Internet uwolnił edukację. Dzięki niemu możemy sięgać dalej, głębiej, nieustannie poznawać to, co nas interesuje, inspiruje, motywuje do działania. Oczywiście, istotne są również zmiany dokonujące się wokół nas w obszarze technologii i techniki, które otworzyły nam nowe kanały komunikowania się i świat eksploracji praktycznie wszystkich obszarów wiedzy.
Sądzę, że w przyszłości zarówno system edukacji, jak i tworzące go szkoły, ulegną znaczącej przebudowie i system szkolny będzie inny niż obecnie. Ze względu na sytuację finansów publicznych trudno zakładać, że utrzyma się dominujący model finansowania szkolnictwa ze środków publicznych. Raczej będzie to model publiczno-prywatny. Skoro zwiększy się udział środków prywatnych w finansowaniu kształcenia, prawdopodobnie zmieni się również zakres oferty programowej. Nastąpi odejście od kształcenia wiedzy ogólnej na rzecz kształcenia wiedzy bardziej praktycznej, pod kątem uwarunkowań rynku pracy. Realne będą rozwiązania hybrydowe, o których wspomina się w scenariuszu ekspertów Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową pt. „Mozaika możliwości“ (patrz: Cztery scenariusze rozwoju (pomorskiej) edukacji).
Można przewidywać w najbliższych dwóch dekadach zmianę modelu szkolnego w Polsce, ale warto zwrócić uwagę, że wcześniej nastąpi zmiana modelu nauczania. A to za sprawą rosnących zasobów edukacyjnych w Internecie i ich wykorzystania do nauki - e-learningu.
Naukowcy Uniwersytetu Harvarda prognozują, że za 10 lat połowa zajęć w szkołach średnich może odbywać się w sieci. Jeżeli szkoły chcą dalej pełnić swoją funkcję edukacyjną, powinny już inwestować w programy edukacji na odległość. Rosnące zasoby edukacyjne w Internecie są jak biała kula bilardowa, którą rozpoczynamy grę. Zmieniają konfigurację na edukacyjnym stole. Prawdopodobnie w najbliższej dekadzie przyczynią się do zmiany modelu nauczania, w którym obok tradycyjnych lekcji spędzanych w szkole, uczniowie będą również mieć zajęcia online, których zadaniem będzie rozszerzać wiedzę z zakresu podstawowego lub oferować wiedzę ponadpodstawową, nie związaną z minimum programowym (przedmioty fakultatywne). Utrzymanie obecnego modelu z podziałem na przedmioty i taką samą wiedzą dostarczaną do wszystkich w klasie jest mało realne w dłuższej perspektywie, a na pewno bardzo kosztowne dla finansujących szkolnictwo.
E-learning jest narzędziem, które w założeniach ma sprzyjać samokształceniu oraz samodzielnemu pogłębianiu wiedzy w preferowanych obszarach. Powinno pozwalać uczniowi na dostosowanie tempa i narzędzi pracy do osobistego stylu uczenia się. Jest więc sposobem indywidualizacji i personalizacji nauczania. Wymaga jednak dużo samodyscypliny, której często brakuje uczniom i studentom. Stąd, w nauczaniu formalnym, e-learning może być wykorzystywany dwojako. Po pierwsze jako forma prowadzenia zajęć w sieci pod kierunkiem opiekuna kursu, ale jednocześnie przewodnika i doradcy. Drugim sposobem wykorzystania e-learningu byłoby traktowanie go jako formy uzupełniającej – do indywidualnego i samodzielnego studiowania (np. w ramach pracy domowej) – tu nie byłby potrzebny opiekun dostępny w każdej chwili. Użycie e-learningu w tej formie powinno być ograniczone do małych porcji materiału połączonego z rozwiązywaniem zadań.
Prawdopodobnie większość krajów, w tym Polska, nie jest dziś przygotowana do takiej zmiany w nauczaniu. To bardzo poważna przebudowa systemu oświaty wymagająca wielu dostosowań w zasadzie wszystkiego. Nauczyciel i uczeń muszą być dobrze przygotowani do używania nowoczesnych narzędzi, ale również świadomi swoich ról i oczekiwań, jakie stawia druga strona. W najbliższej dekadzie taka zmiana jest jednak jak najbardziej możliwa i można dostrzec wiele korzyści z takiego rozwiązania, np. po stronie kosztów, lepszej komunikacji w szkole, większego zaangażowania uczniów, większej współpracy w klasie i szkole.
Potrzeba (i konieczność) uczenia się jest naszą cechą wrodzoną. U dużej części społeczeństwa dość wytłumioną, ale jednak jest ona częścią naszej natury i nie da się jej całkowicie usunąć. Musimy się uczyć, aby móc żyć. U młodego człowieka ta potrzeba jest o wiele silniejsza niż u dorosłego, pomimo że szkoła współczesna robi wszystko, aby go do tej edukacji zniechęcić.
Co do zasady, w przyszłości raczej nie zabraknie instytucji szkoły. Tylko inaczej będziemy ją rozumieć (zobacz prezentację: Będzie jutro szkoła, czy jej nie będzie). Coraz bardziej skomplikowana rzeczywistość nas otaczająca będzie zmuszać i do uczenia się młodych i do ciągłego dokształcania dorosłych. Gdzieś będziemy musieli zdobywać wiedzę i umiejętności potrzebne w życiu. Będziemy to musieli robić szybciej i częściej. Czyli będziemy potrzebować dostępu do źródeł, z których będziemy mogli czerpać tę wiedzę i do działań, które pomogą nam rozwijać umiejętności w praktyce. Być może będziemy potrzebować „pakietów“ wiedzy instant, aby szybko uzupełniać swoje edukacyjne braki.
Albert Camus powiedział kiedyś, że szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje. Nadszedł już czas, aby przygotowywała do realiów, z którymi młody człowiek będzie się bardzo szybko (coraz szybciej) zderzał natychmiast po zakończeniu edukacji szkolnej.
Niniejszy tekst ukazał się w skróconej formie w Gazecie Wyborczej. Wypowiedź została przygotowana w ramach projektu Pomorze2030, realizowanego przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest członkiem Grupy Ekspertów ds. Edukacji Finansowej przy Komisji Europejskiej, prowadzi także międzynarodowy serwis edukatorów ekonomicznych i finansowych www.EconomicEducator.eu).