Jest problem w komunikacji między nauką a mediami i społecznością. Czasem na siłę podkreślana jest sztuczna sensacyjność odkryć naukowych, co wykrzywia obraz przekazywanych rezultatów badań. Z drugiej strony nie wszystko jest zrozumiałe dla dziennikarzy, dlatego interpretują je po swojemu. Jednocześnie wiele ważnych treści jest nie zauważona (bo nie zostały zrozumiane?). Potrzebne są nowe rozwiązania, ułatwiające komunikację nauki ze społeczeństwem. Inaczej rodzić się będą kolejne teorie spiskowe i niezrozumienie społeczne nauki.
A gdyby tak w publikacjach naukowych, obok abstraktu i streszczenia dla innych naukowców, umieszczać jeden akapit, osobnego tekstu, napisanego prostym językiem dla przeciętnego słuchacza? Taki pomysł wyczytałem w książce Projekt Genesis. Ta propozycja bardzo mi się spodobała. Jest moim zdaniem naturalną ewolucją samych publikacji naukowych i komunikacji w nauce oraz pomiędzy nauką a społeczeństwem. Publikacje naukowe są nie tylko dla innych naukowców. Są też dla przeciętnego zjadacza chleba. Może czas na ich optymalizację i nowe standardy przygotowania tekstu? Wymaga to jednak od naukowców nowych umiejętności i nowych kompetencji. Co prawda będzie może mniej publikacji, lecz za to będą częściej i szerzej czytane?
Publikacje naukowe nie zawsze wyglądały jak obecnie. Cały czas zmieniały się pod wpływem rozwoju technologii oraz społecznych potrzeb. Najpierw były to zwykłe listy, zamieszczane w papierowych gazetach. Z tego wyrosły specjalistyczne publikacje naukowe. W miarę upływu lat krystalizowały się czasopisma coraz bardziej specjalistyczne i zawężane do pojedynczych dyscyplin. Przybywało naukowców, przybywało badań i z czasopism ogólnych wykształcały się coraz bardziej specjalistyczne. Jednym z elementów dojrzewania był układ treści i coraz wyraźniejsze zaznaczanie metody naukowej. Wyodrębnił się więc wstęp jako wprowadzenie do pracy i zakreślenie szerszego horyzontu i kontekstu, wyodrębniły się metody i materiał, wyniki oraz dyskusja jako omówienie i interpretacja wyników i w końcu spis cytowanej literatury czyli piśmiennictwo. Z racji międzynarodowego charakteru badań naukowych dość wcześnie w publikacjach wyodrębniono streszczenie całej pracy. Z jednej strony był to skrót całości a z drugiej bywało to streszczenie w obcym języku, czasem kilku jednocześnie (poszerzało krąg odbiorców). Mowa oczywiście o językach kongresowych. Rosnąca liczba publikowanych prac wymuszała czytanie coraz większej liczby publikacji. I aby ułatwić dotarcie do tych interesujących danego naukowca, wymyślono właśnie streszczenie. Całość w małej porcji i to często w języku kongresowym. Jeśli treść była interesująca, to można było sobie przetłumaczyć nawet z egzotycznego języka narodowego.
Tymczasem przybywało różnych nowych czasopism i coraz więcej publikacji w ciągu każdego roku. Jak się w tym wszystkim połapać i wyszukać to, co interesujące? Powstały specjalistyczne czasopisma referujące, to znaczy zbierające tytuły i streszczenia prac. By przeglądając takie tematyczne czasopismo, np. Current Contents czy Refieratywnyj Żurnał, mieć wiedzę co i gdzie opublikowano (wtedy można było szukać konkretnego czasopisma i przeczytać cały artykuł). I właśnie dla ułatwienia zbierania tych danych i opracowywania takich czasopism zbiorczych wymyślono słowa kluczowe (key words) oraz abstrakt, czyli bardzo krótkie streszczenie z najważniejszymi informacjami z pracy. Naukowcy piszący prace musieli uczyć się nowych szablonów pisania swoich artykułów. Słowa kluczowe rozszerzyły swoje zastosowanie w postaci tagów i etykiet czy teraz hasztagów, stosowanych w mediach społecznościowych. Abstrakt musi być nieco inaczej napisany niż streszczenie (często w pracy jest i abstrakt i streszczenie) tak, by to co istotne, zawrzeć w niewielkiej treści, np. 100 słów czy 10 wierszy. Można napisać "badano chruściki rzeki Pasłęki" lub "w rzece Pasłęce stwierdzono 63 gatunki chruścików." Ta druga forma jest użyteczniejsza, bo zawiera więcej informacji. I takiej krótkiej formy trzeba było się nauczyć. Tego uczymy studentów, przynajmniej na kierunkach przyrodniczych, w naukach ścisłych.
Ciągle rosła liczba naukowców i publikowanych prac w coraz większej liczbie czasopism. Od jakiegoś czasu część wydawnictw wymaga przygotowania dodatkowo abstraktu graficznego, czyli maksymalnej przejrzystości i zwięzłości treści. Tego też muszą się uczyć współcześni badacze. Część czasopism publikuje tylko w wersji elektronicznej (internetowej). Można więc śmiało załączać kolorowe zdjęcia i grafiki (kiedyś znacząco podnosiły koszty druku i były niejako reglamentowane), a nawet krótkie filmiki. Kolejne umiejętności, których trzeba się uczyć. Co wynika ze zmieniających się możliwości technologicznych. A wszystko musi umieć jedna osoba - współczesny naukowiec.
Dlaczego o tym piszę? By wskazać na nieustanną ewolucję formy publikacji naukowych, wynikającą z rosnącej liczby publikacji, trudności z szybkim docieraniem do potrzebnej treści oraz z rozwoju technologicznego. Istotą ewolucji, także tej kulturowej, jest nieustanna zmiana i rozwój. Teraz rośnie potrzeba lepszej komunikacji między nauką a społeczeństwem, czyli popularyzacji nauki. I do tego dąży pomysł z prostym abstraktem popularnonaukowym. Nawet jeszcze nie ma dla niego specjalnej nazwy. Może ktoś zaproponuje? Z całą pewnością wymagać będzie nowych umiejętności pisania: by zawrzeć istotę artykułu w prostym przekazie, bez zbędnego używania żargonowego słownictwa. W rezultacie zwiększy się krąg odbiorców publikacji i ułatwiony będzie przepływ wyników badań z laboratoriów do społeczeństwa. Z konieczności popularyzacją nauki zajmować się będzie każdy naukowiec. Czy i kiedy pojawią się takie elementy w publikacjach? Czas pokaże. Mieściłyby się one w trendzie upowszechniania wiedzy i potrzeb społecznych. Na pewno służyłyby lepszemu zrozumieniu nauki i osiąganych przez nią wyników.
W szkołach tradycyjnie uczy się wypracowań, rozprawek i innych form pisemnej wypowiedzi. W części już archaicznych. Czy w ramach języka polskiego pojawią się treści uczące pisanie raportu naukowego, z jasnym wyróżnieniem materiału, metod, osiągniętych wyników i interpretacji tych wyników? Oraz takie formy jak prezentacja błyskawiczna (ang. rapid) czy inne formy krótkich wypowiedzi z wykorzystaniem grafiki (tzw. memy lub notatki graficzne nawiązujące do abstraktu graficznego) a nawet krótkiego wideo. To są współczesne i przydatne formy wypowiedzi. Będziemy się ich uczyli w szkole czy tylko poza szkołą lub dopiero na studiach? Kiedyś w szkołach uczyliśmy się pisania życiorysu, pisania listu, podania itp. I wtedy było to przydatne. Sporo się zmieniło. Czy edukacja nadąża za tymi zmianami? I co jest potrzebne by jednak nadążała? A w ramach wypowiedzi ustnych czy będzie przygotowywała do prezentacji interaktywnej lub wypowiedzi typu TEDx? Zbyt śmiałe są to oczekiwania?
PS. Ilustracja do artykułu tylko dla przyciągnięcia uwagi. Ale pokazuje muzeum techniki z ciekawą edukacyjnie wystawą. Mieści się w światowym trendzie popularyzacji nauki w małych porcjach i z aktywnych odbiorem treści.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com.
Ostatnie komentarze