Transformacja edukacji staje się faktem. Coraz częściej niekontrolowanym i pozbawionym świadomego działania. Dzieje się tak nawet wbrew nam samym. To wynik dynamicznego rozwoju technologii. Profesor Andrzej Zybertowicz twierdzi, że wraz z pojawieniem się internetu, nastąpiło usieciowienie technologii. W obliczu potęgi tego usieciowienia, będziemy coraz bardziej bezradni. Edukacja zdaje się być tej bezradności doskonałym przykładem. Funkcjonujący nadal model, już się wyeksploatował i znajduje się w swoistej entropii. Czy istnieje dla niego alternatywa? Nowa, w pełni świadoma propozycja, jako odpowiedź na prawdziwe wyzwania?
Szkoła się zmienia i dzieje się to często bez świadomego udziału decydentów i samych nauczycieli. Brak postrzegania dynamiki zmiany i zrozumienia jej jako szansy na rozwój, jest wynikiem braku nie tylko wiedzy, postaw, ale też odpowiednich cech charakteru. Trudno zauważyć potencjał zmiany i przekształcać w transformacyjną siłę bez pozytywnego myślenia, poczucia obfitości/dobrobytu, proaktywności czy spójności wewnętrznej i wreszcie poczucia własnej wartości. Każda z nich jest niezbędna do odważnego podejmowania kolejnych wyzwań, zadań i otwarcia na zmianę. Zmianę rozumianą jako rozwój, tworzenie nowej przestrzeni do uczenia się, okazję do projektowani nowych rzeczy i odkrywania osobistej siły w pozostawieniu po sobie czegoś większego i lepszego - do przekształcania własnego otoczenia w przyjazne i bezpieczne środowisko. To dzisiejsi uczniowie - pokolenie sieci - reinterpretuje i rekonstruuje nie tylko świat, ale też samą szkołę z nieefektywnym sposobem jej funkcjonowania. Nieświadomie oddajemy siłę transformacji szkoły w ręce korporacji, nie ministerialnym urzędnikom, nie nauczycielom. To biznes wymusza zmianę w kreowaniu nowego środowiska edukacyjnego.
Jest też inny wymiar tego zjawiska, bo internet pracuje jednocześnie na sukces naszych uczniów, a programiści nad rozwojem jego nowych funkcji. Skutków pojawiania się coraz to innych narzędzi w sieci oraz przykładów zmiany środowiska naszej osobistej edukacji można wymieniać wiele. Internet personalizuje uczenie się i to - co stanowi o jego ogromnej sile - odwołuje się do osobistych zainteresowań, talentów i mocnych stron. A jednak mimo jego siły, nie udaje się zdefiniować na nowo ani wizji szkoły, ani roli nauczyciela, ani też sposobu funkcjonowania ucznia w tym zmieniającym się środowisku. Za chwilę internetowa społeczność uzyska dostęp do jeszcze większych wielojęzycznych zasobów cyfrowych. W swoim dotychczasowym wymiarze szkoła przestaje być nam już potrzebna. Przed nią nowe zadania i nowe wyzwania. Poszukujemy efektywnych i skutecznych modeli dydaktycznych, nauczycieli - przewodników, tutorów, doradców ds. osobistego rozwoju i ekspertów w poruszaniu się w świecie coraz to wymyślniejszych technologii.
Dziś uczniowie sami wybierają, dopasowują do swoich potrzeb to, czego i w jaki sposób chcą się uczyć. Poszukują wiarygodnych osób, źródeł i firm, które dostarczają wartościowych treści. Przy tym potrafią w tej sieci ze sobą doskonale współpracować. Robią to szybko i umieją się przy tym bawić. To świat odpowiadający na potrzeby pokolenie sieci i jednocześnie te potrzeby kreujący. Świat tworzący synergię między siłą osobistych nawyków uczniów i potencjału technologii, ale też świat dezinformacji i poza kontrolą. Świat równoległy, to odtwarzany nadal model archaicznej edukacji, nie przystającej do naturalnego świata gospodarki opartej na wiedzy. Trudno się więc dziwić, że formalna edukacja coraz częściej traktowana jest nie jako szansa, ale uciążliwa konieczność. To co ciekawe i pozwalające na samorozwój, dzieje się albo na zajęciach pozalekcyjnych, po lekcjach lub w przestrzeniach interaktywnych centrów nauki, muzeów i wielofunkcyjnych obiektów edukacyjno-sportowych.
Na naszych oczach edukacja formalna ze swoim zdefiniowanym przed laty powodem istnienia, zaczyna tracić znaczenie.
Tempo zmian technologicznych, jakie zostało uzyskane w ostatnich 20 - 30 latach, przekroczyło nie tylko odporność gatunkową człowieka na radzenie sobie ze światem, ale przekroczyło wydolność systemów demokratycznych w regulowaniu procesów społecznych. [prof. Andrzej Zybertowicz]
Czy jest możliwe jeszcze kontrolowanie tego procesu? Kto ma świadomość dalekosiężnych skutków usieciowienia społeczeństwa i niebywałego rozwoju technologii przy jednoczesnej dezinformacji? Kto dokonuje transferu tej wiedzy do edukacji? Nauczyciele, naukowcy, programiści, korporacje? Potrzebujemy szkoły nowej generacji. Jej nowa funkcja i forma opierać powinny się już na zupełnie innych zasadach. Istota dzisiejszej edukacji, a więc jej masowość, jednolite dla wszystkich programy i szkolny obowiązek, powinno być zastąpione edukacją w pełni dobrowolną - z możliwością wyboru, spersonalizowaną, dopasowaną do indywidualnych talentów i osobistej siły każdego. To wiemy, a wielu potrzebę zmiany postuluje od dawna. Jednak cały czas nie możemy doczekać się pełnej odpowiedzi nie tylko na te uświadomione społeczne potrzeby, ale też na rozwój zmieniającego się otoczenia z różnorakimi funkcjami cyfrowego świata.
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).