Na pandemię i globalną sytuację nie mamy wpływu, mamy jednak możliwość sterowania naszym myśleniem o tym, co nas spotyka. Możemy siąść i narzekać na „stracony rok”, wieszczyć o „straconym pokoleniu”, a możemy spróbować spojrzeć na wszystko z jaśniejszej strony. Może uda się znaleźć w szkole online coś dobrego, co warto praktykować po powrocie do „normalności”.
Po spędzeniu w domach siedmiu miesięcy, ciągłym siedzeniu przed ekranami i braku pełnego kontaktu z innymi, wszyscy związani z życiem szkolnym mają szerokie pole do narzekań. Nie jest odkryciem ani niespodzianką, że lekcje online przegrywają z edukacją stacjonarną i że ten rok szkolny był zupełnie inny niż wszystkie pozostałe. Wady można wymieniać i mnożyć. Tylko co to da?
Może warto dla odmiany skupić się na tym, co pozytywne.
Może uda się znaleźć w szkole online coś, co warto praktykować po powrocie do „normalności”. Na pandemię i globalną sytuację nie mamy wpływu, mamy jednak możliwość sterowania naszym myśleniem o tym, co nas spotyka. Możemy siąść i narzekać na „stracony rok”, wieszczyć o „straconym pokoleniu”, a możemy spróbować spojrzeć na to wszystko z jaśniejszej strony.
Perspektywa nauczyciela
Od wielu miesięcy sama zastanawiałam się nad sensem mojej pracy, którą przecież tak zawsze lubiłam. Uczniowie są nieaktywni, nie chcą się pokazywać ani odzywać na wirtualnych lekcjach. Ściągają, czasem nawet mocno tego nie kryjąc.
Nauczyciel ma poczucie absurdu. Patrzy godzinami w ekran, na którym pokazują się coraz to bardziej wymyślne awatary uczniów – od zdjęć zwierzątek począwszy, na obrazkach jedzenia skończywszy. Sytuacja nienormalna. Tylko załamać ręce.
Myślę, że każdy nauczyciel miał w tym roku nieraz chęć zamknąć z trzaskiem komputer i zastrajkować przeciw lekcjom online. Nie zrobił tego jednak, bo zostało wciąż minimum poczucia, że może jednak coś do kogoś dotarło. Może ktoś coś zrozumiał? I być może to, że uczeń się nie odzywa, nie zawsze oznacza, że nie uważa i nic nie wie z tego, co dzieje się na lekcji.
Po złości i frustracji często nachodziła mnie refleksja, że mogło być przecież jeszcze gorzej. Mamy wielkie szczęście, że dzisiejsza technologia pozwala nam na wykonywanie zawodu nawet w czasach pandemii. A to już dużo, bo lekcje online to jednak coś więcej niż ich zupełny brak. I można spierać się o to, jaki procent podstawy programowej został zrealizowany porządnie na każdym z przedmiotów i znów narzekać, porównując obecną sytuację z tą sprzed pandemii. Mnie jednak przyszło do głowy co innego.
Coś zostanie
Zadałam sobie pewnego dnia pytanie, czego moi uczniowie nauczyli się podczas pandemii? Jakich nowych umiejętności nabyli? Czyżby żadnych? To niemożliwe. Przecież zostali wrzuceni w zupełnie nową, nieznaną sytuację i musieli sobie z nią poradzić. Lepiej czy gorzej, ale im się udało, a to świadczy o tym, że jednak coś zyskali.
Poniżej przedstawiam listę umiejętności, które w moim odczuciu nabyli w tym roku moi uczniowie (klasy 6-8):
- wyszukiwanie i selekcja informacji z różnych źródeł. Nawet uczeń, który ściąga, musi wiedzieć, skąd wziąć rzetelne, sprawdzone informacje. W przeciwnym razie nawet przepisanie zadania czy pracy nie przyniesie zamierzonego efektu;
- większa samokontrola, odpowiedzialność za planowanie własnego czasu. Uczeń może nie wykonać zadania podczas lekcji online (może nie włączyć kamery, udać, że ma słabe łącze i zająć się czymś innym), jednak w sytuacji, gdy ma odesłać zadanie do sprawdzenia, wie, że będzie musiał wygospodarować czas na jego wykonanie, bo gdy tego nie zrobi, poniesie nieprzyjemne konsekwencje;
- samodzielność – decyzja o tym, czego chcę się nauczyć. Część zagadnień uczeń ściągnie, przepisze, znajdzie „gotowca”, jednak wierzę, że nie ma osoby, której praca w tym roku szkolnym to w stu procentach ściąganie i plagiaty. Uczniowie są świadomi tego, co lubią, co jest dla nich ważniejsze, a co mniej ważne. Moi uczniowie w szczerej rozmowie byli skłonni przyznać, że ściągają najczęściej wtedy, gdy mają nagromadzenie testów w danym czasie lub wówczas, gdy coś w ogóle ich nie interesuje;
- umiejętności techniczne – praca z plikiem tekstowym i edycja tekstu w programach typu „Office”. W szkole stacjonarnej nie ma miejsca na dogłębne poznawanie tego typu programów, dzieje się to tylko na lekcjach informatyki. Szkoła online naturalnie przygotowała uczniów do pracy w środowisku, bez którego dziś niemal żaden dorosły pracownik czy pracodawca nie wyobraża sobie efektywnej działalności zawodowej.
Głos uczniów
Rozmyślając o zaletach lekcji online, postanowiłam zapytać, co uczniowie sądzą o ostatnich miesiącach własnej pracy. Ciekawiło mnie, czego oni sami się o sobie dowiedzieli i czego nauczyli się w wirtualnej szkole.
Oto odpowiedzi moich uczniów:
Mogę stwierdzić, że nauczyłam się odpowiedzialności i tego, żeby doceniać to, co mamy.
Dzięki zdalnemu nauczaniu rozwinęłam cierpliwość i umiejętność organizacji.
Głównie nauczyłam się odpowiedzialności i samodzielności. Byłam odpowiedzialna sama za siebie i mimo wielu prac (czasem zbyt wielu) dawałam sobie radę. To wzbudziło też we mnie motywację do dalszej pracy.
Dowiedziałem się, że łatwo potrafię się rozproszyć, nauczyłem się, że lepiej wszystko robić w miarę możliwości bezpośrednio niż załatwiać coś przez Internet.
Nauczyłem się sprytu komputerowego i znam wiele przydatnych mi funkcji na komputerze.
Dowiedziałam się, na kim mogę polegać oraz że towarzystwo samej siebie nie jest takie złe.
Nauczyłam się szybkiego pisania na komputerze.
Nauczyłem się jak się samodzielnie uczyć.
Nabyłam większą wiedzę o Managebac’u i o Google Meet. Poznałam również wiele stron internetowych, na których można pisać sprawdziany oraz robić quizy.
Myślę, że wszyscy rozwinęliśmy się pod względem informatyki i rozumiemy lepiej jak coś działa w komputerach.
Samodzielności i odpowiedzialności za swoją własną wiedzę.
A nauczyciele?
Jak widać powyżej, uczniowie są świadomi, co dała im szkoła online. A co w przypadku nauczycieli? Czy i tu można mówić o korzyściach płynących ze zdalnych lekcji? Według mnie tak. Oto lista zalet, umiejętności i kompetencji, które z pewnością rozwinęliśmy w czasie pandemii i pracy online:
- pogłębienie kompetencji IT; poznanie nowych aplikacji, programów do tworzenia ciekawych zadań i całych lekcji;
- oswojenie z własnym wizerunkiem na kamerze. Początkowo czułam wielki opór przed włączaniem kamery i pokazywaniem się uczniom, po czasie stało się to jednak zupełnie zwyczajne i naturalne. Uznałam, że jeśli wymagam czegoś od uczniów, sama także powinnam to praktykować.
- możliwość pracy z różnych miejsc. Chyba wielu z nas przyzna, że to jedna z największych zalet zdalnego nauczania. Możliwość spakowania komputera i zaszycia się w jakiejkolwiek przyjaznej nam przestrzeni to wielka dogodność. Pewnie dopiero po powrocie do szkoły docenimy w pełni to, jak miłe jest poranne niespieszne wstawanie, brak konieczności wychodzenia w niepogodę czy możliwość pracy z innej miejscowości.
Oczywiście wszystko to, co przedstawiłam powyżej, nie oznacza, że nie czekam z niecierpliwością na powrót do szkoły, do normalnych kontaktów z uczniami, którzy mają prawdziwe twarze, mimikę, gestykulują, po których od razu widać, czy słyszą, a nawet, czy rozumieją to, co nauczyciel im przekazuje. Szkoła online to nie samo zło, ale cieszę się, że nadchodzi jej kres.
Notka o autorce: Elżbieta Nazaruk jest nauczycielką języka polskiego w klasach 5-8 w Międzynarodowej Szkole Podstawowej Paderewski, wychowawczyni klasy 7, redaktorka bloga szkolnego Edukacja i Inspiracje. Niniejszy artykuł ukazał się w blogu Edukacja i Inspiracje, licencja CC-BY-SA.
Ostatnie komentarze