„…co robić, żeby nie było dzieci brudnych, obdartych i głodnych […] pierwszy mój zmarły, bliski i kochany, na razie tylko kanarek. Jego śmierć wysunęła tajemnicze zagadnienie wyznania”.
Niełatwo rozmawiać z najmłodszymi na tematy i dla dorosłych trudne – czy i jak inicjować takie rozmowy, jak je prowadzić, by nie przeciążać, ale i nie ochraniać przesadnie? Jak towarzyszyć w rozpoznawaniu i rozważaniu różnych problemów, by nie pozostawić dziecka samego w jego zmaganiach ze światem czy lękami? Jak nie bagatelizować, nie urażać, a wspierać…?
W pisarstwie Janusza Korczaka utrwalonych jest wiele „momentów” borykania się dzieci z bolesnymi doświadczeniami. Wplatał też Korczak w swe teksty autobiograficzne aluzje i tropy, a niekiedy przywoływał otwarcie własne, autentyczne przeżycia. W Pamiętniku (nad którym tak mocno zaciążył czas jego spisywania w getcie warszawskim, że także w migawkach z dzieciństwa dominuje smutek) w lapidarnym skrócie odnotował najwcześniejsze dramatyczne wspomnienia – dowód borykania się kilkulatka z fundamentalnymi, społecznymi i egzystencjalnymi, wyzwaniami. Może te epizody wykorzystać jako materiał do rozmowy, a może i do refleksji własnej, „dorosłej”? Chodzi przecież o sprawy budzące nadal silne emocje: o porządek społeczny, skrajne nierówności, konflikt/konfrontację religii, życie istot żywych i śmierć.
…mój śmiały plan przebudowy świata. Ni mniej, ni więcej, tylko wyrzucić wszystkie pieniądze. Jak i dokąd wyrzucić, i co potem robić, zapewne nie wiedziałem. Nie należy sądzić zbyt surowo. Liczyłem wówczas pięć lat, a zagadnienie żenująco trudne: co robić, żeby nie było dzieci brudnych, obdartych i głodnych, z którymi nie wolno mi bawić się na podwórku, gdzie pod kasztanem pochowany był w wacie, w blaszanym pudełku od landrynek pierwszy mój zmarły, bliski i kochany, na razie tylko kanarek. Jego śmierć wysunęła tajemnicze zagadnienie wyznania.
Chciałem na jego grobie postawić krzyż. Służąca powiedziała, że nie, bo on ptak, coś bardzo niższego niż człowiek. Płakać nawet grzech. […] gorsze to, że syn dozorcy domu orzekł, że kanarek był Żydem.
I ja.
Ja też Żyd, a on – Polak katolik. On w raju, ja natomiast, jeżeli nie będę mówił brzydkich wyrazów i będę mu posłusznie przynosił kradziony w domu cukier – dostanę się po śmierci do czegoś, co wprawdzie piekłem nie jest, ale tam jest ciemno. A ja bałem się ciemnego pokoju.
Śmierć. – Żyd. – Piekło. Czarny żydowski raj. – Było co rozważać.
w: Pamiętnik, 1942 (zapis majowy) (pełny tekst J. Korczaka zob. np. w: tegoż, Pamiętnik i inne pisma z getta. Warszawa 2012, s. 14-15)
***
Publikacja w ramach cyklu artykułów „Czytając Korczaka”, który powstaje we współpracy Korczakianum - Muzeum Warszawy i redakcji Edunews.pl. Jego celem jest przypomnienie lub odświeżenie myśli pedagogicznej Janusza Korczaka i inspirowanie współczesnych nauczycieli do podążania za Jego podpowiedziami i wskazówkami. Zobacz też:
- O gramatyce - czy dydaktyce?
- Kto kogo wychowuje...?
- Droga do sukcesu
- Preselekcja do zawodu
- Teoria a praktyka - szukanie "zbratania się"
- Wczesny obywatelski trening
- Twórcze "wiem" i "nie wiem"
- Własne prawdy
- Sztuka obserwacji
- Uczucia i liczby
Notka o autorce: Marta Ciesielska jest badaczką i popularyzatorką spuścizny Janusza Korczaka oraz koordynatorką prac Korczakianum - pracowni Muzeum Warszawy (http://korczakianum.muzeumwarszawy.pl/).