Zmiana, zmiana, zmiana. To najkrótsze dziś przesłanie dla świata edukacji i nauki. Aby nadążać za światem oraz oczekiwaniami i wymaganiami ze strony osób uczących się, systemy edukacji muszą trwać w nieustannej zmianie, podejmować wysiłek ciągłych mniejszych lub większych reform. Czy tak czynią? Chyba nie wszystkie, skoro nadal tkwimy w modelu pruskim, o czym przekonuje na swoim blogu m.in. Marzena Żylińska.
Reforma systemu edukacji – to hasło pojawia się w programach większości partii politycznych na większości kontynentów. Z jednej strony politycy dostrzegają, że jest to obszar, w którym mogą składać wiele atrakcyjnych obietnic dla swoich wyborców, z drugiej jest to wyraz autentycznej troski o rozwój szkolnictwa, które nie potrafi nadążać za zmianami społecznymi i cywilizacyjnymi w XXI wieku. Oczywiście bardzo często bywa tak, jak w słynnym powiedzeniu, że chcemy dobrze, ale wychodzi jak zawsze... Dlatego spróbujmy nie tylko reformować, ale też reformować mądrze...
Analizując działania podejmowane w różnych krajach, można zauważyć, że „reformy edukacji” przestają być programem mającym swój początek i koniec. Reforma edukacji, tak jak sam proces edukacji, staje się kategorią ustawiczną i powszednią. Mamy do czynienia z całą serią działań zmieniających szkolną i uczelnianą rzeczywistość, jakby ze „strumieniem” reform. Od czego zależą sukcesy reform edukacji?
Opierając się na wynikach badań OECD (PISA) i analizie rozwoju systemów edukacji przygotowanej przez firmę McKinsey, można z pewnością stwierdzić, że nie ma jednej recepty na udaną reformę edukacji, natomiast można wskazać cztery obszary, które w największym stopniu przyczyniają się do pozytywnych zmian w szkolnictwie:
- proces decentralizacji polegający na zwiększaniu autonomii szkół;
- wyrównywanie szans edukacyjnych wśród uczniów;
- wolność wyboru szkoły i ścieżki edukacji;
- wysokie standardy nauczania.
Ale i to zdaniem międzynarodowych ekspertów od edukacji za mało. Kluczowym wyzwaniem samym w sobie wydaje się być jednak fundamentalna struktura szkolnictwa – systemu oświaty. Rzeczywiste zmiany w systemie kształcenia będą hamowane dopóki celem działań reformatorskich będzie jedynie utrzymanie lub korekta istniejących rozwiązań, nie zaś wymyślenie systemu dopasowanego do XXI wieku. Chcemy coś wreszcie zmienić? Skończmy z modelem pruskim w polskiej edukacji!
Pochodną modelu pruskiego jest też biurokracja edukacyjna. Dlatego negatywny skutek dla naszej szkoły i nauczycieli będzie miało wzmacnianie kontroli ministerialnej i biurokracji szkolnej poprzez stawianie coraz to nowych wymagań sprawozdawczych nauczycielom i odciąganie ich od pracy z uczniami. Szkoda, że właściwie z roku na rok pogłębiamy tę biurokratyczną nawałnicę. Na spotkaniu w siedzibie Gazety Wyborczej poświęconym Karcie Nauczyciela przedstawicielka ZNP opowiedziała, że nie tak dawno eksperci związku postanowili zsumować wszystkie wymagania stawiane nauczycielom w przepisach prawa oświatowego. Wyszło ponad 30 stron! To absurd w najczystszej postaci. Jak utrzymamy ten kierunek „reform“, to za dwa-trzy lata będzie to już 300 stron wymagań...
Potrzeba głębokich zmian w edukacji w XXI wieku jest sygnalizowana przez niezliczoną liczbę publikacji naukowych i raportów eksperckich. Przykładem jest Raport Horyzontalny (The Horizon Report) przygotowywany co roku przez The New Media Consortium – oddzielnie w wersji dla uczelni wyższych, oddzielnie dla systemu oświaty (K-12). Niestety wydaje mi się, że w Alei Szucha nie czytają takich raportów. Wolą opracowania podległych MEN instytucji, które nie mają oczywiście żadnego interesu w tym, aby wyłamać się z jedynie słusznej linii myślenia.
No to co by tu jeszcze zreformować? :-)
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)