Pięćdziesiąt sześć lat temu zauważyłem podczas katechezy, że nie wszyscy pięciolatkowie rozumieją, co mówi do nich siostra Benigna. No cóż, nie z każdym mama rozmawiała tyle, co ze mną, nie z każdym rozmawiała babcia i prababcia. Dwa lata później, w pierwszej klasie, zauważyłem, że nie wszyscy siedmiolatkowie rozumieją, co mówi do nich pani Mrozowska. Bo Pani mówiła „lanie” po polsku, a kilkoro kolegów i koleżanek nie rozumiało. Może zresztą było ich więcej. No cóż, nie z każdym mama rozmawiała po polsku tyle, co ze mną, nie z każdym rozmawiała babcia i prababcia po niemiecku, a ojciec po śląsku. Byłem wygrany – miałem chrzestną mówiącą tymi językami, która nauczyła mnie czytać po polsku.
Kiedy po 25 latach wylądowałem w małej wiejskiej szkółce jako nauczyciel nauczania początkowego (zintegrowanego), stosunkowo szybko się zorientowałem, że dla większości moich wychowanków język polski nie jest językiem pierwszym. Wielu z nich znało tez inna historie już oficjalna historia ich wsi. Jeden z dziadków na przykład poczuł się urażony prezentem z okazji Dnia Dziadka, bo on nie jest dziadkiem, dziady są pod kościołem, a on jest starzykiem. Uczyłem więc polskiego jako drugiego po śląskim – przydała się glottodydaktyka…
Do dziś nie ma badań nad wpływem rodzinnego środowiska gwarowego/etnolektu/obcojęzycznego na kariery edukacyjne dajmy na to Górnoślązaków.
Do dziś nie ma badań nad wpływem braku 600 lat historii, kultury, sztuki Śląska/Śląska Górnego w podręcznikach. A Górnoślązacy swymi podatkami finansują kolejne reformy i kolejne przemilczenia oraz kłamstwa.
Tylko proszę nie myśleć, że przemilczeniami i kłamstwami reforma zapobiegnie "exit'owi", bo na Śląsku nikt nie zamierza opuszczać Rzeczpospolitej. Ci, którzy nas o to oskarżają, to często wyłącznie politykierzy, którzy nie znają innego sposobu podlizywania się centrali… nie masz wroga, to go wykreuj i stwórz alians. Nie masz się przed czym bronić, to wymyśl zagrożenie.
Bo Śląsk to duża kraina, bardzo duża… Na Śląsk składa się wiele barwnych, zróżnicowanych regionów. Trzeba sporo czasu, żeby li tylko powierzchownie poznać te regiony – ich współczesność, ich przeszłość, ich cywilizację i ich kulturę. Ich perspektywy.
Czy to jest możliwe przy scentralizowanej reformie oświatowej MEN? Obawiam się, że nie. Zasada mówi: od ogółu do szczegółu, ale właśnie problem tkwi w szczegółach.
Kto opowiada za szczegóły, ten odpowiada za całość. Kto opowiada za wszystko, nie ponosi odpowiedzialności za nic. Porządzi, skasuje i odchodzi na z góry przygotowane stanowisko.
O autorze: Aleksander Lubina jest emerytem, byłym nauczycielem, tłumaczem, publicystą, pisarzem, autorem wielu felietonów publikowanych m. in. w portalu Edunews.pl.