…w życiu społecznym można by osiągnąć ład, uniknąć błędów, nieporozumień, oskarżeń, zatargów, wykroczeń, wykolejeń, walk i łez, gdyby wiadome było, gdzie czyje miejsce […].
Właściwy człowiek na właściwym miejscu – od tego stereotypowego zwrotu zaczął Janusz Korczak jeden ze swoich ważnych pedeutologicznych tekstów. Jak zwykle, problem umieszcza w szerszym kontekście, bo przecież w pracy wychowawczej chodzi finalnie w jakimś sensie o budowanie „ładu”, optymalnej/możliwej rozwojowej harmonii – w wymiarach i indywidualnym, i społecznym.
Ludzie są różni – ten (choć bardzo prawdziwy!) podobnie często banalizowany zwrot powraca w pismach Korczaka wielokrotnie, najczęściej w opisach waloryzowanej złożoności świata. A różnorodność zajęć i profesji, fizycznych czy umysłowych, prostych czy złożonych, twórczych czy odtwórczych, uznawał za ważny potencjał społeczny. Jak więc właściwie rozpoznawać, wykorzystywać, zagospodarowywać pożytecznie odmienności i dyspozycje, by nie stawały się – źle ulokowane – toksyczne?
Potencjalnych „przyszłych wychowawców” szukał już wśród dzieci; powinna ich na przykład wyróżniać intuicja, nie współczucie, a zdolność, właściwość współodczuwania z krzywdą i niedolą bezradną oraz brak fałszywej ambicji. A często obserwował, jak już w szkole niefortunnie skłania się do pracy społecznej – „ambitników”, mizantropów, nielubianych karierowiczów, samotników…
Kim będą ci uczniowie w dorosłym życiu? Może, wbrew swym zasobom, nauczycielami? Widywał takich później wśród mylnie skierowanych czy przypadkowo wybierających zawodową ścieżkę młodych wychowawców. I ze smutkiem oceniał: Poradzi sobie, niestety, wiele lat będzie grasował wśród dzieci […].
…wielokrotnie powracałem do pytania, jak w życiu społecznym można by osiągnąć ład, uniknąć błędów, nieporozumień, oskarżeń, zatargów, wykroczeń, wykolejeń, walk i łez, gdyby wiadome było, gdzie czyje miejsce […]: aby tu niedbały pracownik, niesprawny i drażniący, stał się pożytecznym, ba, ofiarnym – na innym odcinku. Zadowolony, gdy nosi cegły, ciągnie szczapy, kopie głęboki dół, rąbie siekierą. Mówi się, że on to lubi, czuje się w swoim żywiole, «jak ryba w wodzie». Jeśli każesz mu szyć, skrobać ziemniaki, pisać, uczyć się wiersza – z pogodnego, zasługującego na uznanie – staje się nieposłuszny, uparty, kłótliwy, złośliwy i kłamliwy. (Byłyby wskazane dla seminariów nauczycielskich zdjęcia filmowe: ryba w wodzie i poza wodą, chłopiec, który wlecze deski na placu, tenże w klasie nad arytmetycznym zadaniem)”. - Wychowawca ambitny, „Szkoła Specjalna” 1938/39, nr 1 [1938].
(pełny tekst J. Korczaka zob. w: tegoż, Dzieła. T. 13. Warszawa 2017; Pisma wybrane. T. 2. Warszawa 1978, 1984).
***
Uruchomiliśmy cykl artykułów: „Czytając Korczaka”, który powstaje we współpracy Korczakianum - Muzeum Warszawy i redakcji Edunews.pl. Jego celem jest przypomnienie lub odświeżenie myśli pedagogicznej Janusza Korczaka i inspirowanie współczesnych nauczycieli do podążania za Jego podpowiedziami i wskazówkami. Zobacz też:
- Droga do sukcesu
- Teoria a praktyka - szukanie "zbratania się"
- Wczesny obywatelski trening
- Preselekcja do zawodu
- Twórcze "wiem" i "nie wiem"
Notka o autorce: Marta Ciesielska jest badaczką i popularyzatorką spuścizny Janusza Korczaka oraz koordynatorką prac Korczakianum - pracowni Muzeum Warszawy (http://korczakianum.muzeumwarszawy.pl/).