Zdaniem brytyjskich badaczy, już szkoła podstawowa powinna kształcić dzieci zdolne zrozumieć przekaz medialny. Dziś tradycyjna umiejętność pisania i czytania nie wystarcza – już dzieciom na początku edukacji potrzeba szerszych umiejętności. Powinniśmy kształcić specjalistów od mediów, którzy będą potrafili rozróżnić wartościową informację od bezwartościowej.
I nie tylko tyle – ponieważ komunikacja społeczna odbywa się dziś w dużej mierze (jeśli już nie wyłącznie) poprzez media, edukacja medialna już w szkole podstawowej powinna prowadzić do wykształcenia wielu cennych, życiowych umiejętności. Dzieci powinny rozumieć język reklamy i PR-u, być naturalnie podejrzliwymi w stosunku do treści przekazywanych w takich komunikatach.
Prof. Steve Fuller, socjolog z Uniwersytetu Warwick z Wielkiej Brytanii, uważa, że dziś edukacja medialna – obok matematyki i języka – powinna dotyczyć już pięciolatków. „[Rozumienie mediów] to tak samo ważna rzecz jak czytanie, pisanie, liczenie – jest to fundamentalna umiejętność, której w życiu potrzebują wszystkie w pełni świadome osoby dorosłe.“
Fuller, który na swojej uczelni zajmuje się problemem kopiowania zachowań od innych osób, uważa, że lekcje o mediach bardzo pomogą dzieciom (i dorosłym), gdyż uczynią ich mniej podatnymi na oddziaływanie reklamy i zdolnymi do krytycznej oceny przekazu reklamowego. Mogą stać się również bardziej odporne na komunikaty oddziałujące na podświadomość.
Dlaczego edukacja medialna nie zawsze cieszy się popularnością w systemie szkolnym? Jak zauważa Fuller, odpowiednie przygotowanie dzieci i młodzieży do rozumienia mediów może potem przekładać się na wynik polityczny. Młodzi wyborcy rzadziej kupują „kiełbasę wyborczą“ sprzedawaną przez partie polityczne w okresie wyborów. Oczywiście może być tak, że dzieci nauczą się rozumieć media metodą prób i błędów (czyli na własnych błędach), ale znacznie lepiej dla nich, gdy są systematycznie uczone życia w nieustannym towarzystwie mediów.
Opinie prof. Fullera nie są odosobnione w środowisku medialnym. Cary Bazalgette, szefowa brytyjskiego Stowarzyszenia Edukacji Medialnej i b. Dyrektor ds. Edukacji Brytyjskiego Instytutu Filmowego, uważa, że podstawowe umiejętności muszą być kształcone podczas lekcji medialnych. Kiedy dziś uczniowie zaczynają szkołę, często są już po takich filmach jak Shrek czy Toy Story, które są przecież o wiele bardziej złożone, niż podręczniki, z którymi potem uczniowie zaczynają pracować w pierwszej klasie. „Toczy się nieustająca debata na temat tego, jak szkodliwa jest telewizja dla dzieci. Alfabetyzm medialny to kluczowa umiejętność, której nie możemy ignorować. Dzieci muszą rozumieć język obrazów“ – zauważa Bazalgette.
Edukacja medialna w Polsce kuleje. Narzekamy na siłę oddziaływania mediów na psychikę młodych, ale z drugiej strony MEN nie dostrzega problemu. Tymczasem z najnowszego badania (realizacja: XII 2009) TNS OBOP dla Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika, że ponad trzy piąte badanych (63%) opowiada się za wprowadzeniem w szkołach przedmiotu „edukacja medialna”. Szkoła, zdaniem większości badanych (73%) powinna być zobowiązana do przygotowywania dzieci i młodzieży do odbioru mediów.
Poza tym ten obowiązek zdaniem 52% respondentów spoczywa również na rodzinie. Zdecydowanie rzadziej były wymieniane telewizja (11%) i internet (10%). Zdaniem badanych Polacy raczej nie są przygotowani do odbioru mediów, tzn. samodzielnego zdobywania wiedzy, przejawiania krytycyzmu wobec uzyskanych treści. Jedna trzecia respondentów uważa, że tylko nieliczni potrafią twórczo z nich korzystać (34%), kolejne 12% twierdzi, że Polacy w ogóle do tego nie są przygotowani.
Tylko co dziesiąty sądzi, że większość naszego społeczeństwa posiada umiejętność twórczego korzystania z mediów. Wśród nich częściej niż inni są mieszkańcy średnich i dużych miast (17%). Opinie badanych w kwestii, czy obraz świata przedstawiany w mediach jest zgodny, czy też niezgodny z rzeczywistością, są podzielone – 43% uważa, że media przedstawiają prawdziwy obraz świata, i tyle samo osób jest zdania przeciwnego.
Badanie OBOP to pierwszy empiryczny i statystyczny dowód potrzeby edukacji medialnej w Polsce. Szkoła to pierwsza instytucja w Polsce, która powinna zmierzyć się z tym wyzwaniem. Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym i lekceważenie edukacji medialnej można traktować jako poważne zaniedbanie systemu oświaty.
Prof. Steve Fuller, socjolog z Uniwersytetu Warwick z Wielkiej Brytanii, uważa, że dziś edukacja medialna – obok matematyki i języka – powinna dotyczyć już pięciolatków. „[Rozumienie mediów] to tak samo ważna rzecz jak czytanie, pisanie, liczenie – jest to fundamentalna umiejętność, której w życiu potrzebują wszystkie w pełni świadome osoby dorosłe.“
Fuller, który na swojej uczelni zajmuje się problemem kopiowania zachowań od innych osób, uważa, że lekcje o mediach bardzo pomogą dzieciom (i dorosłym), gdyż uczynią ich mniej podatnymi na oddziaływanie reklamy i zdolnymi do krytycznej oceny przekazu reklamowego. Mogą stać się również bardziej odporne na komunikaty oddziałujące na podświadomość.
Dlaczego edukacja medialna nie zawsze cieszy się popularnością w systemie szkolnym? Jak zauważa Fuller, odpowiednie przygotowanie dzieci i młodzieży do rozumienia mediów może potem przekładać się na wynik polityczny. Młodzi wyborcy rzadziej kupują „kiełbasę wyborczą“ sprzedawaną przez partie polityczne w okresie wyborów. Oczywiście może być tak, że dzieci nauczą się rozumieć media metodą prób i błędów (czyli na własnych błędach), ale znacznie lepiej dla nich, gdy są systematycznie uczone życia w nieustannym towarzystwie mediów.
Opinie prof. Fullera nie są odosobnione w środowisku medialnym. Cary Bazalgette, szefowa brytyjskiego Stowarzyszenia Edukacji Medialnej i b. Dyrektor ds. Edukacji Brytyjskiego Instytutu Filmowego, uważa, że podstawowe umiejętności muszą być kształcone podczas lekcji medialnych. Kiedy dziś uczniowie zaczynają szkołę, często są już po takich filmach jak Shrek czy Toy Story, które są przecież o wiele bardziej złożone, niż podręczniki, z którymi potem uczniowie zaczynają pracować w pierwszej klasie. „Toczy się nieustająca debata na temat tego, jak szkodliwa jest telewizja dla dzieci. Alfabetyzm medialny to kluczowa umiejętność, której nie możemy ignorować. Dzieci muszą rozumieć język obrazów“ – zauważa Bazalgette.
Edukacja medialna w Polsce kuleje. Narzekamy na siłę oddziaływania mediów na psychikę młodych, ale z drugiej strony MEN nie dostrzega problemu. Tymczasem z najnowszego badania (realizacja: XII 2009) TNS OBOP dla Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika, że ponad trzy piąte badanych (63%) opowiada się za wprowadzeniem w szkołach przedmiotu „edukacja medialna”. Szkoła, zdaniem większości badanych (73%) powinna być zobowiązana do przygotowywania dzieci i młodzieży do odbioru mediów.
Poza tym ten obowiązek zdaniem 52% respondentów spoczywa również na rodzinie. Zdecydowanie rzadziej były wymieniane telewizja (11%) i internet (10%). Zdaniem badanych Polacy raczej nie są przygotowani do odbioru mediów, tzn. samodzielnego zdobywania wiedzy, przejawiania krytycyzmu wobec uzyskanych treści. Jedna trzecia respondentów uważa, że tylko nieliczni potrafią twórczo z nich korzystać (34%), kolejne 12% twierdzi, że Polacy w ogóle do tego nie są przygotowani.
Tylko co dziesiąty sądzi, że większość naszego społeczeństwa posiada umiejętność twórczego korzystania z mediów. Wśród nich częściej niż inni są mieszkańcy średnich i dużych miast (17%). Opinie badanych w kwestii, czy obraz świata przedstawiany w mediach jest zgodny, czy też niezgodny z rzeczywistością, są podzielone – 43% uważa, że media przedstawiają prawdziwy obraz świata, i tyle samo osób jest zdania przeciwnego.
Badanie OBOP to pierwszy empiryczny i statystyczny dowód potrzeby edukacji medialnej w Polsce. Szkoła to pierwsza instytucja w Polsce, która powinna zmierzyć się z tym wyzwaniem. Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym i lekceważenie edukacji medialnej można traktować jako poważne zaniedbanie systemu oświaty.
(Źródło: The Observer, opr. red.)