Kiedy zastanawiamy się nad koniecznością oraz możliwościami zmian, jakie powinny zajść w polskiej szkole, w mniejszym stopniu powinniśmy się zastanawiać nad tym, co jest złe, a bardziej odnieść do tego, co byłoby najlepsze. Martwią mnie rozważania na temat tego, jak zmienić, ograniczyć czy zmodyfikować to, co jest. Wolałbym rozmawiać o kształcie i zasadach funkcjonowania szkoły, której nie ma. Również z tego powodu, że tak bardzo skupiamy się na tym, co nam nie wyszło.
Zaczynać z wizją końca - to zaczynać z jasnym zrozumieniem własnego przeznaczenia, to wiedzieć, dokąd się podąża, by lepiej rozumieć, gdzie się jest teraz, i stawiać każdy krok we właściwym kierunku - tak definiuje Stephen R. Covey jedną z siedmiu kluczowych zasad pozwalających podejmować skuteczne działania. Zaczynać z wizją końca! To bardzo bliskie codziennej nauczycielskiej praktyce. Kiedy uczący definiuje cele lekcji, również formułuje nie to, czego będzie uczyć, ale to jak nowo nabytą wiedza czy umiejętnościami posługiwać się będzie uczeń. Niezwykle łatwo wpaść w pułapkę aktywności, w wir życia - pracować coraz ciężej i wspinać się po szczeblach drabiny sukcesu po to tylko, by odkryć, że przystawiona jest do złej ściany. Można być zajętym, bardzo zajętym, a jednocześnie mało efektywnym. - kontynuuje swoją myśl Covey, a nam przypomina się anegdota o ruchliwym robotniku, który biega nieustannie po placu budowy z pustą taczką i kiedy wreszcie na moment zostaje zatrzymany, może odpowiedzieć na ważne skądinąd pytanie, dlaczego jego taczka jest pusta: Tyle się dzieje, że nie ma czasu załadować.
Bycie osobą ważną, poważaną, odbieraną jako ktoś kompetentny i wart zainteresowania to bardzo często efekt umiejętności oraz praktyki planowania. Z planowaniem zaś jest jak z układaniem puzzli. Zanim ułożymy obrazek do końca musimy wykonać kilka kolejnych kroków. Ot choćby wyrzucić wszystkie elementy układanki z pudełka. Trudno układać puzzle wyciągając po jednym kartoniku. Kolejny krok to odwrócenie każdej kostki stroną z obrazkiem do góry - to ta sama konieczność, jak opróżnienie pudełka - musimy mieć przed sobą kompletny zbiór, żeby dobierać właściwe elementy do całości. No i najważniejsze - znacznym ułatwieniem jest, kiedy znamy obrazek, który mamy układać! Do tego rzecz jasna potrzebna jest odpowiednia przestrzeń, czas i determinacja. Układanie puzzli, zwłaszcza z wielu, wielu elementów nie jest wcale łatwe, a niekiedy bywa nawet bardzo irytujące.
Analogię wiążącą planowanie z układaniem puzzli dostrzegli neurolodzy z Uniwersytetu w Tel Awiwie prowadzący badania nad funkcjami poznawczymi mózgu. Ich badania pozwoliły nie tylko określić, która część mózgu odpowiada za samo planowanie, ale też pozwoliły określić jego kluczowe aspekty i czynniki ułatwiające wprowadzania ich w życie. Planowanie w najprostszy sposób można określić jako zdolność „myślenia o przyszłości”. To proces postrzegania drogi dochodzenia do celu uwzględniającego rozpatrzenie właściwych czynników warunkujących wykonanie tych zadań, które decydują o osiągnięciu zamierzonego celu. Jest to więc w jakimś sensie swoisty proces mentalny, pozwalający z wielu opcji wybrać te, które są niezbędne, a następnie uporządkować je we właściwej kolejności.
Osoby konstruktywnie zorientowane do osiągania swoich celów, to ludzie, którzy wiedzą, że w przyszłość to czas, w którym jest dzień, a może nawet godzina, w których ich zamiary na pewno się spełnią. By jednak to osiągnąć warto planować ścieżkę dochodzenia do tego, co z początku wydaje się być bardzo daleko a niekiedy sprawia nawet wrażenie absolutnie nieosiągalnego. Każdy, nawet najmniejszy krok dokonany przez nas w rzeczywistości, jest wart o wiele więcej, aniżeli tysiące programów czy planów, które z wielką determinacją chcemy zrealizować… od jutra. Stąd tak ważne jest ustalenie właściwego celu. Bardzo pomocnym sposobem działania sprzyjającym doprecyzowanie tego, co naprawdę chcemy osiągnąć jest narzędzie nazywane w coachingu „siatką celów”. Zakłada ono odpowiedź na cztery pytania ujęte w następującej strukturze:
Pytania dotyczą celu, który zamierzamy osiągnąć. Na przykład uzyskanie autorytetu wśród uczniów. Poważne wyzwanie, ale może warto się nad nim zastanowić. Kiedy zastanowimy się nad pierwszą ćwiartką, po stronie „mamy i chcemy utrzymać” możemy wymienić:
- nasze wykształcenie i związane z nim wiedzę oraz umiejętności pozwalające uczyć innych;
- funkcjonującą wciąż w szkołach tradycję, że to jednak nauczyciel ma rację i on decyduje o tym czego i w jaki sposób uczą się uczniowie;
- prawo do "odpytywania" i oceniania uczniów;
- pewną pozycję społeczną i akceptację znacznej części metod i sposobów pracy nauczycieli.
Po stronie „mamy a nie chcemy”, pomijając panią minister i jej pomysły, które konsekwentnie wdraża w życie, pojawią się zapewne jeszcze:
- odpowiedzialność nauczyciela za efekty pracy uczniów;
- konieczność karania czy choćby oceniania negatywnego uczniów, którzy na to zasługują;
- pretensje rodziców i niekiedy organów prowadzących szkoły za brak oczekiwanych wyników;
- niechętną postawę części mediów.
Kiedy zastanowimy się nad tym, czego nie mamy a co byśmy chcieli, to mogą się u pojawić:
- (większa) skuteczność w oddziaływaniu na uczniów;
- motywacja uczniów do uczenia się naszego przedmiotu;
- zaangażowanie rodziców i zajęcie pozycji po naszej stronie w naszej codziennej pracy z ich dziećmi;
- wsparcie ze strony koleżanek czy kolegów w pracy nad konkretnymi uczniami.
A kiedy skupimy się na tym, czego nie mamy i czego byśmy nie chcieli mieć, to być może pojawią się sformułowania typu:
- bezpośredniego powiązania poziomu osiągnięć uczniów z oceną naszej pracy;
- oceniania nas przez uczniów;
- konieczności zabiegania o przychylność uczniów;
- dodatkowych rozmów i działań związanych z niewystarczającą efektywnością pracy szkoły, w której jesteśmy zatrudnieni.
Kiedy już wiemy, do czego zmierzamy i co towarzyszy nam na początku naszej drogi, zostaje tylko zaplanowane rezultaty opisać poprzez niezbędne działania, a następnie uporządkować je na linii czasu od tego, które należy wykonać najprędzej, do tego, który wykonamy na końcu. Planując działania powinniśmy uwzględniać przede wszystkim te, na które mamy osobisty wpływ i które pozwolą nam samym nabyć i rozwinąć niezbędne kompetencje. Najskuteczniej bowiem świat zmienia się od rozwoju samego siebie.
Notka o autorze: Jarosław Kordziński – obserwator rzeczywistości edukacyjnej w Polsce i na świecie. Autor, między innymi wydanej w 2022 roku przez Wydawnictwo Wolters Kluwer książki „Edukacja wyzwolenia szkól i nauczycieli”.