Nowa generacja „cyfrowych“ uczniów z ich potrzebami edukacyjnymi powinna przyczynić się do redefinicji nauczania. Rosnące znaczenie technologii w życiu młodych ludzi powinno być jasnym sygnałem dla kierujących szkołami i osób odpowiedzialnych za IT, że wykorzystanie nowych technologii w szkole powinno wychodzić daleko poza ściany pracowni informatycznej.
Zdaniem Wiliama Rusta, dyrektora ds. Badań IT i konsultingu firmy Gartner, w szkołach pogłębia się nowy typ luki cyfrowej. Nie chodzi już o fundamentalne do niedawna pytanie, czy młodzież w nauce szkolnej używa nowych technologii, lecz o poważniejszy problem: czy szkoły potrafią skutecznie wykorzystać potencjał nowych technologii do edukacji swoich podopiecznych.
Rust zidentyfikował cztery trendy, które jego zdaniem będą miały największe znaczenie dla szkół: większa odpowiedzialność za wybór technologii (zakupy), zmieniające się modele uczenia się, dostępność technologii oraz wewnętrzne i zewnętrzne wymagania stawiane specjalistom od technologii edukacyjnych.
Zdaniem Rusta coraz większe znaczenie w systemie szkolnym będą miały osoby koordynujące pracę z nowymi technologiami (nie tylko w pracowniach komputerowych). To na nich będzie spoczywać odpowiedzialność za wybór właściwej infrastruktury IT do szkół. Oni też będą rozliczani z efektywności narzędzi, które rekomendowali nauczycielom.
Technologie są już powszechne i ogólnodostępne, towarzyszą nam na co dzień. "Najważniejsza zmiana, jaką obserwujemy wśród uczniów, to odchodzenie od drukowanych do cyfrowych zasobów edukacyjnych" – zauważa Rust. "Wszystko dotyczy sieci." Dostępność technologii wpływa szybko na zmianę modelu uczenia się. Rust uważa, że wkrótce różne formy edukacji zdalnej zatryumfują nad tradycyjnym nauczaniem w szkolnych ławkach.
Z badań Iana Jukes i Anity Dose wynika, że "cyfrowi" uczniowie będą wymagać i potrzebować nowoczesnych modeli uczenia się, ponieważ: 1) preferują otrzymywanie informacji szybko i z wielu źródeł; 2) są zdolni do równoległej pracy nad kilkoma zadaniami; preferują obrazy, dźwięki i filmy niż teksty; 4) korzystają głównie z sieciowych zasobów multimedialnej informacji; 5) jednocześnie wchodzą w interakcje i relacje z wieloma osobami (w sieci).
Nadążanie za zdigitalizowanym światem jest poważnym wyzwaniem dla szkół na całym świecie. Szkoły amerykańskie nie oglądają się więc na działania podejmowane na poziomie kraju, a coraz częściej szkoły same podejmują na poziomie okręgu działania na rzecz szerszego wykorzystania technologii w procesie nauczania. Na przykład w okręgu Forsyth w stanie Georgia szkoły już wprowadziły system wideokonferencji jako narzędzie wspomagające naukę, a także dopuściły pełne wykorzystanie osobistych urządzeń multimedialnych – telefonów komórkowych, palmtopów, laptopów, odtwarzaczy multimedialnych – na terenie szkół. Lokalne władze oświatowe rozważają tam również szersze wykorzystanie narzędzi społecznościowych web 2.0 w celach edukacyjnych. "Nie chodzi jedynie o wybór jakiejś technologii, lecz przede wszystkim o zapewnienie takich zasobów i narzędzi, które będą przynosić wymierne rezultaty w nauce" – mówi Bailey Mitchell, główny szef technologii edukacyjnych w okręgu, który podjął niedawno decyzje o większym wykorzystaniu oprogramowania OpenOffice, aplikacji Google i Skype w edukacji szkolnej. Dzięki jego decyzjom szkoły już zaoszczędziły 300 tysięcy dolarów na zakupach oprogramowania. Kolejnym krokiem jaki planuje jest wykorzystanie publikacji cyfrowych, które zastąpiłyby podręczniki drukowane (co daje oszczędność około 50 dolarów na jednym podręczniku).
Podobne działania podejmują szkoły w Round Rock w Teksasie. Jak zauważa Ed Zaiontz, dyrektor serwisów informacyjnych w tym okręgu, szkoły będą przestawiać się na oprogramowanie open source i częściej będą oceniać, czy dane zakupy są uzasadnione z punktu widzenia efektywności nauczania. Biorąc pod uwagę szkoły w Round Rock, biorą one pod uwagę takie technologie, jak: zielone IT, czyli bardziej wydajne i przyjazne środowisku; personalne urządzenia mobilne i sieci bezprzewodowe; narzędzia zwiększające bezpieczeństwo przy podłączaniu osobistych urządzeń do szkolnych serwerów; systemy zarządzania plikami; systemy współpracy w sieci i za pośrednictwem wideo; edukacja online, która przyczynia się do wypracowania nowego modelu nauczania; elastyczne polityki wykrorzystania prywatnych urządzeń multimedialnych na terenie szkoły.
Pomimo, że wymieniane wyżej przykłady dotyczą rzeczywistości amerykańskiej, podobne działania zaczynają prowadzić i polskie szkoły. Realizowany na Śląsku przez Kuratorium Oświaty projekt "Lekki jak piórko" (zobacz: Z laptopem w szkolnej ławce) jest krokiem w tą samą stronę. Po raz pierwszy zdecydowano się nie tyle wyposażyć szkołę w pracownię komputerową, co przydzielić uczniom komputery wraz z oprogramowaniem i cyfrowymi zasobami edukacyjnymi (podręczniki, multimedia, ćwiczenia), dzięki którym "cyfrowi" uczniowie mogą uczyć się tak, jak zwykli to robić w swoich domach. Inicjatywa ta może cieszyć – jest dowodem na to, że polskie szkoły również śledzą trendy światowe i starają się wdrażać nowe metody nauczania oparte na szerszym wykorzystaniu nowych technologii.
Rust zidentyfikował cztery trendy, które jego zdaniem będą miały największe znaczenie dla szkół: większa odpowiedzialność za wybór technologii (zakupy), zmieniające się modele uczenia się, dostępność technologii oraz wewnętrzne i zewnętrzne wymagania stawiane specjalistom od technologii edukacyjnych.
Zdaniem Rusta coraz większe znaczenie w systemie szkolnym będą miały osoby koordynujące pracę z nowymi technologiami (nie tylko w pracowniach komputerowych). To na nich będzie spoczywać odpowiedzialność za wybór właściwej infrastruktury IT do szkół. Oni też będą rozliczani z efektywności narzędzi, które rekomendowali nauczycielom.
Technologie są już powszechne i ogólnodostępne, towarzyszą nam na co dzień. "Najważniejsza zmiana, jaką obserwujemy wśród uczniów, to odchodzenie od drukowanych do cyfrowych zasobów edukacyjnych" – zauważa Rust. "Wszystko dotyczy sieci." Dostępność technologii wpływa szybko na zmianę modelu uczenia się. Rust uważa, że wkrótce różne formy edukacji zdalnej zatryumfują nad tradycyjnym nauczaniem w szkolnych ławkach.
Z badań Iana Jukes i Anity Dose wynika, że "cyfrowi" uczniowie będą wymagać i potrzebować nowoczesnych modeli uczenia się, ponieważ: 1) preferują otrzymywanie informacji szybko i z wielu źródeł; 2) są zdolni do równoległej pracy nad kilkoma zadaniami; preferują obrazy, dźwięki i filmy niż teksty; 4) korzystają głównie z sieciowych zasobów multimedialnej informacji; 5) jednocześnie wchodzą w interakcje i relacje z wieloma osobami (w sieci).
Nadążanie za zdigitalizowanym światem jest poważnym wyzwaniem dla szkół na całym świecie. Szkoły amerykańskie nie oglądają się więc na działania podejmowane na poziomie kraju, a coraz częściej szkoły same podejmują na poziomie okręgu działania na rzecz szerszego wykorzystania technologii w procesie nauczania. Na przykład w okręgu Forsyth w stanie Georgia szkoły już wprowadziły system wideokonferencji jako narzędzie wspomagające naukę, a także dopuściły pełne wykorzystanie osobistych urządzeń multimedialnych – telefonów komórkowych, palmtopów, laptopów, odtwarzaczy multimedialnych – na terenie szkół. Lokalne władze oświatowe rozważają tam również szersze wykorzystanie narzędzi społecznościowych web 2.0 w celach edukacyjnych. "Nie chodzi jedynie o wybór jakiejś technologii, lecz przede wszystkim o zapewnienie takich zasobów i narzędzi, które będą przynosić wymierne rezultaty w nauce" – mówi Bailey Mitchell, główny szef technologii edukacyjnych w okręgu, który podjął niedawno decyzje o większym wykorzystaniu oprogramowania OpenOffice, aplikacji Google i Skype w edukacji szkolnej. Dzięki jego decyzjom szkoły już zaoszczędziły 300 tysięcy dolarów na zakupach oprogramowania. Kolejnym krokiem jaki planuje jest wykorzystanie publikacji cyfrowych, które zastąpiłyby podręczniki drukowane (co daje oszczędność około 50 dolarów na jednym podręczniku).
Podobne działania podejmują szkoły w Round Rock w Teksasie. Jak zauważa Ed Zaiontz, dyrektor serwisów informacyjnych w tym okręgu, szkoły będą przestawiać się na oprogramowanie open source i częściej będą oceniać, czy dane zakupy są uzasadnione z punktu widzenia efektywności nauczania. Biorąc pod uwagę szkoły w Round Rock, biorą one pod uwagę takie technologie, jak: zielone IT, czyli bardziej wydajne i przyjazne środowisku; personalne urządzenia mobilne i sieci bezprzewodowe; narzędzia zwiększające bezpieczeństwo przy podłączaniu osobistych urządzeń do szkolnych serwerów; systemy zarządzania plikami; systemy współpracy w sieci i za pośrednictwem wideo; edukacja online, która przyczynia się do wypracowania nowego modelu nauczania; elastyczne polityki wykrorzystania prywatnych urządzeń multimedialnych na terenie szkoły.
Pomimo, że wymieniane wyżej przykłady dotyczą rzeczywistości amerykańskiej, podobne działania zaczynają prowadzić i polskie szkoły. Realizowany na Śląsku przez Kuratorium Oświaty projekt "Lekki jak piórko" (zobacz: Z laptopem w szkolnej ławce) jest krokiem w tą samą stronę. Po raz pierwszy zdecydowano się nie tyle wyposażyć szkołę w pracownię komputerową, co przydzielić uczniom komputery wraz z oprogramowaniem i cyfrowymi zasobami edukacyjnymi (podręczniki, multimedia, ćwiczenia), dzięki którym "cyfrowi" uczniowie mogą uczyć się tak, jak zwykli to robić w swoich domach. Inicjatywa ta może cieszyć – jest dowodem na to, że polskie szkoły również śledzą trendy światowe i starają się wdrażać nowe metody nauczania oparte na szerszym wykorzystaniu nowych technologii.
(Źródło: eSchoolNews, opr. własne)
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Prowadzi także międzynarodowy serwis edukatorów ekonomicznych i finansowych www.EconomicEducator.eu).