Człowiek uczy się przez całe życie oraz w każdym miejscu. I najchętniej małymi porcjami. Jeśli tylko chce i jest ciekawy. Przybywa profesjonalnie przygotowanych przestrzeni edukacyjnych. Mam na myśli rzeczywistość uporządkowaną edukacyjnie i narracyjnie. Już nie tylko książki, ale i muzea i różnorodne wystawy. W czasie wakacji odwiedziłem wystawę przyrodniczą w Muzeum Narodowym w Pradze. Była to dla mnie nie tylko edukacyjna rozrywka, lecz i katalizator inspiracji oraz refleksji.
Najróżniejsze muzea duże i małe czy tylko czasowe wystawy to od dawna funkcjonująca i wykorzystywana forma upowszechniania wiedzy, edukacja nieformalna, edukacja pozaformalna oraz uzupełnienie edukacji szkolnej. Wycieczki do muzeów w ramach różnych przedmiotów od bardzo dawna wrosły w tradycję szkolną. Pamiętam je od najmłodszych klas. Muzea i wystawy można porównać do swoistych książek lub przedstawień teatralnych. "Książki" z faktami i "przedstawienia" z emocjami. Gdy nauczyciel wraca z uczniami po wycieczce do klasy, to może odwoływać się do doświadczeń, skojarzeń, szerszego kontekstu. Muzea się zmieniają, unowocześniają. Uświadomiłem sobie to bardzo mocno w czasie wspomnianej wizyty w czeskim Muzeum Narodowym
Wystawa przyrodnicza w Muzeum Narodowym w Pradze to znakomite połączenie tradycji z nowoczesnością. Piękne, zabytkowe wnętrze i stare gabloty tworzą klimat XIX wieku. Początki nowożytnej nauki. Możliwość spojrzenia na historię nauki. Zbiory ułożone systematyczne by poznać dużą różnorodność życia. Ale i ewolucyjnie (jak się to życie zmieniało) i ekologicznie (jak środowisko wpływa na gatunku). Do tego włączenie multimediów w postaci filmów edukacyjnych na monitorach. Tradycyjne ułożenie eksponatów i kolekcji oraz nowoczesne filmy i pliku audio. Dzięki temu można zobaczyć więcej bez pomocy przewodnika (samodzielnie i z algorytmem na urządzeniach multimedialnych). W jakimś stopniu technologia i algorytmy zastępują człowieka. Ułatwia to samodzielne poznawanie muzealnie przygotowanej opowieści. Naszymi nauczycielami i przewodnikami są w części nie tylko ludzie. A przynajmniej nie w bezpośrednim kontakcie.
Zwróciłem także uwagę na to, że w każdej sali znajdował się jakiś eksponat do dotykania (specjalnie oznaczone) - można dotykać, manipulować itp. Już nie tylko tradycyjne "nie dotykać eksponatów" lecz wyznaczone i przygotowane miejsca by jednak dotykać. Poznawać przez dotyk. Ponadto jest to jakieś skanalizowanie ekspresji i aktywności, zwłaszcza najmłodszych widzów. A im więcej różnorodnych aktywności i kanałów docierania informacji, tym więcej się zapamięta. Jak dla mnie to wzór do naśladowania nowoczesnej edukacji w oparciu o zbiory przyrodnicze. Dobra przestrzeń do edukacji pozaformalnej i nieformalnej. Podpatruję i uczę się jak rozwijać edukację w XXI wieku. Odbywa się ona w różnych przestrzeniach, nawet tych nieoczywistych. I w bardzo nowoczesny sposób. Czasem wystarczy niewiele, np. QR kod linkujący do audio przewodnika (i wtedy nie trzeba martwić się o aparaturę odbiorczą, bo tę ma każdy użytkownik w postaci własnego telefonu). Z całą pewnością można wykorzystać także w przestrzeniach uniwersytetu (a ja teraz zastanawiam się jak wykorzystać w nauczaniu akademickim). Bo w każdym uniwersytecie są różne wystawy, rozproszone po różnych wydziałach i katedrach. Najważniejszy jest pomysł i kapitał ludzki. Tylko umieć je wygenerować i wykorzystać...
Nawet najlepiej przygotowana wystawa w muzeum może być uzupełniona o różnorodne poradniki metodyczne dla nauczycieli jak i rodziców. Po to, by lepiej wykorzystać taką przestrzeń. Czyli co robić przed, w trakcie i po zwiedzaniu, by przestrzeń edukacyjna była dogłębnie wykorzystania. Nie tylko raz, lecz można wtedy wielokrotnie odwiedzać z konkretnym celem. Także może być to poradnik dla dorosłego, który sam i indywidualnie chce poznawać. Czy dla rodzica, który wraz ze swoimi dziećmi zwiedza muzeum nie tylko dla rozrywki. A na pewno dla nauczyciela, tak jak są poradniki metodyczne do podręczników szkolnych. By dobrze i łatwo powiązać wystawę z programem nauczania. To oczywiście każdy nauczyciel do tej pory robił samodzielnie. Ale można go wesprzeć. Tym bardziej, że rozwija się nauczanie domowe. Oczywiście oznacza to dużo więcej nowej pracy. Zyskiem będzie lepsze i pełniejsze wykorzystanie muzeów jako pozaszkolnych przestrzeni edukacyjnych. Także do uczenia się przez całe życie. Czy dla słuchaczy uniwersytetów trzeciego wieku.
Muzea i coraz liczniejsze centra nauki są dodatkową szansą dla szkół w chmurze. Wymagają tylko stałego wsparcia metodycznego i obudowy dydaktycznej. Tak jak narzędzie, np. wiertarka. Jest instrukcja obsługi, lecz przydałyby się i pomysły co i jak z tym narzędziem można zrobić, do czego wykorzystać. Ten ambitny plan metodycznej rozbudowy muzeów daleko wykracza poza możliwości i obowiązki szklone czy zadania tradycyjnych ośrodków metodycznych dla nauczycieli. Potrzebne byłyby programy lub interdyscyplinarne instytucje, zajmujące się takim wspieraniem edukacji... narodowej. Nawet imigrantom ułatwiałyby kulturową i językową aklimatyzację w naszym społeczeństwie. Być może nie uda się tego dokonać bez powołania nowej Komisji Edukacji Narodowej i dostrzeżenia, że uczymy się nie tylko w murach szkolnych i nie tylko pod okiem nauczycieli.
Muzea i wystawy to nie tylko cel sam w sobie (edurozrywka) lecz i przestrzeń do uczenia się (samodzielnie lub tworzenia warunków do uczenia się uczniów). Warto szerzej spojrzeć na przestrzeń do uczenia się z wykorzystaniem najnowszych technologii. Świat się ogromnie zmienił i będzie zmieniał. Trzeba nam zupełnie nowego namysłu nad edukacją, jeśli nie chcemy być cywilizacyjnie zmarginalizowani.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com. Wszystkie zdjęcia – ze zbiorów autora.
Ostatnie komentarze