W brytyjskich szkołach tworzone są Teachers‘ Learning Communities (TLC) - czyli społeczności uczących się nauczycieli. Z doświadczenia szkół wynika, że najlepiej sprawdza się powoływanie grup złożonych tylko z nauczycieli, którzy dobrowolnie się zgłosili do udziału w takich zespołach. Zwykle ich przykład i osiągane przez nich korzyści działają na innych zachęcająco.
Czas spotkania TLC wlicza się w czas pracy nauczyciela, ale pobyt dzienny nauczyciela w szkole jest znacznie dłuższy niż polskie pensum. Preferowane są grupy TLC złożone z nauczycieli różnych przedmiotów, gdyż dzięki temu nauczyciele mogą się inspirować technikami używanymi na innych lekcjach.
Nauczyciele obserwują wzajemnie fragmenty swoich lekcji. Temat i czas obserwacji jest dokładnie zaplanowany wcześniej, a pisząc czas, mam na myśli np. początek lekcji, środek, koniec.
Przedstawiciele dyrekcji szkoły hospitują lekcje. Poświęcają na to 2 godziny tygodniowo. Hospitacje są niezapowiedziane. Osoba hospitująca obserwuje tylko uczniów, a nie nauczyciela. Poszukuje dobrych praktyk i dowodów na to, że uczniowie się uczą. Hospitacja jest zawsze omawiana z nauczycielem, a w ten sposób pozyskane dobre praktyki są upowszechniane. Zarząd szkoły opracował specjalny arkusz do obserwacji i hospitacji.
Dyrektorka szkoły jest przekonana, że zmiana w pracy nauczyciela musi zacząć się od zmiany praktycznej w sposobie nauczania. Za tą zmianą, jeśli nauczyciel widzi korzyści z zastosowania nowości, dopiero idzie pożądana zmiana postawy nauczyciela.
Zostaliśmy zaproszeni do wzięcia udziału w spotkaniu grupy zajmującej się zachęcaniem uczniów do wypowiedzi. W spotkaniu brało udział 8 osób. Prowadziła je jedna z nauczycielek według opracowanego schematu. Zostały przygotowane materiały pomocnicze. Spotkanie trwało od 15 do 16:30 i odbywało się w klasie szkolnej, przy zsuniętych stolikach. Herbata nie była serwowana. W połowie spotkania zjawiła się wicedyrektorka i brała w nim czynny udział.
Uczestnicy wypełniali odpowiedni punkt w materiałach, poświęcony własnej refleksji, np. What went well? (WWW) lub Even better if… (EBI). Prowadząca pytała losowo uczestników o ich refleksje. W ten sposób podsumowano 6 poprzednich spotkań. Nauczyciele skupiali się na uczeniu się uczniów, a nie na nauczaniu. Druga część spotkania poświęcona była OK-obserwacjom, nazywanym peer observation. Omawiano, czego nauczyciele nauczyli się będąc obserwowanymi i obserwując.
Okazało się, że plan obserwacji nie został wykonany z sukcesem. Przeważnie każdy z nauczycieli uczestniczył w dwóch obserwacjach, a powinien w sześciu, po jednej po każdym spotkaniu grupy TLC. Ustalono, że w następnym roku OK-obserwacje trzeba będzie ująć w planie lekcji i zaplanować bardziej realnie.
Trudno opisać dyskusję, która odbywała się podczas spotkania. Dla mnie było to coś niesamowitego. Przez 1,5 godziny dziewięciu nauczycieli dyskutowało nad tym, jak i dlaczego warto zachęcać uczniów do wypowiedzi. Jakie ma uczeń z tego korzyści i jakie to daje rezultaty. Podawane były też konkretne sposoby realizacji, ich ograniczenia i modyfikacje.
To było jak w bajce o dobrej szkole. Z takim podejściem do nauczania i z możliwością wymiany dojrzałych doświadczeń po prostu – CHCE SIĘ UCZYĆ.
Danuta Sterna (prowadząca ciekawego bloga moja oś świata) przez kilka dni obserwowała, jak brytyjscy nauczyciele stosują OK w szkołach w Londynie. Prezentujemy w Edunews.pl, za zgodą Centrum Edukacji Obywatelskiej, fragmenty jej obserwacji zebrane podczas wizyty studyjnej w Wielkiej Brytanii. To już ostatni odcinek cyklu.