W przestrzeni publicznej nie ma poważnej debaty na temat edukacji. W dyskusji o szkole brakuje argumentów merytorycznych. Za to pełno jest emocji. To dziś już nie wystarczy. Najważniejszym teraz pytaniem nie jest, czy wygaszać gimnazja, ale jakiej edukacji potrzebujemy? Model masowej edukacji rodem z XIX wieku już się wyczerpał. W to miejsce poszukujemy nowej organizacji uczenia się, jako wynik rozwoju naszej świadomości.
Nie ma czytelnej strategii państwa dotyczącej sytuacji młodych ludzi. Czy mają stać się pokoleniem przegranym, czy nadzieję na lepszą sytuacją mogą posiadać jedynie przyszłe pokolenia? Dlaczego nie myśli się w tej perspektywie o obecnie uczęszczających do szkół? Czy problem ten może rozwiązać kłótnia o gimnazja? Rozmowa o edukacji powinna rozpocząć się od pytania: jak powinna wyglądać edukacja w drugiej dekadzie XXI wieku? Co powinno się dziać w naszych klasach? Czy potrzebujemy jeszcze edukacji w sformatowanym do jednego rozmiaru kształcie? Najpierw więc szukajmy odpowiedzi: po co? a następnie: jak ją zorganizować? Niekorzystne trendy demograficzne i społeczno-ekonomiczne zdefiniowane w raporcie Polska 2030 nakładają na młodych, obecnych dziś w szkołach uczniów, ogromną odpowiedzialność za kontynuację rozwoju gospodarczego i społecznego kraju. Do tego wyzwania, przed którymi stanęła dziś Europa. Czy rzeczywiście przygotowujemy ich do tej roli?
Próba ogniowa, którą przechodzimy, ukaże nas w świetle honoru, albo hańby, wszystkim przyszłym pokoleniom. My - właśnie my tutaj - sprawujemy władzę i ponosimy ostateczną odpowiedzialność - Abraham Lincoln.
Każdy z nas osobiście musi zmierzyć się z wyzwaniami współczesnego świata. Jak poradzą sobie z nimi i politycy, ministrowie, decydenci odpowiedzialni za edukację pokolenia uczęszczającego do naszych szkół? Podążanie wyłącznie za doraźnymi potrzebami i interesami partyjnymi nie wystarczy. Potrzebujemy impulsu i energii, które wyzwolą entuzjazm i najlepsze cechy charakteru młodego pokolenia. Historia będzie o nas pamiętać i będzie rozliczać za nasz wkład. Dziś może jedynie za zaniechania i brak odwagi oraz odpowiedzialności.
Niezwykle aktualnie brzmią więc słowa wypowiedziane niemal 200 lat temu:
Dogmaty spokojnej przeszłości nie pasują do dzisiejszej zawieruchy. Teraźniejszość jest pełna wyzwań. My musimy im sprostać. A że nasza sprawa jest nowa, musimy myśleć po nowemu i działać po nowemu - Abraham Lincoln.
Musimy odrzucić stare modele i paradygmaty z nas samych, a wtedy zmienimy nie tylko szkołę, ale i świat wokół niej. Sytuacja jest nowa, potrzebujemy nowego impulsu, kierunku i odpowiedzialnej roli państwa w tworzeniu polskiej edukacji.
Szkoła potrzebuje przywództwa, liderów, a co za tym idzie śmiałej i jasnej wizji oraz misji, aby trud pracy 600 tysięcznej armii nauczycieli nie poszedł na marne. Potrzebujemy poważnej debaty na temat strategii rozwoju oświaty w Polsce z udziałem wszystkich istotnych środowisk. Także Parlamentu. Dziś działania są pozorowane. Poprzedniej władzy odpowiadało bardziej organizowanie akcji typu: „Nauczyciel z klasą” czy „Szkoła z klasą”. Taka akcyjność jest doraźna i szybko się wypala. Tymczasem ona jest przede wszystkim demoralizująca. Najpierw pełna aktywizacja na czas akcji, a potem szybki powrót do poprzedniego stanu. "To jest jak czyn społeczny w PRL-u" - twierdził w jednym z wywiadów prof. Bogusław Śliwerski. Dziś w to miejsce pojawiają się kolejne hasła o gimnazjach, sześciolatkach, testach, karcianych godzinach. To za mało. To może być dopiero początek narodowej debaty o kondycji i znaczeniu systemu oświaty. Szukamy edukacji nowego wymiaru. Takiej, która pozwoli zmierzyć się z wyzwaniami, jakie stoją przed Polakami i światem.
Parafrazując słowa Lincolna pamiętać powinniśmy, że przed historią nie uciekniemy i będziemy odpowiadać za to, co dziś robimy. Pamięć o nas zostanie bez naszej zgody. Jaka ona będzie?
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).