Alfabetyzm cyfrowy na miękko

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Podczas panelu dyskusyjnego na konferencji ART.DATA prowadzący zapytał mnie o przyszłość edukacji. Bez wahania odpowiedziałam, że marzę o tym, aby kompetencje cyfrowe przestały być celem samym w sobie, a stały się naszym zasobem służącym do odbierania, ale i współtworzenia otaczającego nas świata. Teraz, kiedy o tym myślę, dodałabym jeszcze jedną rzecz: marzę o tym, aby kompetencje cyfrowe zaczęły być powszechnie rozumiane nie tylko jako techniczna umiejętność korzystania z urządzeń cyfrowych, ale też jako umiejętność krytycznego myślenia przy wyszukiwaniu informacji, ich ocenie oraz tworzeniu treści, a także umiejętność komunikacji i zachowania bezpieczeństwa (swojego i innych). Taka zresztą jest ich definicja.

Według UNESCO alfabetyzm cyfrowy to umiejętność wyszukiwania, zarządzania, rozumienia, włączania, komunikowania, oceniania i tworzenia informacji w sposób bezpieczny i właściwy za pomocą urządzeń cyfrowych oraz w sieci w celu uczestniczenia w życiu ekonomicznym i społecznym. Składają się na to pojęcie kompetencje określane jako alfabetyzm komputerowy, informatyczny, informacyjny oraz medialny.[1] I chociaż alfabetyzm to nie do końca to samo, co kompetencje, bardzo często pojęcia te stosowane są zamiennie. Ja też pozwolę sobie w tym artykule postawić między nimi znak równości.

Oczywiście, aby rozwijać kompetencje cyfrowe potrzebujemy dostępu do technologii. Tak, jak ucząc się czytać potrzebujemy tekstów czy ucząc się pisać korzystamy z kartki i ołówka. A jednak różnica jest widoczna - kiedy w pierwszych klasach w szkole rozwijamy umiejętności czytania i pisania, nie zatrzymujemy się na składaniu liter, ale analizujemy teksty, szukając tego, czego wprost w tekście nie napisano, poznajemy różne rodzaje zdań oraz tworzymy coraz dłuższe wypracowania skupiając się na poprawności i spójności. Jest to zapisane w podstawie programowej, znajduje się w podręcznikach i stanowi wręcz trzon edukacji językowej każdego ucznia i uczennicy.

Tymczasem w zakresie kompetencji cyfrowych często zatrzymujemy się na dostępie do sprzętu i umiejętnościach technicznych (obsługa hardware i software). W podstawie programowej do informatyki znajdziemy przede wszystkim kompetencje twarde, a te miękkie - jak rozumienie przekazu reklamowego czy rozumienie tekstu czytanego - zawarte są w podstawach programowych innych przedmiotów (głownie język polski, wos) i zwykle kształtowane są za pomocą podręczników, a nie mediów cyfrowych. Zagadnieniom tym poświęca się zdecydowanie zbyt mało uwagi.

Nie przekłada się to na życie codzienne, które w dużej mierze spędzamy w sieci. 66,3% Polaków korzysta z social mediów, spędzając tam średnio 2 godz. dziennie. Przeciętnie Polacy każdego dnia oglądają telewizję przez ok. 3,5 godz., słuchają radia przez 2 godz., a niecałe 1,5 godz. spędzają na czytaniu prasy (online i w wersji papierowej)[2]. Algorytmy projektowane przez wielkie światowe firmy wrzucają nas do baniek i podpowiadają, co mamy czytać lub oglądać. Nie każdy rozumie, jak to działa. Zaledwie niektórzy próbują wyjść poza tę bańkę, sprawdzają różne źródła informacji czy zastanawiają się, zanim poślą wiadomość dalej w świat.

Kolejną trudność stanowi komunikacja online. Ze świecą szukać lekcji, na których dzieci i młodzież uczą się tworzenia treści online, poznają zasady działania dezinformacji i trenują prawidłowe reakcje na nią, rozwijają umiejętność rozpoznawania swoich emocji i komunikowania się w zgodzie ze sobą i z szacunkiem dla innych osób. Uczniowie i uczennice uczą się o prawie autorskim (mam nadzieję), ale poprzestają najczęściej na "wiedzy o" zamiast "wiedzy jak" i ćwiczeniom praktycznym w pisaniu w oparciu o materiały znalezione w sieci.

Wiedza o sieci i nowoczesnych technologiach jest nadal celem samym w sobie. Tymczasem należy skupić się na tym, jak wykorzystywać technologie do innych celów, np. do rozwijania kompetencji współpracy (dobrą praktyką są tu np. projekty eTwinning), organizacji pracy czy rozwiązywania problemów.

Być może jest jeszcze za wcześnie. Uznaje się, że pismo powtało ok. 6 tys lat temu, ale przez pierwsze 5 tys lat umiejętność pisania i czytania była zarezerwowana dla nielicznych. Technologie cyfrowe są znacznie młodsze, więc ich umiejętne wykorzystywanie może jeszcze długo nie być dostępne dla ogółu społeczeństwa. Niestety, tempo zmian technologicznych może oznaczać, że nigdy nie będziemy w stanie osiągnąć alfabetyzmu cyfrowego.

Być może dorośli zbyt mało potrafią, aby kształtować umiejętności młodszych. Kompetencje cyfrowe wśród nauczycieli i nauczycielek wprawdzie są już dzisiaj na dużo lepszym poziomie (głównie dzięki pandemii - sic!), ale są to zwykle kompetencje twarde. Wielu dorosłych nie potrafi wyszukiwać i zarządzać informacją, zachowuje się w sieci ryzykownie i wręcz nieodpowiedzialnie. Jak możemy zatem oczekiwać, że będą wspierali dzieci w rozwijaniu alfabetyzmu cyfrowego?

Być może nauczyciele i nauczycielki za bardzo skupiają się na urozmaicaniu lekcji z wykorzystaniem różnych aplikacji. Było to widoczne zwłaszcza podczas pandemii, kiedy dosłownie prześcigaliśmy się w szkoleniach na temat Wakeleta, Genially, Canvy, Learningapps, Swaya i setek innych narzędzi. A może rozsądniejsze jest uatrakcyjnianie lekcji poprzez pracę projektową, której elementem jest wyszukiwanie i analiza informacji, oraz przygotowanie i udostępnienie efektów pracy na stronie internetowej albo w zakmniętej grupie w social mediach, aby zadania uczniów i uczennic były bliższe ich codzienności pozaszkolnej?

Być może za bardzo polegamy na podręcznikach. Są one wygodne, gdyż podają wiedzę "na gotowo", oszczędzają czas, są pewnym źródłem wiadomości i skupiają w jednym miejscu to, co najważniejsze. Tyle że właśnie te ich "zalety" sprawiają, że uczniowie i uczennice nie są zachęcani do wyszukiwania informacji, analizownia źródeł, zarządzania wiadomościami, sporządzania notatek czy innych tekstów, czyli nie robią tego, co przydałoby im się w życiu codziennym.

Być może za bardzo polegamy na szkole. Dzieci często uczą się czytać i pisać w domu, od rodzeństwa czy przyjaciół. Szkoła jest tu kluczowa, ale nie jest jedynym miejscem rozwijania umiejętności czytania i pisania. Inaczej jest z kompetencjami cyfrowymi - maluchy są zostawiane z technologią sam na sam, z wiarą, że jako "digital natives" (urodzeni z technologią) będą sobie radzić sami. Owszem, instynktownie potrafią włączyć sprzęt i nie boją się bawić ustawieniami, ale z kompetencjami miękkimi sami sobie nie poradzą. Potrzebują mądrego wsparcia i treningu, aby właściwe zachowania weszły w nawyk. Trzeba więc docierać także do rodziców - poprzez media, pracodawców i wymogi prawne.

Być może zbyt wiele wolności dajemy firmom dostarczającym informacje. Korporacje kszałtują media zgodnie z własnymi wymogami, dla jak największego zysku, bez odpowiedzialności społecznej. Wykorzystują analfabetyzm cyfrowy większości społeczeństwa, żerują na niewiedzy i celowo ukrywają szczegółowe zasady działania algorytmów. Nie opłaca im się, aby ludzie posiadali kompetencje cyfrowe. Być może byłoby inaczej, gdyby prawo wymuszało przejrzystość i czyniło firmy technologiczne współodpowiedzialnymi za edukację?

Nie znam przepisu na idealną edukację cyfrową. Niestety, jest to proces tak skomplikowany i uwarunkowany wieloma czynnikami, że trudno przewidzieć z pewnością, jakie rozwiązania przyniosą zamierzony efekt. Możemy jednak próbować, uważnie obserwując, badając efekty i reagując w razie potrzeby. Ja przetestowałam odejście od podręczników i pracę projektową z wykorzystaniem zasobów sieci. Widziałam, że moim uczniom dało to dużo. Jednak aby efekt był trwały, potrzebne są działania kompleksowe - szkolne i systemowe.

Zacznijmy od zmiany myślenia - alfabetyzm cyfrowy to nie tylko obsługa komputera. To szereg kompetencji miękkich, których trzeba nie tylko nauczyć, ale też wytrenować na tyle, aby stały się nawykami.

Przypisy

[1] Tłumaczenie własne na podstawie: https://uis.unesco.org/en/blog/global-framework-measure-digital-literacy, dostęp 17.09.2023.
[2] Digital 2023: Poland, https://datareportal.com/reports/digital-2023-poland, dostęp 17.09/2023.

 

Notka o autorce: Ewa Przybysz-Gardyza - koordynatorka programu Asy Internetu w Fundacji Szkoła z Klasą, edukatorka i trenerka z 18-letnim stażem w pracy jako nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej i języka angielskiego w szkole podstawowej. Autorka materiałów edukacyjnych. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Specjalizuje się w pracy metodą Design Thinking, a o swoich pomysłach na rozwój edukacji w Polsce pisze na blogu Dla Nauczycieli, z którego pochodzi niniejszy artykuł. 

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie