Problem imigrantów i uchodźców, który rozgrzewa debatę publiczną niemal w całej Europie, być może powinien również zwrócić naszą uwagę na rolę i miejsce mediów w naszym życiu, a także na edukację medialną, jaką wynosimy (lub nie) ze szkół i jakiej brakuje także w życiu dorosłych użytkowników mediów. Sporo ciekawych wątków i poglądów na ten temat pojawiło się w wypowiedziach zaproszonych gości 25. Jubileuszowego Sympozjum „Człowiek – Media – Edukacja” w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej.
Żyjemy w „społeczeństwie zmediatyzowanym” (prof. Tomasz Goban-Klas), w którym nie kontakty bezpośrednie, ale kontakty zapośredniczone przez media są dominującą formą kontaktów społecznych. Ks. Prof. Janusz Miąso z Uniwersytetu Rzeszowskiego zauważył w swoim wystąpieniu, że „we współczesnym, zmediatyzowanym społeczeństwie dominują sztuczne, techniczne środki wyrażania, utrwalania i przesyłania znaczących przekazów. Szeroko rozumiane media są współcześnie środowiskiem człowieka, jego rzeczywistością wirtualną. Swój dzień powszedni człowiek zaczyna nie, jak dawniej, od modlitwy, lecz od włączenia radia [lub komputera – dopisek red.], kończy zaś nie modlitwą wieczorną, ale wyłączeniem [komputera], telewizora lub radia”.
Poruszamy się cały czas w wielkim strumieniu informacji, z których większość wcale nie jest ani ważna, ani wartościowa, ani nie pomaga nam się rozwijać (raczej „zwijać”). Media towarzyszą nam cały czas, co wyraża się zapisem: 24/7, w każdej godzinie dnia, przez cały tydzień. Bo przecież smartfony, których mamy coraz więcej w naszych domach, wypierają tradycyjne budziki – to telefon teraz pełni funkcję zegara. I ten telefon w większości domów jest stale połączony z internetem. Jak ktoś ma konto na Facebooku i używa go w telefonie, to przecież rzadko kiedy wylogowuje się. Jesteśmy faktycznie stale podłączeni do sieci i te informacje jesteśmy w stanie odbierać o każdej porze dnia i nocy (dopóki jest internet). „Always connected” to brzmi jak nowa, wspaniała dewiza życiowa...
Ukształtowani przez dekoncentrację
Taka nieustająca obecność mediów w naszym życiu istotnie wpływa na podejmowane decyzje i jakość życia. Jak zauważył prof. Zbyszko Melosik z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, „jesteśmy dziś ukształtowani przez dekoncentrację”. Pędzimy przez strumień informacji, oglądamy, czytamy, słuchamy, klikamy po następne, ale niewiele zostaje nam w głowach, bo tych informacji jest po prostu zbyt dużo. Nawet ich nie jesteśmy w stanie przetworzyć, ślizgamy się po nich, wyłapując jakieś fragmenty kontekstu i znaczenia. „Świat nastolatków sprzed kilku dekad wydaje się być nudny i jednostajny” – zauważył prof. Melosik, jeśli go porównać do środowiska, w którym żyją dziś młodzi ludzie. „Ale czy można powiedzieć, że dziś nastolatki są mądrzejsze niż ci kilka dekad temu?’ – pyta retorycznie prof. Melosik. Potrzebujemy jego zdaniem więcej „pedagogiki koncentracji” – zatrzymania się, przejścia od klikania do refleksji nad własną tożsamością.
Powraca problem i wyzwanie edukacji medialnej całego społeczeństwa. Zdaniem prof. Stanisława Juszczyka z Uniwersytetu Śląskiego, pełny potencjał mediów cyfrowych wykorzystuje tylko kilka procent użytkowników sieci – dziś edukacja medialna, którą wcześniej dedykowano tylko młodzieży, powinna faktycznie dotyczyć w większym stopniu osób dorosłych.
Efekt cieplarniany w edukacji
Włoski psychiatra Tonino Cantelmi w swojej najnowszej pracy „Człowiek w epoce internetu. Technopłynny umysł” zwraca uwagę, że „zdążamy w kierunku ‘nieustającego społeczeństwa’, które cały czas jest aktywne i traci zdolność wyłączenia się [ang. inability to switch-off], trwa przy klawiaturze, twittując, wymieniając się informacjami w dzień i w nocy, w dni powszednie i świąteczne, w domu i biurze, co może być początkiem potężnego uzależnienia od ‘połączenia’.” Problem ten staje się o tyle istotny, że możemy zacząć mówić o „efekcie cieplarnianym w edukacji” – zauważył prof. Janusz Morbitzer z WSB w Dąbrowie Górniczej, główny organizator Sympozjum – „negatywnym zjawisku ‘przegrzania’ środowiska medialnego, w którym przebywają uczniowie i studenci, a także coraz więcej osób dorosłych”.
Zdaniem prof. Morbitzera, odczytując na nowo poglądy Marshalla McLuhana, można podzielić media na zimne i gorące. Te pierwsze zawierają komunikat niepełny i wymagają zaangażowania intelektualnego oraz uruchomienia wyobraźni (np. czytana dziecku bajka). Te gorące to takie, które „przedłużają pojedynczy zmysł z wysoką rozdzielczością, czyli z silnym stanem nasycenia danymi. Nie pozostawiają one odbiorcy przestrzeni do interpretacji, słabo angażują go w przekaz. Jak zauważył prof. Morbitzer, wraz z rozwojem techniki jesteśmy świadkami rosnącej dominacji mediów gorących i marginalizacji mediów zimnych. „Rośnie społeczne zapotrzebowanie na informację pełną, multimedialną, angażujące uwagę odbiorcy. Człowiek współczesny – to homo affectus” – zauważa Morbitzer.
Dziś bardzo łatwo podgrzać atmosferę w mediach. Nie trzeba wcale wkładać w to wielkiego wysiłki i organizować długotrwałych i kosztownych kampanii. Nie powinniśmy dziwić się zatem, że tak łatwo w sieci szerzy się nienawiść (dziś choćby do imigrantów, ludzi z innych kultur, odmiennych kulturowo itp.). „O sukcesie w życiu decyduje inteligencja emocjonalna”, a z tą coraz gorzej w naszym społeczeństwie – przekonuje J. Morbitzer. „Zamiast inteligencji emocjonalnej mamy kulturę selfie, „selfiozę”, rozwój osobowości niedojrzałych emocjonalnie i narcystycznych.”
Skutkiem przegrzania środowiska medialnego jest „era dominacji percepcji nad wyobraźnią” – a to przecież wpływa na odpowiedzialność za własne zachowania, dla której wyobraźnia jest kluczowa. Jeśli media ograniczają naszą wyobraźnię, zaczynamy zachowywać się mniej odpowiedzialnie i jest to niedobry kierunek – przekonywał prof. Morbitzer.
Co możemy zrobić? Zdaniem prof. Morbitzera konieczne jest „schłodzenie środowiska medialnego” – musimy przesunąć aktywność młodego człowieka w stronę słowa (logos), wspierającej wyobraźnię sztuki oraz w stronę różnorodnych form aktywności fizycznej: mniej klikania, więcej ruchu. Być może potrzebujemy nowej formuły postu duchowego, który można nazwać Postem 2.0 – cyfrowej diety, cyfrowego detoksu. Taki post może poprawić relacje międzyludzkie w społeczeństwie – przekonywał profesor.
Potrzeba bliższej współpracy między środowiskami
Być może wszyscy w pewien sposób zagubiliśmy się w cyfrowym świecie mediów i nowym zdaniem szkoły staje się także uczyć, jak w tym świecie być. Do tego potrzebna jest współpraca wszystkich osób zajmujących się edukacją.
Wielu uczestników 25. Sympozjum „Człowiek – Media – Edukacja” zauważyło, że w obszarze pedagogiki światy naukowców i nauczycieli mocno się od siebie oddaliły i nic nie zapowiada na razie, aby te środowiska zaczęły się zbliżać do siebie. Wiele prac i teorii powstających na uczelniach pedagogicznych nauczyciele uznają po prostu za zbyt teoretyczne i nieprzydatne w codziennej pracy w szkole, a mało jest propozycji rozwiązań konkretnych problemów, z którymi nauczyciele się borykają. Z drugiej strony pojawiają się zarzuty pedagogów, że nauczyciele patrzą na pedagogikę zbyt wąsko, że koncentrują się jedynie na narzędziach, a nie na wartościach, przeciwdziałaniu zagrożeniom czy wychowaniu. Te różnice wynikają być może z braku szerszego i równoprawnego dialogu pomiędzy tymi środowiskami, który mógłby prowadzić do lepszego zrozumienia i poznania rzeczywistych poglądów i działań obu środowisk. „Chciałbym aby nauczyciele i naukowcy wzajemnie się wysłuchali. Jesteśmy sobie potrzebni.” – mówił prof. Janusz Morbitzer, organizator Sympozjum - „Być może współpraca między naukowcami i nauczycielami doprowadzi kiedyś do powstania nowego typu naukowca – Superprofesora, bo raczej wolelibyśmy uniknąć powstania nowego gatunku w postaci Profesora-Belfra”.
Na pewno w kwestii łączenia obu środowisk potrzeba zrobić jeszcze bardzo wiele. Póki co więcej jest podziałów i być może także lekceważenia, niż współpracy.
Z okazji Jubileuszowego Sympozjum, za 25 lat organizacji jednego z najlepszych Sympozjów poświęconych nowoczesnym mediom i edukacji, nauczyciele i edukatorzy z grupy Superbelfrzy RP i Edunews.pl (patrona medialnego Sympozjum) wręczyli prof. Januszowi Morbitzerowi olbrzymiego „lajka”. Życzymy pomyślności i wszystkiego dobrego na drodze do 50. Sympozjum C-M-E :-).
Fot. 1. Lajk dla prof. Janusza Morbitzera, organizatora od 25 lat Sympozjów Naukowych "Człowiek - Media - Edukacja". Zdjęcie dzięki uprzejmości Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).