COVID-19 stworzył nową rzeczywistość w każdym aspekcie naszego życia - powstała dla wszystkich taka pandemiczna terra incognita. Pandemia zmusiła także szkolnictwo na całym świecie do zupełnie nowych form pracy i działań edukacyjnych. Była (jest) wielkim wyzwaniem dla wszystkich w nie zaangażowanych - pedagogów, uczniów i rodziców.
Our Kids zajmuje się sektorem edukacji niepublicznej w Polsce (i Kanadzie) i dlatego zainteresowały nas doświadczenia tej grupy szkół (prywatnych i społecznych) i uczniów do nich uczęszczających. Zebraliśmy informacje o tym jak placówki prywatne i społeczne przestawiły się ze zwykłego nauczania na pracę w systemie zdalnym i jak pracują, a także jak odnaleźli się w tym uczniowie. W tym celu odbyłam rozmowy z uczniami szkół zarówno prywatnych jak i społecznych, w różnym wieku - najmłodsi byli uczniowie szkół podstawowych (klasa 5 i 8), a najstarszymi - maturzyści. Oto co usłyszałam.
Plusy - co uczniowie ocenili jako pozytywne
Przestawienie się na nowy system
W niektórych przypadkach przestawienie się na nowy system trwało kilka dni, w innych około tygodnia, ale moi rozmówcy dobrze ocenili wysiłki szkół. Początkowy chaos w niektórych placówkach, próby ustalenia platformy itp., był krótki i został szybko opanowany. Większość szkół zdecydowała się na Microsoft Teams, który uczniowie polubili, bo, jak mówili, wszystko jest tam poukładane i w jednym miejscu, jest jasny kalendarz, zakładki z zadaniami, przedmiotami.
Czas
Więcej czasu: zniknęły nierzadko długie dojazdy do szkoły, czyli, jak mówili, można pospać dłużej, ale także jest czas na inne rzeczy.
Inne, nowe zajęcia
Niektórzy odkryli zupełnie nowe formy spędzania czasu - mówili o kręceniu filmików, o uczeniu się nowych programów, np. do edycji wideo czy obróbki muzyki, o wspólnym rodzinnym pichceniu, o pomocy rodzinie w digitalizacji zdjęć, ogródku domowym, szyciu. Podobało im się też, że na czas lekcji można było wyjść na balkon albo do ogrodu.
Szkolne rygory
Mundurki (jeśli były) trafiły do szaf, zniknął zakaz używania telefonów, obowiązujący w wielu szkołach, w każdej chwili można było wyłączyć mikrofon i wyjść z pokoju.
Nowe i ciekawe możliwości
Uczniowie chwalili ciekawe pomysły swoich szkół, także te nieobowiązkowe, pozalekcyjne. Jedna szkoła organizowała dobranocki - grupowe sesje, gdzie rozmawiało się o życiu, filmach, książkach, opowiadało dowcipy, śpiewało piosenki, inna - spotkania tematyczne gdzie każdy mógł coś zaprezentować albo podzielić się jakąś historią.
Minusy dostrzegane przez uczniów
Nie wszystko jednak wyglądało różowo. Były też elementy, które nie podobały się uczniom i utrudniały im życie:
Brak kolegów i przyjaciół
Najboleśniej wszyscy odczuwali brak bezpośredniego kontaktu z kolegami i koleżankami. Był kontakt, telefoniczny, poprzez komputer, ale byli często zmęczeni po godzinach siedzenia na lekcjach na Zoomie czy Teamsach. Młodsi mówili, że chcieliby pobiegać, powariować na przerwie, a starsi wybrać się razem na wycieczkę, połazić po mieście, czy spotkać się u kogoś w domu. Brak im było szkolnego szumu na przerwach, dynamiki grupy, interakcji z więcej niż jednym nauczycielem na raz. Niektórzy czuli się samotni.
Problemy techniczne
Mimo że większość nauczycieli, w ocenie uczniów, radziła sobie z techniczną stroną nauczania na odległość bardzo dobrze, były wyjątki, i w takich przypadkach lekcje były nieefektywne albo nudne, męczące. Czasem były to nawet lekcje nauczycieli, którzy byli całkiem OK w normalnej szkole. Poza tym zdarzały się obiektywne trudności techniczne - pogłos, słaba jakość łącz, wpływając na jakość zajęć i powodując zmęczenie.
Rozluźnienie i nie wszystko fair
Kamerki najczęściej nie były w szkołach obowiązkowe, co niektórzy uczniowie wykorzystywali, żeby faktycznie nie brać prawie udziału w lekcji. Zgłaszali swoją obecność na początku, a dalej mogli już robić co chcieli. Dużo zależało od nauczyciela czy potrafił wymyślić sposób na egzekwowanie obecności czy wykonania pracy albo zadania.
Kłopoty z ocenianiem pracy ucznia
Testy i sprawdziany, na podstawie których wystawiane są oceny, były poważnym wyzwaniem: jak być pewnym, że uczeń nie sprawdzi odpowiedzi online czy na telefonie, albo nawet w notatkach? Nauczyciele używali różnych sposobów, ale zdaniem uczniów, wysokie oceny z takich klasówek nie stanowią odzwierciedlenia faktycznego stanu wiedzy, co nie jest fair. Co będzie po powrocie - czy nagle nauczyciele zaczną ich dociskać, pytali.
Czas przed ekranem
Wydawało się zawsze, że dzieci i młodzież nigdy nie mają dosyć komputera, a tu nawet najmłodsi przyznali, że za dużo czasu spędzają przed ekranami. Czuli się zmęczeni, bo także kontakty towarzyskie musiały odbywać się tą drogą. Był czas kiedy niepełnoletni Polacy nie mogli wychodzić sami z domu i wspominają to bardzo źle, szczególnie jedynacy i tacy, których rodzice pracowali z domu.
Brak zajęć dodatkowych
Dla wielu uczniów zajęcia takie są bardzo ważne - realizują tam swoje pasje, rozwijają zainteresowania, ale także nawiązują nowe kontakty towarzyskie, poznają nowych nauczycieli. Brak tych zajęć był bardzo boleśnie odczuwalny. Czasem udawało się jakieś zajęcia odbywać przez komputer (nawet W-F!), ale to nie to samo. Z nostalgią mówili o wycieczkach, wyjazdach (np. na zielone szkoły), zajęciach sportowych, spotkaniach klubów i kółek zainteresowań. Niektóre szkoły zadbały o namiastkę takich wyjazdów i wycieczek, np. organizując wspólne oglądanie zdjęć i filmów, posyłając uczniom linki do różnych stron w sieci, aby mogli odbywać wirtualne podróże, zwiedzać muzea, a nawet oglądać spektakle teatralne. Ale to nie to samo, bo nie można tam być razem z przyjaciółmi! Uczniowie doceniają jednak to, że ktoś o tym w ogóle myślał.
Problemy z samodyscypliną
Niektórzy podkreślali, że w takich warunkach, przy nauce w domu trudniej im było się skoncentrować, zmobilizować, wysiedzieć przed ekranem komputera. Wokoło też często warunki nie były idealne - łatwiej się skupić w klasie, mówiło wielu z moich rozmówców. Nauka w systemie online bywała też nierzadko monotonna, a czas wydłużonych, nieraz nawet godzinnych przerw "rozłaził się" i trudno było powrócić do zajęć, mówili niektórzy.
Zaopiekowani emocjonalnie
Wszyscy uczniowie oceniali bardzo pozytywnie to, że ich szkoły były szczerze zainteresowane tym jak sobie radzą i jak się czują, oferując im rady i pomoc. W kilku szkołach psycholog szkolny wysyłał zalecenia co robić, "żeby nie zwariować" i był dostępny gdyby dzieci miały pytania czy chciały zwyczajnie porozmawiać. Zalecano techniki relaksacyjne i ćwiczenia.
Niektórzy nauczyciele byli dostępni po lekcjach - można było do nich napisać maila czy zadzwonić, nawet wieczorem. W niektórych szkołach nauczyciele rozmawiali z uczniami o tym co czują i jak odnajdują się w nowej sytuacji, udzielając im rad, czasem w grupie, bez kamerek, czasem indywidualnie.
Czego nauczyła ich nauka w czasach COVID-19
Nikt z moich rozmówców nie chciałby, aby tak wyglądała edukacja już na zawsze, ale oto niektóre lekcje wyniesione z czasów pandemii:
- Poznali wielu nauczycieli lepiej, docenili ich ogromny wysiłek i pasję. Okazało się, że niektórzy nauczyciele potrafią być bardzo twórczy i pomysłowi, a inni, nawet starsi i mający mniejsze doświadczenie z nowoczesną techniką, wykonują wielkie wysiłki z dobrymi skutkami,
- Odkryli wiele nieznanych tajników komputerów, nowe platformy i programy, nauczyli się wyszukiwać informacji. Teraz poruszają się po wirtualnej przestrzeni dużo sprawniej i pewniej, co na pewno przyda im się w przyszłości,
- Młodsi uczniowie musieli wykazać się znacznie większą samodzielnością i samodyscypliną niż zwykle,
- Niektóre rozwiązania techniczne, np. Microsoft Teams tak dobrze zdały egzamin - wygodne, pomagając im się zorganizować, że wielu uczniów chciałoby, aby były stosowane w na co dzień w szkole,
- Urządzenia elektroniczne potrafią być męczące i chociaż kiedyś rodzice nie mogli ich oderwać od komputerów, teraz chętnie robią coś “nieelektronicznego”,
- Spacer z rodzicami czy starszym rodzeństwem albo robienie czegoś rodzinnie może być atrakcyjne.
Podsumowanie
W sumie uczniowie odnaleźli się w nowej rzeczywistości i mimo dolegliwości niektórych jej aspektów, oceniają swoje doświadczenia ze szkoły w czasach pandemii pozytywnie.
Widać też z ich wypowiedzi, że najlepiej poradziły sobie i zadbały o swoich uczniów takie szkoły, gdzie już wcześniej stosowano mniej tradycyjne metody nauczania, gdzie stawiano na niezależność i samodzielność uczniów zamiast na model belfra przy tablicy przekazującego wiedzę dość pasywnym uczniom. To dobra nauka na przyszłość - także na czasy "normalne".
Większość placówek niepublicznych uczy w małych klasach, a to znacznie ułatwiło pracę na odległość. Nie tylko z powodów technicznych, ale także dlatego, że nauczyciele znają doskonale każdego ucznia, że zawsze współpraca nauczyciel-uczeń była tam bliska, że więzi są silne, a cechowały je troska i wzajemny szacunek. To zaowocowało świetnie w tych trudnych czasach.
Szkoły niepubliczne w dużej mierze stawiają na relacje międzyludzkie i budowanie społeczności, dbając o zapewnienie wsparcia dla uczniów. To okazało się wyjątkowo istotne w tych trudnych czasach i dlatego doświadczenia uczniów były pozytywne.
Notka o autorce: Małgorzata P. Bonikowska jest redaktorką naczelną Our Kids, serwisu prowadzonego w języku polskim i angielskim poświęconego szkołom niepublicznym w Polsce i Kanadzie.