Odwiedziłem wraz z Jolą Okuniewską szkołę w jednej z najbiedniejszych części południowego Bronxu w Nowym Jorku. Do niedawna była to najgorsza szkoła w mieście. Wokół szkoły ok. 45 tys. osób żyjących w subsydiowanych mieszkaniach: strefa przestępczości, uzależnienia, przeludnienie w lokalach, przemoc domowa, bezrobocie - to plagi pospolite tego miejsca. Głównie mieszkają tu rodziny murzyńskie i latynoskie. Są to dzieci z trudnych środowisk, większość ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Czy w takim miejscu uda się odnieść sukces edukacyjny?
Stephen Ritz, nauczyciel, wolontariusz w tej szkole, finalista Global Teacher Prize (i jeszcze dobry duch tej szkoły i doradca dyrektora), prelegent TED, człowiek-instytucja, mówi, że na 780 uczniów w szkole około 480 ma specjalne potrzeby edukacyjne różnego typu. Głównie są to niepełnosprawności, w większości mentalne, bo są to często dzieci z rodzin narkomanów, osób przewlekle chorych, środowisk przestępczych itp. Na początku bardzo dużo czasu zajmuje nauczycielom identyfikacja rzeczywistych potrzeb dzieci, a następnie dopasowanie odpowiednich form edukacji, wsparcia i działań wychowawczych. Bo szkoła to dla wielu uczęszczających tu uczniów jedyne miejsce, w którym mogą w ciągu dnia liczyć na pomoc, opiekę, troskę i empatię.
Fot. 1. Stephen Ritz w swojej pracowni przyrodniczej. (C) Edunews.pl
Budynek ma ponad 100 lat. Ogromny wielopiętrowy, bardzo wysokie pomieszczenia. Przez wiele lat był zaniedbany, nawet wiele dobrych pomieszczeń nie było wykorzystane, stały zamknięte jako składy i przechowalnie. Problemem była nawet sieć elektryczna - trzeba było położyć nowe kable, aby szkoła mogła korzystać bardziej efektywnie ze swoich pomieszczeń.
Bardzo istotne dla tej szkoły - w tym samym budynku funkcjonuje publiczna przychodnia. Wynajmują część pomieszczeń szkoły. Dla tej placówki to idealne rozwiązanie. Dzięki temu nauczyciele mogą od razu kierować uczniów na badania po zdiagnozowaniu ich potrzeb i deficytów, a następnie w dość łatwy sposób monitorują leczenie. Często bywa tak, że z różnych przyczyn rodzice dzieci zaniedbują sprawy zdrowotne, a dzięki takiej współpracy uczniowie zyskują dodatkową, ważną opiekę poprzez szkołę.
W szkole pełni służbę policja, funkcjonariusze wydziału szkolnego policji nowojorskiej. Wejście do szkoły możliwe jest tylko po rejestracji i podaniu celu wizyty. Goście są odbierani przez nauczycieli. Rodzice nie mogą nawet wejść do szatni! Czekają na dzieci przed budynkiem przed drzwiami do szatni, które otwierają się tylko od środka.
Fot. 2. Korytarze szkolne są pełne prac uczniów i komunikatów motywujących adresowanych do uczniów. (C) Edunews.pl
Nauczycieli jest 60 ciu. W klasach mają około 30-35 uczniów. W tej szkole są oddziały przedszkolne oraz poziomy K1-K8. Wiek uczniów od 5/6 lat do 14/15 lat. Szkoła pracuje na dwie zmiany.
Szkoła mimo trudnego środowiska stawia na angażowanie rodziców w prace w szkole. Stephen Ritz mówi, że trochę czasu zajmuje przełamanie nieufności, ale większość rodziców włącza się i chętnie pracuje na rzecz szkoły. Opowiada, że pomogli mu bardzo w przygotowaniu pracowni przyrodniczej, a teraz planuje drugą, z motywami dżungli w klasie. Będzie tam m.in. ogromne malowidło z lasem równikowym. Mówi że ma utalentowanych rodziców i sami namalują.
Stephen Ritz, który uczy w tej szkole jest nauczycielem-wolontariuszem. Prowadzi własną fundację Green Bronx Machine, poprzez którą zbiera pieniądze na Szkołę nr 55. Nie jest opłacany przez szkołę, przyszedł do niej 2 lata temu ze środkami fundacji, ponieważ uznał, że tu właśnie jego pomoc będzie szczególnie ważna i choć trudniej osiągnąć poprawę, to warto spróbować... Jako wolontariusz prowadzi w szkole zajęcia z uczniami z edukacji przyrodniczej. Jest jednocześnie doradcą dyrektora szkoły ds. rozwoju szkoły, programu nauczania. Jest totalnie oddany tej szkole. Przychodzi do szkoły o 7.00 rano i wychodzi niemal o 19.00. Ma elastyczny czas pracy w szkole, może dla szkoły załatwiać wiele spraw, na które innym nauczycielom i dyrekcji zwykle nie starczało czasu. Prowadzi także działania uzupełniające do edukacji szkolnej, jak na przykład zakładanie ogródków szkolnych.
Fot. 3. Stephen Ritz w ogródku warzywnym przed szkołą. (C) Edunews.pl
Inicjatywa i przedsiębiorczość to coś, co charakteryzuje nieprzeciętnych nauczycieli. Kiedy Stephen Ritz przyszedł do szkoły nie miał nawet klasy, choć w budynku było więcej pomieszczeń niż ich potrzebowała szkoła. Szybko odkrył, że w jednym z nich, nadającym się na dużą pracownię, jest składowisko niepotrzebnych mebli, rzeczy i… palarnia nauczycieli. W ciągu tygodnia z pomocą wolontariuszy przygotował ją dla uczniów, ale jednocześnie doszedł do wniosku, że nie chce mieć zwyczajnej klasy, że w tym trudnym środowisku potrzebuje czegoś ekstra, wyjątkowego, co zachwyci uczniów i ich zmotywuje do nauki. I tak powstała koncepcja pracowni, która uczy przyrody i ekologii poprzez działanie. Została ona przez Jolę Okuniewską nazwana Lettuce Jungle, sałatowa dżungla, ponieważ jej głównym elementem jest plantacja zdrowego jedzenia, czyli różnego rodzaju sałaty i zioła, z których dzieci i szkoła robią potem posiłki. Nawet kolory ścian i podłogi są energetyzujące - zielony groszkowy, żółty bananowy i szary tworzą kompozycję, która wyróżnia się spośród szkolnego otoczenia.
Ritz kupuje nasiona różnych roślin jadalnych, które są uprawiane w pracowni, a po osiągnięciu odpowiednich rozmiarów są przekazywane do stołówki szkolnej (dzieci jedzą tu wartościowe posiłki, bo w większości domów nie mogą na nie liczyć). Także w klasie są przyrządzane smakowitości (np. Jogurtowe koktaile z bazylią). Część roślin trafia także do ogródków przyszkolnych. Uczniowie obserwują i dbają o rośliny od momentu włożenia nasion do inkubatora, przez kiełkowanie, wzrastanie aż po wyjęcie ich już odpowiednio rozwiniętych ze specjalnych urządzeń nawadniających (warte są bardzo dużo, ale finansuje je fundacja). Klasa jest podzielona na 2 strefy.
Fot. 4. Plantacja sałat i ziół - specjalne urządzenia dają roślinom wszystko, czego potrzebują do wzrostu. Z zza sałaty wygląda Jolanta Okuniewska, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 13 w Olsztynie. (C) Edunews.pl
Fot. 5. Stephen Ritz przy uniwersalnym stole doświadczalno-kuchennym, przy którym uczniowie przygotowują własne potrawy i napoje. (C) Edunews.pl
Jedną część klasy zajmuje zatem plantacja sałat i ziół (doprawdy pyszne, próbowaliśmy); tu także są stoły do doświadczeń, zlewy, a także mini-elektrownia złożona z czterech rowerków, za pomocą których uczniowie, zwłaszcza ci z problemem otyłości, produkują energię "dla pracowni" pedałując. Uczniowie mają wyświetlane przed sobą dane o spalaniu kalorii, więc od razu też uczą się, że organizm spala kalorie, ale i potrzebuje "dobrej" energii - rozumieją więc, że należy się zdrowo odżywiać. W środowisku, w którym dominuje żywienie tzw. śmieciowe jedzenie w fast foodach, takie lekcje są niezwykle wartościowe.
Fot. 6. W pracowni znajdują się rowerki - uczniowie pedałują wytwarzając energię i spalając kalorie. (C) Edunews.pl
W pracowni zajęcia mają wszystkie roczniki uczniów. Stoi w niej też lodówka ze zdrową żywnością, którą otrzymują uczniowie podczas zajęć (także soki naturalne, jogurty itp.). W ten sposób realizowana jest edukacja żywieniowa i w teorii i w praktyce.
Fot. 7. Druga, "normalna" część pracowni przyrodniczej Stephena Ritza. (C) Edunews.pl
W drugiej części klasy stoją wyspy ze stolików ustawionych do pracy grupowej, po 4 pojedyncze ławki, zestawione razem. Tu zazwyczaj część klasy pracuje z podręcznikami, kartami pracy. Oglądaliśmy prace uczniów podsumowujące cykl zajęć o obiegu wody w przyrodzie i stanach skupienia. Uczniowie mieli swoimi słowami napisać wyjaśnienia do wszystkich terminów. Prace trzecioklasistów były bardzo dojrzałe, a wyjaśnienia trafnością zaskoczyły nawet Stephena Ritza. W tej części sali wykorzystuje się ICT - stoi tu szafka z laptopami dla uczniów i wykorzystana jest tablica interaktywna. Z pomocą technologii prowadzi się wideokonferencje, nagrywane są lekcje, doświadczenia, pokazy. Technologia traktowana jest jako narzędzie ułatwiające prowadzenie ciekawszych zajęć. Czasami zdarza się że duża klasa jest dzielona na dwie grupy, które pracują równolegle w obu częściach sali.
Fot. 8-9. Przykładowe pracownie szkolne - układ ławek do pracy zespołowej. (C) Edunews.pl
Układ poszczególnych pracowni w szkole różni się. Nauczyciele eksperymentują z różnymi ustawieniami ławek. W niektórych są stoliki do prac w małych grupach, w literę U, nigdzie nie widzieliśmy rzędów, jak w tradycyjnym ustawieniu szkolnym.
W szkołach amerykańskich uczniowie mają książki i zeszyty za darmo. Także śniadania. Nie zmieniają zbyt często materiałów, raczej gromadzą je w salach i korzystają w miarę potrzeb. Większość pomocy i materiałów dostępnych jest w szkole, nie potrzeba ich nosić w plecakach.
Fot. 10. Tablica monitoringu frekwencji szkolnej. W prawym górnym rogu widzimy, że w dniu naszej wizyty wyniosła 94,0%. (C) Edunews.pl
Bardzo dużą uwagę przywiązuje się do budowania relacji z uczniem. Ponieważ w domach rzadko otrzymują dość ciepła, nauczyciele starają się, aby czuli się w szkole szczęśliwi i oczekiwani. Stale wzmacniana jest motywacja do uczenia się. To czuje się w powietrzu: "jesteś dla nas ważny - do zobaczenia jutro w szkole". Jest to strategia całego ciała pedagogicznego i to dzięki niej udało się zwiększyć frekwencję na zajęciach. Dziś wynosi ona nawet i 94%. Dzieci traktują szkołę jako miejsce przyjazne i ciekawe, dające znacznie lepsze warunki niż dom. Obserwowaliśmy, jak Stephen Ritz podczas oprowadzania nas po szkole zwracał się bezpośrednio do różnych uczniów i pytał, jak się czują, a także o sprawy, którymi wspólnie się zajmowali. Frekwencja jest stale monitorowana (codziennie).
W szkole uczniowie nie są oceniani za pomocą stopni. Feedback, frekwencja i aktywność to najczęściej wykorzystywane komponenty nauczania. Niektórzy stosują też rubrix'y, którymi mierzą postęp ucznia. Na jednej z tablic w korytarzu były wywieszone wyniki pracy uczniów, przy których nauczyciel zaznaczył flamastrem odpowiednie osiągnięcia uczniów.
Fot. 11. Tablica z pracami uczniów i ocenami z wykorzystaniem narzędzia 'rubrix' - kliknij, aby otworzyć zdjęcie wyższej rozdzielczości. (C) Edunews.pl
Najczęściej jednak nauczyciele używają informacji zwrotnej i pisemnej i ustnej. W tej pierwszej posługują się dwoma zwrotami: glow i grow. Pierwszy oznacza mocne strony, coś, w czym uczeń jest dobry w ocenianej aktywności; to drugie to obszary, w których mógłby jeszcze popracować i rozwinąć swoją wiedzę i umiejętności. To bardzo ciekawe rozwiązanie, nad którym warto się zastanowić w kontekście nauczania w polskich szkołach. Jest to bardzo pozytywne podejście: jesteś dobry w tym i tym, a tutaj musisz jeszcze tylko zwrócić uwagę na pewne sprawy. Na pewno dasz radę!
Fot. 12. Tablica z pracami uczniów ocenionymi przez nauczyciela. Metoda Glow & Grow - kliknij, aby otworzyć zdjęcie wyższej rozdzielczości. (C) Edunews.pl
Fot. 13. Przykładowa ocena pracy ucznia (publicznie dostępna w korytarzu!) - kliknij, aby otworzyć zdjęcie w wyższej rozdzielczości. (C) Edunews.pl
Taki sposób oceniania bardzo wzmacnia motywację ucznia do uczenia się. Wpływa także na ich postawy. W wielu miejscach w szkole wiszą komunikaty (plakaty, hasła) poprzez które zachęca się uczniów do odpowiedzialnego i racjonalnego zachowania / działania. W tym środowisku społecznym, w którym dzieci żyją szkoła pozycjonuje się na najważniejszą instytucję wychowawczą, co wydaje się być uzasadnione.
Fot. 14. W szkole jest dużo komunikatów skierowanych do uczniów. Ten plakat wisiał w toalecie. (C) Edunews.pl
Fot. 15. Każda z pracowni szkolnych ma swój indywidualny styl. Nikt nikomu niczego nie narzuca - nauczyciel i uczniowie decydują o swojej przestrzeni. (C) Edunews.pl
W szkole widać dobrą zmianę. To nie jest proces na pokaz, naprędce przygotowany, ale krok po kroku działania, które są konsultowane wewnętrznie i zewnętrznie. W ciągu dwóch lat udało się wiele osiągnąć. Dzieci chcą przychodzić do szkoły - widzą w niej miejsce bezpieczne, ciekawe, rozwijające. Szkoła nie stoi w miejscu, nauczyciele rozumieją, że jeszcze wiele zmian przed nimi, bo to początek drogi.
Kolejne działania są ukierunkowane na poprawę otoczenia szkoły. Do niedawna nie było boiska szkolnego, więc właśnie zostało oddane. Przed wejściem do szkoły stoją skrzynie z roślinami zasadzonymi przez uczniów. Te ogródki warzywne to jeden z najważniejszych znaków rozpoznawczych szkoły. One też pełnią ważne funkcje wychowawcze i edukacyjne.
Fot. 16. Pięknie dekorowane przez uczniów skrzynie z warzywami i ziołami. (C) Edunews.pl
Stephen Ritz to wizjoner, szuka kolejnych pomysłów na poprawę i rozwój tego środowiska uczenia się. W ciągłym ruchu, twórczy człowiek z turbodoładowaniem. Z pewnością jeszcze napiszemy o jego kolejnych pomysłach i osiągnięciach.
Jeśli czytelnicy Edunews.pl bywali w różnych szkołach świata i chcą się podzielić swoimi spostrzeżeniami i zdjęciami - zachęcamy do przesyłania materiałów na adres redakcji
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).