Badania realizowane w Stanach Zjednoczonych dowodzą, że szkoła jest uznawana przez coraz mniejszą grupę uczniów za znaczącą dla ich późniejszego życia. Dziś młodzież jest inna niż kilkanaście lat temu. W inny sposób się uczy i poznaje świat, a przez to nie czuje już żadnej więzi ze szkołą, która w odczuciu młodych ludzi jest instytucją z innej epoki.
Można powiedzieć, że dziś systemy edukacji nie nadążają za zmianami na rynku pracy. Sposób nauczania w szkołach często jest XIX-wieczny, a tymczasem oczekiwania pracodawców wobec pracowników jak najbardziej już XXI wieczne.
Źródło: Badania National Centre for Education Statistics w Stanach Zjednoczonych na reprezentatywnej próbie uczniów w wieku 17-19 lat.
Dzisiejsza “cyfrowa” młodzież reaguje szybko na komunikaty płynące z telewizji, Internetu czy gier. Nic dziwnego – są oni hiperkomunikatorami – pozostają w stałym kontakcie ze swoimi rówieśnikami i mają dostęp do zasobów informacji na całym świecie. Telefonów komórkowych, palmtopów, poczty elektronicznej, Internetu, komunikatorów i faxów używają tak samo jak każdego innego przedmiotu codziennego użytku, a może nawet częściej. Młodzież nie ma dziś problemów z podzielnością uwagi. Może jednocześnie oglądać telewizję, wyszukiwać informacji w Internecie, słuchać muzyki czy radia i jeszcze komunikować się z rówieśnikami poprzez czaty czy komunikatory. Zmieniła się również mentalność. Młodzież jest ambitna i żądna sukcesów, a zatem bardziej nastawiona na konkretne cele, co więcej – wyznacza sobie wiele celów jednocześnie i dąży do ich realizacji.
Można zatem stwierdzić, że luka cyfrowa pomiędzy uczniami a szkołą powiększa się. Co z tego, że młodzież traktuje nowoczesne technologie jako część swojego środowiska, jeśli to właśnie szkoła jest miejscem gdzie ich nagminnie brakuje, albo nie używa się ich efektywnie.
Można przypuszczać, że oceny amerykańskiej młodzieży nie różnią się znacząco od odczuć ich polskich rówieśników. Co z tego, że w polskich szkołach jest coraz więcej komputerów, jeśli często stoją one zamknięte w pracowniach, ponieważ nie ma pomysłu lub środków na ich wykorzystanie, albo nie ma środków, aby opłacić edukatorów, którzy zaproponowaliby ciekawą formę edukacji pozalekcyjnej.
Dodatkowym problemem jest dostęp do Internetu. Korzystanie z komputerów bez szerokopasmowego dostępu do Internetu powoli przestaje mieć sens. Najnowsze narzędzia edukacyjne dostępne w Internecie będą wymagają coraz większej przepustowości. Internet powinien stać się naturalnym środowiskiem pracy uczniów, ponieważ to w nim tkwi olbrzymi potencjał edukacyjny do wykorzystania w rozwoju młodzieży.
W tym kontekście znaczenia nabierają inicjatywy, które powstają poza szkołą. Nadzieją na poprawę sytuacji są firmy nowoczesnych technologii, które obejmują swoją opieką różne obszary edukacji.
Dobry przykład płynie z firmy Apple. Jej program współpracy ze szkołami (na razie m.in. w Irlandii, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Szwecji) „Jeden do jednego”, jest jedną z ciekawszych propozycji. Zdaniem przedstawicieli firmy jest program optymalnym środowiskiem przygotowania uczniów do wyzwań XXI wieku.
W programie „Jeden do jednego” każdy student ma własnego laptopa z bezprzewodowym dostępem do Internetu, co pozwala mu współpracować w klasie i komunikować się z innymi uczniami i nauczycielami, a nawet z rodzicami, którzy mają możliwość włączenia się do procesu edukacji swoich dzieci. Rola nauczyciela jest również ważna, gdyż to on udostępnia uczniom określone treści i zadania edukacyjne, sporządza przy użyciu komputera plan pracy, a także śledzi postępy w pracy uczniów. W ten sposób nauczyciel przestaje wyłącznie przekazywać wiedzę uczniom, ale staje się elementem interaktywnej społeczności w klasie, w której wszyscy tworzą wspólnymi siłami wartość edukacyjną.
Ciekawą inicjatywę rozwija w Polsce również Microsoft. Jego program „Szkoła dla przyszłości” nastawiony jest na przygotowanie nauczycieli i wspieranie ich w procesie edukacji z użyciem nowoczesnych narzędzi komunikacji i edukacji.
W społeczeństwie informacyjnym edukacja będzie jednym z najważniejszych obszarów aktywności społecznej. Wynikać to będzie między innymi z tempa rozwoju technologicznego i postępujących za tym zmian na rynku pracy. Wyuczone w szkole kwalifikacje będą się dezaktualizować co kilka lat. Dlatego każda inicjatywa, która unowocześnia i zmienia sposoby nauczania w szkole jest cenna. Jednak oprócz prywatnych firm dobrze by było, aby również instytucje oświatowe rzeczywiście zaangażowały się w tworzenie szkoły XXI wieku. Szkoły, o której uczniowie przestaną mówić, że jest „z innej bajki”.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Prowadzi także międzynarodowy serwis edukatorów ekonomicznych i finansowych EconomicEducator.eu).