Zastanawiamy się jak zmienią nas i nasze zwyczaje, także zawodowe, algorytmy sztucznej inteligencji. Zaskakujące jest to, że już mamy badania w zbliżonym temacie. Przykładem jest książka Jean M. Twenge pt. "iGen - Dlaczego dzieciaki dorastające w sieci są mniej zbuntowane, bardziej tolerancyjne, mniej szczęśliwe - i zupełnie nieprzygotowane do dobrości", wydana w 2019 roku przez Smak Słowa. Przeczytałem ją kilka miesięcy temu a teraz dzielę się refleksjami w nowym kontekście sztucznej inteligencji postaci chatGPT.
Zmiana dokonuje się ewolucyjnie i od dłuższego czasu. Całe pokolenia wyrosły z dostępem do Internetu i ze smartfonem w ręku. Jean Twenge przebadała ankiety, które wypełniają od kilkudziesięciu lat młodzi ludzie w USA. Solidny i jednakowy materiał (11 milionów przebadanych Amerykanów od początku lat 60. XX wieku). Odnosi się do społeczeństwa amerykańskiego, które nieco szybciej weszło w erę smartfonów od naszego. Ale tylko trochę szybciej. Zapewne ma też nieco inne cechy kulturowe od Europejczyków i Polaków. Myślę jednak, że z małą poprawką wnioski z jej badań, a opisane dokładnie w iGenie, możemy odnosić także i do naszego społeczeństwa. Co więcej są przedsmakiem tego, co nasz jeszcze czeka.
Na podstawie swoich analiz autorka formułuje cechy nowego pokolenia, obserwowane trendy:
- niedojrzali (wydłużenie wieku dziecięcego).
- w Internecie (więcej czasu spędzają w telefonach, kosztem czego to się dzieje?)
- wirtualni (mniej kontaktów osobistych)
- niespokojni (więcej problemów ze zdrowiem psychicznym)
- niereligijni (utrata religijności tak przecież charakterystycznej dla społeczeństwa amerykańskiego)
- odizolowani (zainteresowani bezpieczeństwem i spadek zaangażowania obywatelskiego)
- niepewni dochodów (nowe podejście do pracy)
- bez ograniczeń (nowe postawy wobec seksu, związków i rodzicielstwa)
- inkluzywni (akceptacja, równość i wolność słowa)
- niezależni (poglądy polityczne)
Wydłużanie okresu dzieciństwa obserwujemy od samego początku Homo sapiens. Dużo wcześniej już określono człowieka jako neoteniczną małpę. I ten trend stale się utrzymuje w czasie ewolucji biologicznej i ewolucji kulturowej. Przecież kiedyś ludzie wchodzili w dorosłość w wielu 14-16 lat, gdy dziewczynki zaczynały miesiączkować, a więc zdolne były do ciąży i rodzenia - stawały się dorosłe. Podobnie z chłopcami. Epoka przemysłowa i powszechna edukacja wydłużyła dzieciństwo i wiek przed-dorosły. W porównaniu ze Średniowieczem czy Starożytnością pokolenia młodzieży epoki przemysłowej było mniej dojrzałe. Już nie dojrzałość płciowa była wyznacznikiem, ale dojrzałość społeczna i skończone szkoły, czyli wiek 18-19 lat. Upowszechnienie edukacji na poziomie wyższym i inne procesy cywilizacyjne sprawiły, że młodzi ludzie w dorosłość społeczną wchodzą jeszcze później. Efektem jest coraz późniejsze zachodzenie w ciąże i rodzenie pierwszego dziecka. Pojawia się tu nawet problem biologiczny - rozchodzenie się coraz bardziej dojrzałości biologicznej z dojrzałością społeczną (kobiety nie rodzą wtedy, gdy są do tego najbardziej predysponowane biologiczne ale przecież niedojrzałe społecznie). Technologie cyfrowe i telefony pogłębiają ten proces - dzieciństwo jeszcze bardziej się wydłuża. I trudno wskazać co jest przyczyną a co skutkiem. Nie tylko smartfony są przyczyną wydłużonego wieku dziecięcego, czyli coś, co nazywamy niedojrzałością lub opóźniona dojrzałością.
Dlaczego badacze interesują się cechami kolejnych pokoleń: Baby boomers, Generacja X, Milenialsi i w końcu iGen? Bo jest to także pytanie jacy będą pracownicy, wchodzący na rynek pracy, jacy będą obywatele itp. Pytania bardzo praktyczne. To samo możemy zapytać w odniesieniu do edukacji: skoro jest inne pokolenie, ma inne cechy to czy nie powinniśmy się na to przygotować i dostosować formy i metody do tego pokolenia? Zabierać smartfony by na siłę zatrzymać i cofnąć w rozwoju cywilizacyjnym i społecznym czy znając ich cechy mądrze dostosować edukację?
Choćby pytanie o motywację do nauki, czy to, co motywowało młodych uczniów i studentów kilkadziesiąt lat temu motywuje i dzisiaj? A co i dlaczego motywuje obecne pokolenie, wychowane na smartfonach? I co będzie motywowało przyszłe pokolenie, wychowane na powszechnych algorytmach sztucznej inteligencji?
Na pewno jesteśmy świadkami ogromnych i długofalowych zmian kulturowych. Zapewne te zmiany kulturowe najpierw objawiają się u ludzi młodych, a dopiero potem rozprzestrzeniają się na ludzi starszych. A wraz w demograficzną wymianą pokoleń diametralnie zmienia się całe społeczeństwo. I tego teraz doświadczamy. Profesor Duch niedawno ujął to tak: "ludzkość znajduje się w nadzwyczajnym momencie rozwoju świata", powstaje społeczeństwo transhumanistyczne, gdzie następuje sprzęganie sztucznej inteligencji z ludzkim mózgiem. To na razie prognozy, lecz trend wydaje się już widoczny. Zachodzi od bardzo długiego czasu i nabiera przyspieszenia.
Zachęcam do sięgniecie po książkę Jean Twenge. Na 376 stronach (włączając indeks i bibliografie) bardzo rzetelnie opisuje skąd wzięły się jej uogólnienia, dotyczące cech pokolenia iGen. Zakończeniem jest rozdział "Zrozumieć - ocalić - iGen", a w nim także podrozdział iGen w szkole. czyli to, z czym się spotykamy na co dzień jako nauczyciele i jako rodzice. Skąd się wzięły takie a nie inne cechy młodego pokolenia. Zrozumieć by adekwatnie działać, np. "iGen przychodzi na uczelnie z mniejszym doświadczeniem w czytaniu książek czy nawet długich artykułów w prasie." I co, mamy się obrazić, narzekać, że są inni? Czy raczej przeformułować uniwersytety i sposób nauczania? A może z tą zmianą poczekać aż iGen zdobędzie profesury, stanowiska dziekanów i rektorów i dopiero oni to zmienią?
Mojemu pokoleniu polecam tę książkę - jeszcze potrafimy czytać. Ale dla iGenu ten sam przekaz może należałoby przygotować inaczej, np. w formie krótkich podcastów lub zupełnie inaczej. Jak? Ja przed takim dylematem stoję, przygotowując kolejne zajęcia na uniwersytecie. Wiem czego chcę ich nauczyć (to się nie zmieniło), ale może formy muszą być inne? Bo są jak z innej kultury, jak migranci z innej cywilizacji. A może to ja jestem imigrantem cyfrowym? Choć nie, my byliśmy tu wcześniej (na tym świecie, na tej ziemi), więc możemy się czuć autochtonami. Przychodzą nowi, ale i tak trzeba się nauczyć z nimi komunikować, współpracować. Czyli najpierw dogłębniej poznać. iGen Jean Twenge to dobry poradnik i przewodnik antropologiczny. I nie ma w tym antropologicznym odniesieniu żadnej przesady.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com.