Tuwim napisał wiersz Dzieci Wariaci. Ciekawe, co dziś poświęciłby nauczycielom? Większość szkolnych lekcji XXI wieku to przewracanie stron podręcznika pod dyktando nauczyciela, krzyżykowanie i strzałkowanie rozwiązań w ćwiczeniówkach, tresura do pseudo-testów i przygotowanie do egzaminów zewnętrznych na zasadach 3Z (zakuj, zdaj, zapomnij) – wyścig szczurów na zgliszczach kultury narodowej. Kultury narodowej! A cóż to takiego. Dawniej byli zaborcy i okupanci oraz ZSRR. A teraz? A teraz jest uMENczenie!
Kto z „produktów” MEN rozumie „Rejs”, Bareję, Wajdę, Holland, Kaczmarskiego, Tischnera, Bocheńskiego, Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Mrożka, Gombrowicza, Schulza, Dołęgę-Mostowicza?
Kto pójdzie na Wyspiańskiego, Kantora, Szajnę, Lupę? Kto odważy się rozumowo uzasadnić Reya w jego czasach (i czasach współczesnych). Kto ma odwagę analizować Sikorskiego (Władysława), Powstanie Warszawskie, Okrągły Stół, Lecha (Wałęsę), Mackiewicza? Lepiej pograć w gry komputerowe?
Czy ktoś coś powie o dekadzie dr. Marcina Lutra (2007 – 2017). A może ktoś porówna Konstytucję 3 Maja z konstytucją Szwajcarii, Stanów Zjednoczonych i RFN? Czy ktoś coś powie o rodzinie, jej planowaniu i rozwoju? Co z wygnaniem ze Lwowa, co z wygnaniem Niemców i ewangelików?
MEN kreuje sztuczny świat, w którym radośnie uczestniczymy w cyfryzacji szkoły, chociaż w szkołach brakuje nie tylko prawdy, ale brakuje też kredy, papieru, mazaków, nadal wisi jedna tablica, a ławki poustawiane są frontem do niej. Uczniowie gadają sobie do pleców. Słuchają przekaźnika nakręconego podstawą programową, który nadaje w tempie uniemożliwiającym jakąś głębszą refleksję. Bo nie ma czasu. Autonomia nauczyciela jest iluzoryczna, co by MEN nam nie mówił. Bo zawsze jest jeszcze dyrekcja, która pyta o wyniki egzaminów. A ich pytają w samorządach. A tamtych pytają ci na górze. W świecie ustawianym pod wskaźniki żadna autonomia nie ma sensu. Bo liczą się wskaźniki, a autonomię możesz sobie mieć w ... (głębokim poważaniu) jeśli zrealizujesz wskaźniki...
W tym kreowanym przez MEN sztucznym świecie radośnie uczestniczymy w szkole wielokulturowej… Staramy się rozumieć inność i odmienność, ale nie wiemy, co to jest kultura, tradycja i norma. Nie wiemy, co to kultura narodowa. Polska. Nie wiemy, co to Kujawy, Mazowsze…
W tym kreowanym przez MEN sztucznym świecie radośnie uczestniczymy w programie wspierania ucznia zdolnego, marzymy o nim, poszukujemy go. Ale nie znajdziemy takich wielu, bo nie wszyscy marzą o spełnieniu widzimisię urzędników, którzy chcą, aby wszyscy rozwijali ten sam zestaw umiejętności i w takim samym zakresie. I żeby jeszcze było to porównywalne do innych krajów. Nic więc dziwnego, że uczniowie zakuwają, zdają i zapominają – i nadal nic nie potrafią. Marzą o jednym – wyjechać stąd, wyjechać, wyjechać…bo prowadzą ich w większości zmęczeni i niedopłacani nauczyciele.
Mc Donalds, Must be the Music, Oktoberfest – to jest to… Za pieniądze podatnika, który nie jest skończonym idiotą. I wie, że to PO/PIS na wodę, fotomontaż. Tu zbiera się głosy na wybory. Im więcej głupków zatrudnimy, tym więcej głosów zdobędziemy. Do sejmu, do rady, do zdrady…
Podobno wystawiliśmy 470.000 dyplomów szkół wyższych w jednym roku. My kulturnyj narod. Oj Polacy, Polacy… szkoda. Szkoda.
Oliwa w ogniu? Szkoda, że nie w głowie…