O tym, czy dziecko powinno pójść do szkoły w wieku sześciu czy siedmiu lat, możemy dyskutować bez końca i zawsze pozostaną nieprzekonani. Szukajmy – to apel do polityków – rozwiązań elastycznych, które na pierwszym miejscu stawiają rzeczywiste (a nie urojone) dobro dziecka. Mózg sześciolatka potrzebuje maksymalnie dużo różnorodnych bodźców i doświadczeń edukacyjnych – i zapewnienie ich powinno być absolutnym priorytetem.
Potencjał edukacyjny szkoły i przedszkola jest różny. 6-latek powinien być tam, gdzie dana placówka edukacyjna może zapewnić i faktycznie daje lepsze możliwości dla rozwoju mózgu. To chyba najważniejsze kryterium.
Rodzice znają swoje dzieci lepiej niż partie polityczne i Ministerstwo Edukacji Narodowej. Mają prawo uważać, że ich dziecko "nadaje się" lub nie, do szkoły, zwłaszcza gdy wspierają się opiniami poradni psychologiczno-pedagogicznych. Na pewno nie każde dziecko w wieku 6 lat będzie gotowe na szkołę. Rodzice powinni mieć możliwość wyboru - nie ma większych przeszkód aby obowiązek szkolny był ustalony w sposób elastyczny. Reguła "po pierwsze nie szkodzić" powinna mieć w tym momencie rangę edukacyjnego dogmatu…
Ale… można zaryzykować tezę, że większość rodziców nie ma też wiedzy o tym, jak rozwija się mózg dziecka w młodym wieku i czego tak naprawdę potrzebuje. Wstrzymując pójście dziecka do szkoły w imię "przedłużenia dzieciństwa", być może podejmujemy decyzję, która nie przyczyni się do jego rozwoju. Natura nie jest głupia – obdarza dziecko w wieku 5-7 lat największą liczbą połączeń neuronalnych, aby miało możliwość wyboru rozwijania się w różnych kierunkach. Potem ich liczba zaczyna spadać – zostają te, które, które są wykorzystywane. Wiele zależy od nauczycieli i ich sposobu pracy z dzieckiem. Liczy się różnorodność i bogactwo czynności, które dzieci wykonują – działanie, eksperymentowanie, doświadczenia… "Bez znaczenia jest fakt, czy sześciolatki będą chodzić do przedszkola czy szkoły; z punktu widzenia rozwoju mózgu liczy się jedynie, co będą tam robić." – pisze w swoim blogu Marzena Żylińska.
Należy też pamiętać, że szkoły podstawowe wykonały olbrzymią pracę, aby przygotować się na przyjęcie 6-latków. Dzięki protestom rodziców (bardziej) i zabiegom MEN (mniej) wykonano olbrzymią pracę, zainwestowano wiele środków w poprawę infrastruktury, przygotowania nauczycieli. Być może jeszcze zbyt mało, ale postęp jest. Szkoły są lepiej przygotowane na małe dzieci. Może jeszcze nie wszyscy, ale nauczyciele też są przygotowani. Strach przed rozpoczęciem „formalnej edukacji” nie do końca jest uzasadniony. Analizując zapisy w podstawie programowej, można dojść do wniosku, że "formalna nauka" to zaczyna się dopiero w klasie 4 szkoły podstawowej. Jeśli nauczyciel wczesnoszkolny jest naprawdę dobry w swoim fachu, to chodzenie do szkoły nie jest "formalną nauką"... lecz nabywaniem różnorodnych doświadczeń edukacyjnych i społecznych w różnorodnej formie i czasie. Zróżnicowane i twórcze aktywności są bezcenną pożywką dla młodego mózgu już w pierwszej klasie.
Debata publiczna na temat sześciolatków w szkole nasila się. Znów szykuje się wielkie zamieszanie w szkołach i przedszkolach? Zwolnijmy z decyzjami, zastanówmy się, poszukajmy lepszych rozwiązań! Ważne stanowisko w tej sprawie zaprezentował Zespół Pedagogiki Społecznej działający przy Komitecie Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk w liście do Pani Premier Beaty Szydło. Warto zacytować fragmenty – chodzi wszak o to, abyśmy „nie wylali sześciolatków z kąpielą” (primum non nocere) [dobór i kolejność fragmentów według redakcji Edunews.pl]:
"Szkolnictwo jest strukturą, której bardzo szkodzą wszelkie rewolucyjne, odgórne, autorytarne zmiany. Polska szkoła powinna wkroczyć na drogę racjonalnego, oddolnego, ewolucyjnego doskonalenia i rozwoju, budowanego przez wspólnotę rodziców, uczniów i nauczycieli. Powinna być instytucją otwartą na głos tych podmiotów, elastycznie działającą na rzecz dziecka i rodziny. Współczesna pedagogika bardzo wyraźnie podkreśla indywidualny rozwój, indywidualne talenty i możliwości każdego dziecka. Uspołecznienie szkoły, indywidualizacja kształcenia i elastyczne rozwiązania systemowe stosowne do specyfiki rozwojowej dzieci są najpilniejszym wyzwaniem polskiej oświaty."
"Szkoła w państwie demokratycznym działa zgodnie z zasadą subsydiarności, nie wyręcza, nie zastępuje rodziny w jej podstawowych prawach i obowiązkach."
"Dyskusja nad tym, czy dzieci powinny rozpoczynać naukę w wieku 6 czy 7 lat jest fałszywą, polityczną atrapą pokazującą dominację nowej władzy nad rozstrzygnięciami przegranej koalicji. Olbrzymia większość krajów Europy, oraz rozwiniętego gospodarczo świata, posyła dzieci do szkoły wcześniej niż w wieku 7 lat, widząc w tym rozwiązaniu szanse dla dzieci na bardziej dynamiczny rozwój poznawczo-intelektualny oraz społeczny, a co ważniejsze - szansę dla dzieci z różnych powodów wychowujących się w środowiskach zagrożonych, wykluczonych czy dyskryminowanych na bardziej sprawiedliwy start na drodzy rozwoju osobowego i szansę sukcesu życiowego. Czy to nie powinno nas skłaniać do refleksji?"
"Oczywista zasadność utrzymania obowiązku szkolnego dla 6-latków wynika nie tylko z prawideł rozwoju osobniczego współczesnych dzieci i młodzieży, których akceleracja w ostatnim półwieczu była wręcz niewiarygodnie dynamiczna. Dla wielu dzieci ze środowisk społecznie zaniedbanych wczesne rozpoczęcie edukacji jest jednym z najefektywniejszych sposobów wyrównywania szans rozwojowych, likwidowania narastającego w naszej ojczyźnie zjawiska wykluczenia i marginalizowania grup defaworyzowanych. Zaniechanie takiego działania jest drastycznym przewinieniem wobec polskiego dziecka, szczególnie ubogiego, oraz winą wobec mechanizmów rozwojowych naszego kraju. Jest co najmniej kilka dotkliwych bolączek naszego systemu oświaty. I to na nie powinna być zwrócona troska administracji rządowej i samorządowej."
"Interesy dzieci są dobrze zabezpieczone w zadowalająco rozwiniętym w naszym kraju systemie diagnostycznym poradni psychologiczno-pedagogicznych. To sieć poradni należy wzmocnić, a kadry psychologów i specjalistów rozwojowych wesprzeć, aby każde dziecko bezpiecznie zostało zakwalifikowane. Przerzucanie na rodziców obowiązku zdobywania zaświadczeń o dojrzałości szkolnej dziecka 6-letniego jest rozwiązaniem kuriozalnym i aspołecznym. Skąd rodzice z małej wioski, z upadłego PGR–u, a takich dzieci mamy ok. 40%, wezmą takie zaświadczenie?"
"Argument, iż wiek obowiązku szkolnego został ustanowiony wbrew woli rodziców jest nieprawdziwy i zawodny. Warto pamiętać, że dekret o powszechnym obowiązku szkolnym ustanowiony 7. lutego 1919 roku, był kontestowany przez co najmniej połowę rodziców. Czy należało wówczas uszanować wolę owych rodziców i cofnąć obowiązek szkolny? Dziś to retoryczne pytanie."
"Same szkoły wykonały olbrzymi wysiłek, aby przystosować się do wymogów metodycznych i rozwojowych dzieci sześcioletnich. Cofnięcie ustawy o obowiązku szkolnym sześciolatków to niemoralne, cyniczne tworzenie mechanizmów wykluczania i marginalizowania młodego pokolenia małych Polaków na samym progu drogi życiowej. To budowanie społeczeństwa nierówności, bo przecież to wykształcenie określa los człowieka."
"Bezbronna oświata i szkolnictwo są szczególnie wdzięcznym polem manifestowania dowolnych manipulacji. Jej negatywne skutki widoczne będą dla biografii indywidualnej dziecka, dla rodziny polskiej, a w dalszej kolejności dla rozwoju gospodarczego kraju dopiero w odległej przyszłości. Tak oto dzieci mogą stać się ofiarami politycznych decyzji podjętych w gorączce wyborczej. Decyzji, które zepchną młode pokolenie w Polsce na margines europejskiej edukacji, a nasz kraj pozbawią niewymiernego kapitału społecznego."
Projekt podwyższenia wieku szkolnego "rujnuje ideę wyrównywania szans dostępu i udziału dla polskiego dziecka. Jest negacją idei cywilizacyjnego i kulturowego rozwoju w wymiarze pokoleniowym."
Dla pełnej informacji: Zespół Pedagogiki Społecznej przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN skupia pracowników naukowych wszystkich uniwersytetów, szkół pedagogicznych, innych placówek naukowych, a także nauczycieli, pracowników oświaty i opieki. Są wśród nich pedagodzy, wybitni znawcy problematyki wychowania przedszkolnego oraz wczesnoszkolnego. Podpisali: Przewodniczący Prof. dr hab. Tadeusz Pilch, W-ce przewodniczący Dr. hab. Ewa Jarosz, prof. UŚ; Dr. hab. Mirosław Sobecki, prof. UwB, Sekretarz: dr Aneta Ostaszewska oraz 78 członków Zespołu z uczelni z całej Polski.
Pełne stanowisko Zespołu Pedagogiki Społecznej KNP PAN (PDF)
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP oraz kieruje Radą Szkoły w jednej z warszawskich szkół podstawowych).