Na każdą konferencję idę z nadzieją, że usłyszę coś, co wzbogaci mój nauczycielski warsztat. Bywa, że wracam ze szkolenia tylko z jednym zdaniem, które mnie inspiruje i zmusza, żeby coś nowego na lekcji wypróbować.
Największą wartością każdego kursu są dla mnie spotkania z innymi nauczycielami. Zachwycają mnie opowieści eduwariatów, z którymi rozmawiam na przerwach, podczas pracy w grupie. Przyjemnie jest posłuchać tych, którym się chce, którzy ciągle szukają nowych sposobów na skuteczniejsze nauczanie. Zauważyłam, że jestem bardziej otwarta na innych, kiedy uczestniczę w kursie sama, gdy nie ma obok mnie znajomych.
Jeżeli sama wybieram sobie szkolenie, którego program mnie zainteresował, mogę poświęcić na to swój wolny czas. Nie żałuję, jeśli wybór był nietrafiony. Kiedy muszę stawić się na obowiązkowym szkoleniu rady pedagogicznej, to zaraz zaczynam szukać czegoś w prelegencie, w temacie… Dlaczego się opieram? Neurodydaktycy mówią, że to nie ja, tylko mój mój mózg stawia opór, Mózg uczy się bowiem lepiej i skuteczniej, kiedy chce, a nie kiedy ktoś go zmusza.
Ciągle szukam inspiracji, więc korzystam, zapewne jak wielu z nas, z kursów, które mogę odbyć w zaciszu domowym. Szkolenia online to forma, którą bardzo sobie cenię. Materiały, zadania i narzucone terminy pomagają mi się zmobilizować i poznać nowe aplikacje, zagadnienia. Lubię też webinaria i kanały youtuberów . Taka gadająca głowa, która chce się swoją wiedzą podzielić, nieźle inspiruje. A ile pomysłów, wymiany doświadczeń znajduję na facebookowych forach nauczycielskich…
Ale co tam kursy i szkolenia. Nic tak nie uczy o technikach i metodach pracy z uczniami jak obserwacja innych nauczycieli przy tablicy. Przez osiem lat, kilkanaście razy w roku, miałam cudowne korepetycje z warsztatu pracy nauczyciela. Będąc wicedyrektorem szkoły obserwowałam nauczycieli, gdy prowadzili swoje lekcje. Analizowałam zachowanie tej samej klasy na różnych lekcjach, prowadzonych przez inne nauczycielskie osobowości, dziwiąc się, jak różnie zachowywali się uczniowie… Wiadomo, że każda obserwowana lekcja była przez nauczycieli dokładnie przemyślana pod względem metodyki, dydaktyki, podstawy programowej i czegoś tam innego, co w danym roku podawaliśmy analizie w szkole… Najczęściej widziałam perełki bliskie lekcji idealnej. Dużo nauczyłam się słuchając samoocen, refleksji nauczycieli. Uczyłam się, jak nauczycielowi przekazać konstruktywną informację zwrotną. Tą umiejętność często wykorzystuję w pracy z uczniem.
Pamiętam ten cudowny czas wzajemnej nauki w naszej szkole. W ramach samodoskonalenia się grona pedagogicznego zaczęliśmy ok obserwacje – spacer edukacyjny. Założyliśmy sobie, że każdy z nas dwa razy w roku szkolnym zaprosi do siebie nauczyciela, najlepiej innego przedmiotu, poprosi o obserwację konkretnej rzeczy, sytuacji, zachowań swoich i uczniów… A po lekcji odbywała się rozmowa, nauczyciela i zaproszonego gościa, w której poruszaliśmy tylko wybrane przez nauczyciela tematy. Usłyszeć informację zwrotną od osoby, do której masz zaufanie, która jest Tobie życzliwa – bezcenne…
Notka o autorce: Jolanta Przygocka jest nauczycielem matematyki w Szkole Podstawowej w Koziegłowach. Fascynuje się ocenianiem kształtującym i stara się, aby jej uczniowie byli odpowiedzialni za swój proces uczenia. Prowadzi bloga matlekcja.pl. Niniejszy artykuł ukazał się w blogu Superbelfrów. Licencja CC-BY-SA.