Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z nazwą „pozytywna dyscyplina” pomyślałam, że to żart. Zestawienie rzeczownika „dyscyplina” z przymiotnikiem „pozytywna” brzmiało dla mnie z początku jak oksymoron. W pierwszym odruchu odrzuciłam tę metodę nie zagłębiając się w nią szczegółowo i jako świeżo upieczona mama poszukiwałam dla siebie innej metody wychowawczej. Moja podróż wiodła między innymi przez rodzicielstwo bliskości czy porozumienie bez przemocy (NVC).
Kształciłam się, podejmowałam coraz to nowe wyzwania edukacyjne, nie wiedząc właściwie, że każde moje doświadczenie motywowane chęcią bycia bliżej mojego dziecka, czyni mnie innym nauczycielem. Bycie bliżej potrzeb i emocji moich własnych dzieci zaprowadziło mnie do bycia bliżej siebie. A to w konsekwencji doprowadziło mnie do gruntownego przedefiniowania roli nauczyciela. Wtedy właśnie zrozumiałam, że pozytywna dyscyplina może być narzędziem, które pomoże poprawić relacje w szkole (nie tylko z uczniami), rozwinąć kompetencje społeczne i emocjonalne uczniów, budować w nich cnoty i siły charakteru, o których każdy entuzjasta psychologii pozytywnej słyszał. Zacznijmy jednak od początku.
Mam świadomość, jak dla większości Polaków brzmi nazwa „pozytywna dyscyplina”. Doskonale rozumiem ten wewnętrzny zgrzyt, pojawiający się na dźwięk tych dwóch słów współwystępujących bez przecinka. Miałam tak samo. W mojej głowie wciąż wybrzmiewały doskonale zapamiętane słowa piosenki śpiewanej przez Emiliana Kamińskiego w filmie „Pan Kleks w Kosmosie”. Dyrektor musztrując swoich uczniów (do których nie zwracano się imieniem a numerem, co dodatkowo podkreślało dehumanizację i uprzedmiotowienie ucznia), śpiewał „(…) Sztywno, równo i posłusznie, a do tego bez gadania. Dyscyplina, dyscyplina to podstawa wychowania!” Zabawne, ale wydaje mi się, że właśnie ten obraz najmocniej wpłynął na znaczenie, jakiego nabrało słowo „dyscyplina” w moim słowniku. Podporządkowanie, rygor, posłuszeństwo. Właśnie dlatego, gdy po raz pierwszy zetknęłam się z pozytywną dyscyplina w Polsce, z marszu ją zanegowałam. Dziś, kiedy jestem certyfikowaną edukatorką tej metody, praktykuję ją w szkole, w domu i pracy z dziećmi i młodzieżą w ramach NGO, wiem jak bardzo nacechowane negatywnymi skojarzeniami jest w naszej kulturze słowo „dyscyplina”. Gdy szkolę nauczycieli czy rodziców, bardzo często słyszę, że nazwa tej metody kojarzy im się z biciem z uśmiechem, albo z karaniem z radością. Przyznam, że słyszałam tego typu żarty wielokrotnie. Zawsze jednak odpowiadam, że PD działa, gdy się ją stosuje. Z przekonaniem, wytrwałością i autentycznością, pamiętając, że nadrzędną wartością jest tu relacja. W jaki sposób budować ją w praktyce szkolnej? Od czego zacząć. Postaram się odpowiedzieć na te pytania. Proszę jednak pamiętać, że każda relacja jest inna, każdy zespół klasowy tworzy własną strukturę, a podane przykłady dotyczą moich osobistych doświadczeń w pracy z uczniami. Zaczynajmy więc.
Zawsze zanim rozpocznę pracę z moimi uczniami staram się jak najlepiej ich poznać. Nie chodzi wyłącznie o diagnozę nauczycielską, określenie potencjału i deficytów dziecka. Strasznie to brzmi, prawda? Chcę się dowiedzieć czym się interesują, o czym marzą, co ich uskrzydla a co martwi. Staram się dowiedzieć, jakie umiejętności (również te życiowe) pragną rozwijać, co chcieliby w sobie pielęgnować, a co zmieniać. Postrzegam rolę nauczyciela jako przewodnika, czyli osobę towarzyszącą w drodze. Swoją wiedzą i doświadczeniem przewodnik wspiera podróżnika, ale tylko w takim stopniu, jakiego potrzebuje. Moją rolą nie jest instruować, radzić, wydawać polecenia. Moją rolą jest być przy, towarzyszyć, obserwować, udzielać informacji zwrotnej, ale przede wszystkim zadawać pytania. Pytania pełne zaciekawienia- to właśnie jedno z najważniejszych dla mnie narzędzi PD. Zadawanie pytań może w zupełności zastąpić wydawanie poleceń czy ocenianie. Jego celem jest wzbudzanie refleksji, budowanie przekonania o własnej kompetencji, zdolności dokonywania oceny. Pracując z dziećmi i młodzieżą wciąż mam w pamięci główne wartości, jakimi w zgodzie z koncepcją pozytywnej dyscypliny powinniśmy się kierować. Do głównych wartości a zarazem celów programu Pozytywna Dyscyplina w klasie należy do kształtowania trzech adaptacyjnych przekonań oraz czterech kompetencji, nazywanych przez autorki ważną (wielką) siódemką. Należą do nich:
- przekonanie o zdolności osobistej, o własnych możliwościach,
- przekonanie o własnym znaczeniu, wyrażające się słowami: „Ma znaczenie to co wnoszę od siebie, jestem potrzebny”
- przekonanie o własnym wpływie na życie, wyrażające się w słowach: „Wykorzystuję władzę, jaką mam, aby dokonywać wyborów, które pozytywnie wpływają na to, co przydarza się mnie i mojej wspólnocie.”
Wśród kompetencji i umiejętności, należących do podstawowych celów programu znajdują się:
- umiejętności intrapersonalne obejmujące samodyscyplinę, samokontrolę i zdolność samoregulacji, a więc zdolność zarządzania własnymi emocjami,
- umiejętności interpersonalne pozwalające na współpracę z innymi z zachowaniem norm społecznych (umiejętność komunikacji, współpracy, negocjowania, aktywnego słuchania, okazywania empatii i szacunku),
- umiejętności systemowe (reagowanie na ograniczenia i konsekwencje podejmowanych decyzji i wyborów, odpowiedzialność, elastyczność oraz prawość),
- umiejętności dotyczące oceny, wyrażające się w słowach „Umiem rozwijać swoją mądrość i umiejętność właściwego osądu poprzez codzienną praktykę.”
Staram się więc, by każde moje działanie (niezależnie jakich treści programowych w danym momencie „nauczam”) było nakierowane na realizowanie przynajmniej jednego z wyżej wspomnianych obszarów. W mojej praktyce bardzo przydaje się kreatywność, ciągle staram się poszukiwać nowych rozwiązań. Obiecałam jednak garść praktycznych rozwiązań, co niniejszym przedstawiam.
W obszarze kształtowania adaptacyjnych przekonań o sobie i swoim miejscu w świecie relacji społecznych, pierwszym krokiem, na jaki zdecydowałam się już w pierwszym roku pracy, było odejście od ocen wyrażanych w tradycyjnej formie. Dziś stosuję bieżącą ocenę opisową w postaci informacji zwrotnej, która skupia się na pozytywnych aspektach wykonanej pracy. Jeśli uczeń nie jest zadowolony z efektów swojej pracy uzupełniam informacje zwrotną pytaniami pełnymi zaciekawienia. „Co chciałbyś zmienić? Jak można by to zrobić? Co twoim zdaniem mogłoby być pierwszym krokiem do lepszego rezultatu? Od czego warto zacząć następnym razem?” Być przy dziecku i pytać- to podstawa budowania poczucia własnej wartości, bycia dostrzeżonym, uszanowanym, znaczącym. Takie rozmowy budują nasze relacje „obok” procesu dydaktycznego. W ostatnich latach zaczęłam pisać listy do swoich uczniów. Są one historią ich kariery szkolnej z mojej perspektywy. Kluczowym filtrem, jaki stosuje w każdej formie oceniania jest docenienie, a więc koncentracja na zasobach i potencjale ucznia. Staram się również modelować postawę pełną docenienia wśród moich podopiecznych rozpoczynając wspólne spotkania czy lekcje wychowawcze od rundy komplementów i wdzięczności. Warto wspomnieć na marginesie, że umiejętność doceniania nawet najmniejszych pozytywnych doświadczeń, celebrowanie ich oraz nadawanie im wysokiej rangi, sprzyja podniesieniu uczucia szczęścia, zacieśnia więzi grupowe, co w dłuższej perspektywie możemy potraktować jako czynnik chroniący w profilaktyce uzależnień czy zdrowia psychicznego młodych ludzi. Co więcej umiejętność komplementowania jest jedną z dziesięciu kluczowych umiejętności społecznych wymienionych przez Goldsteina. Do wzajemnego doceniania się można zmotywować również poprzez stworzenie odpowiedniej przestrzeni ku temu.
Wśród moich wychowanków praktykowaliśmy już imienne pudełeczka, tablice, słoiki czy przymocowane do ściany koperty, do których wrzuca się karteczki ze słowami uznania. Tu jako dygresję dodam, że wszystko, co wdrażamy do puli klasowych rytuałów, powinno tak samo dotyczyć uczniów, jak i wychowawcy. Zatem i pudełeczko, i koperta dla nauczyciela musi się z klasie znaleźć. Metoda doceniania pośredniego sprawdza się doskonale zarówno wśród dzieci młodszych, jak i wśród dorosłych- przetestowałam na studentach i kursantach.
Skoro już poruszyłam temat klasowych rytuałów, bardzo ważnym dla mnie elementem jest stworzenie klasowej obrzędowości, czyli takich elementów, które pozwolą na budowanie więzi, poczucia przynależności, bycia znaczącym oraz tożsamości grupowej „my jako klasa”. W tym celu zdarzało mi się wspólnie z uczniami tworzyć plakaty ze zdjęciami członków klasy, pisaliśmy wspólnie piosenkę o klasie, która stanowiła swoisty hymn klasowy, co również niejednokrotnie służyło jako narzędzie wyciszenia uczniów. Niezwykle ważnym jest zaproszenie uczniów do współtworzenia klasowych zasad. Czują się oni wówczas wysłuchani i decyzyjni. Oba elementy można z powodzeniem połączyć ze sobą, tworząc klasową piosenkę w oparciu o wcześniejsze ustalenia. Równie dobrym pomysłem jest oparcie pracy wychowawczej o fabułę np. książki, uczynienie czasu spędzanego w szkole czasem pełnym radości, zaciekawienia i zabawy. Szkoła pełna dobrych relacji jest szkołą szczęśliwą, tętniącą życiem, a uczenie się staje się czymś, co w dobrej atmosferze przydarza się „przy okazji”.
Jednym z ważniejszych elementów rozwijania ważnej siódemki jest zaproszenie uczniów do współtworzenia przestrzeni klasowej, z uwzględnieniem ich preferencji i potrzeb (już sama dyskusja to rozwijanie kompetencji komunikacji i współpracy oraz planowania pracy). Szczególnie ważnym aspektem jest wygospodarowanie w sali lekcyjnej przestrzeni sprzyjającej samoregulacji emocjonalnej, która w PD nazywamy przestrzenią pozytywnej przerwy. Uczestniczenie w tworzeniu przestrzeni szkolnej/ klasowej z uwzględnieniem funkcji samoregulacji to doskonała lekcja co najmniej kilku ważnych kompetencji i postaw. Podczas ostatniego roku moi uczniowie współtworzyli taką przestrzeń zarówno w sali, jak i podjęli się organizacji podwórka przyszkolnego, na którym małymi krokami powstaje ogród.
Ostatnim z pomysłów (a jest ich jeszcze całe mnóstwo), którym chcę się podzielić jest budowanie relacji on-line nawet z najmłodszymi. W ubiegłym roku objęłam wychowawstwo nad I klasa szkoły podstawowej. To zawsze jest ogromnym wyzwaniem. Postanowiłam nawiązać z nimi relację zapośredniczoną już w wakacje, a posłużył mi do tego Ryś Koala- pacynka, która odgrywała turystę z Australii zwiedzającego ciekawe miejsca w Polsce. Za pośrednictwem mojego bloga Kierunek- Relacja oraz strony na Facebooku umieszczałam relacje oraz zadania i zagadki dla moich uczniów, które uczniowie wraz z rodzicami rozwiązywali i odsyłali je do mnie. By zobaczyć, jak to wyglądało, zapraszam na stronę Kierunek- Relacja. 1. września Ryś czekał na dzieci w sali ze swoimi fotografiami, a uczniowie czekali, by podzielić się tym, czego od Rysia się nauczyli. Okazało się, że Ryś stał się naszym nauczycielem wspomagającym, który w te wakacje podróżuje już z poszczególnymi uczniami. Tym razem to ja nie mogę się doczekać fotorelacji.
Jest naprawdę mnóstwo sposobów, by wspierać dzieci w rozwoju w duchu Pozytywnej Dyscypliny. To co jednak najważniejsze to przeniesienie akcentu na budowanie relacji i wspieranie w dzieciach ogólnie pojętego poczucia szczęścia w szkole. Nie chodzi bynajmniej o odejście od wymagań, „bezstresowe wychowanie” i wieczną zabawę. Chodzi raczej o dostrzeganie w dziecku jego własnych potrzeb, które mają pierwszeństwo przed celami dydaktycznymi nauczyciela. Smutne, zniechęcone, odrzucone dziecko niewiele nauczy się nawet na najlepiej przygotowanej pod względem metodycznym i merytorycznym lekcji. Na zakończenie przytoczę myśl Alfreda Adlera, którego dorobek intelektualny dał podwaliny współcześnie praktykowanej pozytywnej dyscyplinie:
„Najważniejszym zadaniem nauczyciela, można powiedzieć jego świętym obowiązkiem, jest dopilnować, aby żadne dziecko nie zostało zniechęcone przez szkołę, i aby dziecko, które przekracza próg szkoły zniechęcone odzyskało wiarę w siebie dzięki szkole i swojemu nauczycielowi." Jest to nierozerwalną częścią powołania nauczyciela, ponieważ nauczanie jest możliwe tylko kiedy dzieci patrzą w przyszłość z nadzieją i radością.
***
Serdecznie zapraszamy do uczestnictwa w IV Ogólnopolskim Tygodniu Szczęścia w Szkole. Odbywa się on w dniach 18-24 września 2023. Celem Tygodnia Szczęścia w szkole jest zwrócenie uwagi na narzędzia psychologii pozytywnej, które można wykorzystywać w edukacji przedszkolnej, szkolnej, akademickiej, a które przekładają się na dobre zdrowie, efekty kształcenia i lepsze życie. To wydarzenie dla dzieci, młodzieży i dorosłych, wszystkich, dla których edukacja jest bliska i ma znaczenie w kształtowaniu dobrostanu jednostkowego i zbiorowego. Tegoroczne hasło brzmi: Z OPTYMIZMEM I NADZIEJĄ! Szczegóły i zapisy na www.happinessatschool.pl.
Notka o autorce: Teresa Ulanowska jest nauczycielką edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej, pracującą również z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Trenerka umiejętności społecznych TUS- SST. Wspiera rodziców i nauczycieli w nurcie TSR (Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach) oraz jako edukatorka Pozytywnej Dyscypliny. Prowadzi warsztaty rozwijające kompetencje komunikacyjne, warsztaty dotyczące budowania zespołu i umiejętności pracy w grupie oraz warsztaty rozwijające kreatywność, adresowane zarówno do dzieci, jak i dorosłych. Prowadzi blog Kierunek- Relacja oraz profil na Facebooku pod tą samą nazwą. Entuzjastka myślenia wizualnego w edukacji. Od kilkunastu lat czynna instruktorka ZHP. Autorka projektu HAUS (Harcerska Akademia Umiejętności Społecznych) adresowanego do dzieci i młodzieży zagrożonej defaworyzacją społeczną, łączącego elementy metody harcerskiej, arteterapii, terapii zajęciowej i TUS. Wierzy, że fundamentem edukacji jest relacja oparta na empatii i szacunku oraz podejście skoncentrowane na zasobach i potencjale dziecka.