Problematyka edukacji medialnej traktowana jest w Polsce w sposób marginalny. Nie ma odpowiednich regulacji prawnych, wiedzy, umiejętności, a także przygotowania metodycznego i merytorycznego u osób kształcących w tej kwestii dzieci i młodzież. A na studiach pedagogicznych na Uniwersytecie Warszawskim wręcz zlikwidowano specjalności poświęcone edukacji medialnej.
Jak to możliwe, żeby w społeczeństwie informacyjnym, tak istotna wiedza, jak wiedza o mediach nie była przekazywana w szkole jako podstawowa i niezbędna? A może edukacja medialna nie jest nam już wcale do niczego potrzebna? Może wystarczy tylko żyć w społeczeństwie informacji, być jego częścią, po prostu jakoś się w nim poruszać i korzystać tylko z tych możliwości, które pojawiają się przed nami?
Poniżej postaram się nakreślić obecną sytuację edukacji medialnej w warszawskich szkołach podstawowych. Nie będę tu poruszać wszystkich aspektów tej problematyki. Skupię się przede wszystkim na tym, co zastałam i przebadałam – przedstawię stan faktyczny, a nie przyczyny braku tejże edukacji czy powody jej zaniedbywania. Moja wypowiedź jest jedynie komunikatem z własnych badań, sygnalizującym problem złego stanu edukacji medialnej w Polsce. Stanowi ona zapowiedź znacznie bardziej już rozbudowanego artykułu.
Z moich ustaleń wynika, że stan edukacji medialnej w warszawskich szkołach podstawowych jest fatalny i wymaga wielu różnorodnych zmian. Na podstawie ankiet, przeprowadzonych w 1/4 stołecznych szkół podstawowych, dowiedziałam się m.in., w jakiej formie oraz z jaką częstotliwością odbywają się zajęcia z zakresu edukacji medialnej, kto je prowadzi i jaki mają charakter.
Z zebranego w toku badań materiału i dokonanej analizy wynika, że w znacznej większości szkół zarówno metody i formy, jak i strona merytoryczna zajęć z edukacji medialnej wymagają jeszcze znacznego ulepszenia. Nadal nie ma specjalistów posiadających odpowiednią wiedzę, umiejętności i podejście, stanowiące niezbędne kompetencje do prowadzenia zajęć z tego zakresu. Osoby zajmujące się edukacją medialną w warszawskich szkołach podstawowych, jeśli już mają jakieś przygotowanie, to są to głównie kursy komputerowe lub umiejętności prowadzenia czytelni multimedialnej.
Dostrzegalne jest ogromne zróżnicowanie poziomu zajęć z zakresu edukacji medialnej. Sądzę, że wynika to głównie z podejścia i wiedzy dyrekcji na ten temat, a dopiero potem możemy mówić o innych czynnikach (finanse, odpowiednio przeszkolona kadra, sale czy wyposażenie medialne).
Oprócz tego nie bez znaczenia jest również fakt, iż nie ma jasnych i konkretnych wytycznych do prowadzenia zajęć z edukacji medialnej. Szkoły mają pełną dowolność w ich realizacji, co niestety nierzadko powoduje brak odpowiedniej organizacji, niechęć do takich zajęć, a często nawet bagatelizowanie potrzeby ich prowadzenia.
Następna interesująca mnie kwestia dotyczyła treści merytorycznych oraz strony metodycznej samych zajęć medialnych. Występują dwie główne tendencje: humanistyczna oraz technologiczno- informatyczna. Bardzo niewiele jest szkół, w których łączy się te dwa nurty. W większości zajęcia z edukacji medialnej to nic innego jak lekcje informatyki czy technologii informatycznych. Tam natomiast, gdzie za zajęcia te odpowiedzialni są pracownicy bibliotek, jest to prawie zawsze edukacja czytelnicza, jedynie z elementami medialnej. Stwierdzić jednak można, iż na zajęciach z edukacji medialnej, prowadzonych na bardzo różne sposoby, nacisk kładzie się przede wszystkim na umiejętności techniczne, a zdecydowanie rzadziej na stronę humanistyczną. Tylko w kilku szkołach spotkałam się z prowadzeniem „profilaktyki” do korzystania z mediów.
Jeśli chodzi o elementy edukacji medialnej (klasy I-III), to ich charakter zajęć jest raczej mało medialny i sprowadza się głównie do korzystania z komputerów i sprzętu multimedialnego. Z tego sprzętu bezpośrednio korzystają przede wszystkim nauczyciele, a nie dzieci! One są zazwyczaj tylko biernymi odbiorcami, mogą się popatrzeć. Natomiast w przypadku ścieżki międzyprzedmiotowej edukacji czytelniczej i medialnej (klasy IV-VI), to zdecydowanie bardziej jest ona czytelnicza niż medialna. W sporej liczbie szkół bowiem ścieżkę tę realizuje się poprzez lekcje biblioteczne.
Wnioski z tych badań nie nastrajają optymistycznie. Nie ulega wątpliwości, iż należy poważnie zająć się edukacją medialną w szkołach. Wydaje mi się, że sami nauczyciele „zapaleńcy” nie zdziałają tu zbyt wiele. Potrzebne jest większe zrozumienie i zaangażowanie ze strony instytucji decyzyjnych odpowiedzialnych za edukację (mam tu na myśli przede wszystkim MEN, KRRiTV) oraz wszelkiego rodzaju instytucji pozarządowych, działających w tym obszarze edukacji, a także wzrost świadomości i wrażliwość społecznej.
Poniżej postaram się nakreślić obecną sytuację edukacji medialnej w warszawskich szkołach podstawowych. Nie będę tu poruszać wszystkich aspektów tej problematyki. Skupię się przede wszystkim na tym, co zastałam i przebadałam – przedstawię stan faktyczny, a nie przyczyny braku tejże edukacji czy powody jej zaniedbywania. Moja wypowiedź jest jedynie komunikatem z własnych badań, sygnalizującym problem złego stanu edukacji medialnej w Polsce. Stanowi ona zapowiedź znacznie bardziej już rozbudowanego artykułu.
Z moich ustaleń wynika, że stan edukacji medialnej w warszawskich szkołach podstawowych jest fatalny i wymaga wielu różnorodnych zmian. Na podstawie ankiet, przeprowadzonych w 1/4 stołecznych szkół podstawowych, dowiedziałam się m.in., w jakiej formie oraz z jaką częstotliwością odbywają się zajęcia z zakresu edukacji medialnej, kto je prowadzi i jaki mają charakter.
Z zebranego w toku badań materiału i dokonanej analizy wynika, że w znacznej większości szkół zarówno metody i formy, jak i strona merytoryczna zajęć z edukacji medialnej wymagają jeszcze znacznego ulepszenia. Nadal nie ma specjalistów posiadających odpowiednią wiedzę, umiejętności i podejście, stanowiące niezbędne kompetencje do prowadzenia zajęć z tego zakresu. Osoby zajmujące się edukacją medialną w warszawskich szkołach podstawowych, jeśli już mają jakieś przygotowanie, to są to głównie kursy komputerowe lub umiejętności prowadzenia czytelni multimedialnej.
Dostrzegalne jest ogromne zróżnicowanie poziomu zajęć z zakresu edukacji medialnej. Sądzę, że wynika to głównie z podejścia i wiedzy dyrekcji na ten temat, a dopiero potem możemy mówić o innych czynnikach (finanse, odpowiednio przeszkolona kadra, sale czy wyposażenie medialne).
Oprócz tego nie bez znaczenia jest również fakt, iż nie ma jasnych i konkretnych wytycznych do prowadzenia zajęć z edukacji medialnej. Szkoły mają pełną dowolność w ich realizacji, co niestety nierzadko powoduje brak odpowiedniej organizacji, niechęć do takich zajęć, a często nawet bagatelizowanie potrzeby ich prowadzenia.
Następna interesująca mnie kwestia dotyczyła treści merytorycznych oraz strony metodycznej samych zajęć medialnych. Występują dwie główne tendencje: humanistyczna oraz technologiczno- informatyczna. Bardzo niewiele jest szkół, w których łączy się te dwa nurty. W większości zajęcia z edukacji medialnej to nic innego jak lekcje informatyki czy technologii informatycznych. Tam natomiast, gdzie za zajęcia te odpowiedzialni są pracownicy bibliotek, jest to prawie zawsze edukacja czytelnicza, jedynie z elementami medialnej. Stwierdzić jednak można, iż na zajęciach z edukacji medialnej, prowadzonych na bardzo różne sposoby, nacisk kładzie się przede wszystkim na umiejętności techniczne, a zdecydowanie rzadziej na stronę humanistyczną. Tylko w kilku szkołach spotkałam się z prowadzeniem „profilaktyki” do korzystania z mediów.
Jeśli chodzi o elementy edukacji medialnej (klasy I-III), to ich charakter zajęć jest raczej mało medialny i sprowadza się głównie do korzystania z komputerów i sprzętu multimedialnego. Z tego sprzętu bezpośrednio korzystają przede wszystkim nauczyciele, a nie dzieci! One są zazwyczaj tylko biernymi odbiorcami, mogą się popatrzeć. Natomiast w przypadku ścieżki międzyprzedmiotowej edukacji czytelniczej i medialnej (klasy IV-VI), to zdecydowanie bardziej jest ona czytelnicza niż medialna. W sporej liczbie szkół bowiem ścieżkę tę realizuje się poprzez lekcje biblioteczne.
Wnioski z tych badań nie nastrajają optymistycznie. Nie ulega wątpliwości, iż należy poważnie zająć się edukacją medialną w szkołach. Wydaje mi się, że sami nauczyciele „zapaleńcy” nie zdziałają tu zbyt wiele. Potrzebne jest większe zrozumienie i zaangażowanie ze strony instytucji decyzyjnych odpowiedzialnych za edukację (mam tu na myśli przede wszystkim MEN, KRRiTV) oraz wszelkiego rodzaju instytucji pozarządowych, działających w tym obszarze edukacji, a także wzrost świadomości i wrażliwość społecznej.