O szkodliwości nadopiekuńczości

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Nadopiekuńczość przypisywana jest dziś rodzicom, ale nauczyciele też ją znają. Jest przejawem troski i miłości, często nieco ślepej. Ona jest cechą szkodliwą dla rozwoju dzieci, bo ogranicza i przeszkadza w wyzwalaniu ich samodzielności, swobody, kreatywności i decyzyjności. Nie sprzyja podejmowaniu racjonalnych wyborów.

Nadopiekuńczość rodziców nie sprzyja przygotowaniu dzieci do racjonalnych wyborów. Nie uczy podejmowania decyzji i odpowiedzialności. Obecnie jest często tak, że bez rodziców dzieci prawie nigdzie się nie ruszają, wszędzie są dowożone, doprowadzone niemal do drzwi. Masowo, zwłaszcza w miastach, dowożone są do nawet nieodległych szkół. Ale dowożenie dzieci to tylko mały problem. Są inne poważniejsze.

Nadopiekuńczość rodziców

Niedawno w miesięczniku Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze był interesujący artykuł Jadwigi Raczkowskiej [2015 ] pt. Czas dla siebie, w którym bardzo rzeczowo i ciekawie opisano znaczenie czasu wolnego dzieci i młodzieży oraz sprawy związane z potrzebą refleksji i wyciszenia się. Autorka wskazała np., że problemy z dowożeniem dzieci i ograniczanie ich samodzielności jest zjawiskiem o charakterze kulturowym oraz dotyczy wielu krajów. Można jedynie zapytać: gdzie tu jest uczenie samodzielności i zaradności?

Nadopiekuńczość rodziców obnażają różne badania psychologów i pedagogów. Autorka ww. artykułu przywołuje na przykład badania Jeremy’ego Clarksona, który w 5 serii felietonów pt. Świat według Clarksona pisze m.in., że przez pierwszych 18 lat życia dziecka angielscy rodzice na wożeniu go w różne miejsca (do szkoły, na rozmaite zajęcia i imprezy) przejeżdżają 38 tysięcy kilometrów (to prawie długość równika). Można zapytać: czy jest to faktycznie konieczne?

Nadgorliwość rodziców i wychowawców

Nadgorliwość nie ma dobrych notowań, choć przecież jest cechą pozytywną. Nasze starania wychowawcze są czasem tak wielkie i częste, że przeradzają się w nadopiekuńczość. To jest też np. zrobienie czegoś więcej niż wymagają cele i oczekiwania. Ona jest synonimem zaangażowania się, czyli bardzo potrzebnej postawy i pozytywnego nastawienia do danej sprawy. Szerzej o istocie nastawienia się i zaangażowania będzie np. w artykule pt. Jak zmienić nasze nastawienie?. Ukaże się w „Dyrektorze Szkoły” już po Nowym Roku. Warto przeczytać i przemyśleć!

Na temat opieki nad uczniami w szkole i motywowania ich do nauki pisze dość często Magdalena Goetz [2015 ] w Głosie Nauczycielskim. Odkrywa m.in. słabe strony naszej nadgorliwości w pracy i zachęcaniu uczniów do nauki. Omawia różne problemy dotyczące motywowania uczniów do nauki. Ostatnio rozważała sprawy „obowiązku szkolnego” w artykule pt. Uwaga na motywację. Obowiązek zabija przyjemność – kilka słów o „obowiązku szkolnym”. Warto przeczytać. Wskazuje, że nie warto zbyt często uczniom przypominać, że uczenie się jest ich obowiązkiem.

Niezależnie jednak od własnych poglądów na potrzebę wolności i niezależności młodzieży oraz sposoby wychowywania dzieci, warto w tym temacie też pamiętać, że istotna jest radość życia i radość uczenia się, pracy. Problem ten ładnie omówił np. prof. Bolesław Niemierko w artykule pt. Wypalamy się w pracy z młodzieżą, który upowszechniono w miesięczniku „Nowa Szkoła”. Warto więc pamiętać, że:

Radość pracy jest warta wspólnego dążenia, więc nie wahajmy się uczynić ją naszym postulatem - prof. Bolesław Niemierko, 2012

Nadzór rodzicielski i wychowawczy

Nadzór rodzicielski i pedagogiczny mają swój sens, ale przesada przecież może boleć. Wielu dzieciom pozwala się na zabawy tylko pod nadzorem dorosłych. Nie są wypuszczane na podwórko. Z badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii wynika, że 64% małoletnich w wieku 8-12 lat bawi się na dworze rzadziej niż raz w tygodniu, 21% nigdy nie było w gospodarstwie rolnym, 20% nigdy nie weszło na drzewo [Raczkowska 2015]. Jak tu więc się dziwić, że dzieci mówią, że mleko jest ze sklepu, a nie od krowy?

Nauczyciele powinni być tolerancyjni – to oczywiste - ale jednocześnie konsekwentni i wymagający. Jeśli jednak ta pierwsza cecha rozrasta się do przesady, a druga jest eliminowana – to dochodzi do paradoksu.

Nadopiekuńczość nauczycieli objawia się różnie, w tym m.in. w:

  1. nadmiernej troskliwości o swoich uczniów,
  2. ograniczaniu ich samodzielności i swobody wyboru,
  3. pobłażliwości i rezygnacji z konsekwencji wymagań,
  4. zastępowaniu i wyręczaniu uczniów,
  5. akceptowaniu różnych zachowań i indywidualnych potrzeb,
  6. pokazywaniu im gotowych rozwiązań określonych zadań,
  7. wykonywaniu zadania za uczniów, np. pracy domowej – itd.

Nadopiekuńczość a opiekuńczość

Nadopiekuńczość w stosunku do uczniów ogranicza ich samodzielność myślenia i działania. Jasne jest, że inaczej nauczyciel rozumie opiekę nad „swoją” klasą, czyli gdy jest wychowawcą klasy, a inne przyjmuje ona formy w przypadku uczniów innych klas. Wiele razy już wskazywano, że tzw. wychowawca klasy w szkole powinien nazywać się opiekunem klasy. Ponadto, inna jest opieka nad dziećmi klas I-III, a inna w klasach wyższych.

Nasza opieka nad dziećmi w domu czy uczniami w szkole przyjmuje różne formy. Można ją opisać bardzo różnymi terminami. Oto synonimy do słowa opiekuńczość [2015]: anielskość, auspicje, ciepło, ckliwość, czułość, dbałość, delikatność, dobro, dobroć, dobroduszność, dobrotliwość, jowialność, kordialność, litościwość, łagodność, łaskawość, ochrona, opieka, patronat, piecza, pieczołowitość, pieszczotliwość, pietyzm, poczciwość, prostoduszność, protekcja, przyjaźń, roztkliwienie, rzewność, serce, serdeczność, staranie, sympatyczność, szlachetność, tkliwość, troska, troskliwość, wielkoduszność, wspaniałomyślność, wylewność, zabieganie, zacność, życzliwość.

Niewątpliwie większość z ww. terminów ma znaczenie pozytywne, a wiele z nich oznacza cechy bardzo potrzebne, ale ambitne i wygórowane. Jak więc najlepiej, racjonalnie opisać pedagogiczną opiekę?

Nasze przyjemności a czas wolny

Niesamowite jest to, że człowiek - mały czy większy - kierujący się wewnętrzną motywacją realizuje jakąś czynność czy zadanie z własnej potrzeby i dla własnej przyjemności. Czynność ta – wskazują psychologowie - staje się celem i przyjemnością sama w sobie, jej efekty nie mają aż takiego znaczenia. Jeśli tak jest, to uczenie się także może sprawiać radość i przyjemność.

Niewątpliwie uczeń w szkole także może odczuwać przyjemność podczas wykonywania czynności związanych z uczeniem się. Podobnie jak małe dziecko – twierdzi Magdalena Goetz [2015 ] - układające puzzle czy malujące obraz, jeśli to lubi i robi dla rozrywki, podejmuje te czynności nie po to, by złożyć obrazek lub stworzyć obraz, ale dla samej przyjemności układania czy malowania. Stąd pytanie: jak organizować uczenie się w szkole, aby ono sprawiało uczniom przyjemność?

Nauczyciele pewnie rozumieją, że podobnie jest z uczeniem się, ponieważ jest ono jedną z najważniejszych potrzeb rozwojowych dzieci, jeszcze zanim idą do szkoły, z reguły czują silną chęć (a więc motywację wewnętrzną) do tego, by się uczyć. Odpowiadają za to procesy zachodzące w ich mózgach, całkiem jakby mózg „wiedział” , co dla niego dobre. Czy uczeń rozumie, co jest dla niego dobre? [Goetz 2015]. Pytaniem jest też: czy my nauczyciele rozumiemy to dobrze?

 

(Notka o autorze: dr Julian Piotr Sawiński, nauczyciel konsultant Centrum Edukacji Nauczycieli w Koszalinie, członek zespołu e-Redakcji Edunews.pl)

 

Bibliografia:

  1. J. RACZKOWSKA, Czas dla siebie. „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze” 2015 nr 9.
  2. J. P. SAWIŃSKI, Jak zmienić nasze nastawienie?, „Dyrektor Szkoły” 2016 nr 2 (w druku).
  3. M. GOETZ, Uwaga na motywację. Obowiązek zabija przyjemność – kilka słów o „obowiązku szkolnym”. „Głos Nauczycielski” 2015 nr 38.
  4. B. NIEMIERKO, Wypalamy się w pracy z młodzieżą. „Nowa Szkoła” 2012 nr 2.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Jak książeczki uczą rozmawiać?
Mama opowiadała mi, że zacząłem mówić bardzo późno, ale jak już zacząłem - od razu pełnymi zdaniami,...
Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie