Wielu nauczycieli ma dość inności kolejnych roczników młodzieży. Niektórzy są zdesperowani, myślą o odejściu z zawodu, o tym, że zmienią miejsce pracy i tam będzie „młodzież taka, jak kiedyś” (w domyśle: lepsza). Takie podejście jest krótkowzroczne, bo pokolenie Y wchodzi na rynek jako pracownicy i konsumenci, a kolejne roczniki zasiadają w szkolnych i uniwersyteckich ławkach.
Przedstawiciele pokolenia Y są wszędzie i po prostu nie da się ich uniknąć!
Bodaj większość szkół wszystkich szczebli nie wie, jak dotrzeć do tej, tak licznej, grupy jako do potencjalnych odbiorców usługi, jaką jest edukacja. Warto zacząć od uświadomienia sobie faktu, że – wbrew pozorom i obiegowym opiniom – igreki chcą się uczyć i uczą się bardzo szybko. Myślą tak: „W jaki sposób ta szkoła i ta nauka sprawi, że dostanę się do lepszego gimnazjum / liceum / na studia dzienne?”. Każdy wysiłek włożony w zdobycie wiedzy i zaliczenie kolejnych przedmiotów i partii materiału ma zwiększać pole manewru, dawać więcej możliwości, otwierać kolejne drzwi.
Coraz więcej igreków wie, że przyszłość będzie zależała od ich wiedzy i umiejętności, a nie od szyldu szkoły czy miejsca uczelni w jednym z wielu rankingów. Dlatego mają coraz większy apetyt na wymagających nauczycieli, na zajęcia i przedmioty, które dostarczają uniwersalnych umiejętności, a nie tych, które są przypisane do programu nauczania i przyzwyczajeń danego nauczyciela. Igreki chcą wiedzy, która przyda się poza szkołą.
Pokolenie Y najbardziej ceni zajęcia interaktywne, kiedy można zadawać pytania i natychmiast dostać odpowiedzi, i to niekoniecznie od nauczyciela, ale też od koleżanek i kolegów. Wielu igreków wierzy, że status autorytetu czy choćby eksperta powinien wynikać z tego, jaką wartość merytoryczną reprezentuje dana osoba; nie liczy się wiek, staż pracy, dyplomy, publikacje i tytuły naukowe.Dla wielu igreków możliwości zabłyśnięcia w szkole i na uczelni są bardzo ważne. Rodzice powtarzali swoim dzieciom-igrekom, że są mądre, wspaniałe i stworzone do wielkich rzeczy. A kiedy typowy igrek idzie do pierwszej klasy, okazuje się, że wcale nie jest najlepszy albo że inni są podobni. Wielkie rozczarowanie! Wtedy nierzadko zaczyna się school hopping, przechodzenie ze szkoły do szkoły w poszukiwaniu tej, która igreka dopieści niemal jak zapatrzeni w swoją pociechę rodzice.
Jeśli trudno utrzymać igreka na miejscu, to jeszcze trudniej jest go zmotywować, aby dał z siebie wszystko tu i teraz. Sprawdzony sposób to pokazanie interesującej ścieżki edukacji i indywidualnego rozwoju, która (to już oczywiście dla starszej młodzieży) będzie sprzyjała ich karierze zawodowej i życiowym sukcesom. Co to oznacza w praktyce? Nauczyciel może zacząć od listy umiejętności, które opłaca się posiąść nie tylko dla wpisu na świadectwie czy w indeksie. Sprawa musi być jasna: jeśli te cele uczeń / student osiągnie, to bonusem będzie dla niego coś, co ceni, bo mu się przyda: kolejny krok na ścieżce edukacyjnej kariery i np. komplementujący osiągnięcia list od dyrektora szkoły czy dziekana. Dzięki takiemu podejściu igreki mają satysfakcjonujące ich poczucie, że cały czas posuwają się do przodu. Wtedy łatwo i szybko zauważą, że to wszystko, co robią na co dzień (i co nie zawsze ich interesuje albo się podoba) może doprowadzić naprawdę wysoko, jeśli tylko się przyłożą.
Złaknieni feedbacku
Niektórym trudno uwierzyć w to, że młodzi ludzie, nawet dzieci w szkole podstawowej, chcą regularnego dogłębnego feedbacku (informacji zwrotnej) w komunikowaniu się. Chcą, bo wiedzą (a młodsi intuicyjnie to czują albo są dobrymi obserwatorami rzeczywistości), że nie tylko im służy, ale jest wręcz niezbędny do ich rozwoju. W reality shows typu You can dance (Po prostu tańcz), młodzi zawodnicy dostają feedback nie na koniec programu (odpowiednio w szkole: semestru), tylko od razu po skończonym numerze. Część nauczycieli mogła już zauważyć, że semestralne i roczne oceny uczniów nie są skuteczne w przypadku igreków. Comiesięczne – a może nawet cotygodniowe - byłyby lepsze.
W reality shows feedback jest konstruktywny: określa mocne i słabe strony zawodnika, jest szczegółowy i spersonalizowany. Dzięki temu zawodnicy wiedzą, co robią dobrze, a nad czym muszą popracować. Jednak szkoła to nie reality show i informacja zwrotna, szczególnie krytyczna, powinna być przekazywana indywidualnie, a nie przy spragnionej sensacji widowni. Warto natomiast chwalić Igreki publicznie, bo większość z nich łaknie pochwał.
W Nowej Zelandii cztery razy w roku nauczyciel każdego przedmiotu podsumowuje postępy ucznia, także na tle klasy, daje rady dla ucznia i rodziców. Ewentualne wątpliwości omawiane są podczas indywidualnego spotkania nauczyciela z uczniem i rodzicami). Sprzyja to rozwojowi młodych talentów i postępom przeciętnej większości. A to przecież pod wieloma względami opłaca się każdej placówce edukacyjnej. Igreki zaś przyzwyczajają się do stałego feedbacku.
Warto zauważyć, że w reality shows zawodnicy nie tylko dostają feedback. Oni również go dają: otwarcie mówią, co im się podoba, a co nie. Czy jest to ulubione reality show, czy szkoła, w której uczą się igreki, komunikowanie się musi iść w obu kierunkach. Dwudziestolatek Peter z Taurangi wspomina: „Nasz wykładowca czuł, ze nie odpowiada nam jego sposób prowadzenia zajęć. Powiedział, że wychodzi na 30 minut i w tym czasie mamy wypisać na tablicy to, co nam się nie podoba i co mamy przeciwko niemu. Bardzo to doceniliśmy, on zaś zrozumiał, o co nam chodzi. Od tamtej pory jest o wiele lepiej.”
Pokolenie Y jest przyzwyczajone do tego, aby pytać je o opinie. Typowy igrek wręcz uwielbia nauczycieli, którzy interesują się jego zdaniem, konsultują się z nim. To sprawia, że igreki czują, że to, czego się uczą ma znaczenie, że ich wkład się liczy, że są ważną częścią zespołu, a to z kolei skutecznie ich motywuje do wysiłku.
Życie zrównoważone
Równowaga między zajęciami a czasem poza szkołą jest niezwykle ważna dla pokolenia Y. Dzięki technologii nawet nauka nie musi już być przypisana do danego miejsca, ale do laptopa i komórki. Jeśli tylko jest to możliwe, młodzi ludzie chcą (i powinni) pracować w swoim indywidualnym rytmie dostosowanym do własnych możliwości i potrzeb. 17-letnia Dave z Titirangi ujęła to tak: „Wykonać zadanie dobrze i na czas – o to przecież chodzi, prawda? Efekty, a nie bierna obecność na lekcjach, praca ucznia mierzona wynikami i osiągnięciami, a nie ilością godzin, które przesiedzę w klasie.”
Coraz więcej igreków wie, że przyszłość będzie zależała od ich wiedzy i umiejętności, a nie od szyldu szkoły czy miejsca uczelni w jednym z wielu rankingów. Dlatego mają coraz większy apetyt na wymagających nauczycieli, na zajęcia i przedmioty, które dostarczają uniwersalnych umiejętności, a nie tych, które są przypisane do programu nauczania i przyzwyczajeń danego nauczyciela. Igreki chcą wiedzy, która przyda się poza szkołą.
Pokolenie Y najbardziej ceni zajęcia interaktywne, kiedy można zadawać pytania i natychmiast dostać odpowiedzi, i to niekoniecznie od nauczyciela, ale też od koleżanek i kolegów. Wielu igreków wierzy, że status autorytetu czy choćby eksperta powinien wynikać z tego, jaką wartość merytoryczną reprezentuje dana osoba; nie liczy się wiek, staż pracy, dyplomy, publikacje i tytuły naukowe.Dla wielu igreków możliwości zabłyśnięcia w szkole i na uczelni są bardzo ważne. Rodzice powtarzali swoim dzieciom-igrekom, że są mądre, wspaniałe i stworzone do wielkich rzeczy. A kiedy typowy igrek idzie do pierwszej klasy, okazuje się, że wcale nie jest najlepszy albo że inni są podobni. Wielkie rozczarowanie! Wtedy nierzadko zaczyna się school hopping, przechodzenie ze szkoły do szkoły w poszukiwaniu tej, która igreka dopieści niemal jak zapatrzeni w swoją pociechę rodzice.
Jeśli trudno utrzymać igreka na miejscu, to jeszcze trudniej jest go zmotywować, aby dał z siebie wszystko tu i teraz. Sprawdzony sposób to pokazanie interesującej ścieżki edukacji i indywidualnego rozwoju, która (to już oczywiście dla starszej młodzieży) będzie sprzyjała ich karierze zawodowej i życiowym sukcesom. Co to oznacza w praktyce? Nauczyciel może zacząć od listy umiejętności, które opłaca się posiąść nie tylko dla wpisu na świadectwie czy w indeksie. Sprawa musi być jasna: jeśli te cele uczeń / student osiągnie, to bonusem będzie dla niego coś, co ceni, bo mu się przyda: kolejny krok na ścieżce edukacyjnej kariery i np. komplementujący osiągnięcia list od dyrektora szkoły czy dziekana. Dzięki takiemu podejściu igreki mają satysfakcjonujące ich poczucie, że cały czas posuwają się do przodu. Wtedy łatwo i szybko zauważą, że to wszystko, co robią na co dzień (i co nie zawsze ich interesuje albo się podoba) może doprowadzić naprawdę wysoko, jeśli tylko się przyłożą.
Złaknieni feedbacku
Niektórym trudno uwierzyć w to, że młodzi ludzie, nawet dzieci w szkole podstawowej, chcą regularnego dogłębnego feedbacku (informacji zwrotnej) w komunikowaniu się. Chcą, bo wiedzą (a młodsi intuicyjnie to czują albo są dobrymi obserwatorami rzeczywistości), że nie tylko im służy, ale jest wręcz niezbędny do ich rozwoju. W reality shows typu You can dance (Po prostu tańcz), młodzi zawodnicy dostają feedback nie na koniec programu (odpowiednio w szkole: semestru), tylko od razu po skończonym numerze. Część nauczycieli mogła już zauważyć, że semestralne i roczne oceny uczniów nie są skuteczne w przypadku igreków. Comiesięczne – a może nawet cotygodniowe - byłyby lepsze.
W reality shows feedback jest konstruktywny: określa mocne i słabe strony zawodnika, jest szczegółowy i spersonalizowany. Dzięki temu zawodnicy wiedzą, co robią dobrze, a nad czym muszą popracować. Jednak szkoła to nie reality show i informacja zwrotna, szczególnie krytyczna, powinna być przekazywana indywidualnie, a nie przy spragnionej sensacji widowni. Warto natomiast chwalić Igreki publicznie, bo większość z nich łaknie pochwał.
W Nowej Zelandii cztery razy w roku nauczyciel każdego przedmiotu podsumowuje postępy ucznia, także na tle klasy, daje rady dla ucznia i rodziców. Ewentualne wątpliwości omawiane są podczas indywidualnego spotkania nauczyciela z uczniem i rodzicami). Sprzyja to rozwojowi młodych talentów i postępom przeciętnej większości. A to przecież pod wieloma względami opłaca się każdej placówce edukacyjnej. Igreki zaś przyzwyczajają się do stałego feedbacku.
Warto zauważyć, że w reality shows zawodnicy nie tylko dostają feedback. Oni również go dają: otwarcie mówią, co im się podoba, a co nie. Czy jest to ulubione reality show, czy szkoła, w której uczą się igreki, komunikowanie się musi iść w obu kierunkach. Dwudziestolatek Peter z Taurangi wspomina: „Nasz wykładowca czuł, ze nie odpowiada nam jego sposób prowadzenia zajęć. Powiedział, że wychodzi na 30 minut i w tym czasie mamy wypisać na tablicy to, co nam się nie podoba i co mamy przeciwko niemu. Bardzo to doceniliśmy, on zaś zrozumiał, o co nam chodzi. Od tamtej pory jest o wiele lepiej.”
Pokolenie Y jest przyzwyczajone do tego, aby pytać je o opinie. Typowy igrek wręcz uwielbia nauczycieli, którzy interesują się jego zdaniem, konsultują się z nim. To sprawia, że igreki czują, że to, czego się uczą ma znaczenie, że ich wkład się liczy, że są ważną częścią zespołu, a to z kolei skutecznie ich motywuje do wysiłku.
Życie zrównoważone
Równowaga między zajęciami a czasem poza szkołą jest niezwykle ważna dla pokolenia Y. Dzięki technologii nawet nauka nie musi już być przypisana do danego miejsca, ale do laptopa i komórki. Jeśli tylko jest to możliwe, młodzi ludzie chcą (i powinni) pracować w swoim indywidualnym rytmie dostosowanym do własnych możliwości i potrzeb. 17-letnia Dave z Titirangi ujęła to tak: „Wykonać zadanie dobrze i na czas – o to przecież chodzi, prawda? Efekty, a nie bierna obecność na lekcjach, praca ucznia mierzona wynikami i osiągnięciami, a nie ilością godzin, które przesiedzę w klasie.”
Czytaj dalej...
Wielu igreków nie rozumie, o co chodzi w tej równowadze między nauką a czasem poza szkołą. Przecież życie nie zatrzymuje się na czas, kiedy są w szkole! Igreki chcą, żeby czas spędzony w szkole też był przyjemny. Prowadząc badania dotyczące mentalności i postaw przedstawicieli pokolenia Y, pytam: Co w szkole najbardziej lubisz, a czego nie? Większość igreków wskazywała w obu przypadkach jednakowo: koledzy i koleżanki z klasy czy grupy; wychowawca (nauczyciel, wykładowca); panie z sekretariatu lub dziekanatu”. Igreki zdecydowanie nie lubiły swojej szkoły wtedy, kiedy nie miały zgranego zespołu oraz dobrych relacji interpersonalnych z nauczycielami i pozostałym personelem.
Rozumiem to nie tylko jako ekspert do spraw pokolenia Y, ale także jako przedstawicielka tego pokolenia. W Nowej Zelandii moi koledzy i koleżanki ze szkolnej czy nawet uniwersyteckiej ławy zawsze byli dla mnie bardzo ważni. Myślałam jednak, że to dlatego, iż większość mojej rodziny jest w Polsce, więc znajomi w pewien sposób zastępują rodzinę. Zdziwiłam się, gdy okazało się, że dla wszystkich igreków, niezależnie od miejsca i sytuacji rodzinnej, relacje towarzyskie nawiązywane w szkole i poza nią są niezwykle ważne. Igreki chcą czuć mocną więź z kolegami i nauczycielami, chcą czuć, że należą do zespołu. Jeśli nie czują się częścią szkolnej czy uczelnianej braci, to pewnie z tego jednego powodu nie odejdą, ale na pewno nie będą rozsławiali imienia swojej szkoły. Relacje społeczne, budowanie zespołu i praca w grupie są bardzo ważnym elementem, który motywuje igreków. To logiczne, skoro pokolenie Y nie utożsamia się z szyldem, marką czy z interesem szkoły, ale z ludźmi, których lubi i szanuje.
Nawet w środowisku doświadczonych wychowawców i nauczycieli nie wszyscy zdają sobie sprawę, jaki determinujący wpływ na postawy igreków w szkole i na uczelni ma środowisko. Ta igrekowa potrzeba relacji społecznych może być największym sojusznikiem - albo wrogiem - wszystkich, którzy pracują z młodzieżą.
Pewna szkoła językowa, znana i ceniona nie tylko w Nowej Zelandii, regularnie wykorzystuje towarzyskie kontakty swoich słuchaczy, aby pozyskiwać najlepszych nowych klientów. Firmie marketingowej musiałaby zapłacić bez porównania więcej, niż wynosi premia za przyprowadzenie kolegi, który skorzysta z oferty. Typowy Igrek chętnie wciąga się w ten typ działań marketingowych, bo dają mu one możliwość nauki ze znajomymi i wśród znajomych. Zawsze aktualne pozostaje pytanie, czy dana szkoła jest przyjazna. Czy zachęca do współpracy, wspiera relacje interpersonalne i sprzyja pracy zespołowej? Czy nauka i zabawa mogą tam współistnieć? Niektórzy są zdania, że edukacja to poważna sprawa, więc nie ma miejsca na luz. Igreki mają inną opinię, 13-letnia Jo z Rotora mówi: „Nasi nauczyciele, kiedy słyszą, jak się śmiejemy i żartujemy, to być może czasami sobie nawet pomyślą, że my w tym czasie nie wykonujemy zadań. Ale się mylą! My robimy to, co do nas należy, tylko że jeszcze dobrze się przy tym bawimy”
Uznanie mile widziane
Chodzi jednak nie tylko o to, aby w szkole akceptować luz. Równie ważne jest to, aby wynagradzać i doceniać za efekty. Aby osiągnąć sukces z igrekami, należy wyróżniać tych, którzy się bardziej starają i osiągają więcej. Nagrody mogą być małe, ale powinny być częste. I muszą być od razu! Małe, ale częste nagrody skutecznie motywują, a nie potrzeba wiele: w dzienniczku ucznia pochwała (a nie tylko krytyczne uwagi), list gratulacyjny do rodziców z okazji osiągnięć ich dziecka, czy choćby poklepanie po plecach i krótkie: Świetna robota, dobrze ci idzie!”. Byle w obecności innych.
Niektórzy nauczyciele dziwią się: Dlaczego mamy chwalić za naukę, to przecież obowiązek!? Powód jest bardzo prosty: igreki jako dzieci były w domu często chwalone lub nagradzane. I teraz w szkole zestresują się, jeśli się przyłożą, a nikt nie zareaguje, nie doceni. Wtedy może się im wydać, że to, co robią, jest do niczego i stracą motywację do nauki. Jeśli więc chcecie, żeby uczniowie i studenci dawali z siebie jak najwięcej, to nagradzanie i docenianie musi być częścią rutynowego procesu edukacji igreków.
Autorytety (nie)kwestionowane
Przedstawiciele pokolenia Y nie utożsamiają się ze swoją szkołą czy uczelnią, ale z ludźmi, z tymi nauczycielami, których lubią i szanują. A szanują ich nie z powodu stanowiska. Nie dlatego też, że się ich boją. Igreki szanują nauczycieli, których sami uznają za autorytety. W zarządzaniu personelem jest termin „pokorny lider” (servant / humble leader). To taki lider, który pomaga pracownikom ujawnić i wykorzystać ich pełny potencjał, daje im siłę do tego, żeby się doskonalili, jest dostępny i traktuje ich po partnersku. Potrafi też otwarcie powiedzieć, jeśli czegoś nie wie. I takich właśnie liderów potrzebuje młodzież w szkołach i na uczelniach.
19-letnia Melanie z Auckland mówi: „Moi profesorowie są dostępni, kiedy ich potrzebujemy. Mamy zasadę zawsze otwartych drzwi. Mogę przyjść do wykładowcy i porozmawiać, niemal kiedy tylko chcę. Oni zachęcają nas do zadawania pytań. Nie ma sztucznej hierarchii, segregacji i podziału - każdy jest traktowany tak samo. Im zależy, żeby każdemu z nas udało się odnieść sukces i pomagają nam w tym.”
W Nowej Zelandii zakłada się, że edukacja musi mieć wymiar holistyczny. Ministerstwo edukacji zaleca programy wspomagające rozwój nie tylko intelektualny, ale także szeroko pojmowany rozwój emocjonalny i duchowy. Doskonale więc zdaję sobie sprawę z tego, jak dużą niedogodnością jest to, że muszę mówić o pokoleniu Y, sięgając po uproszczenia i uogólnienia. Ale to dobry punkt wyjścia do dyskusji, do której serdecznie zapraszam.
Część II artykułu, który ukazał się w Nr 3/2009 Edukacji i Dialogu (www.eid.edu.pl)
(Nota o autorze: Zuza Scherer - członek International Federation For Professional Speakers. Marketing szkół wyższych zgłębiała jako Uni Rep w Schools Partnership Office. Współorganizatorka warsztatów dla nauczycieli. Absolwentka Autorskiego LO w Warszawie i University of Auckland w Nowej Zelandii)