Niemcoznawstwo. Prościutko wyliczę, czego nie oczekuję i czego nie wymagam od moich uczniów. Nie żądam wiedzy ilościowej i faktologii historycznej. Uczniowie z reguły potrafią narysować przybliżoną konturówkę RFN – na niej umieszczają ludzi, przedmioty i zdarzenia tego obszaru. Potrafią to samo robić na osi czasu. To dla mnie element korelujący nauczanie.
Uczniowie przygotowują np. logo znanych firm "niemieckich", i wklejają je na właściwie miejsce na mapie, to samo ze znaczkami klubowymi Bundesligi itd. Uzupełniają krótkimi tekstami.
Słuchamy piosenek, oglądamy obrazy, słuchamy muzyki poważnej.
Uczniowie planują podróże, opatrzone różnorakimi atrybutami : marzeń, latem, zimą, wodą.
Obalamy stereotypy dotyczące wymowy (zależą od regionu i pochodzenia użytkownika), gramatyki (jest elastyczna w języku mówionym), słownictwa (sporo tu zapożyczeń...), postaci (m. in. Bismarck, Fryderyk Wielki), kuchni niemieckiej, niemieckiego porządku....
Poznajemy postaci nietuzinkowe: kobiety niemieckiego romantyzmu, członkinie ruchu antyhitlerowskiego, Alberta Schweizera...
Jeździmy do Bawarii, gdzie uczniowie chodzą do szkoły i zwiedzają zgodnie z przygotowanym przez siebie programem, robią ankiety i wywiady...
W nauce języka nie chodzi jedynie o poznawanie słówek i komunikowanie się. Dobrze jest również znać i rozumieć konteksty kulturowe krajów naszych rozmówców. Dzięki temu będzie nam łatwiej poruszać się w drugim kraju.
Notka o autorze: Aleksander Lubina – nauczyciel języka niemieckiego w Gimnazjum nr 3 im. Noblistów Polskich w Gliwicach, 20 lat doradca i konsultant, 10 lat w komisjach ds. awansu zawodowego nauczycieli, pracował 9 lat w szkołach podstawowych, 10 lat w gimnazjach, 13 lat w liceach, 6 lat na uniwersytecie. Autor skryptów, poradników, śpiewnika – publicysta, pisarz, poeta.