Czy ignorancja w zawodzie nauczyciela może być cnotą? Czy naprawdę powinniśmy oczekiwać, że współczesny nauczyciel musi być istotą wszystkowiedzącą i potrafiącą wyjaśnić każdy temat, rozwiązać każdy problem? A może lepiej byłoby (dla naszych dzieci) przyjąć, żeby wszystkiego nie wiedział, ale wówczas pokazywał jak można uczyć się tego, czego jeszcze nie wiemy? I żeby uczył się razem z dziećmi, pokazując jeszcze, jak trzeba się uczyć?
Ten artykuł bezpośrednio nawiązuje do bardzo książki, która ukazała się we Francji w 1987 r., francuskiego filozofa Jacquesa Ranciere, właśnie pod tym tytułem – „Nauczyciel ignorant“ (franc. Le maître ignorant). Informacja o niej pojawiła się już kilka lat temu w Polsce i w związku z tym warto zapoznać się co najmniej z artykułem Grzegorza Jankowicza w Tygodniku Powszechnym czy z recenzją Alicji Sobierajskiej w czasopiśmie "Neodidagmata" nr 33/34 z 2012. Książka wywołała oczywiście głosy sprzeciwu we Francji – Ranciere „zarzucano tworzenie nierealistycznego obrazu współczesnej szkoły i wytykano idealistyczne (o ile nie całkowicie naiwne) podejście do procesu nauczania.“ Uznano, że Ranciere chce osłabić autorytet nauczycieli, tych wspaniałych mistrzów edukacji, co niewiątpliwie przyczyni się szybko do obniżenia poziomu kształcenia, a także jeszcze większych kłopotów wychowawczych z młodzieżą.
Na pewno warto do tej lektury dziś powrócić. Nie chodzi oczywiście o wezwanie, aby teraz nagle nauczyciele przestali się uczyć. O nie, wręcz przeciwnie – niech wszyscy zaczną się doskonalić. Byle mądrze! Trzeba w końcu przyjąć, że nikt nie jest dziś w stanie umieć i wiedzieć wszystkiego. Nie oczekujmy też tego od nauczycieli. Świat pędzi naprzód tak szybko, że ciężko jest być na bieżąco z wszystkim. Wielu rzeczy nauczyciele i tak nie będą potrafili, wielu będą musieli się uczyć razem z uczniami, a w niektórych sytuacjach w klasie lepiej byłoby (dla procesu uczenia), żeby w ogóle stali się "transparentni": są w klasie, ale jakby ich nie było, a mimo tego uczniowie zdobywają nowe umiejętności i wiedzę... Kluczowe wydaje się zatem zaciekawienie uczniów oraz uczenie skutecznych sposobów uczenia się. Skoro nie możemy i tak za wszystkim nadążyć, powinniśmy wiedzieć, w jaki sposób możemy szybko uzupełniać braki.
Kryzys edukacji, który dostrzegalny jest na całym świecie, wynika być może z błędnego założenia, że celem edukacji nadal powinna być dystrybucja wiedzy. Źródeł, z których możemy czerpać wiedzę mamy dużo. Szkoła powinna uczyć umiejętności wyszukiwania i czerpania z tych źródeł, ale także odkrywania nowych pokładów informacji i relacji, które mogą nam pomóc lepiej „być“ we współczesnym świecie. Powinna także kształcić umiejętność wyjaśniania zjawisk i mechanizmów, które nas otaczają, gdyż wówczas bardziej efektywnie będziemy mogli korzystać ze znalezionej informacji. No i oczywiście powinna pobudzać pragnienie poszukiwań – bez tego trudno będzie o rozwój w wymiarze tak osobistym, jak i społecznym. Wszystko to powinni zatem w pierwszej kolejności zdobyć nauczyciele, aby mogli przekazywać swoje doświadczenia uczniom, razem z nimi próbować zrozumieć szybko zmieniającą się rzeczywistość.
„Celem nauczania jest wyposażenie ucznia czy studenta w umiejętność rozumienia i interpretowania rzeczywistości.” – pisze Grzegorz Jankowicz w Tygodniku Powszechnym (2009). „W zglobalizowanym świecie nauczyciel nie jest już prawodawcą, dysponującym obiektywną wiedzą, którą przekazuje swoim uczniom, by ją następnie egzekwować, lecz tłumaczem. Jego rola polega na objaśnianiu skomplikowanej i chaotycznej rzeczywistości. Musi swoich uczniów wyposażyć w kompetencje, które pozwolą poruszać się w otaczającym ich świecie – ułatwią zdobywanie potrzebnych informacji, kształtowanie swych emocji oraz dokonywanie życiowych i instytucjonalnych wyborów.”
„Kim zatem jest nauczyciel ignorant? Przede wszystkim jest kimś, kto pobudza inteligencję ucznia, nie czyniąc z własnej wiedzy głównego narzędzia dydaktycznego. Zamiast przekazywać konkretne informacje daje impuls, który skłania inną osobę do samorozwoju.“ – interpretuje Jankowicz. Ta ignorancja nie oznacza oczywiście „niewiedzy“ lub wręcz braku szacunku dla wiedzy i jej zdobywania. To raczej świadoma rezygnacja z budowania na bazie posiadanej wiedzy (i umiejętności) głównej metody komunikacji z uczniami. W tym nowym, świeżym podejściu kluczowe zatem wydaje się być budowanie relacji (sprzyjającej uczeniu się) między uczniem i nauczycielem. Do tego niezbędna jest oczywiście wola, co podkreśla Ranciere (po obu stronach, ale wyjściowo bardziej po stronie nauczyciela).
Ranciere próbuje nas przekonać – nie jest prawdą, że uczniowie są coraz gorzej wykształceni, wychowani, nie przygotowani do szkoły, uczelni, pracy, itp. Spróbujmy zmienić, rozwinąć relację z uczniami – kto wie, może odkryjemy kopalnię diamentów?
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).
***
Na temat zawodu nauczyciela i wyzwań z tym związanych przeczytaj także w Edunews.pl: