O miejscach, w których uczymy się od zawsze

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Zmiany, które następują w życiu społecznym pod wpływem technologii i internetu nie pozostają bez wpływu na to, jak (re-)definiujemy dziś przestrzenie edukacyjne i jak możemy je (re-)organizować. Miejsce i forma współbycia z innymi ludźmi w środowisku edukacyjnym nie pozostają bez wpływu na jakość całego procesu uczenia się. Uczyć się (teoretycznie) możemy wszędzie, ale czy w każdym miejscu i sytuacji rezultat będzie podobny?

Człowiek uczy się od zarania dziejów w różnych sytuacjach. Uczenie się dokonywało się zazwyczaj na bieżąco i w miejscu, przestrzeni, w której akurat przebywali uczący się i z reguły nie była to przestrzeń ogrodzona, zabudowana. Przez większą część historii cywilizacji człowieka nie istniało przecież coś takiego jak szkoła powszechna, rozumiana jako budynek szkolny, zbiór pomieszczeń, w którym organizowana jest nauka przez nauczycieli dla wielu uczniów jednocześnie. To jakby nie patrzeć stosunkowo nowy „wynalazek” człowieka. Czy faktycznie tradycyjnie rozumiana szkoła jest dobrym miejscem, aby się uczyć? Czy w każdej szkolnej przestrzeni będziemy uczyć się tak samo dobrze? Chyba nie.

Szkoła to miejsca i ludzie, czyli przede wszystkim relacje, które tworzymy. Aby powstało coś wyjątkowego, musi być po temu odpowiedni klimat. Pewnie każdy z nas słyszał o naukowcach, wynalazcach czy innowatorach, którzy wpadali na genialne pomysły właśnie nie w swoich biurach i laboratoriach, ale gdzieś poza nimi, obok, gdzie uciekali w poszukiwaniu lepszego klimatu do myślenia, pracy, inspiracji. Również na szkołę powinniśmy spojrzeć w podobny sposób – czy zawsze tym miejscem przeznaczonym do uczenia się musi być tylko sala dydaktyczna? Może nie tylko? A może inaczej podzielona, zorganizowana, bardziej otwarta? Nie jest to wezwanie do zburzenia murów klasy czy szkoły i poszukiwań innego sposobu organizacji nauki w przestrzeni – powinniśmy jednak pomyśleć, czy w tej szkolnej przestrzeni nie da się tworzyć lepszego, bogatszego, bardziej stymulującego środowiska dla uczenia się.

Zagadnieniem organizacji przestrzeni uczenia się zajmowało się już wielu wybitnych pedagogów. Rudolf Steiner, Maria Montessori czy Celestyn Freinet byli raczej zwolennikami przystosowywania środowiska klasy do dziecka, a nie odwrotnie. "Najważniejszym zadaniem nauczyciela jest stworzenie uczniowi tzw. przygotowanego otoczenia, gdyż tworzenie osobowości rozwija się poprzez interakcję z otoczeniem." – uważała Maria Montessori[1].

Przestrzeń wpływa na to, w jaki sposób będziemy się uczyć. Ciekawy punkt widzenia w tym temacie zaprezentował w 1999 r. (i sukcesywnie rozwijał) David D. Thornburg, amerykański badacz i futurysta, autor głośnej w świecie anglosaskim książki "Ogniska w cyberprzestrzeni"[2][3]. Do rozmyślań o przestrzeni edukacyjnej skłonił go rozwój technologiczny – zaczął zastanawiać się, jak mogłaby wyglądać szkoła przyszłości za kilkadziesiąt lat, jakie powinny być jej fundamenty, skoro będą nas wszędzie otaczać nowoczesne technologie. Thornburg doszedł do wniosku, że nawet w świecie pełnym technologii można mówić o pewnych pierwotnych metaforach przestrzeni, które powinny obok siebie istnieć, abyśmy mogli się uczyć. Thornburg uważa, że nadal będą w niej symboliczne "ogniska" (stąd tytuł jego książki).

Czerpiąc z antropologii (m.in. z badań Gregory Batesona) i zastanawiając się nad pierwotnymi procesami uczenia się człowieka, zaproponował taką organizację przestrzeni edukacyjnej, która danej społeczności uczniów oferuje się możliwość współbycia z innymi osobami w różnych sytuacjach edukacyjnych:

1. Wodopój (ang. watering hole)

Miejsce spotkań różnorodności (różnych osób, ale i poglądów). Tutaj przychodzimy, aby razem napełnić się energią, pomysłami, wzajemnie zainspirować się pomysłami. W tym miejscu każdy może być i uczniem i nauczycielem.

2. Jaskinia (ang. cave)

Tu wycofujemy się, uciekając przed hałasem, kolegami i koleżankami, chcemy się zastanowić, pomyśleć, odetchnąć, pobyć chwilę z samym sobą i z własnymi myślami. W tym miejscu zastanawiamy się nad pytaniami, treścią, powiązaniami.

3. Ognisko (ang. campfire)

Tutaj spotykamy się razem, siadamy, aby posłuchać historii, porozmawiać, wymienić opinie i informacje, pozwolić grupie popracować nad własnymi pomysłami.

Metafory te w koncepcji Thornburga są zanurzone głęboko w Życiu, które jest miejscem zastosowania wiedzy. Później do listy dodane zostały jeszcze dwie kolejne metafory:  

4. Laboratorium / Piaskownica (ang. Laboratory / Sandpit)

To miejsce eksperymentowania, podejmowania prób i popełniania błędów, miejsce bezpieczne, w którym nie przejmujemy się nieporządkiem i nieładem. Tu możemy dać upust swojej kreatywności.

5. Szczyt góry / Pokaz, scena (ang. Mountain Top / Show-off)

Jest to miejsce, w którym dzielimy się swoją wiedzą, informacjami z wieloma innymi osobami, ujawniamy nasz potencjał, pokazujemy swoje mocne strony, wewnętrznie odkrywamy swoje słabości.

Te pięć metafor może nam pomóc inaczej spojrzeć na przestrzenie edukacyjne szkoły. Zastanówmy się teraz, czy kiedykolwiek w naszym życiu trafiliśmy do takich miejsc... Może w internecie, w przestrzeni wirtualnej? A czy w naszych szkołach też znajdziemy takie miejsca? Czy jesteśmy tego pewni, że one są…

Czy mamy problem ze szkolną przestrzenią? Wiele osób zapewne powie, że nie – przecież mamy wiele pięknych, nowych, funkcjonalnych budynków szkolnych, w których „po prostu” nic tylko się uczyć. Ale czy przypadkiem nie ulegamy czasem złudzeniu? Może patrzymy tylko na mury i pomieszczenia, nie dostrzegając tego, że w nich nie zawsze kwitnie edukacja?

Z pewnym przejaskrawieniem, ale… "wyobraźmy sobie typową polską szkołę - zapewne jeszcze tysiąclatkę z PRL-u - z klasami równo zastawionymi rzędami ławek, z pustymi korytarzami w zgniłozielonej lamperii i z burym linoleum... Czy w takiej przestrzeni może powstać cokolwiek twórczego? Czy brudna i śmierdząca toaleta może być Jaskinią, a boisko, na które nie wolno wychodzić - Wodopojem? A w ogóle to "nie biegaj", "nie pyskuj", "nie rozmawiaj". Nie ma tu miejsca na ekspresję czy współpracę, zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli. Typowy pokój nauczycielski jest przecież tak samo marnym Wodopojem, jak klasa lekcyjna. A skoro nauczyciele nie mają gdzie się uczyć, to jak mają to robić uczniowie? Wśród edukatorów panuje dość powszechne przekonanie, że jeśli ktoś chciałby specjalnie zaprojektować najbardziej nieprzyjazną twórczemu działaniu przestrzeń, to typowa osiedlowa szkoła publiczna byłaby całkiem niezłym rozwiązaniem..." – pisał niedawno Łukasz Badowski w portalu Wyborcza.pl[4].

"Niedocenianie znaczenia przestrzeni szkolnej jest problemem, z którym pedagogika współczesna musi się jeszcze zmierzyć." – uważa prof. Aleksander Nalaskowski[5]. "Jest to wyzwanie właśnie dla pedagogów, bo to oni mają się stać inwestorami merytorycznymi szkolnych przestrzeni i miejsc...", którzy powinni mieć decydujący wpływ na architektów, artystów i projektantów pracujących nad projektem architektonicznym szkoły, ale także na samą społeczność szkoły już istniejącej – przecież zmieniać możemy i powinniśmy także to, co już zaprojektowano. W tym procesie muszą też brać udział uczniowie – "szkolne gmachy są najbliższe oczekiwaniu rodziców i nauczycieli, a niemal zupełnie rozmijają się z odczytaniem intencji uczniów" – dodaje prof. Nalaskowski.

***

Przedstawiona tu koncepcja metafor przestrzeni edukacyjnych znalazła już zastosowanie w szkołach - najsłynniejszym przykładem może być tu szkoła Vittra Telefonsplan ze Sztokholmu (Szwecja), z której pochodzą zdjęcia autora zamieszczone w tym artykule.

 

Bibliografia

[1] B. Kiernicki, Ład w szkole, Warszawa 1969.
[2] D. D. Thornburg, Campfires in Cyberspaces, Starsong Publications, 1999.
[3] D. D. Thornburg, Campfires in Cyberspaces: Primordial Metaphors for Learning in the 21st Century, tcpd.org, 2007, http://tcpd.org/Thornburg/Handouts/Campfires.pdf. Dostęp: 21.01.2016.
[4] Ł. Badowski, Jak przestrzeń tworzy nasze relacje? I jak różne nacje ją zasiedlają?, Wyborcza.pl, 2015, http://wyborcza.pl/1,145452,19268911,jak-przestrzen-tworzy-nasze-relacje-i-jak-rozne-nacje-ja-zasiedlaja.html. Dostęp: 21.01.2016.
[5] A. Nalaskowski, Szkolne gry przestrzenne, [w:] Meritum – Mazowiecki Kwartalnik Edukacyjny nr 1 (28) 2013, MSCDN.

 

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie