Pojęcie medialności w zasadzie w ogóle nie jest w języku polskim zdefiniowane. Oto w „Słowniku języka polskiego“ pod hasłem „medialność” znajdujemy informację – brak znaczenia [Słownik…, 2012], w innym zaś źródle czytamy, że „to jest to, o co zabiegają politycy“ [Czym jest…, 2012]. Zdumiewające jest, że w dzisiejszych czasach, które nazywamy społeczeństwem informacyjnym, sieciowym, czy nawet – jak zaproponował prof. Tomasz Goban-Klas – medialnym [Goban-Klas, 2005], gdy młode pokolenie jest tak silnie zanurzone w świecie mediów, nie istnieje pojęcie, które trafnie i zgrabnie opisywałoby indywidualny „profil medialny”, czyli sposób funkcjonowania człowieka w świecie mediów.
Medialność nie jest wiedzą ani umiejętnością; ze względu na konieczność uwzględnienia przy jej określaniu także postaw i systemu wartości bliższa jest kompetencji, choć wcale nie jest z nią tożsama. Jest cechą częściowo wrodzoną, po części zaś podlegającą kształtowaniu. Wrodzona jest naturalna potrzeba i chęć komunikowania się z innymi ludźmi, a także chęć posiadania informacji i wiedzy. Dzięki nowym technologiom możliwości zaspokojenia tych potrzeb są dziś ogromnie bogate. Wrodzone mogą być również pewne predyspozycje, np. aktorskie, ułatwiające zachowanie się w obecności różnorodnych mediów. Kształtować zaś można przede wszystkim sposoby realizacji wspomnianych naturalnych potrzeb i umiejętności wykorzystywania w tych procesach odpowiednich narzędzi.
Jeśli przyjąć, że inteligencja to zdolność przystosowania się do środowiska, w którym żyjemy, medialność można uznać za formę inteligencji – odmianę inteligencji społeczno-kulturowej, którą najprościej byłoby nazwać inteligencją medialną, wzbogacając tym samym koncepcję inteligencji wielorakich H. Gardnera. Co więcej, medialność jako inteligencja, sprzężona jest z koncepcją pięciu umysłów przyszłości tego samego autora. Wydaje się, że medialność wykazuje najsilniejszy związek z umysłem syntetyzującym, koniecznym do efektywnego przetwarzania informacji pochodzących z różnych źródeł, a także z umysłem kreatywnym, poszukującym nowych rozwiązań, stawiającym nietypowe pytania [Gardner, 2009, s. 12-13].
Elementem medialności będzie także to, co wiele lat temu wskazywałem jako cel tzw. edukacji „ku mediom” – bycie człowiekiem medialnym, potrafiącym odpowiednio zachować się w obecności aparatu fotograficznego, kamery czy mikrofonu [Morbitzer, 2003, s. 21-26].
Medialność to zatem postawa jednostki, indywidualne ustosunkowanie się do świata mediów, zarówno w roli odbiorcy, jak i aktywnego twórcy komunikatów medialnych, to także czynnik motywujący do medialnej aktywności. Medialność to również – jak wspomniano – forma inteligencji w medialnym świecie. Można zaryzykować stwierdzenie, że tak rozumiana medialność jest czynnikiem określającym predyspozycje, a także szanse edukacyjne i zawodowe młodego człowieka.
Medialność, jako pewna cecha człowieka jest zdeterminowana przez wiele czynników. Należy tu wymienić: aktywność jednostki w realnym świecie, jej zainteresowania, czynniki kulturowe (w tym aksjologiczne), dostępność techniki, poziom czytelnictwa, poziom rozwoju intelektualnego i naukowego, religijność, zaangażowanie polityczne, a nawet dostępne jednostce zmysły. Co oczywiste, inne preferencje medialne wykazuje osoba niewidoma czy głucha, inaczej zatem będzie ukształtowana medialność takich osób. Zauważyć też trzeba, że niektóre czynniki determinujące medialność człowieka pojawiają się wraz z wiekiem (u dziecka brak jest np. zaangażowania politycznego) i mogą podlegać daleko idącym przeobrażeniom (np. religijność, czy też wspomniane zaangażowanie polityczne).
Kusząca wydaje się być perspektywa pomiaru medialności. Nie rozstrzygając tu tego problemu, wydaje się konieczne wyznaczenie granic przedziału, w którym powinien się zawierać wskaźnik medialności. Z jednej strony będzie to medialność niska, której najniższy poziom oznacza tzw. mediotyzm, na przeciwległym biegunie sytuuje się medialność wysoka, przejawiająca się w tzw. dojrzałości medialnej.
Pojęcie mediotyzmu wprowadził w roku 1973 dziennikarz, eseista, krytyk masowej kultury, absolwent prawa i romanistyki Mariusz Marian Czarniecki. Etymologicznie neologizm „mediotyzm” to anagram-skrótowiec od słów „idiota mediów”. Pojęcie to nie ma jednak zabarwienia obraźliwego – bazuje na starogreckim rozumieniu „idiotes“, oznaczającego „niespecjalistę”, „ignoranta”, a nie człowieka upośledzonego umysłowo. Istotnym zamiarem semantycznym oraz ideowym twórcy pojęcia było scharakteryzowanie odbiorcy mediów drukowanych, elektronicznych, cyfrowych – czytelnika, telewidza, radiosłuchacza, internauty. Według autora medioci to ci, którzy przyjmują bezkrytycznie treści przekazu medialnego – bezwolnie, plastelinowo poddają się ugniataniu, masowaniu mózgu i duszy, i wręcz hipnotycznemu zaczadzeniu myśli i uczuć, ulegając fluidom mody, stereotypu, snobizmu [Czarniecki, 2012].
Mediotyzm oznacza sposób funkcjonowania w medialnym świecie, charakteryzujący się brakiem krytycyzmu w odbiorze treści, co więcej – akceptowaniu tzw. śmietnika medialnego z przekonaniem, że różnorodność przekazów jest dowodem pluralizmu i bogactwa medialnych treści [Roguska, 2012, s. 100]. To bezgraniczna uległość temu wszystkiemu, co media piszą, głoszą, pokazują. Jest więc mediotyzm intelektualnym zubożeniem i duchowym kalectwem współczesnego człowieka. W tym znaczeniu zjawisko to jest bliskie analfabetyzmowi funkcjonalnemu, czy – szerzej – także kulturowemu i politycznemu. Ze względu na powszechny charakter zjawiska, mediotyzm może być postrzegany: ze strony nadawców – jako banalizacja treści, ogólne obniżenie poziomu kultury medialnej i manipulacja odbiorcami, ze strony odbiorców natomiast – jako kondycja społeczeństwa, które w zalewie informacji i programów przestaje samodzielnie myśleć [Jarecka-Gomez, 2009, s. 16]. Mediotyzm oznacza też niewątpliwie świadomą rezygnację nadawców z rzetelnie realizowanej funkcji informacyjnej i zastąpienie jej funkcją rozrywkową w infantylnym wydaniu.
Mediotyzm jest znakiem współczesności i jednocześnie wielkim wyzwaniem dla systemu edukacji w ogóle, a edukacji medialnej w szczególności. Warto zauważyć, że określenie biegunów miary medialności człowieka – miary raczej jakościowej niż ilościowej – wytycza zadania dla edukacji medialnej: jest to przeprowadzenie ucznia złożoną drogą od mediotyzmu do medialnej dojrzałości, to także nieustanne zapobieganie negatywnemu zjawisku mediotyzmu, w zasadzie wśród wszystkich grup wiekowych i warstw społecznych.
Medialność może być rozpatrywana w wymiarach: psychicznym, społeczno-kulturowym oraz hedonistycznym. Pierwszy z nich to potrzeba kontaktu z mediami, drugi – wiąże się ze zdobywaniem informacji, komunikowaniem się z innymi ludźmi w wymiarze globalnym oraz pracą i edukacją, ostatni natomiast dotyczy rozrywki i wszelkich innych przyjemności, jakich dostarczają media.
Medialność jest miarą przygotowania człowieka do dobrego funkcjonowania w medialnym świecie. To zagadnienie nowe, warte głębszej analizy. Szkoła pomija problem medialności, gdyż w ogóle go nie zna i nie potrafi zidentyfikować. Nauczanie przypomina zatem leczenie pacjenta, o którym wiemy, że wprawdzie wymaga terapii, nie wiemy jednak, co mu dolega, gdyż nie potrafimy go zdiagnozować. Tymczasem rozpoznanie medialności ucznia, a także systematyczne jej kształtowanie z pewnością może mieć pozytywny wpływ na jakość kształcenia współczesnego ucznia – cyfrowego tubylca.
Tekst ten jest częścią referatu „Medialność a sprawność edukacyjna ucznia“, przygotowanego na sympozjum „Człowiek – Media – Edukacja“, wrzesień 2012. Referaty uczestników sympozjum dostępne są na stronie internetowej http://www.up.krakow.pl/ktime/symp2012/spis_2012_10.htm.
Notka o autorze: dr hab. inż. Janusz Morbitzer jest profesorem Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, na którym kieruje Katedrą Technologii i Mediów Edukacyjnych. Jest również m.in. organizatorem sympozjów naukowych CZŁOWIEK - MEDIA - EDUKACJA, które należą do najważniejszych w Polsce imprez naukowych poświęconych edukacyjnym zastosowaniom komputerów, Internetu i innych narzędzi technologii informacyjnej.