Dane o liczbie firm zakładanych przez młodych ludzi nie robią wielkiego wrażenia. Niewielki odsetek osób po studiach decyduje się realizować swoje pomysły na działalność gospodarczą, nawet jeśli wcześniej deklarowali takie plany. Jeszcze mniej jest takich osób po szkołach średnich. Z rozmów z przedsiębiorcami i nauczycielami akademickimi wyłania się obraz młodego człowieka, który może i ma niekiedy ciekawe pomysły, ale najczęściej mu się najzwyczajniej nie chce… Dlatego dziś postanowiłem napisać więcej o "chceniu", od którego w zasadzie wszystko w życiu zależy. Będzie o tym w kontekście działalności zarobkowej, ale nie dajmy się zaskoczyć - te same prawidła będą ważne dla każdej innej aktywności, także w edukacji.
Podczas Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości odbyła się w Szczecinie, w ramach programu Tydzień dla Oszczędzania, debata na temat przedsiębiorczości i postaw przedsiębiorczych. Zaproszono praktyków biznesu, aby opowiedzieli o tym, jak zaczynali swoje przedsięwzięcia, jak rozwijali biznesy, co jest ważne i jak uczyli się na błędach.
Chociaż mówimy tu o przedsiębiorczości jako pewnej aktywności życiowej pozaszkolnej, zasadne jest postawić pytanie, jak tę przedsiębiorczość rozwijamy w szkołach, od edukacji wczesnoszkolnej po studia. „Czym skorupka za młodu nasiąknie…” – jeśli w szkole nie będziemy na to zwracać uwagi, potem ciężko będzie w pełni wykorzystać swój potencjał. To samo pytanie można kierować do rodziców – czy wspieracie przedsiębiorcze postawy waszych dzieci?
Prelegenci debaty w Szczecinie nie „owijali w bawełnę” – nie da się osiągnąć w życiu żadnego sukcesu, jeśli nie będziemy mieć odpowiedniej życiowej postawy. Musimy naprawdę chcieć coś zrobić i ciągle poszukiwać sposobów na dotarcie do celu. Musimy chcieć także uczyć się na błędach. Jeśli zniechęci nas pierwsza porażka, to już przegraliśmy, bo „porażka rodzi kolejną porażkę” – mówił Przemysław Olewnik, prezes Socatots, firmy, która z małej lokalnej inicjatywy adresowanej do rodziców i małych dzieci (nauka piłki nożnej od małego do pełnoletności) przerodziła się w globalne przedsięwzięcie, dziś działające już w ośmiu krajach.
Co najbardziej przeszkadza w przedsiębiorczości? „Po pierwsze lenistwo – nie chce mi się, wygodnie mi jest... Po drugie strach, bo muszę zaryzykować, a nie ma pewności czy na moim pomyśle zarobię.” – zauważa Szymon Klimas, szef IQ Pomerania, funduszu venture capital. „Te punkty oporu trzeba postarać się przełamać. Boję się, ale jestem w stanie to przewalczyć.”
Badania Harvard Business School pokazują, że szanse na utrzymanie się nowo powstałej firmy na początku nie są duże. Ze 100 start-upów 25% kończy działalność już w pierwszym roku, w drugim roku współczynnik ten rośnie do 36%. Tylko około 13% młodych firm przeżywa burzliwe pierwsze lata działalności. Tak się dzieje z różnych powodów, ale nie tylko przyczyną są finanse i błędne decyzje. Bardzo często właśnie ich właściciele nie mają odpowiednich postaw, dzięki którym mogą osiągnąć sukces.
Czego potrzeba? Po pierwsze wspomniane „chcenie”, czyli motor wszelakiej aktywności (w sumie nie dotyczy to tylko młodych ludzi, ale w ogóle różnych grup społecznych – to także cecha pożądana na przykład nauczycieli; nie dotyczy też wyłącznie działalności zarobkowej, ale także - a może przede wszystkim - społecznej, w tym także i edukacyjnej).
Po drugie ciężka praca i dyscyplina. Nawet jeśli osiągamy jakiś sukces, to jest to tylko epizod na drodze. Nie możemy spocząć na laurach, musimy działać dalej. Odkrywać, poszukiwać, cały czas być ciekawym świata i próbować „nowego”. W biznesie warto być „jak… świnia na trufle” – zauważył dowcipnie Olewnik.
Po trzecie warto odpowiedzieć sobie na pytanie: co chcesz zmienić. „Używamy dziś smartfonów dlatego, że kiedyś jakiś koleś z Apple miał wizję tego, jak powinien wyglądać telefon i to zrobił, zrealizował swoją wizję!” – mówił Przemysław Olewnik. „To takie pozytywne dziedzictwo, które musimy mieć na uwadze, gdy chcemy rozwijać swój pomysł”. To biznesowe dziedzictwo musi komuś służyć i czemuś służyć. Ono nie istnieje bez celu, ale właśnie jakoś zmienia świat, w którym żyjemy.
Po czwarte – aby „chcenie” było w nas silne, musimy mieć wizję tego, do czego dążymy w długim okresie. Niech nawet taki nasz cel będzie prawdziwym „Mount Everestem”, punktem, który wydaje się być nieosiągalny. Dzięki temu zyskujemy pewną kotwicę – wiemy, do czego dążyć. Możemy zbliżać się do celu metodą małych kroków. Od razu nie damy rady zdobyć tego „szczytu”. Ale sukcesywnie możemy osiągnąć każdy cel, jeśli dostatecznie mocno chcemy.
Po piąte – skup się. Jeśli zbyt dużo „chcesz”, istnieje ryzyko rozproszenia. Trudniej osiągnąć najważniejsze cele.
Pamiętajmy, sukces rodzi pewność siebie. „Już malutki sukces spowoduje, że poczujecie się bardziej pewni. Zachęci was do kolejnego działania. I tak małymi kroczkami idziemy coraz dalej. Sukces rodzi sukces.” – mówił Olewnik. „Musimy się pozytywnie motywować.”
A teraz jeszcze zastanówmy się, czy przynajmniej części z powyższych rad nie warto zastosować w szkołach…
***
Partnerem strategicznym Programu Tydzień dla Oszczędzania był Citi Handlowy. Ponadto Partnerami edycji 2016 Programu były: Fundacja Kronenberga przy Citi Handlowy, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie, Związek Banków Polskich, Centrum Prawa Bankowego i Informacji oraz Wydział Zarządzania i Ekonomiki Usług Uniwersytetu Szczecińskiego. Organizatorem Tygodnia dla Oszczędzania była Fundacja Think! z Warszawy.
Grant na realizację programu przyznany został przez United Way Worldwide dzięki funduszom przekazanym przez Citi Foundation.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).