Matura z matematyki? Tak, ale czy koniecznie taka…

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

W 2017 roku około 1/6 abiturientów, czyli ponad 45 tysięcy uczniów w całej Polsce, nie zdało w pierwszym terminie podstawowej matury z matematyki. W roku 2016 odsetek ten był podobny, a w dwóch wcześniejszych latach – znacząco większy. Dostęp do studiów wyższych na wszystkich kierunkach, nawet na tych, które z matematyką nie mają nic wspólnego, został więc tym uczniom zamknięty lub mocno ograniczony. Czy z uwagi na skalę zjawiska nie stanowi to naruszenia prawa do edukacji?

Jest rzeczą zrozumiałą, że od kandydata na studia wyższe powinno się wymagać określonego poziomu wiedzy ogólnej, w tym matematycznej, niezbędnej każdemu wykształconemu człowiekowi. Wydawać by się więc mogło, że egzamin maturalny z matematyki na poziomie podstawowym powinien być podsumowaniem dwunastu lat obowiązkowej nauki tego przedmiotu w szkole. Uczeń, szczególnie ten, który na tym etapie zamierza zakończyć swoją edukację matematyczną, a takich uczniów jest zdecydowana większość, powinien znaleźć w zadaniach maturalnych przekonujące i przede wszystkim motywujące wyjaśnienie, dlaczego musiał wkładać tyle wysiłku i poświęcać tyle czasu na uczenie się matematyki. Innymi słowy, zadania maturalne powinny być czytelnym argumentem za tym, że matematyka to ważna część naszego dziedzictwa cywilizacyjnego, a pewien poziom wiedzy matematycznej jest potrzebny każdemu człowiekowi. Powinny uzmysławiać piękno oraz skuteczność matematyki i jej narzędzi, potwierdzać praktyczną przydatność wiedzy matematycznej oraz ilustrować fakt, że matematyka jest często kluczem do zrozumienia praw przyrody.

Przeciętny uczeń, po przeanalizowaniu zadań maturalnych z poprzednich lat w ramach przygotowań do swojej matury, może jednak dojść do uprawnionego wniosku, że celem nauki matematyki nie jest zrozumienie sensu podstawowych pojęć matematycznych i poznanie możliwości ich praktycznego wykorzystania, gdyż trudno znaleźć w zestawach maturalnych zadania, które by to potwierdzały. Z jego punktu widzenia, celem jest raczej nabycie krótkotrwałej, ulotnej umiejętności szybkiego odszukiwania w materiałach pomocniczych odpowiednich wzorów, manipulowania nimi, odtwarzania z pamięci poznanych algorytmów oraz domyślania się, o co mogło chodzić układającym zadania. Rozwiązanie zadań maturalnych wymaga umiejętności i często sprytu potrzebnych w dalszej edukacji związanej z matematyką, ale w większości bezużytecznych z punktu widzenia praktyki życiowej przeciętnego człowieka i nierzadko sprzecznych z jego poczuciem zdrowego rozsądku.

Przykładem może być zadanie z ostatniego egzaminu maturalnego. Jak wyjaśnić przeciętnemu człowiekowi cel i sens udowadniania, że liczba 42017 + 42018 + 42019 + 42020 jest podzielna przez 17? Autorom takich zadań może to się wydawać ciekawym intelektualnym wyzwaniem, nawet swoiście dowcipnym z uwagi na użyte wykładniki potęg, oznaczające kolejne lata, ale jaki ta suma ma sens? Do czego ją odnieść? Szacowana liczba atomów w obserwowalnym wszechświecie to „zaledwie” 1078. Czy naprawdę tak trudno sobie wyobrazić, że dla kogoś, kto nie pasjonuje się tego typu łamigłówkami, łączenie tak wielkich liczb z rozpatrywaniem ich podzielności przez 17 może być zestawieniem absurdów, zniechęcających do jakichkolwiek rozważań na ten temat? Więcej, zniechęcających do matematyki w ogóle.

Realizowanym w praktyce, ale nieujawnionym oficjalnie celem systemu edukacji matematycznej jest prawdopodobnie wyselekcjonowanie 10-20% tych uczniów, którym matematyka będzie potrzebna w przyszłej pracy zawodowej. Nawiązując do podanego wyżej przykładu, jest to, w pewnym uproszczeniu, selekcja tych, którzy przystąpią do szukania dowodu podzielności wskazanej liczby przez 17, abstrahując od jej wielkości i sensu takiego dowodu, a skupiając się na samym sposobie dowodzenia. W drugiej grupie pozostają ci, którzy najpierw chcieliby zrozumieć praktyczny sens takiego działania, a nie mogąc go dostrzec, często się zniechęcają i co najwyżej uczą się rozwiązania na pamięć. Może należałoby wziąć pod uwagę również ich punkt widzenia? To też są pełnoprawni obywatele, których rodzice płacą podatki, czyli finansują m.in. ich edukację matematyczną.

Sama selekcja do różnych dziedzin ludzkiej aktywności z uwagi na posiadane predyspozycje nie jest niczym złym, ale chyba tylko z „selekcją do matematyki” wiążą się tak ogromne i nieuzasadnione koszty społeczne. Obecny system wyławia uczniów uzdolnionych matematycznie lub dysponujących silnym, pozaszkolnym wsparciem w nauce matematyki, ale pozostałych wręcz zniechęca do zgłębiania i zrozumienia jej fundamentalnych zasad i pojęć. Ich sens ginie bowiem w gąszczu setek bezużytecznych zagadnień oraz nie rozwijających żadnych ważnych kompetencji zadań i przykładów, często mających niewiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i praktyką, do rozwiązywania których są zmuszani przez 12 lat edukacji. Skutecznie zniechęceni do matematyki uczniowie, także ci, którym szczęśliwie udało się przebrnąć przez maturę, przenoszą potem to podejście na swoje dzieci i błędne koło budowania niechęci do matematyki się zamyka.

Nieefektywna edukacja matematyczna pochłania olbrzymie publiczne pieniądze i zabiera większości uczniów zdrowie i czas, który mogliby znacznie lepiej spożytkować. Jednak o wiele ważniejszy, lecz trudniejszy do zmierzenia koszt, to frustracja, zniechęcenie i poczucie obniżenia własnej wartości setek tysięcy uczniów, którzy z matematyką uczoną tak, żeby sprostać wymaganiom maturalnym, nie są sobie w stanie poradzić. Duża część z nich zmuszona jest brać korepetycje z „rozwiązywania zadań” i uczy się ich rozwiązań na pamięć. Ich rodzice mieli prawdopodobnie w szkole ten sam problem i często już od poziomu czwartej klasy nie są w stanie pomóc swoim dzieciom, nawet wtedy, gdy próbują korzystać z ich podręczników. Dysfunkcyjny system edukacji matematycznej, którego podsumowaniem jest matura w jej obecnym kształcie, pokazuje wypaczony obraz matematyki i wyrządza tym uczniom trwałą, trudną do naprawienia krzywdę.

 

Notka o autorze: Witold Szwajkowski - współautor książek, gier, zabawek i pomocy dydaktycznych, a także różnych pomysłów na łączenie rymowanych tekstów z zabawami i grami edukacyjnymi dla dzieci. Większość książek ukazała się nakładem Wydawnictwa Harmonia. Są wśród nich bogate zbiory rymowanych tekstów do ćwiczeń logopedycznych, zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych, a także publikacje, które mogą mieć różnorodne zastosowania edukacyjne. Jest również autorem publikacji z dzieciny przedsiębiorczości i edukacji matematycznej.

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie