W związku ze zmianami w sposobie finansowania zakupu materiałów edukacyjnych wielu nauczycieli jest zaniepokojonych tym, że będą zmuszeni uczyć z odgórnie narzuconych podręczników. Podręczników, których nie znają i których nie mieli okazji do tej pory przetestować. Też byłabym taką perspektywą przerażona. Niestety, jeśli w jakiejś szkole zapadnie decyzja o zakupie pakietu, istnieje spore prawdopodobieństwo, że część nauczycieli będzie zmuszona uczyć z podręczników, które ktoś wybierze za nich, mimo że jest to przecież niezgodne z zapisami w Karcie Nauczyciela gwarantującej nauczycielowi wolny wybór programu nauczania.
Ale czy rzeczywiście, aby zmieścić się w kwocie ministerialnej dotacji, trzeba kupować od wydawców książki wyłącznie w pakiecie? Czy nie da się stworzyć zestawu podręczników, z którego zadowoleni będą wszyscy nauczyciele, a którego cena nie przekroczy 140 zł? Postanowiłam to sprawdzić.
Pozbierałam oferty kilku najpopularniejszych wydawnictw edukacyjnych, wpisałam ceny podręczników do poszczególnych przedmiotów do tabeli w Excelu i… zaczęłam tworzyć zestawy książek dla IV klasy szkoły podstawowej.
Na początek bez żadnego planu, na chybił trafił. A więc język polski (WSiP), matematyka (Nowa Era), muzyka (Operon), plastyka (Mac Edukacja), przyroda (Wiking), technika (Operon), język angielski (książka znajdująca się w ofercie Nowej Ery), historia i społeczeństwo (GWO), zajęcia komputerowe (Migra). Wcisnęłam enter i na ekranie ukazała się suma 144,13 zł, czyli tylko nieznacznie przekroczyłam kwotę dotacji (ale jak sadzę te ceny dałoby się negocjować). Zachęcona tym wynikiem, spróbowałam ponownie. Tym razem postanowiłam utworzyć zestaw złożony głównie z podręczników Nowej Ery, GWO i WSiP, czyli dużych i popularnych wśród nauczycieli wydawnictw. Takiego zestawu nie mamy szans otrzymać w jednym pakiecie.
A więc język polski (Nowa Era), matematyka (GWO), muzyka, plastyka, przyroda i technika (Nowa Era), język angielski, historia i społeczeństwo (WSiP) oraz zajęcia komputerowe dla odmiany z wydawnictwa Migra. Wynik? 138, 53 zł, czyli mieścimy się w kwocie dotacji.
Następny zestaw złożyłam z podręczników aż 6 wydawnictw. Efekt? 135,21 zł. Złożyłam jeszcze kilka zestawów i żaden nie przekroczył magicznej kwoty 140 zł. Okazuje się zatem, że ceny pojedynczych podręczników są ustalone na takim poziomie, że pozwalają się zmieścić w kwocie dotacji niezależnie od tego, które serie wybiorą nauczyciele. Warto mieć to na uwadze, zanim podejmiemy decyzję o wyborze podręczników, z których będziemy uczyć przez najbliższych kilka lat. Zwłaszcza że jeśli wybierzemy źle, nie będziemy mieli możliwości się z tej decyzji wycofać.
No dobrze, a co z zeszytami ćwiczeń? Dotacja na nie wynosi jedynie 25 zł, a wydawnictwa – w zamian za wybór pakietu – oferują nawet 7 (a czasem i więcej) zeszytów ćwiczeń. To dla szkoły jest dość kusząca propozycja. Pytanie tylko, czy warto za kilka dodatkowych zeszytów ćwiczeń pozbawiać nauczycieli prawa do wyboru podręcznika? Swoją drogą, ciekawa jestem czy za rok wydawcy będą równie szczodrzy.
Notka o autorce: Małgorzata Bieńkowska jest czynną nauczycielką matematyki w szkole podstawowej.