Czy można mówić o wizerunku nauczyciela i wykładowcy jako zaplanowanym działaniu?

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Czy nauczyciel (edukator) to wolny zawód? Tak, wolny jak lekarz czy prawnik a mniej jako urzędnik państwowy. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, kim tak naprawdę jest dzisiejszy nauczyciel? Czy to wciąż ten sam pan/pani zza biurka, przekazujący suchą wiedzę niczym urzędnik stemplujący dokumenty? Czas na rewolucję w myśleniu! Coraz śmielej możemy mówić o edukatorze jako o wolnym zawodzie – z wszystkimi tego zaletami i wyzwaniami (niedogodnościami, napisałby pesymista). Bo wolny zawód daję więcej wolności i samodzielności ale i związanej z tym samodzielności i odpowiedzialności. Samodzielność jako zaleta... lecz i jako kula u nogi. Samodzielność wymaga większej kreatywności i większego wysiłku. W samodzielności nie można leniwie "jechać na autopilocie"...

Dlaczego używam słowa edukator? Bo nasza rola dawno wykroczyła poza szkolne mury. Uczymy nie tylko w klasach, ale wszędzie tam, gdzie pojawia się ciekawość i chęć poznania świata. Tworzymy tylko sytuacje, w których inni się uczą. Edukujemy w parkach narodowych, dostarczając doświadczana przyrody, edukujemy w muzeach i galeriach oprowadzając po tematycznie i celowo ułożonych kolekcjach eksponatów, rekwizytów, artefaktów. To trudna sztuka tworzenia dobrych sytuacji do uczenia się. Edukujemy w telewizji, radiu, w dynamicznym i nowym cywilizacyjnie świecie mediów społecznościowych. Coraz więcej samozwańczych edukatorów dzieli się swoją pasją i wiedzą online, docierając do milionów. Edukujemy wszędzie (bo do wychowania jednego dziecka potrzebna jest cała wioska). Dlaczego staram się unikać słowa nauczanie? Bo wiedza nie jest możliwa w dosłownym znaczeniu do przekazywania, jak przepisywanie książki. 

To, co robi edukator w szerokim słowa tego znaczeniu, to prawdziwa sztuka tworzenia dobrych sytuacji do uczenia się. Unikam słowa "nauczanie" z premedytacją. Nauczanie to pojęcie z dawnego paradygmatu i behawioryzmu. Bardziej skłaniam się ku nowszemu paradygmatowi, wolę poruszać się w przestrzeni konstruktywizmu i konektywizmu. Wiemy, że wiedzy nie da się po prostu "przekazać" jak plik tekstowy z komputera do komputera. Nie przelewamy jej z wiadra do kubka. Uczenie się wymaga wysiłku nie tylko od edukatora, ale przede wszystkim od uczącego się. 

Zadaniem edukatorów jest motywowanie, inspirowanie, prowokowanie do myślenia, tworzenie kontekstów, w których inni mogą samodzielnie konstruować swoją wiedzę. Może to być porywający wykład, fascynująca opowieść ustna, wciągający film dokumentalny, inspirujący wpis na blogu, czy interaktywna wystawa, która pobudza zmysły i umysł.

A skoro edukator staje się wolnym zawodem, naturalnie pojawia się potrzeba widoczności i budowania osobistej marki. To już nie wystarczy autorytet nadany przez miejsce pracy czy dyplomy. W tej nowej rzeczywistości liczy się prestiż, szacunek, uznanie, które sami wypracujemy. Silna marka osobista to nie tylko łatwiejsze pozyskiwanie "klientów" (uczniów, słuchaczy, widzów), ale przede wszystkim większa skuteczność w tworzeniu angażujących sytuacji edukacyjnych. Uczniowie chętniej uczą się od tych, których podziwiają i szanują, którym ufają. Dlatego nawet nauczyciel w tradycyjnej szkole powinien świadomie budować swoją markę – to inwestycja w lepsze efekty swojej pracy.

Zastanawiam się, jak w tym kontekście budować szacunek na uczelni? Czy droga grantów, publikacji i konferencji to jedyna ścieżka? Oczywiście, w środowisku akademickim te osiągnięcia wciąż mają ogromne znaczenie. Ale czy nie warto pójść o krok dalej lub krok w bok? Czy nie powinniśmy jako akademiccy edukatorzy, dzielić się naszą wiedzą szerzej, wychodzić poza mury uczelni, angażować się w dyskusje publiczne, tworzyć treści popularnonaukowe?

W tym miejscu chciałbym przytoczyć inspirujące słowa Roberta Sowińskiego, które pojawiły się na Facebooku i skłoniły mnie do tych rozważań:

Budowanie marki osobistej nauczyciela: teraz vs przyszłość 

Obecnie wielu nauczycieli stawia na klasyczne formy budowania swojego wizerunku – uczestniczenie w szkoleniach, relacje w szkole, udzielanie się na konferencjach. Coraz więcej z nich jednak odkrywa siłę mediów społecznościowych i dzieli się swoimi pomysłami online.

Teraz:
Profile w mediach społecznościowych z materiałami edukacyjnymi.
Udostępnianie lekcji, pomysłów i inspiracji.
Rozpoznawalność głównie w środowisku lokalnym.

Przyszłość:
Zbudowanie globalnych społeczności wokół edukacji.
Tworzenie treści w formie wideo, podcastów czy kursów online.
Wykorzystanie sztucznej inteligencji do personalizowania treści edukacyjnych.

Budowanie marki będzie bardziej cyfrowe, dynamiczne i globalne. Już dziś warto przygotować się na przyszłość! Jakie są Wasze pomysły na rozwój wizerunku online?

Słowa Roberta Sowińskiego dobrze rezonują z moimi przemyśleniami. Przyszłość edukacji i roli edukatora jest nierozerwalnie związana z przestrzenią cyfrową. Budowanie marki, także marki online, tworzenie angażujących treści w różnych formatach, wykorzystanie nowych technologii – to nie są już opcje, to konieczność w społeczeństwie postpiśmiennym.

Dlatego zachęcam Was, drodzy edukatorzy – niezależnie od tego, czy pracujecie w szkole, muzeum, czy tworzycie treści w Internecie – pomyślcie o sobie jak o marce. Zastanówcie się, jaką wartość wnosicie, co Was wyróżnia i jak możecie dotrzeć do tych, którzy chcą się uczyć. Czas porzucić myślenie o sobie jako o anonimowym urzędniku. Jesteśmy kreatorami, przewodnikami, inspiratorami – wolnymi profesjonalistami, którzy mają moc kształtowania przyszłości. Moc, ale i brzemię wolności i samodzielności.

A Wy - przyszli (np. studenci) i obecni edukatorzy, jakie macie pomysły na budowanie swojej marki jako edukatorzy w tej nieustannie zmieniającej się rzeczywistości? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach. Planujecie swoje działania czy też jakoś tak, mimochodem się dzieją? Siłą rozpędu i siłą unoszenia się na fali improwizacji?

 

Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com. Licencja CC-BY.

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Nauczyciele wf nie pracują w domu, ich obowiązki zamykają się w szkole. Nie przygotowują się w domu ...
Wygrywamy wszystkie bitwy a przegrywamy wojnę. Taka rozmowa podczas wywiadówki: Pani syn ma braki a ...
Sprzeczność niewątpliwie jest, ale myślący człowiek powinien zauważyć, co ważniejsze. A ważniejsze j...
Egzaminy to diabeł. I do tego sprawdzają wiedze, która nie będzie nikomu w przyszłości potrzebna i k...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do ADHD: gdy mózg dziecka uczy się chronić
Z zainteresowaniem przeczytałem ten artykuł, który stara się przybliżyć środowiskowy wymiar ADHD. Ni...
Ppp napisał/a komentarz do ADHD: gdy mózg dziecka uczy się chronić
Po prostu to nie dzieci są złe, tylko system niedopasowany. Oczywiście dotyczy to nie tylko ADHD, al...
Szanowny Panie profesorze. Najkrócej można by napisać tak: 'stare chłopy narzekajo, że je baby nie k...
Nel napisał/a komentarz do Win-Win Barbary Nowackiej
A ja nie miałam złudzeń. Wszak obecna władza miała już wcześniej swoje 8 lat i szału nie było. Szko...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie