Polonista w epoce SMSów

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
media i edukacjaSMS (Short Message System) zrewolucjonizował naszą komunikację. Dotąd używaliśmy telefonów do rozmowy na odległość. Współcześnie mają one więcej funkcji - służą m.in. do planowania dnia, amatorskiej fotografii, słuchania muzyki i komunikacji tekstowej. Ta ostatnia funkcja zmieniła nasz sposób pisania i odbierania dzieł literatury. Dlaczego? 


 
XIX-wieczną powieść charakteryzuje obszerna objętość materiału pisarskiego. Autorzy kreślili sylwetki bohaterów koncentrując się na detalach ubioru i zachowania. Trudno o bardziej rozbudowane opisy przyrody, miejskiego gwaru i wnętrz niż w ówczesnej twórczości literackiej. Każdy, kto czytał „Lalkę” Bolesława Prusa czy „Trylogię” Henryka Sienkiewicza może, poczuć dwojakie doznania: (1) przyjemność lektury, obcowania z tekstem pisanym, który otwiera furtki naszej wyobraźni, pozwalając na indywidualną konstrukcję obrazu świata jako tła wydarzeń powieści; (2) męki, ponieważ współcześnie wielostronicowe konstrukcje literackie można zastąpić jedną tylko fotografią, jednym kadrem filmu, który komunikuje więcej, pełniej i w sposób doskonalszy niż wylewne opisy autora.


Męka czytania XIX-wiecznych powieści, które powszechnie uznajemy za dziedzictwo i dorobek kulturowy, staje się tym większa, im bardziej nasza kultura przemienia się z piśmiennej w audiowizualną. Do tego stopnia zmieniamy status słowa, że nabiera ono charakteru dobrze zaprojektowanych znaków graficznych. Do tego stopnia wywyższamy obraz, że tekst staje się skromnym komentarzem do załączonego zdjęcia w gazecie. Pozostaje jako nieodzowny środek przekazu prawd abstrakcyjnych, idei i faktów naukowych. Współczesne media audiowizualne nakazują powrót do czasów przedpiśmiennych, komunikacji przede wszystkim widzialnej i słyszalnej, w znacznej mierze ikonicznej, komunikacji jeśli już utrwalanej słowem pisanym, to tylko wtedy, kiedy prościej – czytaj wizualnie - się nie da.



SMS-y pozwalają na redagowanie krótkich komunikatów o objętości zwykle nie przekraczającej 255 znaków. Trudność operowania klawiaturą telefonu również czynności pisania nie ułatwia. Ale komunikacyjne zastosowanie SMS-ów właściwie zdominowało sposób posługiwania się telefonem we współczesności. Telefonem i językiem pisanym. Marshall McLuhan, kanadyjski medioznawca, sformułował w latach 60-tych XX wieku taką oto tezę o środkach społecznego przekazu: the medium is the message – środek przekazu sam jest przekazem. To znaczy sposób w jaki formułujesz komunikat, jakiego środka używasz również niesie ze sobą pewne treści i rzutuje na to, co chcesz przekazać. Jeśli zatem używasz SMS-ów w komunikacji, nie tylko posługujesz się językiem pisanym, ale z konieczności formułujesz swój komunikat krótko.



Krótko – to słowo robi zawrotną karierę w mediach, literaturze, reklamie i Bóg wie jeszcze w ilu dziedzinach życia. Powszechnie odczuwamy brak czasu, stąd jesteśmy cywilizacyjnie zmuszeni do skracania komunikatów. Skracamy komunikaty i odczuwamy brak czasu na rozbudowane wypowiedzi, ponieważ współcześnie potrzebujemy zdobyć więcej koniecznych do przeżycia informacji niż którekolwiek z poprzednich pokoleń. Stąd obserwujemy rewolucję prasy, której symptomem są tabloidy, pisma w których dominujące znaczenie odgrywa obraz – fotografia, a coraz mniejsze coraz krótszy tekst, pisma w których reportaż zamieniono na fotostory. Pisma, których dziennikarzom zaleca się powszechnie: twój tekst zyskuje o tyle na wartości, o ile został skrócony.

Kulturę współczesną określa się nie tylko jako okocentryczną, ikoniczną i wizualną ze względu na dominację obrazu, ale także coraz częściej - mając na uwadze skrótowość słowa - jako kulturę impulsów. Określenie to zaproponował Alvin Toffler, wizjoner społeczeństwa informacyjnego, używając jego terminologii społeczeństwa „trzeciej fali”. Nasze komunikaty przybrały postać fragmentarycznych, nietrwałych i cząstkowych opisów rzeczywistości, wymagających od odbiorcy nieustannego konstruowania i rekonstruowania modelu świata. W lutym br. mogliśmy przeczytać w codziennej prasie o uczniach z pewnej norweskiej szkoły w Bergen. Na ich rękach pojawiły się opaski w różnych kolorach. Okazało się, że to nie tylko przejaw nowej młodzieżowej mody – właściwie nie nowej – ale tajemny kod seksualny, którym posługiwali się uczniowie. Kolorowe bransoletki okazały się grą seksualną, w zależności od koloru bransoletki koledzy i koleżanki otrzymywali jasny i umówiony wcześniej sygnał: „od pocałuj mnie” do „pójdźmy na całość i zróbmy to dzisiaj wieczorem”. Żółta bransoletka oznaczała seks oralny, czerwona – kontakt fizyczny, biała – przyjaźń, zielona – gotowość do obdarowania kogoś kwiatem, a różowa po prostu przytulenie (zob. Seks w bransoletce, „Metro „ 2004” 24 lutego). Skrótowa kultura impulsów sięgnęła po język sygnałów, prostych i w pełni wyrażających o co komu chodzi także w dziedzinie seksualnej. XIX-wieczne zaloty Wokulskiego nie mają przy tym żadnej racji bytu.


 

 
Innym przejawem tej specyficznej short-kultury są emotikony. Internauci i użytkownicy SMS-ów stworzyli specyficzny język komunikatów emocjonalnych. I tak np. znak „:)” oznacza uradowaną twarz i wyraz sympatii, „:o” – szeroko otwarte ze zdziwienia usta. Tego typu słowniki emotikonów można bez trudu samemu odnaleźć w Internecie. Oczywiście należy je czytać lekko pochylając w lewo głowę.



Dlaczego tak się dzieje? Nadmiar informacji i postęp środków przekazu definitywnie odmienia naszą kulturę, co nie znaczy że odrzuciliśmy twórczość i literaturę. W tym kontekście zmienia się także sposób nauczania języka polskiego, dotąd pojętego jako praca z tekstem pisanym. Tymczasem obejrzenie ekranizacji czy adaptacji wielostronicowego dzieła literackiego pozwala lepiej i szybciej zrozumieć „co autor miał na myśli” niż wielogodzinna jego lektura. Aby zachować przysłowiowego wilka i owcę w całości próbuje się godzić potrzebę zapoznania się z tekstem źródłowym lektury i z jego audiowizualnym tłumaczeniem lub subiektywną prezentacją reżysera. Sens „Wesela” Wyspiańskiego zrozumiałem dzięki spektaklowi Wajdy, stąd w mojej pamięci to ciągle ważny tekst o Polsce i Polakach. Poznałem i polubiłem „Wesele” także dzięki recenzjom i dobrze opracowanym brykom. Lektura dzieła – przyznam szczerze, że wybiórcza - stanowiła uzupełnienie mojej znajomości „Wesela”. Nie czuję się przez to mniej wykształconym. Z kolei pamiętam męczarnie kolegów z liceum, którzy Wyspiańskiego do końca czytać nie chcieli i nie znajdywali w jego dziele żadnych ważnych narodowych ocen i inspiracji. Współczesny język polski – jak widać – nie musi być językiem pisanym i nauką literatury jedynie. To obcowanie z tekstami kultury polskiej, tekstami rozumianymi szeroko jako wszelkie dzieła sztuki: od pism po rzeźby i filmy. Tak zresztą termin tekst rozumują kulturoznawcy.



Pisaliśmy oczywiście wypracowania. Nauczyciel badał i oceniał ich poprawność gramatyczną, styl, logiczną kompozycję, znajomość lektur. Niepisanym prawem lepsze stopnie dostawali ci, którzy potrafili napisać na więcej niż 5 stron papieru kancelaryjnego. Ci, którzy rozpisywali się ubogo, byli karceni. Tak więc szkoła przez lata popierała głównie wodolejstwo. Tymczasem idąc po linii przemian w komunikacji i kulturze dziś prawdziwym wyzwaniem jest synteza. Napisz esej na 1200 znaków dotyczący krytyki społeczeństwa polskiego w „Weselu” Wyspiańskiego. Prawdziwą sztuką jest oddać istotę rzeczy w kilku zdaniach, a nie wielostronicowy popis erudycji. Niestety, wyuczony wypracowań nie otrzymałem także prostej, ale niezmiernie potrzebnej edukacji piśmiennej jaką jest redagowanie podań, listów, a zwłaszcza życiorysu. Skrótowości wypowiedzi nauczyłem się dopiero dzięki dziennikarstwu szybko, na pół strony maszynopisu i w miarę adekwatnie opisując wydarzenia. Do matury włącznie przyzwyczajono mnie jednak do swobodnej, radosnej i wielostronicowej twórczości.



Dzięki audiowizualności współczesnej kultury dostrzegamy, że język polski to nie tylko dzieła pisane. Dzięki SMS-om i gazetowym komunikatom uczymy się szybkiego i prostego wyrażania naszych myśli i uczuć. Bliska tej komunikacyjnej zmianie jest poezja, aforyzmy, japońskie haiku. Dziennikarzom, redaktorom i copywriterom wymyślającym hasła reklamowe zaleca się kolekcjonowanie cytatów i tzw. skrzydlatych słów – powiedzonek, spostrzeżeń i maksym redukujących wielość treści do kilku zdań. 


Prosto, krótko, werbalnie jeśli nie da się obrazowo, ale bez rezygnacji z twórczości. To wciąż język polski. Język polski a nie tylko historia polskiej literatury.

Notka o autorze: Dr Piotr Drzewiecki, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Dziennikarz, specjalista ds. edukacji medialnej. Prowadzi internetowy serwis o wychowaniu do mediów Press Cafe.


Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...
Jak się zadaje pytanie całej klasie to nie odpowiadają nieśmiali. Te rady są ok tylko dla tych, któr...
Faktycznie ocenomania, czyli obsesja wszystkich: rodziców, uczniów, nauczycieli, na punkcie ocen (a ...
Co się stanie z tą postpiśmienną cywilizacją, gdy nastąpi długotrwały brak energii elektrycznej...?
Zaprawdę powiadam Wam - likwidacja matury rozwiązuje WSZYSTKIE problemy z maturą. Średnia ocen na św...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie