O nauce czytania słów kilka

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Nauka czytania jest jedną z najważniejszych umiejętności potrzebnych nam w życiu. Z uwagi na fakt, iż należy do transferu dalekiego, dla wielu dzieci w młodszym wieku szkolnym jest trudną do osiągnięcia umiejętnością. Podzielę się moimi doświadczeniami w rozwijaniu umiejętności czytania w klasach I-III.

Czytanie aktywizuje wszystkie płaty mózgu oraz móżdżek, odpowiedzialny m.in. za planowanie ruchów, zawiaduje artykulacją i jest ważnym elementem wnioskowania i rozumowania.

Rozpoczynając pracę z pierwszoklasistami zawsze w jednym zespole mam dzieci, które już płynnie czytają, ale i takie, które nie znają liter oraz takie, które znają wszystkie, jednak nie potrafią ich „złożyć” w wyrazy. Mam też i takie dzieci, które znają litery, ale je mylą. Wynika to z faktu, że prawa półkula mózgu rozpoznaje je na zasadzie podobieństwa. By dostrzec różnice pomiędzy poszczególnymi elementami liter niezbędna jest natomiast praca półkuli lewej. Pewne jest to, że by uczeń nie miał trudności edukacyjnych, także w zakresie czytania, niezbędna jest praca obydwu półkul mózgowych.

Kiedy dziecko już na progu klasy pierwszej samodzielnie czyta niewątpliwie jest to klasowy „prymus”, ponieważ samodzielnie potrafi przeczytać polecenia i je wykonać. Pracuje przy tym w dobrym tempie i lubi czytać, bo nie sprawia mu to trudności. Natomiast pozostali niekoniecznie. Wszystko dlatego, że czytanie sprawia im problem. Sama należałam do tej grupy, mając kłopot z analizą i syntezą słuchową wyrazów, przez co nie znosiłam czytać. Do dziś pamiętam, że czytanie na początkowym etapie nauki szkolnej było dla mnie największą karą i zwykle kończyło się płaczem. Niestety, nikt w tamtym czasie nie powiedział moim rodzicom, gdzie leży przyczyna i co zrobić by zniwelować te trudności. Na szczęście dziś „połykam” książki.

Metoda sylabowa

Wiele razy słyszę od nauczycieli, bądź też znajomych, że ich dzieci uczą się czytać metodą sylabową. Ilekroć pytam na czym metoda ta polega, dowiaduję się, że jest to czytanie sylabami. Przyglądając się dodatkowym książkom, które bez trudu można kupić w jednym z dyskontów spożywczych, zawarte w nich teksty złożone są z dwukolorowych sylab. Wyróżnianie sylab zarówno kolorami (na przemian czarnymi i czerwonymi), pionowymi kreskami czy też myślnikami to nic innego jak sylabizowanie a nie metoda sylabowa. Czytanie np.: kolorowych sylab może prowadzić do wybiórczego, sekwencyjnego czytania poprzez dostrzeganie i czytanie wyłącznie sylab czarnych a następnie dokładanie wszystkich czerwonych. Zaglądając do tego typu książek dostrzegam także wiele błędów w samym podziale wyrazów na sylaby.

Ta „metoda sylabowa”, o której piszę pozbawiona jest jakiejkolwiek metodyki. Często pomieszana jest ona z wprowadzaniem pojedynczych liter, wprowadzanych przypadkowo, co jest niezgodne z rozwojem języka. Z tych oto powodów (choć nie tylko) zastosowałam cudzysłów w tej nazwie, bo to metodą nie jest tylko sylabowaniem.

Jaką metodę czytania wybrać?

Jest wiele metod nauki czytania. Wśród nich można wyróżnić chyba jedną z najpopularniejszych, czyli metodę analityczno-syntetyczna. Jest także metoda wertykalna, globalnego czytania… Jeśli ktoś pyta mnie jaką metodę nauki czytania wybrać, odpowiadam, że dostosowaną do dziecka a nie odwrotnie.

Nie jestem natomiast zwolenniczką czytania globalnego z uwagi na fakt, że język polski jest fleksyjny i dlatego nie jest możliwe zapamiętanie wszystkich wyrazów oraz czytanie ze zrozumieniem. Nie oznacza to jednak, by na wczesnym etapie nauki czytania dziecko zapamiętywało globalnie wyrazów z wybranych pól semantycznych, niektórych rzeczowników w mianowniku lub czasowników prymarnych (śpi, leży…). A wszystko po to, by naukę czytania nieco przyspieszyć dając dziecku także poczucie pierwszego sukcesu w zakresie nauki czytania prostych zdań.

Jednak pracując w zespole klasowym, muszę wybrać jedną z metod wiodących po to by stworzyć jakiś porządek działań w zakresie nauki czytania moich uczniów. Dlatego wprowadzam swoich pierwszoklasistów w świat czytania za pomocą metody symultaniczno-sekwencyjnej prof. Jagody Cieszyńskiej-Rożek, zwanej metodą krakowską

Metoda ta ułatwia m.in. dokonywanie syntezy poprzez podział na sylaby, ułatwia tworzenie systemu językowego, przyspiesza tempo czytania poprzez czytanie sylabami. Metoda symultaniczno-sekwencyjna to wiodąca metoda, którą stosuję, jednak nie jedyna. W razie potrzeby dostosowuję ją do każdego ucznia indywidualnie. Zdarza mi się także, że uczeń pomimo wielu starań (bo czytanie to proces złożony i zależy od wielu czynników, m.in.  jest wynikiem współpracy w działaniu samego ucznia, jego rodziców oraz nauczyciela) nie jest w stanie nauczyć się czytać metodą symultaniczno-sekwencyjną. Wtedy jednak próbuję znaleźć alternatywę i w takim przypadku moje działania nie skupiają się wyłącznie na samej nauce czytania, ale i podejściu holistycznym, co wiąże się z usprawnianiem wielu zaburzonych funkcji u danego dziecka. Nie wykluczam przy tym także, że trudności jakie napotyka uczeń są wynikiem moich błędów edukacyjnych. By dostrzec efekt dodatkowych działań zmierzających na zniwelowaniu pojawiających się ucznia trudności, potrzeba czasu, cierpliwości oraz współpracy z domem rodzinnym dziecka. Czasem na efekty trzeba czekać rok, a niekiedy 2-3 miesiące. Na efekt tych działań wpływa także indywidualny rytm rozwojowy dziecka, bo każdy rozwija się w innym tempie a niektórzy potrzebują nieco więcej czasu. Poza tym pamiętajmy, że w tej samej grupie będą dzieci urodzone w styczniu i w grudniu w danym roku kalendarzowym, a więc i z tego powodu ich umiejętności mogą być zróżnicowane. Jedno jest pewne - wszystko wymaga czasu, cierpliwości, podejmowania działań oraz współpracy.

W przypadku uczniów, którzy mają trudności w czytaniu często wykorzystuję elementy kilku metod, dostosowując je do konkretnego dziecka.

Dzieje się to z różnych powodów. Jednak o tym, jak i o wszystkich zaletach oraz słabych stronach poszczególnych metod nie będę dziś pisała. Same metody nauki czytania opisuje Anny Grzegory. Link znajdziecie tutaj.

Sześciolatki a nauka czytania

Wybór przeze mnie metody symultaniczno-sekwencyjnej wynika przede wszystkim z faktu, że to sylaba, a nie fonem jest najmniejszą jednostką percepcyjną. Kiedy przypatrzymy się małym dzieciom to już u niemowlaka usłyszymy pierwsze sylaby, dwulatek z sylabą nie ma najmniejszego problemu, choć jeszcze sam sobie tego nie uświadamia. Natomiast obserwuję, że coraz więcej 6-latków ma zaburzony słuch fonemowy. Dlatego nie jestem też zwolenniczką nauki czytania metodą analityczno-syntetyczną, w której dominuje podział wyrazów na głoski. Przestrzegam też przed podawaniem nazw liter, bo to już jest metajęzyk. I tak chcąc wprowadzić w ten sposób literę „M” i mówiąc „em” tak naprawdę wypowiadamy już sylabę i dziecko będzie odczytywało „M” jako „em”.

By dziecko weszło bezkolizyjnie w świat czytania, bardzo ważny jest okres przygotowania go do tego, kiedy jest w wieku przedszkolnym. Pragnę jednak podkreślić, że na prawidłowy rozwój dziecka wpływa także rozwój prenatalny, w tym zachowanie matki w okresie ciąży, rozwój w okresie niemowlęctwa. Jako przykład posłużę się tu raczkowaniem dziecka. Jest to jeden z bardzo ważnych etapów w rozwoju każdego niemowlaka, bowiem raczkowania to ruchy naprzemienne wpływające na koordynację wzrokowo-ruchową, która jest potrzebna m.in. podczas pisania i przepisywania tekstu z książki/ tablicy. W tym przypadku umiejętność ta zależy od współpracy okaz z ręką. Takich przykładów, które są ważne w rozwoju dziecka a wpływają na umiejętności szkolne dziecka można mnożyć w nieskończoność.

Duże znaczenie dla sukcesów szkolnych ma także okres przygotowania dziecka do podjęcia nauki w klasie pierwszej w tzw. zerówkach. Czas ten powinien upłynąć przede wszystkim na doskonaleniu i usprawnianiu wszystkich funkcji i umiejętności niezbędnych do podjęcia nauki w kl. 1, czyli m.in. na doskonaleniu słuchu fonemowego, gdyż większa część nauczycielek/ nauczycieli korzysta z podręczników, które wprowadzają naukę czytania metodą analityczno-syntetyczną. Jeśli podczas pracy z sześciolatkami nauczycielka/ nauczyciel skupia się w dużej na wprowadzaniu poszczególnych liter, poświęcając przy tym zbyt mało czasu m.in. na doskonalenie słuchu fonemowego, usprawnianiu analizy i syntezy wzrokowej, usprawnianiu funkcji wzrokowych, doskonaleniu pamięci roboczej, ćwiczeniom motoryki dużej a potem małej (nie odwrotnie), doskonaleniu funkcji językowych, ćwiczeniach koncentracji uwagi czy też koordynacji wzrokowo-ruchowej, to nie widzę w tym sensu. W pierwszej kolejności dziecko powinno potrafić dokonać analizy i syntezy słuchowej wyrazów 3-4 sylabowych (przy czym synteza jest prostsza niż analiza) a potem dopiero poznać litery by móc łączyć je w wyrazy. Jeśli oczywiście nauka czytania będzie odbywała się metodą analityczno-syntetyczną.

To wyżej wymienionym funkcjom powinna być poświęcona większa część czasu pracy z sześciolatkami, bo to one wspierają rozwój dziecka przygotowując go do tego by płynnie i bezkolizyjnie zanurzyło się w świat liter/ sylab, co umożliwi mu czytanie i pisanie. To dzięki nim także jest dziecko na początku swej edukacyjnej drogi osiągnie sukces a nie napotka na samym starcie na trudności edukacyjne, które będą dla niego stresujące a szkoła stanie się przykrym obowiązkiem a nie wspaniałą przygodą. 

Wszystko o czym piszę nie oznacza, że jestem przeciwna całkowitej nauce czytania w grupach 6-letnich, bo wszystko musi być wykonywane z umiarem i rozwagą. Nie zgadzam się by tak jak mówi podstawa programowa wychowania przedszkolnego, dzieci 6-letnie poznawały pojedyncze litery z uwagi na zaburzony słuch fonemowy u coraz większej grupy dzieci, o czym wcześniej już pisałam.

Przygotowując dzieci do podjęcia nauki w klasie pierwszej, a w szczególności praca w grupie sześciolatków stwarza przestrzeń do proponowania dzieciom aktywności połączonych w dużym stopniu z zabawami ruchowymi, a nie wyłącznie kartami pracy. Bo to ruch połączony z zabawą jest naturalną, najatrakcyjniejszą i jedną z najbardziej efektywnych form nauki. Ruch jest ważny dla rozwoju w takim samym stopniu u najmłodszych, jak i u seniorów. Ponadto praca w działaniu wyzwala fale beta. Oczywiście nie wykluczam przy tym całkowicie kart pracy, ale muszą one być stosowane z rozwagą i dużym umiarem.

Praca w zróżnicowanym zespole klasowym

Nie jest łatwa, ale stanowi szkolną rzeczywistość. Pracując z pierwszakami nad nauką czytania należy pamiętać by „zaopiekować się” także tymi, którzy już czytają.  Wszystko po to, by nie nudzili się i nie uczyli się czegoś, co już potrafią. W swoich zespołach klasowych robię to na kilka sposobów. Wprowadzając samogłoski lub też kolejne sekwencje sylab, które stanowią prototyp niezbędnych do tworzenia nowych wyrazów, bądź też samych wyrazów do globalnego czytania a także podczas wszelkich ćwiczeń utrwalających-uczniowie, którzy już czytają:

  1. otrzymują tekst do czytania ze zrozumieniem (odpowiadają na pytania zaznaczając poprawną odpowiedź, wykonują ilustrację zgodnie z przeczytanym tekstem, odpowiadają na pytania typu prawda-fałsz…),
  2. przejmują częściowo moje obowiązki stając się nauczycielami podczas wprowadzania/utrwalania poszczególnych sylab/wyrazów, ćwiczeń w czytaniu,
  3. podają wyrazy, które zawierają w nagłosie/ wygłosie/śródgłosie wprowadzane przeze mnie sylaby.

A jeśli dziecko nadal nie czyta?

Zawsze w moim zespole klasowym mam ucznia/uczniów, którzy mimo usilnych starań nie są w stanie w tym samym czasie co pozostała część klasy nauczyć się czytać i nie nadążają za zespołem. Takie dzieci potrzebują czasu i indywidualnego podejścia oraz dodatkowych zajęć. Bo nie chodzi tu wyłącznie o samą naukę czytania, ale podejście holistyczne i usprawnianie funkcji wzrokowych, słuchowych, koordynacji wzrokowo-ruchowej, funkcji językowych… Jak już wcześniej wspomniałam, w takich przypadkach pracuję z dzieckiem nie w oparciu o jedną metodę nauki czytania, lecz na samym początku opracowuję plan pracy dostosowany do jego potrzeb i możliwości, który w trakcie naszej pracy jest modyfikowany w zależności od potrzeb (efektów lub jego braku). W ostatnim czasie pracowałam z Jasiem, który w klasie 1 nie był w stanie nauczyć się czytać metodą symultaniczno-sekwencyjną. Do klasy pierwszej przyszedł ze znajomością alfabetu podstawowego, jednak z uwagi na zaburzoną analizę i syntezę słuchową wyrazów nie był w stanie nauczyć się czytać tą metodą. Wprowadzane paradygmaty sylab szybko zapominał. Podejście holistyczne, współpraca z domem rodzinnym, a także brak presji czasu, praca małymi krokami, pochwała oraz opracowanie dla chłopca dłuższego indywidualnego planu pracy spowodowały, że chłopiec opanował naukę czytania w kl. 2. Po I półroczu czytał płynnie wyrazy dwusylabowe, zaś dłuższe, o złożonej strukturze zaczął czytać sylabami.

Początki czytania

Zanim moi pierwszoklasiści zaczną czytać płynnie, z właściwą intonacją proponuję dzieciom na początek takie teksty, na stronach których są duże ilustracje a zawarty na niej tekst to jedno zdanie. Wynika to z faktu, że mózg na tym etapie przetwarza częstotliwości przestrzenne, muszą być to duże wzory i powinno być ich mało. Stąd też we wszystkich tekstach w podręcznikach w kl.1 czcionka jest duża, a tekstu mało. Idealnie by była ona bezszeryfowa, gdyż wszelkie szeryfy, ozdobniki liter mogą zakłócać ich spostrzeganie. Dla przykładu czcionka szeryfowa to TIMES NEW ROMAN, a do bezszeryfowych należy ARIAL.  Warto też sprawdzić, czy dziecku łatwiej nie czyta się tekstu szpaltowego (ułożonego na stronie w dwóch kolumnach).

Naukę czytania rozpoczynamy od sylab otwartych, co jest prostsze. Potem przechodzimy do zamkniętych. Dlatego proponowane na samym początku przeze mnie książeczki składają się z tekstu złożonego z sylab otwartych. Korzystam przy tym z książeczek „Czytam sobie”. Cała seria podzielona jest na poziomy. Jednak zanim proponuję je moim uczennicom/ uczniom, wcześniej sama się z nimi dokładnie zapoznaję, ponieważ niektóre z nich uważam za zbyt trudne pod względem treści, jak i słownictwa oraz zbyt złożony charakter struktur sylabowych w wyrazach. Moja klasa otrzymała taki zestaw książeczek w ramach programu Czytam sobie. Pierwsza klasa.  Książeczki trafiły w ten sposób do naszej szkolnej biblioteki i zawsze aktualni pierwszoklasiści mogą z nich korzystać. Niemniej jednak warto przed ich zakupem odwiedzić bibliotekę szkolną bądź publiczną, gdyż często są one w ich posiadaniu.

Kiedy uczniowie już czytają

Jak już wspomniałam, częściej i chętniej po książki do samodzielnego czytania sięgają dzieci, które czytają płynnie, w szybkim tempie, w odpowiednią intonacją. Dlatego dużo uwagi przykładam także na doskonalenie techniki czytania dzieci, bo wiem, że to przełoży się również na ich zainteresowania czytelnicze. Robię to codziennie w taki oto sposób:

1) Na rozpoczęcie zajęć uczniowie czytają głośno według ustalonej kolejności fragmentami tekst. Jego wybór uzależniam od poziomu czytania uczniów. Czasem dzielę klasę na 3 grupy (poziomy)i każdy zespół otrzymuje inny tekst do czytania. Oczywiście dzieci dostrzegają, że jedni mają „łatwiejszy” tekst a inni „trudniejszy”. Ale nawet jeśli to nie wybrzmi, to i tak dzieci o tym wiedzą i czują to. Dlatego mówimy o tym głośno, dając temu odpowiednią narrację. Chwalę każdego za postępy stosując ocenianie kształtujące. Co pewien czas (raz na 2-3 tygodnie) postępy czytelnicze każdego ucznia porównuję na forum klasy do schodów: „Janek, jeśli chodzi o czytanie stałeś na parterze na drugim schodku a teraz jesteś na 3-cim schodku przy naszej sali”( sala nasza jest na I piętrze). Moi uczniowie uwielbiają ten rodzaj porównania, bo jest dla nich bardzo obrazowe przedstawienie ich postępów. Jeśli długo w ten sposób nie dokonuję porównania- sami o to proszą.

Kiedy cały tekst zostaje przez wszystkich przeczytany - wówczas zadaję pytania do niego, ale nierzadko sama proszę by to uczniowie zadawali mi pytania do przeczytanego tekstu, na które ja na nie odpowiadam. Czasem celowo udzielam błędnych odpowiedzi. Także dzięki tym moim pomyłkom sprawdzam stopień rozumienia przez dzieci tekstu, jednocześnie pokazuję, że też mam prawo do pomyłek. Czasem jest przy tym sporo śmiechu, kiedy udzielam „dziwnych z kosmosu” odpowiedzi.

Innym razem proszę by uczennica zadała pytanie do tekstu swojej koleżance lub koledze. Ta natomiast po udzieleniu odpowiedzi zadaje kolejne innej osobie. Wszystko po to by sprawdzić stopień rozumienia czytanego/ wysłuchanego tekstu.

Całość zajmuje nam 5-10 minut.

2) Codziennie proszę by dzieci przeczytały tekst w domu. Jeśli jest krótki (np. wiersz)-proszę by przeczytały go dwukrotnie. Kiedyś narzucałam ramy czasowe, np.: codzienne czytanie przez 15 minut, dziś już nie. Powód jest taki, że jeśli dziecko nie lubi czytać i sprawia mu to dużą trudność- będzie skupiało się na wyznaczonym czasie, zerkając co chwilę na zegarek a nie na zrozumieniu tego co czyta.

Ktoś może powiedzieć „no dobrze, ale przecież nie ma zadań”. I będzie miał rację. Tylko nic nie przychodzi bez pracy i włożonego wysiłku oraz systematycznej pracy. Warto o tym mówić w klasie, przekonać do tego rodziców. Jeśli po pewnym czasie-okresie próbnym, jedni i drudzy dostrzegą efekt, wówczas nikt nie będzie miał wątpliwości, że jest to potrzebne. Nie wyobrażam sobie systematycznej pracy w zakresie doskonalenia techniki czytania u dziecka, dla którego samo czytanie to nie lada wyzwanie. Bez systematycznej pracy nie będzie efektu. Nie chodzi to o wielogodzinną pracę także w domu, ale systematyczność i codzienną powtarzalność.

3) W przypadku dzieci, których umiejętność czytania jest dobra lub bardzo dobra-proponuję im przeczytanie w domu wybranej przez siebie książki. Jeśli nie mają pomysłu na to jaką książkę przeczytać, proponuję im konkretne pozycje do czytania lub wybór z określonej serii. Na przeczytanie jej otrzymują 2 tygodnie. Jeśli nie zdążą- wystarczy, że o tym powiedzą a czas zostanie indywidualnie ustalony z każdym i wydłużony, jednak nie przedłużany w nieskończoność. Następnie, po przeczytaniu książki, każdy czytelnik na forum klasy zachęca do jej przeczytania. Może też powiedzieć co w niej się nie podobało uzasadniając dlaczego. W ten sposób uczy się swoich publicznych wystąpień oraz doskonali wielozdaniowe, spójne wypowiedzi na określony temat, doskonali argumentowanie… Przykładową prezentację książki znajdziecie tutaj.

Oczywiście nie zawsze czytamy teksty, które są powiązane z omawianą przez nas na zajęciach tematyką. Brak przy tym wnikliwej analizy przeczytanego tekstu, jednak w tym przypadku moim celem jest samo doskonalenie techniki czytania ze zrozumieniem. Teksty związane z tematyką danego dnia pojawiają się podczas naszych zajęć w dalszej części dnia.

Podejmując wszelkie działania zmierzające do tego, by moim uczniowie potrafili płynnie, wyraziście, z właściwą intonacją czytać wiem, że jest to proces niekiedy długi, żmudny i wymagający cierpliwości ze strony nas dorosłych. Cierpliwości dlatego, że nie znam dziecka, które by nie chciało nauczyć się czytać, a napotykane przez nie trudności wynikają nie z braku dobrej woli i chęci a raczej niezależnych od niego trudności. Żmudny, bo by wykształcić obojętnie jaką umiejętność, a w tym przypadku umiejętność czytania, potrzeba wielu ćwiczeń, nierzadko mało efektownych. Ważne jednak by były efektywne. Codzienność szkolna to nie tylko efekty „wow” na lekcji, ale codzienna ciężka praca. Idealnie by efektowność szła w parze z efektywnością. A jeśli nie - to z dwojga wolę tę drugą grupę ćwiczeń.

 

Ewa Kempska jest nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej oraz reżyserką spektakli dzieci i młodzieży. Dodatkowo prowadzi zajęcia terapii pedagogicznej. Współautorka autorskiego programu nauczania RAZEM oraz bloga https://programrazem.blogspot.com/. Pracuje bez podręczników, na autorskim programie nauczania, stosując ocenianie kształtujące. Założycielka szkolnej grupy teatralnej „Turlicki”, którą prowadzi od 2002 r. przygotowując spektakle teatralne, jak i warsztaty.Okazjonalnie tworzy spektakle z rodzicami uczniów oraz absolwentami. Autorka bloga https://ewaijejszkolnyteatr.pl/. Prowadzi także fanpage https://www.facebook.com/ewaijejszkolnyteatr. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Trenerka Asów Internetu w Fundacji Szkoła z Klasą. Pracuje w Szkole Podstawowej im. Andrzeja Skupnia–Florka w Gliczarowie Górnym. Niniejszy wpis ukazał się w blogu Superbelfrów. Licencja CC-BY-SA.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Maciej M. Sysło napisał/a komentarz do Kompas będzie nam potrzebny
Pracuję przy kolejnych zmianach podstawy programowej i przyznaję, że nic się nie zmienia w podejściu...
Magdalena Urbaś napisał/a komentarz do Prace domowe de novo ab ovo
I taki być powinien finał. Zdanie wypowiedziane przez Macieja Jakubowskiego- różnorodność. Proponuję...
Magdalena Urbaś napisał/a komentarz do Oddolnie, krok po kroku i z przekonaniem, że tak trzeba
Warto przeczytać książkę i warto zainteresować się KMO. Idea demokratyczna, pociągająca swoją wolnoś...
Ppp napisał/a komentarz do Żywność to wartość
Dlaczego wy ZNOWU robicie zarzuty klientom? Zacznijcie od transportu i handlu - tym jest więcej marn...
Bozena napisał/a komentarz do Spojrzenie na reformę z perspektywy politycznej
Boże pozwól doczekać do emerytury i jak najszybciej uciec ze szkoły, bo tak durnych zmian to jeszcze...
Ppp napisał/a komentarz do Ankieta w klasie szkolnej
DOBRE, tylko z jedną uwagą: te ankiety należy dawać do domu z odbiorem za kilka dni. Na część z tych...
Dorota D napisał/a komentarz do Kompas będzie nam potrzebny
Oj, w tej mgle przyda się kompas. Tylko, czy wystarczy( tych kompasów) dla wszystkich? 😜Osobiście je...
Agnieszka napisał/a komentarz do Checklista nauczyciela współorganizującego
Zgadzam się. Czasem siedzi w telefonie i przegląda FB.

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie