No i mamy zakończenie roku szkolnego. Rozdanie świadectw. Miliony dzieci dowiedzą się w czym są dobre, a w czym słabiutkie. Otrzymają potwierdzenie na papierze – czarno na białym. Pojawia się pytanie – czy te oceny oceniają tylko pracę uczniów? Spróbujmy zastanowić się na koniec szkoły: co ocenia ocena? Z czego składa się ocena?
Po pierwsze ustalmy, że możemy mieć do czynienia z ocenianiem jednorazowym i ocenianiem jako efekt końcowy określonego etapu nauczania. Te dwie perspektywy oceniania pracy ucznia różnią się nieco między sobą. Ale zaczniemy od łączącej je części wspólnej. Z czego zatem składa się ocena?
Ocena jest rezultatem procesu komunikacji między nauczycielem i uczniem; im większe podobieństwo między nauczycielem i uczniem, tym oceny są wyższe. Podobieństwo dotyczy m.in. stylu myślenia i działania, rodzaju inteligencji, preferencji sensorycznych (na przykład: jeśli nauczyciel jest tzw. wzrokowcem, wyżej oceni prace ucznia wzrokowca niż kinestetyka). Owe preferencje dotyczyć mogą oczywiście także metod sprawdzania kompetencji ucznia. Ulubione metody nauczyciela mogą słabo wysycać kompetencje ucznia, które mogłyby się ujawnić, gdyby sprawdzano je inaczej. Tu mamy do czynienia z oceną, która mierzy podobieństwo między nauczycielem i uczniem. Taki stan rzeczy potwierdzają przypadki praktyczne gwałtownego polepszania (lub pogarszania) się ocen, kiedy uczeń zmieni nauczyciela.
Ocena (nawet jednorazowa) jest rezultatem całości procesu komunikacyjnego – całej wiedzy nauczyciela o uczniu, a właściwie zbioru jego przekonań na temat ucznia. Potwierdza to znany eksperyment dotyczący oceniania prac uczniów przez dwie grupy nauczycieli. Jedną grupę poinformowano, że są to prace bardzo dobrych uczniów, druga dowiedziała się, że prace pochodzą od uczniów słabych. Oceny były idealnie zgodne z założeniem wyjściowym: prace uczniów „bardzo dobrych” były lepiej oceniane, niż prace „uczniów słabych”. Oczywiście były to te same prace. Zjawisko to nazywane jest „efektem samospełniającej się przepowiedni”. Ilustruje też dobrze zjawisko zagrożenia stereotypem.
Zjawiska opisane wyżej dotyczą także metod, które uważa się za obiektywne i wystandaryzowane! Ocenianie to proces silnie związany z emocjami i tylko wysoka świadomość nauczyciela w tym zakresie gwarantuje ocenę nieuprzedzoną! Zresztą testy mierzą to, co mierzą – wobec tego możemy mówić iż kompetencje ucznia mierzone takim a takim testem są takie i takie. Nie ma podstaw, aby ocenę uogólniać!
Ocena zawiera też informację na temat przekonania nauczyciela na temat wysiłku i pracy oraz zdolności ucznia. To znany fakt, jedni muszą ciężko pracować, aby przyswoić sobie określoną porcję wiedzy, inni są tak zdolni, że wystarczy im uczyć się „przez zasłyszenie”. Ale ponieważ panuje dość powszechne przekonanie, że „nauka to ciężka praca” i „nie ma łatwo” – wyżej oceniani są uczniowie pracowici! Dlatego tym którzy osiągają porównywalne efekty nauczania co uczniowie „pracowici i solidni”, ale bez ciężkiej pracy, przypisuje się etykietki „zdolny ale leniwy” i wszelkimi sposobami stara się ich nieco upokorzyć i zapędzić do pracy! Ten aspekt dotyczy zwłaszcza oceny końcowej.
W ocenie zawiera się także tzw. aktualna dyspozycja ucznia do ujawnienia wiedzy i umiejętności. Niezbyt często jest brane pod uwagę, że jak każdemu dorosłemu, także uczniowi zdarzają się lepsze i gorsze dni sprawności umysłowej. Jeżeli więc uczeń nie potrafi sam pokonać przeżywanego „niżu intelektualnego”, funkcjonuje poniżej swoich możliwości. Znam jedynie kilka szkół, gdzie uczy się uczniów aktywnej relaksacji, ćwiczeń energetyzujących i docierania do swoich możliwości – co znakomicie natychmiast podwyższa „zasoby umysłowe”, uspokaja, odblokowuje pamięć i usprawnia myślenie. Na ocenę składa się też lęk ucznia. Wiadomo, że w warunkach stresu, człowiek funkcjonuje raczej gorzej. To jest tak znane, że pozostawiam bez komentarza.
Istotą szkoły jest ocenianie i tymczasem wielu nauczycielom trudno jest sobie wyobrazić szkołę bez ocen. Niestety oceny są traktowane często jako koło ratunkowe dla dyscyplinowania uczniów (czytaj: straszenia).
Ocenianie jest potrzebne do tego, aby uczeń wiedział gdzie się znajduje na ścieżce edukacyjnych oczekiwań szkoły; aby nauczyciel wiedział, gdzie są jego uczniowie; aby nauczyciel wiedział jak (i dla kogo) skuteczne są jego metody nauczania. Czyli ocenianie jest potrzebne jako informacja o stanie rzeczy. W dodatku powinna być to informacja czytelna dla uczniów i dla jego rodziców. Taka sytuacja związana z niejako zupełnie nową koncepcją oceniania (nową dla szkoły polskiej) powoduje, że musimy się nauczyć na czym polega:
Ocena jest rezultatem procesu komunikacji między nauczycielem i uczniem; im większe podobieństwo między nauczycielem i uczniem, tym oceny są wyższe. Podobieństwo dotyczy m.in. stylu myślenia i działania, rodzaju inteligencji, preferencji sensorycznych (na przykład: jeśli nauczyciel jest tzw. wzrokowcem, wyżej oceni prace ucznia wzrokowca niż kinestetyka). Owe preferencje dotyczyć mogą oczywiście także metod sprawdzania kompetencji ucznia. Ulubione metody nauczyciela mogą słabo wysycać kompetencje ucznia, które mogłyby się ujawnić, gdyby sprawdzano je inaczej. Tu mamy do czynienia z oceną, która mierzy podobieństwo między nauczycielem i uczniem. Taki stan rzeczy potwierdzają przypadki praktyczne gwałtownego polepszania (lub pogarszania) się ocen, kiedy uczeń zmieni nauczyciela.
Ocena (nawet jednorazowa) jest rezultatem całości procesu komunikacyjnego – całej wiedzy nauczyciela o uczniu, a właściwie zbioru jego przekonań na temat ucznia. Potwierdza to znany eksperyment dotyczący oceniania prac uczniów przez dwie grupy nauczycieli. Jedną grupę poinformowano, że są to prace bardzo dobrych uczniów, druga dowiedziała się, że prace pochodzą od uczniów słabych. Oceny były idealnie zgodne z założeniem wyjściowym: prace uczniów „bardzo dobrych” były lepiej oceniane, niż prace „uczniów słabych”. Oczywiście były to te same prace. Zjawisko to nazywane jest „efektem samospełniającej się przepowiedni”. Ilustruje też dobrze zjawisko zagrożenia stereotypem.
Zjawiska opisane wyżej dotyczą także metod, które uważa się za obiektywne i wystandaryzowane! Ocenianie to proces silnie związany z emocjami i tylko wysoka świadomość nauczyciela w tym zakresie gwarantuje ocenę nieuprzedzoną! Zresztą testy mierzą to, co mierzą – wobec tego możemy mówić iż kompetencje ucznia mierzone takim a takim testem są takie i takie. Nie ma podstaw, aby ocenę uogólniać!
Ocena zawiera też informację na temat przekonania nauczyciela na temat wysiłku i pracy oraz zdolności ucznia. To znany fakt, jedni muszą ciężko pracować, aby przyswoić sobie określoną porcję wiedzy, inni są tak zdolni, że wystarczy im uczyć się „przez zasłyszenie”. Ale ponieważ panuje dość powszechne przekonanie, że „nauka to ciężka praca” i „nie ma łatwo” – wyżej oceniani są uczniowie pracowici! Dlatego tym którzy osiągają porównywalne efekty nauczania co uczniowie „pracowici i solidni”, ale bez ciężkiej pracy, przypisuje się etykietki „zdolny ale leniwy” i wszelkimi sposobami stara się ich nieco upokorzyć i zapędzić do pracy! Ten aspekt dotyczy zwłaszcza oceny końcowej.
W ocenie zawiera się także tzw. aktualna dyspozycja ucznia do ujawnienia wiedzy i umiejętności. Niezbyt często jest brane pod uwagę, że jak każdemu dorosłemu, także uczniowi zdarzają się lepsze i gorsze dni sprawności umysłowej. Jeżeli więc uczeń nie potrafi sam pokonać przeżywanego „niżu intelektualnego”, funkcjonuje poniżej swoich możliwości. Znam jedynie kilka szkół, gdzie uczy się uczniów aktywnej relaksacji, ćwiczeń energetyzujących i docierania do swoich możliwości – co znakomicie natychmiast podwyższa „zasoby umysłowe”, uspokaja, odblokowuje pamięć i usprawnia myślenie. Na ocenę składa się też lęk ucznia. Wiadomo, że w warunkach stresu, człowiek funkcjonuje raczej gorzej. To jest tak znane, że pozostawiam bez komentarza.
Istotą szkoły jest ocenianie i tymczasem wielu nauczycielom trudno jest sobie wyobrazić szkołę bez ocen. Niestety oceny są traktowane często jako koło ratunkowe dla dyscyplinowania uczniów (czytaj: straszenia).
Ocenianie jest potrzebne do tego, aby uczeń wiedział gdzie się znajduje na ścieżce edukacyjnych oczekiwań szkoły; aby nauczyciel wiedział, gdzie są jego uczniowie; aby nauczyciel wiedział jak (i dla kogo) skuteczne są jego metody nauczania. Czyli ocenianie jest potrzebne jako informacja o stanie rzeczy. W dodatku powinna być to informacja czytelna dla uczniów i dla jego rodziców. Taka sytuacja związana z niejako zupełnie nową koncepcją oceniania (nową dla szkoły polskiej) powoduje, że musimy się nauczyć na czym polega:
- otwieranie procesu oceniania
- monitorowanie efektów uczenia się (z ocenianiem etapowym)
- zamykanie procesu oceniania
Otwieranie procesu oceniania polega na ujawnieniu (w sposób zrozumiały dla ucznia i jego rodziców) „spisu powszechnego” oczekiwanej porcji wiedzy i umiejętności (co i na kiedy?); sposobu w jaki uczeń ma to wszystko opanować (jak ma się uczyć?) i przyjętych kryteriów identyfikujących osiągnięty poziom (co na ile?).
Etap drugi to czas na korygowanie etapowe, przekazywanie odpowiednich wskazówek, to czas na pomoc edukacyjną w pełnym tego słowa znaczeniu.
Etap ostatni – zamykanie procesu oceniania, to etap dość dokładnego omówienia co z tego wszystkiego wynikło, czyli przekazanie informacji zwrotnych wraz z ewentualnymi zaleceniami co generalnie uczeń ma robić, aby było lepiej.
Jeżeli tego wszystkiego nie robimy, uczeń coraz dokładniej wie czego nie potrafi, w czym jest niekompetentny, a czasem – nawet się dowiaduje czego się nigdy nie nauczy. A przecież w nauczaniu nie chodzi o to, aby uczeń precyzyjnie poznawał swoje obszary niekompetencji, ale aby owe obszary wypełniał właściwym oleum!
Na jednych z warsztatów dla nauczycieli, po obserwacji próbek pracy z grupą uczniów, prowadzący otrzymywał dwa rodzaje wskazówek. Podam konkretny przykład:
1. | Źle pracujesz głosem. Bardziej uważaj na „body language (język ciała). Przekazujesz uczniom uwagi w sposób niewłaściwy. Jesteś zbyt inwazyjna wobec samodzielnej pracy grupy. TERAZ przeczytaj uwagi po drugiej stronie kartki. |
2. | Staraj się głębiej oddychać i mów „z brzucha”, wtedy będziesz się czuła bardziej spokojna i nabierzesz większego dystansu. Zwróć uwagę na to, że trzymasz w ręku długopis i cały czas nim „strzelasz”, rozumiem, że jesteś nieco zdenerwowana, ale to udziela się Twoim uczniom. Postaraj się zwrócić uwagę na różne porcje cierpliwości, którą okazujesz podczas oczekiwania na odpowiedź. Dla Kasi byłaś bardzo wyrozumiała i zadawałaś wiele pytań pomocniczych, w czasie słuchania Janka – okazywałaś zniecierpliwienie (wyraz twarzy), odwracałaś się i coś notowałaś w zeszycie. Wydawało się, że go nie słuchasz. Kiedy dajesz zadanie grupie, zaczekaj aż sami uczniowie będą prosili Cię o pomoc (np. ustal jakiś kod przywoławczy). Wydaje się, że bardzo chcesz im pomóc, z góry dajesz wskazówki na temat wykonania pracy i – niestety, nieco ograniczasz ich aktywność. |
Zastanów się teraz, które informacje zwrotne – nr 1 czy nr 2, były dla Ciebie mniej stresujące i bardziej użyteczne? Pomyśl jak formułujesz uwagi dla uczniów”.
Tym którzy wierzą w magiczną - dyscyplinującą i motywującą do nauki, moc złych ocen zachęcam do osobistego udziału w takim oto eksperymencie.
Eksperyment polega na tym, że jedna osoba (oceniana) wychodzi z pokoju. Pozostałe osoby ustalają co ta osoba ma zrobić; np. podejść do okna i przesunąć doniczkę, stanąć na środku i podrapać się w czoło itp. Grupa odpowiednio wysyła informacje, które mają doprowadzić do wykonania odpowiedniej czynności przez tę osobę. W części pierwszej – informacją jest klaskanie w dłonie, co znaczy NIE!NIE! i cisza (brak oklasków), kiedy zachowanie zmierza do oczekiwanej czynności. W części drugiej (inna już osoba i inne zadanie) otrzymuje informacje odwrotnie tzn. grupa klaszcze w dłonie, kiedy osoba jest na dobrym tropie, czyli oklaski znaczą TAK!TAK! i cisza, kiedy wykonuje czynności błędne. Efekt jest niesamowity – sprawdźcie sami!
Najczęstsze błędy popełniane przy ocenianiu:
1. błędy atrybucji
Np. uczniom wyglądającym "gorzej" lub "inaczej"- oczywiście w przekonaniu nauczyciela, przypisuje się niższe kompetencje intelektualne, złe intencje, spostrzega się go w gorszym świetle.
2. efekt samospełniającej się przepowiedni
Uczeń sklasyfikowany jako "lepszy" lub "gorszy" jest stale widziany jako "lepszy" lub "gorszy" z konsekwencją takiego oceniania jego pracy. W efekcie powstaje klasyczna sytuacja tzw. "jechania na opinii". Dla ucznia dobrego - z psychologicznego punktu widzenia, jest to oczywiście sytuacja komfortowa. Dla ucznia słabszego - jest to sytuacja patowa, bez wyjścia, produkująca tzw. wyuczoną bezradność.
3. subiektywizm w ocenianiu poziomu i jakości pracy
Efekt braku standardów i efekt relatywizmu w ocenianiu. Znane są badania, gdzie ta sama praca, tego samego ucznia, została oceniona z wykorzystaniem pełnego spectrum możliwości od oceny "miernej", z komentarzem: "praca beznadziejna" . Do oceny "wybitnej", z komentarzem "praca wyjątkowa, niezwykle oryginalna i dojrzała". (Potwierdzam to własnym doświadczeniem. Ponieważ piszę wiele wypracowań znajomym dzieciom, a te się czasem nimi "wymieniają" - zdarza się często, że za tę samą pracę dostaję kilka sprzecznych ocen).
4. reglamentowanie czasu odpowiedzi i liczby pytań naprowadzających na właściwy tok rozumowania
Uczniowie "lepsi" mają więcej czasu na odpowiedź, ich niepełne wypowiedzi są traktowane jako intelektualny namysł i poszukiwanie, otrzymują wskazówki naprowadzające. Od uczniów gorszych oczekuje się błyskawicznej odpowiedzi, w doskonałym brzmieniu. Mają niewielkie szanse na otrzymania podpowiedzi i pomocy.
5. preferencja zadań rozwiązywanych na czas
Zajęcie ogłupiające i preferujące tylko osoby wysoko odporne na stres.
6. błędy perspektywy i generalizacje
Im lepiej znam i lubię dane dziecko, tym lepiej je oceniam - znajdują korzystniejsze dla niego argumenty. Powiększam granice tolerancji...
7. błąd wzmacniania negatywnych stanów rzeczy!!!
Na ogół więcej czasu poświęca się na pokazanie błędów aniżeli wzorców poprawnych. (Przypomina to trochę prawo Schmidta "Jeśli psujesz coś dostatecznie długo, w końcu ci się uda")
7. błąd wzmacniania negatywnych stanów rzeczy!!!
Na ogół więcej czasu poświęca się na pokazanie błędów aniżeli wzorców poprawnych. (Przypomina to trochę prawo Schmidta "Jeśli psujesz coś dostatecznie długo, w końcu ci się uda")
(Notka o autorce: Małgorzata Taraszkiewicz: psycholog edukacyjny, trener, członek Grupy Edukacyjnej XXI, członek zespołu e-Redakcji Edunews.pl)