W majowym numerze Edukacji i Dialogu ukazała się pierwsza część głębokiej analizy Czesława Wróbla, poświęcona ocenie procesu kształcenia historycznego w związku z wprowadzeniem nowej podstawy programowej. Zamieszczamy fragment wypowiedzi, zwracający uwagę na realne zagrożenia dla edukacji historycznej w szkołach ponadgimnazjalnych.
(...)Wiek ucznia szkoły ponadgimnazjalnej jest najodpowiedniejszym okresem ze wszystkich lat spędzonych w szkole do samodzielnego, świadomego odkrywania dziejów i wartości, które się w nich ujawniły. Byłoby dobrze, gdyby uczniowie mogli solidnie realizować zagadnienia opisujące tę stronę naszej rzeczywistości, w trakcie zajęć z przedmiotu historia i społeczeństwo w II i III klasie szkoły średniej.
Moje wątpliwości są jednak związane z możliwą rzetelnością prowadzenia tego typu zajęć w szkołach, jak również z odczuwaną ich potrzebą przez sporą część społeczności uczniowskiej oraz rodziców. Toteż po pierwsze – jeśli nauczanie nie będzie prowadzone na odpowiednim poziomie, jeżeli nie będzie rozbudzało kreatywności oraz inwencji uczniów, wtedy przedmiot historia i społeczeństwo stanie się tylko tzw. „poczekalnią” w drodze do matury.
Wiedza historyczna naszych uczniów już dzisiaj budzi rozliczne wątpliwości, zaś nauczyciele pracują w atmosferze nieustannego niepokoju, w poczuciu braku czasu na realizację treści wyznaczonych programem nauczania. Dużym problemem jest bowiem zderzenie różnych oczekiwań uczniów i nauczycieli. Być może – co często powtarza się w spostrzeżeniach nauczycieli – szkoła ponadgimnazjalna o charakterze ogólnokształcącym zatraciła swój dotychczasowy charakter i stała się bardziej przyśpieszonym kursem przygotowania do egzaminu maturalnego. Czy na wiedzę ogólną nie ma w niej już miejsca?
Nauczyciele coraz bardziej narzekają na niską świadomość historyczną uczniów. W większym stopniu jednak na nieskrywany – ograniczony zakres związanych z nią potrzeb wyrażanych zwłaszcza przez tych uczniów, którzy nie wybierają historii do egzaminu maturalnego. Jeżeli więc już dzisiaj, w klasach profilowanych, w których historia nie należy do grupy przedmiotów rozszerzonych, zakres jej nauczania budzi otwarty opór nie tylko ze strony młodzieży, lecz również rodziców, jaki będzie odbiór przedmiotu historia i społeczeństwo? Jest to skrajny przykład w kwestii ogólnej, a mianowicie problemu odpowiedzialności za nauczanie historii i jego celów.
Dzisiaj próbuje się ograniczyć rolę nauczyciela historii do prowadzącego zajęcia w ramach przygotowania do matury, gdyż efektywność jego pracy z uczniem mierzona jest wynikiem ucznia z tego egzaminu. Nauczyciel w szkole licealnej spotyka wśród uczniów uczęszczających na zajęcia z historii w zakresie podstawowym, coraz większe grono domagających się w wyraźnie roszczeniowy sposób taryfy ulgowej. Wtórują im rodzice i próbują wywrzeć presję na nauczyciela, celem obniżenia wymagań.
Wszyscy oni zapominają o wielu możliwościach, jakie daje uczenie się tego przedmiotu. Nie możemy więc zrezygnować z nauczania historii, skierowanego w szerszym zakresie i dłuższym czasie do wszystkich uczniów. Wziąwszy pod uwagę, że historia stanowi istotny czynnik kształtowania naszej świadomości narodowej, zreformowana podstawa programowa stanowić będzie dla niej duże zagrożenie. Zaś ze względu na jej walory kształcenia ogólnego – ograniczenie ilości oraz jakości przekazu treści historycznych, odbije się niechybnie na poziomie tego wykształcenia. Kultura historyczna jest bowiem istotnym składnikiem zarówno kultury ogólnej, jak i indywidualnej. Ograniczenie edukacji historycznej prowadzić może do ograniczenia obydwu kultur (A. Zielecki, 1997).
W rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z 23 grudnia 2008 r. [podstawa programowa dla wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół, przyp. red.] czytamy, że w procesie kształcenia ogólnego szkoła na III i IV etapie edukacyjnym „kształtuje u uczniów postawy sprzyjające ich dalszemu rozwojowi indywidualnemu i społecznemu, takie jak: uczciwość, wiarygodność, odpowiedzialność, wytrwałość, poczucie własnej wartości, szacunek dla innych ludzi, ciekawość poznawcza, kreatywność, przedsiębiorczość, kultura osobista, gotowość do uczestnictwa w kulturze, podejmowania inicjatyw oraz do pracy zespołowej. W rozwoju społecznym bardzo ważne jest kształtowanie postawy obywatelskiej, postawy poszanowania tradycji i kultury własnego narodu, a także postawy poszanowania dla innych kultur i tradycji. Szkoła podejmuje odpowiednie kroki w celu zapobiegania wszelkiej dyskryminacji”.
Wszystkie te cele mogłyby być z powodzeniem realizowane także na lekcjach historii, gdyby nie drastyczne ograniczenie jej planowego i systematycznego nauczania. W takiej perspektywie, zajęcia sprowadzone być mogą co najwyżej do formy przekazu określonego materiału rzeczowego, a nie sposobu myślenia o przeszłości. W jaki zaś sposób w ciągu 4 lat systematycznego nauczania historii można zapoznać uczniów z całym procesem historycznym, i jednocześnie wdrożyć ich do samodzielnego poznawania i krytycznego interpretowania historii, nie mówiąc już o innych umiejętnościach, jak choćby polemika i dyskusja na forum publicznym? Czy autorzy podstawy programowej przemyśleli gruntownie zaproponowane rozwiązania? Wydaje się raczej, iż wymagają one zasadniczej rewizji. Historia nie powinna być przedmiotem drugiej kategorii, a obok języka ojczystego powinna stać się podstawą edukacji humanistycznej w szkole (J. Rulka, 1996).
Ze względu jednak na sposób ujęcia i strukturyzację treści w nowej podstawie programowej jestem przekonany, że nie będzie ona racjonalnie nauczana, a jej ranga w stosunku do stanu obecnego ulegnie jeszcze obniżeniu.