Telefon to wreszcie naukowy przedmiot badań humanistyki. Możemy mówić nawet o kulturowej antropologii telefonu – czyli subnauce zajmującej się badaniem przemian społecznych pod wpływem komunikacyjnego wynalazku Bella. Ostatnio we Włoszech ukazała się książka Maurizio Ferrarisa zatytułowana „Gdzie jesteś? Czyli ontologia telefonu komórkowego”. Warto również oddać się lekturze artykułu Umberto Eco, również poświęconemu współczesnemu homo telefonicus. Badacze dostrzegają ogromną zmianę już nie tylko wynikającą z samego pojawienia się telefonów w naszej cywilizacji, ale – co jest zjawiskiem towarzyszącym od niespełna dekady – przenośnych aparatów komórkowych. Zauważmy, że kiedy dzwonimy do kogoś na telefon komórkowy zadajemy pytanie o miejsce jego pobytu. „Gdzie jesteś?” – zwykle tak zaczynamy rozmowę. Domagamy się lokalizacji przestrzennej. Tego problemu nie było w przypadku telefonów stacjonarnych. Niesie to ze sobą implikacje antropologiczne. Potrzebujemy informacji o rzeczywistej przestrzeni naszej komunikacji, inaczej nie mamy poczucia pewności. Rozwój przenośnych mediów zaburza tą potrzebę, stąd domagamy się tego typu dookreśleń.
Najpoważniejszym problemem wynikającym z upowszechnienia się komórek jest jednak ciągła dostępność. Jeden z moich byłych szefów świadomie odmówił posiadania telefonu. Zamiast tego zakupił nieużywany już dzisiaj pager. Spokojnie jedząc śniadanie mógł odczytać informacje o nagłym kryzysie w firmie. Gdyby odebrał telefon nie dano by mu zapewne dokończyć właśnie przyrządzonej jajecznicy. A tak mógł ją zjeść ze smakiem, po czym zadzwonić za kilka minut do firmy i wszystkiego się dowiedzieć. Komórki odebrały nam spokój i prywatność. Wprowadziły nerwowość do naszej codziennej aktywności. Skoro inni więdzą że posiadamy przenośny telefon domagają się od nas ciągłej dyspozycyjności, a my zwyczajnie mamy często ochotę pozostać niedostępnym. Wyłączenie telefonu może jednak zostać odebrane jako przejaw zawodowego nieposłuszeństwa lub towarzyskiej niechęci. No cóż, tak jak przepowiedział Neil Postman, amerykański medioznawca, technologia zawsze nam coś zabiera i daje jednocześnie. W tym wypadku telefon komórkowy umożliwia komunikację z każdego niemal zakątka globu, a jednocześnie odbiera możliwość pozostania ukrytym.
Warto na zajęciach z edukacji medialnej poruszyć problem korzystania z telefonów stacjonarnych i komórkowych. Wypisać zasady telefonicznego savoir vivru, podyskutować o antropologicznych przemianach wynalazku Bella i jego późniejszej komórkowej mutacji. Kolejny problem do uczniowskiej decyzji to zagadnienie – Czy, komórka jest potrzebna uczniom klas 1-3 szkoły podstawowej? Z jednej strony rodzice chcą mieć z nimi kontakt, z drugiej – czy to nie za wcześnie na własny telefon, czy są do tego dojrzali? Jak nauczyć najmłodszych telefonicznej kultury nierozmawiania na lekcjach przez komórkę? Edukacja telefoniczna jest – jak widać – niezbędnym i wielce potrzebnym tematem zajęć medialnych w szkole.
Notka o autorze: Dr Piotr Drzewiecki, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Dziennikarz, specjalista ds. edukacji medialnej. Prowadzi internetowy serwis o wychowaniu do mediów Press Cafe.