Strona 2 z 2
Polonista w epoce SMSów
Typografia
- Smaller Small Medium Big Bigger
- Default Helvetica Segoe Georgia Times
- Tryb czytania
Spis treści
Innym przejawem tej specyficznej short-kultury są emotikony. Internauci i użytkownicy SMS-ów stworzyli specyficzny język komunikatów emocjonalnych. I tak np. znak „:)” oznacza uradowaną twarz i wyraz sympatii, „:o” – szeroko otwarte ze zdziwienia usta. Tego typu słowniki emotikonów można bez trudu samemu odnaleźć w Internecie. Oczywiście należy je czytać lekko pochylając w lewo głowę.
Dlaczego tak się dzieje? Nadmiar informacji i postęp środków przekazu definitywnie odmienia naszą kulturę, co nie znaczy że odrzuciliśmy twórczość i literaturę. W tym kontekście zmienia się także sposób nauczania języka polskiego, dotąd pojętego jako praca z tekstem pisanym. Tymczasem obejrzenie ekranizacji czy adaptacji wielostronicowego dzieła literackiego pozwala lepiej i szybciej zrozumieć „co autor miał na myśli” niż wielogodzinna jego lektura. Aby zachować przysłowiowego wilka i owcę w całości próbuje się godzić potrzebę zapoznania się z tekstem źródłowym lektury i z jego audiowizualnym tłumaczeniem lub subiektywną prezentacją reżysera. Sens „Wesela” Wyspiańskiego zrozumiałem dzięki spektaklowi Wajdy, stąd w mojej pamięci to ciągle ważny tekst o Polsce i Polakach. Poznałem i polubiłem „Wesele” także dzięki recenzjom i dobrze opracowanym brykom. Lektura dzieła – przyznam szczerze, że wybiórcza - stanowiła uzupełnienie mojej znajomości „Wesela”. Nie czuję się przez to mniej wykształconym. Z kolei pamiętam męczarnie kolegów z liceum, którzy Wyspiańskiego do końca czytać nie chcieli i nie znajdywali w jego dziele żadnych ważnych narodowych ocen i inspiracji. Współczesny język polski – jak widać – nie musi być językiem pisanym i nauką literatury jedynie. To obcowanie z tekstami kultury polskiej, tekstami rozumianymi szeroko jako wszelkie dzieła sztuki: od pism po rzeźby i filmy. Tak zresztą termin tekst rozumują kulturoznawcy.
Pisaliśmy oczywiście wypracowania. Nauczyciel badał i oceniał ich poprawność gramatyczną, styl, logiczną kompozycję, znajomość lektur. Niepisanym prawem lepsze stopnie dostawali ci, którzy potrafili napisać na więcej niż 5 stron papieru kancelaryjnego. Ci, którzy rozpisywali się ubogo, byli karceni. Tak więc szkoła przez lata popierała głównie wodolejstwo. Tymczasem idąc po linii przemian w komunikacji i kulturze dziś prawdziwym wyzwaniem jest synteza. Napisz esej na 1200 znaków dotyczący krytyki społeczeństwa polskiego w „Weselu” Wyspiańskiego. Prawdziwą sztuką jest oddać istotę rzeczy w kilku zdaniach, a nie wielostronicowy popis erudycji. Niestety, wyuczony wypracowań nie otrzymałem także prostej, ale niezmiernie potrzebnej edukacji piśmiennej jaką jest redagowanie podań, listów, a zwłaszcza życiorysu. Skrótowości wypowiedzi nauczyłem się dopiero dzięki dziennikarstwu szybko, na pół strony maszynopisu i w miarę adekwatnie opisując wydarzenia. Do matury włącznie przyzwyczajono mnie jednak do swobodnej, radosnej i wielostronicowej twórczości.
Dzięki audiowizualności współczesnej kultury dostrzegamy, że język polski to nie tylko dzieła pisane. Dzięki SMS-om i gazetowym komunikatom uczymy się szybkiego i prostego wyrażania naszych myśli i uczuć. Bliska tej komunikacyjnej zmianie jest poezja, aforyzmy, japońskie haiku. Dziennikarzom, redaktorom i copywriterom wymyślającym hasła reklamowe zaleca się kolekcjonowanie cytatów i tzw. skrzydlatych słów – powiedzonek, spostrzeżeń i maksym redukujących wielość treści do kilku zdań.
Prosto, krótko, werbalnie jeśli nie da się obrazowo, ale bez rezygnacji z twórczości. To wciąż język polski. Język polski a nie tylko historia polskiej literatury.
Notka o autorze: Dr Piotr Drzewiecki, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Dziennikarz, specjalista ds. edukacji medialnej. Prowadzi internetowy serwis o wychowaniu do mediów Press Cafe.
Dlaczego tak się dzieje? Nadmiar informacji i postęp środków przekazu definitywnie odmienia naszą kulturę, co nie znaczy że odrzuciliśmy twórczość i literaturę. W tym kontekście zmienia się także sposób nauczania języka polskiego, dotąd pojętego jako praca z tekstem pisanym. Tymczasem obejrzenie ekranizacji czy adaptacji wielostronicowego dzieła literackiego pozwala lepiej i szybciej zrozumieć „co autor miał na myśli” niż wielogodzinna jego lektura. Aby zachować przysłowiowego wilka i owcę w całości próbuje się godzić potrzebę zapoznania się z tekstem źródłowym lektury i z jego audiowizualnym tłumaczeniem lub subiektywną prezentacją reżysera. Sens „Wesela” Wyspiańskiego zrozumiałem dzięki spektaklowi Wajdy, stąd w mojej pamięci to ciągle ważny tekst o Polsce i Polakach. Poznałem i polubiłem „Wesele” także dzięki recenzjom i dobrze opracowanym brykom. Lektura dzieła – przyznam szczerze, że wybiórcza - stanowiła uzupełnienie mojej znajomości „Wesela”. Nie czuję się przez to mniej wykształconym. Z kolei pamiętam męczarnie kolegów z liceum, którzy Wyspiańskiego do końca czytać nie chcieli i nie znajdywali w jego dziele żadnych ważnych narodowych ocen i inspiracji. Współczesny język polski – jak widać – nie musi być językiem pisanym i nauką literatury jedynie. To obcowanie z tekstami kultury polskiej, tekstami rozumianymi szeroko jako wszelkie dzieła sztuki: od pism po rzeźby i filmy. Tak zresztą termin tekst rozumują kulturoznawcy.
Pisaliśmy oczywiście wypracowania. Nauczyciel badał i oceniał ich poprawność gramatyczną, styl, logiczną kompozycję, znajomość lektur. Niepisanym prawem lepsze stopnie dostawali ci, którzy potrafili napisać na więcej niż 5 stron papieru kancelaryjnego. Ci, którzy rozpisywali się ubogo, byli karceni. Tak więc szkoła przez lata popierała głównie wodolejstwo. Tymczasem idąc po linii przemian w komunikacji i kulturze dziś prawdziwym wyzwaniem jest synteza. Napisz esej na 1200 znaków dotyczący krytyki społeczeństwa polskiego w „Weselu” Wyspiańskiego. Prawdziwą sztuką jest oddać istotę rzeczy w kilku zdaniach, a nie wielostronicowy popis erudycji. Niestety, wyuczony wypracowań nie otrzymałem także prostej, ale niezmiernie potrzebnej edukacji piśmiennej jaką jest redagowanie podań, listów, a zwłaszcza życiorysu. Skrótowości wypowiedzi nauczyłem się dopiero dzięki dziennikarstwu szybko, na pół strony maszynopisu i w miarę adekwatnie opisując wydarzenia. Do matury włącznie przyzwyczajono mnie jednak do swobodnej, radosnej i wielostronicowej twórczości.
Dzięki audiowizualności współczesnej kultury dostrzegamy, że język polski to nie tylko dzieła pisane. Dzięki SMS-om i gazetowym komunikatom uczymy się szybkiego i prostego wyrażania naszych myśli i uczuć. Bliska tej komunikacyjnej zmianie jest poezja, aforyzmy, japońskie haiku. Dziennikarzom, redaktorom i copywriterom wymyślającym hasła reklamowe zaleca się kolekcjonowanie cytatów i tzw. skrzydlatych słów – powiedzonek, spostrzeżeń i maksym redukujących wielość treści do kilku zdań.
Prosto, krótko, werbalnie jeśli nie da się obrazowo, ale bez rezygnacji z twórczości. To wciąż język polski. Język polski a nie tylko historia polskiej literatury.
Notka o autorze: Dr Piotr Drzewiecki, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Dziennikarz, specjalista ds. edukacji medialnej. Prowadzi internetowy serwis o wychowaniu do mediów Press Cafe.