Startujący dziś rok szkolny będzie czasem próby i wyzwań dla szkół, samorządów, rodziców i uczniów. A to dlatego, że w 2019 do następnego etapu edukacyjnego będą aplikować uczniowie klas trzecich gimnazjów i klas ósmych szkół podstawowych.
Wraz z pierwszym szkolnym dzwonkiem uczniowie ósmych klas podstawówek i końcowych klas gimnazjów rozpoczną ostatni rok nauki w macierzystych placówkach. Gdy zakończą ten etap edukacji będą starali się o miejsce w szkołach średnich. Jak to wygląda od strony liczby kandydatów? W roku szkolnym 2017/18 w klasach 3 gimnazjum uczyło się 339 tys. uczniów. W roku 2018/19 w ostatnich klasach gimnazjów również będzie ok. 339 tys. uczniów, a w klasach 8 szkół podstawowych kształcić się ich będzie 371 tys. Zatem w 2019 r. do pierwszych klas liceów, techników i szkół branżowych pójdzie ponad dwa razy więcej uczniów niż obecnie – wynika z wyliczeń firmy VULCAN.
Czy to oznacza, że w roku 2019 w ramach rekrutacji do szkół nastolatki czeka walka o miejsce? Taka sytuacja może zdarzyć się w niektórych, szczególnie obleganych szkołach. Już rok temu wybrane licea ograniczały liczbę otwieranych klas pierwszych, aby przygotować się do wchłonięcia zwiększonej liczby uczniów. Na szczęście sytuację ratuje pogłębiony niż demograficzny, w jakim od kilku lat funkcjonują szkoły. Dzięki niemu większość placówek prawdopodobnie zdoła przyjąć kandydatów.
Rekrutacja dwóch roczników to duże wyzwanie dla lokalnych samorządów – odpowiedzialnych za organizację edukacji w regionach, pod kątem logistycznym i finansowym. Skomplikowana będzie sama organizacja przyjmowania kandydatów do szkół ponadgimnazjalnych, bo w praktyce absolwenci szkół podstawowych i gimnazjalnych to dwie osobne grupy uczniów, realizujące dwa różne tryby i programy nauczania. Nie da się przyjmować ich do szkół wedle tych samych kryteriów, nie mogą też kształcić się w tych samych oddziałach – mówi Jacek Różycki, prezes firmy VULCAN.
Dla uczniów z podwójnego rocznika szkoły muszą przygotować dwa odrębne typy klas: ponadgimnazjalne i ponadpodstawowe. Organizacja nauczania dla obu grup będzie wymagała osobnych programów nauczania, podręczników i odpowiednich nakładów finansowych. Absolwenci gimnazjów spędzą w liceum 3 lata, osoby po ośmioletniej podstawówce – 4. Na zakończenie nauki napiszą dwa odrębne egzaminy maturalne.
O dobrą szkołę będzie trudno za kilka lat
Druga rewolucja w zakresie liczby uczniów nastąpi za kilka lat. Dlaczego? Warto spojrzeć na poniższy wykres. Od 15 lat dzieci uczące się w klasach pierwszych to pokolenie niżu demograficznego. Trend ten zacznie się zmieniać od roku szkolnego 2019/2020. Liczba dzieci w wieku szkolnym będzie wzrastać. Na to nałożą się zmiany liczb uczniów wynikające z reformy 6-latków (obniżenie wieku obowiązku szkolnego do 6 lat). Pierwszym odczuwalnym rokiem szkolnym będzie 2022/2023. Do szkół ponadpodstawowych pójdzie wówczas rocznik zwiększony za sprawą reformy, gdy do klas pierwszych szkół podstawowych poszły siedmiolatki i część sześciolatków. Wygląda więc na to, że prawdziwe wyzwania dla uczniów, rodziców, szkół i samorządów dopiero nadejdą.
(Źródło: VULCAN)