Rozmawiałam ostatnio z moimi licealistami na temat tego, co powoduje, że ich życie nie jest proste. Wiecie, co wymienili na pierwszym miejscu? Presję bycia doskonałym.
Życie lubi mnie zaskakiwać. Dużo rozmawiam z młodymi ludźmi i kiedy już wydaje mi się, że zaczynam ich rozumieć, okazuje się, że jestem w błędzie. Raz po raz dzieciaki (i te mniejsze i większe) zadziwiają mnie dojrzałością poglądów, spojrzeniem na świat. Do głowy mi jednak nie przyszło, że jedną z najbardziej uwierających rzeczy może być to, że nastolatki czują się przytłoczone wymaganiami doskonałości.
Złudna doskonałość
Wszyscy żyjemy w otoczeniu mediów społecznościowych. Jasnym było dla mnie to, że każdy pokazuje w wirtualnym świecie tylko fragment swojego życia. To, czym chce się podzielić z innymi. Wiem oczywiście, że pokazujemy tam elementy z efektem WOW, nie sądziłam jednak, że dla niektórych będzie to kwestią życia lub śmierci (przymus doskonałości, tylko najkorzystniejsze zdjęcia, najlepsze stylizacje i przekonanie, że tak wygląda świat).
Długo zastanawiałam się nad tak postawionym stanowiskiem. Sama niejednokrotnie zabierałam zdanie w tym temacie. Być może pamiętacie moje teksty, choćby <też jestem człowiekiem>. Nie jestem ideałem i nie mam zamiaru udawać, że jest inaczej. Mam, jak wszyscy, gorsze dni. Czasami jestem zmęczona, czasami boli mnie głowa, a czasem po prostu się złoszczę. Jestem człowiekiem i to chyba największy komplement, bo oznacza, że mam uczucia (niesamowite, co?).
Jak mnie widzą, tak mnie piszą?
Dlaczego dzielę się tylko lekcjami z efektem wow? Bo uważam, że dość mamy już przeciętności. Poza tym wierzę, że dzięki pokazywaniu tego, jak mogą wyglądać zajęcia, dodaję odwagi tym, w których kiełkują podobne pomysły (a jest ich wielu), ale boją się, że zostaną źle odebrani. Obawiają się samotności i braku zrozumienia. Potrzebnie, albo niepotrzebnie. Zależy mi, aby niezdecydowanie wykonali swój pierwszy krok. On zawsze jest najtrudniejszy.
Gdy myślę o tym wszystkim, przychodzi mi do głowy pewna ilustracja. Na zewnątrz widać to, co odbija się w lustrze. To, co chcemy pokazać. Nie jest to jednak cała prawda o nas.
Znacie mnie, jako osobę energiczną, śmiałą, być może przebojową. Czy rzeczywiście taka jestem? To wiedzą ci, którzy mogli mnie poznać „na żywo”. Która z nas jest prawdziwa? Czy któraś? A może obie? Czy rozmawiając twarzą w twarz z Zakręcony Belfrem doznaje się rozczarowania? Tego nie wiem. I nie mnie to oceniać.
Myślę, że najważniejsze, co możemy zrobić, to pozwolić i sobie i innym na bycie sobą. Z niedoskonałościami i słabostkami. To, że się różnimy, że stosujemy różne metody pracy, wykorzystujemy odmienne techniki, powoduje, że tworzymy wspaniałą, barwną, wartościową mozaikę. Uczmy się od siebie. Nie oceniajmy, a doceniajmy. A wszystko stanie się prostsze.
Notka o autorce: Joanna Krzemińska jest nauczycielką języka polskiego w Szkołach Prywatnych "Mikron" w Łodzi. Prowadzi własny blog edukacyjny Zakręcony Belfer, w którym ukazał się niniejszy artykuł. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Licencja CC-BY.