Niedawno z inicjatywy Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), której przewodniczy prof. Tadeusz Luty, rektor Politechniki Wrocławskiej, rektorzy wyższych uczelni rozpoczęli kolejną dyskusję o wprowadzeniu płatnych studiów. Wszystko jednak wskazuje na to, że pozostaną osamotnieni w takich propozycjach.
Co jakiś czas, mniej lub bardziej oficjalnie, powraca kwestia opłat za studia wyższe. Temat wzbudza uzasadnione emocje – pośliznęło się na nim już kilku ministrów, z wicepremierem prof. Jerzym Hausnerem włącznie.
Rektorzy alarmują, że niedofinansowane uczelnie nie mają pieniędzy, aby zatrzymać najbardziej wykwalifikowanych naukowców, a także, że nie stać ich na nowoczesne wyposażenie i utrzymanie akademików. Ponieważ nie mogą w tej sprawie liczyć na dotacje z budżetu państwa, pieniądze potrzebne na zaspokojenie tych potrzeb powinni wyłożyć z własnych kieszeni studenci oraz ich rodziny. Zwracają przy tym uwagę na fakt, że większość studentów, czyli blisko 60 proc. (chodzi o osoby podejmujące studia zaoczne oraz studia na uczelniach niepublicznych) już płaci, bo nie ma innego wyboru.
Natomiast studia bezpłatne są najczęściej przywilejem, nagrodą dla tych, którym i tak się powodzi, i którzy mogli sobie pozwolić na „dokształcenie się” poza siermiężnym szkolnictwem publicznym, a dzięki temu – podjąć naukę na studiach dziennych na prestiżowych uczelniach. Trudno zaprzeczyć, że akurat w tym stwierdzeniu jest trochę prawdy…
Rektorzy są przekonani, że odpłatność nie odstraszy od studiowania młodzieży z ubogich rodzin i nie przekreśli jej szansy na zdobycie dobrego wykształcenia. Potrzebne są jednak głębokie zmiany systemowe. Należy stworzyć sprawny i skuteczny system tanich kredytów oraz stypendiów dla tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy materialnej.
„Powszechna odpłatność to wyrównanie szans, a nie pogłębianie różnic“ – twierdzi prof. Karol Musiał, wiceprzewodniczący KRASP-u, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem odpłatność za studia jest koniecznym krokiem służącym rozwojowi polskiego szkolnictwa wyższego. Zdaniem rektora sprawiedliwiej byłoby, gdyby każdy student musiał płacić za edukację, a najbiedniejsi dostawaliby pomoc finansową i socjalną oraz stypendia.
Studenci nie są zachwyceni propozycja KRASP-u. Przypominają, że prawo do bezpłatnej edukacji gwarantuje im konstytucja. Jak zwykle w takim momencie sprawa robi się polityczna, a młodzieżówka SLD pyta Donalda Tuska wprost – czy optuje za pomysłem wprowadzenia oficjalnej i powszechnej odpłatności za studia?
Już wiadomo, że raczej nie będzie żadnej rzeczowej, racjonalnej dyskusji, bo w tej atmosferze jest to niemożliwe. Bo żaden polityk, z żadnej partii, nie poprze profesorów z KRASP-u. Takie poparcie oznaczałoby jego błąd i porażkę, którą skrzętnie wykorzystają jego przeciwnicy polityczni. To dlatego przedstawiciele wszystkich partii zasiadających w Sejmie wyjątkowo zgodnie skrytykowali np. w Radiu Zet pomysł rektorów i złożyli deklaracje – o konieczności utrzymania dalej studiów bezpłatnych. Oczywiście, jeśli tylko uda się znaleźć, po cichu, kolejną możliwość i lukę prawną, uczelnie „urynkawiać” się będą same, ale oficjalnie nadal będziemy mieli bezpłatne studia akademickie.
Tak czy inaczej, większość krakowskich uczelni publicznych już na początku roku zafundowała swoim studentom podwyżkę czesnego na studiach niestacjonarnych. Najwięcej zapłacą studenci Uniwersytetu Ekonomicznego. A nowa ustawa Prawo o Szkolnictwie Wyższym w ogóle likwiduje dotacje na studia niestacjonarne...
(Gazeta Szkolna, 13.11.2007)