Minął pierwszy tydzień kolejnego roku szkolnego. Niby nic nowego, rok w rok ten moment przecież następuje. Jednak ten rok jest inny od poprzednich. Po raz pierwszy w mojej szkolnej karierze na moich lekcjach niemieckiego pojawili się uczniowie klas piątych.
I nie chodzi o to, że nigdy nie pracowałam z dziećmi w tym wieku. W ramach różnych programów i projektów prowadzę warsztaty dla różnych grup wiekowych od sześciolatków po osoby dorosłe. Jednak w takiej szkolnej konfiguracji, jako nauka przedmiotu jest to dla mnie pierwszy raz. I wydawałoby się to przecież normalne, w końcu jestem nauczycielką języka niemieckiego i nauczanie to moja specjalność, a skoro wybrałam ten zawód świadomie to tym bardziej „bułka z masłem”.
Otóż właśnie niekoniecznie. Do tej pory pracowałam z nastolatkami w wieku 13+. Młodymi ludźmi, których poznawałam w niezrozumiałym dla nich okresie przechodzenia z okresu dzieciństwa w wiek nastoletni. Nauczyłam się ich, nawiązałam z nimi relację opartą na autentyczności, zaufaniu i wierze w ich możliwości. Wspólnie przechodziliśmy ten czas, bogaty w najróżniejsze wzloty i upadki. Nieskromnie stwierdzę, że całkiem nieźle sobie z tym radziłam wypracowując metody i techniki, które dawały mi poczucie dobrze wykonywanej pracy.
Teraz widzę przed sobą uśmiechniętych, energicznych i bardzo rozgadanych piątoklasistów. Całkowicie różniących się od moich poprzednich uczniów, a ich starszych kolegów i koleżanek. I nie chodzi o to, że się boję. Ani o to, że nie dam sobie rady. Bo pewnie dam. Ale po latach doświadczeń w pracy z uczniami 13+ jest to dla mnie, jako nauczyciela nowość.
I podejrzewam, że nie jestem z tym sama. Ale nikt o tym nie mówi. Bo przecież MY nauczyciele zawsze damy radę. I ja też jestem przekonana, że dam i będę w tym zapewne całkiem niezła.
Czytam, szukam, szkolę się i rozwijam, a przede wszystkim czerpię inspirację od moich koleżanek z grupy Superbelfrzy Mini – nauczycielek pracujących w edukacji wczesnoszkolnej, które są ekspertkami w przekazywaniu wiedzy uczniom w sposób nie zaburzający im ich naturalnego rozwoju i ciekawości świata.
Czerpię garściami od innych nauczycieli niemieckiego, którzy chętnie dzielą się swoimi materiałami i sama przygotowuję swoje. Jednak nie zmienia to faktu, że z tą grupą wiekową jeszcze nie pracowałam.
Jak więc wyglądały moje pierwsze lekcje z piątoklasistami? Było radośnie, kolorowo, artystycznie, refleksyjnie z drobnymi elementami niemieckiego.
Język niemiecki w klasach piątych jest dla nich przedmiotem dodatkowym, poza ramowym planem nauczania i biorą w nich udział na podstawie deklaracji uczestnictwa. Tak naprawdę od samego początku nie wiedziałam ilu uczniów wyrazi chęć i jak liczne będą te klasy. Okazało się, że są to praktycznie całe klasy. Na pierwszych zajęciach witały mnie uśmiechnięte buźki z tysiącami pytań oraz oczkami z iskierkami ciekawości.
Pierwsze zajęcia, jak zwykle od kilku lat postanowiłam przeznaczyć na budowanie atmosfery, wspólne ustalenie sprzyjających nam zasad, na poznaniu uczniów oraz ich motywacji wewnętrznej. Ważne było dla mnie, aby było wesoło, kolorowo, artystycznie i trochę zagadkowo.
Wszyscy uczniowie mieli za zadanie stworzenie swoich kolorowych wizytówek z imieniem, ale od razu w zdaniu niemieckim. Mogli przyozdobić według własnego pomysłu, natomiast ja stworzyłam swoją na monitorze interaktywnym.
To była ta część kolorowa i artystyczna. W tej zagadkowej części dostali zaszyfrowane zdanie w alfabecie emotikonowym, co sprawiło im mnóstwo frajdy i radości.
Na koniec poprosiłam wszystkich, aby anonimowo napisali mi, dlaczego są na dodatkowych zajęciach z niemieckiego. W ten sposób chciałam dotrzeć do ich motywacji wewnętrznej, bo na takiej najlepiej się oprzeć.
Okazuje się, że praktycznie wszyscy CHCĄ SIĘ UCZYĆ, chcą wiedzieć więcej. Są ciekawi lekcji, lubią nowe wyzwania, podoba im się język niemiecki. Są też powody czysto praktyczne, takie jak wyjazd na mecze w Dortmundzie, rozmowa z rodziną z Niemiec, czy też lepszy start w klasie siódmej.
Ale były też powody czysto personalne, czyli że lubią panią Martę :-), że podobno jej metody są bardzo fajne i że jest nauczycielką roku :-).
Mam nadzieję, że ich nie zawiodę, mam nadzieję, że podołam, że nie zabiję ich ciekawości świata i że moje metody rzeczywiście im się spodobają. Mam nadzieję, że taki sam blask i iskierki w oczach zobaczę w czerwcu. Trzymajcie kciuki, bo to jest wyzwanie.
Notka o autorce: Marta Florkiewicz-Borkowska jest nauczycielką języka niemieckiego i zajęć praktycznych w Szkole Podstawowej im. Karola Miarki w Pielgrzymowicach. Nauczycielka Roku 2017. Trenerka edukacyjna, ekspertka CEO, edukator w zakresie nowoczesnych rozwiązań w edukacji, prelegentka na wielu konferencjach edukacyjnych, autorka licznych artykułów dotyczących wykorzystywania nowoczesnych technologii w nauczaniu, studentka arteterapii, należy do społeczności nauczycieli SuperBelfrzy RP. Prowadzi własny blog DeutschFun. Niniejszy artykuł ukazał się w Blogu SuperBelfrów i został zmodyfikowany przez Marcina Polaka; licencja CC-BY-SA.