jeszcze bardziej bezbronne będą ich ofiary. 

Jest też coś, co możemy zrobić od razu. Wyrzućmy z naszego języka zdania typu „Ja też tak miałem i wyszedłem na ludzi”, „Zawsze tak było”, „Trzeba przez to przejść”. Jeśli zrozumiemy, że przemoc jest zła i niszcząca zawsze i dla każdego, najważniejszy krok będziemy mieć za sobą.

 

Notka o autorce: Aneta Derda jest koordynatorką i ekspertką w Centrum Edukacji Obywatelskiej. Jest specjalistką w zakresie edukacji antydyskryminacyjnej, edukacji filmowej i rozwoju czytelnictwa. Przez kilkanaście lat była nauczycielką wiedzy o społeczeństwie oraz uczyła języka polskiego jako obcego. Uzyskała certyfikaty mediatorki i tutorki rozwojowej w tutoringu indywidualnym i grupowym. Trenerka kompetencji miękkich i metodologii nauczania, w tym metody projektu, jako narzędzia w procesie grupowym.
Poza projektem „Młodzi w akcji. Dla nauczyciela” Centrum Edukacji Obywatelskiej prowadzi zapisy do innych bezpłatnych projektów wsparcia dla nauczycieli i nauczycielek. Sprawdź szczegóły na ceo.org.pl.

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ten pomysł jest wyśmienity i zasługuje na szerokie wdrożenie! Po 14 latach od pierwszego chyba wyraż...
Grażyna Uhman napisał/a komentarz do Refleksja nad wprowadzaniem technologii do nauczania
To jest strzał w dziesiątkę! Staram się sledzić nowosci technologiczne w edukacji, skończyłam kurs ...
Wynik jest oczywisty. Jeśli ktoś mało korzysta - nic nie zmieni kilkugodzinna przerwa. Jeśli ktoś du...
Danuta Sterna napisał/a komentarz do Nauczanie z technologią w tle
Właśnie o tym piszę, nie możemy się odwrócić od technologii, ale potrzeba bardzo dużego rozsądku i r...
Marcin Polak napisał/a komentarz do Nauczanie z technologią w tle
Dużo problemów wynika z tego, że szkoły często kupują bez długofalowego planu, byle co - to, co im w...
Gość napisał/a komentarz do Uczenie się metodą uczniowskiego eksperymentu
bardzo fachowo i przystępnie wyłożony temat, brawo!
Ppp napisał/a komentarz do Pomysł na lekcję wychowawczą
Pomysł ciekawy, ale proponuję teraz obliczyć PRAWDOPODOBIEŃSTWO trwałego wcielenia w życiu tego, co ...
Maciej M Sysło napisał/a komentarz do Czy projekt to dobra forma uczenia się?
Poniższy fragment pochodzi z mojej pracy "Przyszłość Laboratorium", która ukazała się w czasopiśmie ...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie