Na wstępie przypomnę czasy bardzo zamierzchłe, kiedy to wielu uczonych, tych rzeczywiście twórczych, ale także zwykłych szalbierzy, korzystając ze sponsoringu spragnionych gotówki możnych tamtego świata poszukiwało kamienia filozoficznego. Substancji umożliwiającej przekształcenie czyli transmutację dowolnego metalu w złoto. Pomimo bez mała dwóch tysięcy lat niepowodzeń, wiara w taką możliwość trwała bodaj do XVIII wieku, a jej pozytywnym skutkiem ubocznym stały się liczne odkrycia i wynalazki, które położyły fundament pod wiele dyscyplin nowożytnej nauki.
Współczesnymi poszukiwaczami kamienia filozoficznego są politycy. Co i raz ktoś z nich ogłasza, że znalazł właśnie rozwiązanie jakiegoś bolesnego problemu, dzięki czemu przaśna rzeczywistość, przynajmniej na jego odcinku, spłynie mlekiem i miodem. W dziedzinie edukacji obserwuję to zjawisko u ministry Nowackiej, która konsekwentnie zapowiada, że już za dwa lata wdroży reformę całkowicie zmieniającą polską szkołę. Kamieniem filozoficznym umożliwiającym tę transmutację ma być profil absolwenta. Zadaniem stworzenia go obarczono Instytut Badań Edukacyjnych, który podjął je z zapałem, odwołując się – to znak czasów – także do zbiorowej mądrości narodu. Sam naród, w postaci różnych osób i organizacji, jak np. SOS dla Edukacji, niezależnie także zabrał się do myślenia, w zamiarze wsparcia i ubogacenia osiągnięć naukowców z tego resortowego instytutu. Praca wre; pomimo wakacji jeszcze czerwcu ma odbyć się pod egidą IBE wysłuchanie publiczne w tym temacie. Postanowiłem i ja zabrać głos na blogu, nawiązując do swoich bardzo konkretnych doświadczeń.
Poszukując w internecie wyjaśnienia pojęcia profilu absolwenta napotyka się całe tysiące dokumentów, w których wyższe uczelnie przede wszystkim, ale również rozmaite szkoły opisują kwalifikacje, a często także przymioty osobiste, jakie niezawodnie wyniesie w świat ich absolwent. Rysują one obraz tak optymistyczny, że nasuwa się pytanie, dlaczego w ogóle chcemy cokolwiek zmieniać? Ano chyba dlatego, że społeczeństwo jest bardzo niezadowolone z oferty i efektów pracy szkolnictwa ogólnego, czyli szkół podstawowych i liceów ogólnokształcących (krytyka przedszkoli oraz edukacji zawodowej jest dużo bardziej ograniczona i wyważona). To także znak czasów – po prostu w powszechnej edukacji o charakterze ogólnym każdy rodzic oczekuje czegoś skrojonego pod siebie i swoje dziecko, i nie ma oporów, by to manifestować. W tej sytuacji uzgodnienie profilu absolwenta podstawówki czy ogólniaka nie jest łatwym zadaniem.
W tym miejscu sięgnę do swoich doświadczeń.
***
Mija właśnie 26 lat od czasu, gdy w opublikowanym przez MEN projekcie pierwszych „Podstaw programowych kształcenia ogólnego” w części wstępnej znalazł się m.in. wykaz kompetencji określanych wówczas mianem kluczowych, jakie powinny rozwinąć się w młodym człowieku podczas nauki szkolnej. Podzielony na siedem działów (uczenie się, myślenie, poszukiwanie, działanie, doskonalenie się, komunikowanie się, współpraca), z których każdy zawierał od jednej do czterech kompetencji szczegółowych. Wszystkie dotyczyły bezpośrednio ucznia, a konkretnie tych jego dyspozycji, które wiążą się z aktywnością poznawczą i funkcjonowaniem w społeczeństwie.
Wydzielenie kompetencji kluczowych wyznaczyło niejako obszar najściślejszej współpracy wszystkich nauczycieli. Bardzo mało pozostało w nim miejsca na encyklopedyczną wiedzę, miała ona służyć jedynie temu, by uczeń mógł robić coś rzeczywiście istotnego: uczyć się, myśleć, komunikować, współpracować, doskonalić się, poszukiwać i działać. Zupełnie słusznie zakładano, że człowiek posiadający wymienione umiejętności z pewnością nie będzie miał kłopotów ze zgłębianiem poszczególnych dziedzin edukacji.
Na bazie tego projektu przygotowałem w 1998 roku liczącą nieco ponad czterdzieści stron broszurę pod tytułem „Od kompetencji kluczowych do ideału wychowawczego”. Dziś już zapomnianą i może trochę szkoda, bo mam wrażenie, że częściowo powielamy obecnie mój dawny wysiłek myślowy. Zawierała ona szczegółową analizę tego, co uczeń powinien wiedzieć, potrafić i prezentować (w sensie postawy), w siedmiu rozdziałach odpowiadających kompetencjom kluczowym, w odniesieniu do każdej z kompetencji szczegółowych. Osobno dla klas 1-3 i 4-6 szkoły podstawowej oraz projektowanego wtedy gimnazjum. W kolejnym kroku poddałem syntezie poszczególne elementy w ramach każdego etapu edukacyjnego, tworząc sylwetkę (brzmi znajomo, prawda?) jego absolwenta. Na tej podstawie wreszcie sformułowałem trzy ideały wychowawcze: trzecioklasisty, szóstoklasisty i ucznia kończącego gimnazjum. W odniesieniu do absolwenta klasy szóstej opis ideału wyglądał tak:
Absolwent szkoły podstawowej bardzo dobrze funkcjonuje w swoim naturalnym otoczeniu: w domu i w szkole. Pozytywnie patrzy na otaczający go świat, siebie i innych ludzi. Traktuje naukę jako coś oczywistego, czasem nawet atrakcyjnego, choć na ogół nie uczy się bezkrytycznie wszystkiego. Ma określony, dość szeroki krąg zainteresowań, którym poświęca swój czas, i które stara się rozwijać.
Jest otwarty. Wykorzystuje możliwości, jakie stwarza mu dom i szkoła. Rozumie (choć nie znaczy to, że przyjmuje z entuzjazmem!) ograniczenia wynikające ze swojego wieku. Chętnie i skutecznie nawiązuje komunikację, prezentując swój punkt widzenia i rozważając poglądy innych. Wie, że istnieją różne sposoby komunikowania i bez trudu uczy się korzystania z nowoczesnych technologii komunikacyjnych. Łatwo nawiązuje współpracę z innymi ludźmi. W grupie potrafi działać zgodnie z obowiązującymi w niej zasadami. Interesuje się stawianymi przed nim zadaniami; potrafi planować swoje działania na rzecz ich realizacji.
Jest odpowiedzialny. Stara się przewidzieć skutki swoich działań, wykorzystuje wcześniejsze doświadczenia i gotów jest ponosić konsekwencje swoich czynów. Cieszy się z sukcesów. Akceptuje porażki, ale jeśli jest w stanie - wytrwale i konsekwentnie szuka rozwiązań alternatywnych. Napotykając na problem stara się go rozwiązać. Jeżeli trzeba - zwraca się o pomoc do osób ze swojego najbliższego otoczenia i korzysta z niej. Potrafi świadomie dążyć do usprawnienia swojego warsztatu pracy: wykorzystania nowych źródeł wiedzy, opanowania nowych narzędzi. Działając w grupie poczuwa się do współodpowiedzialności za efekty jej aktywności.
Jest ciekawy świata. Chętnie gromadzi wiadomości korzystając z różnych źródeł. Dostrzega złożoność świata, analizuje istniejące w nim zależności i związki przyczynowo-skutkowe. Stara się poszerzać swoją wiedzę. jest aktywny umysłowo - na ogół się nie nudzi.
Jest krytyczny. Potrafi selekcjonować i porządkować zdobywane informacje i ocenić ich przydatność do określonego celu.
Jest rozważny. Zna zagrożenia związane z życiem w swoim środowisku; modyfikuje swoje zachowanie w ich przewidywaniu. Potrafi zapewnić bezpieczeństwo sobie i innym. Postępuje zgodnie z zasadami higieny. Wykazuje stosowną aktywność fizyczną.
Jest prawy. Rozróżnia dobre i złe uczynki w oparciu o system wartości obowiązujący w jego otoczeniu. W swoim zachowaniu wykazuje dobre intencje.
Jest tolerancyjny. Rozumie, że różnice między ludźmi są czymś normalnym i pożądanym. W każdym stara się dostrzec coś dobrego i zrozumieć go.
Jest punktualny. Dotrzymuje terminów. Sprawnie posługuje się czasem planując swoje zajęcia. Szanuje czas swój i innych ludzi.
Mam wrażenie, że wszystkie cechy, które wówczas wymieniłem, można by z powodzeniem przenieść do dzisiejszych realiów i oprzeć się na nich w dalszych pracach nad reformą.
***
Zarówno władze MEN, jak i pracownicy IBE doskonale zdają sobie sprawę, że cokolwiek nie wymyślimy w obecnej dyskusji nad profilem absolwenta, musi to być zgodne z tzw. Krajowymi Ramami Kwalifikacji (KRK), gwarantującymi kompatybilność i drożność naszego systemu edukacji z pozostałymi krajami Unii Europejskiej. Ta świadomość nie jest chyba tak powszechna w szerszych kręgach dyskutantów, więc podpowiem tutaj, że warto się zapoznać z oficjalną publikacją na ten temat. Znajdują się w niej piękne tabelki, w których treści ze zdumieniem odnotowałem dużą zbieżność ze swoimi syntezami kompetencji kluczowych sprzed ćwierć wieku. Myślę, że nie od rzeczy byłoby rozważyć, czy KRK dla co najmniej trzech najniższych z ośmiu poziomów kwalifikacji, nie stanowi wystarczającego opisu profilu absolwenta edukacji ogólnej. Co rozwiązałoby jedną część problemu.
Druga część polega na tym, że kwalifikacje na każdym poziomie (poza najwyższym), stanowią bazę dla kolejnego. Nie można więc ograniczyć się wyłącznie do opisania przymiotów ducha, ale trzeba również wskazać konkretne oczekiwane osiągnięcia umysłu. Na przykład, amator kwalifikacji branżowych technika mechatronika musi posiadać jakąś bazę wiedzy w zakresie matematyki, fizyki, czy języka obcego. I to należy określić w profilu absolwenta szkoły podstawowej. Niestety, kryje się w tym wielkie niebezpieczeństwo wtłoczenia tam zbyt wielkiego zakresu szczegółowych dyspozycji i osiągnięć.
Znalezieniu dobrych rozwiązań nie sprzyja ulokowanie klas 7-8 w szkole podstawowej, ponieważ fundament dalszego kształcenia - przytoczone przeze mnie wyżej cechy absolwenta klasy szóstej plus dobra znajomość podstaw trzech przydatnych języków: polskiego, obcego i matematyki - dobrze zamyka się w sześciu latach szkolnej edukacji. Dlatego klasy 7-8, to taki ni pies, ni wydra. W ich program wtłacza się dużo wiedzy szczegółowej, aby absolwent był w stanie pojąć to, czego wymaga szkoła ponadpodstawowa. Nijak to nie wychodzi, o czym świadczy powszechny lament nad nikłością wiedzy fizycznej, chemicznej, czy w ogóle jakiejkolwiek innej, poza trzema językami certyfikowanymi egzaminami zewnętrznymi. Znalezienie odpowiedzi na pytanie, czemu tak naprawdę ma służyć edukacja w ciągu ostatnich dwóch lat szkoły podstawowej jest jednym z najważniejszych wyzwań, jakie stają przed twórcami przyszłej reformy.
Innym wyzwaniem jest znalezienie równowagi pomiędzy opisem profilu absolwenta, a przyszłymi treściami podstaw programowych. Rozsądnym rozwiązaniem wydaje mi się wydzielenie w podstawach części ogólnej, za której realizację odpowiadają solidarnie wszyscy nauczyciele, i szczegółowej, przedmiotowej lub międzyprzedmiotowej, adresowanej do konkretnych specjalistów. Główne cele kształcenia ogólnego powinna wyznaczać część ogólna, a część szczegółowa jedynie kierunkować pracę nad uzyskaniem kwalifikacji niezbędnych na następnym szczeblu edukacji.
***
Starając się podejść do tematu w sposób konstruktywny muszę jednak podkreślić, że profil absolwenta jest zupełnie błędnie, moim zdaniem, traktowany przez ministrę Nowacką jako kamień filozoficzny reformy. Bardzo niepokoi mnie sprowadzenie na tym etapie prac, a przynajmniej prowadzonej narracji, wyłącznie do niego. Nawet jeśli powstanie, nadal będziemy bardzo daleko od celu. Tę myśl rozwinę w następnym artykule. Tymczasem, żeby z analogii do kamienia filozoficznego wyciągnąć także jakiś wniosek pozytywny, zwrócę uwagę na odkrycia i wynalazki, których „przy okazji” dokonywali jego poszukiwacze. Może w tym przypadku przebije się do powszechnej świadomości, że głównym celem edukacji ogólnej jest po prostu rozwój człowieka, wsparty bazowymi kompetencjami językowymi (z matematyką włącznie). To odkrycie mogłoby zakończyć obowiązujący od niepamiętnych czasów dyktat specjalistów różnych dziedzin nauki przy tworzeniu podstaw programowych kształcenia ogólnego. Najwyższy już czas edukację ogólną, a już szczególnie w szkole podstawowej, potraktować w sposób holistyczny, nie tylko jako budowanie fundamentów wiedzy, ale przede wszystkim pobudzanie wszechstronnego rozwoju młodego człowieka.
Notka o autorze: Jarosław Pytlak jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 24 STO na Bemowie w Warszawie oraz pomysłodawcą i wydawcą kwartalnika pedagogiczno-społecznego Wokół Szkoły. Działalnością pedagogiczną zajmuje się przez całe swoje dorosłe życie. Tekst ukazał się w blogu autora.
Ostatnie komentarze