Bywają czasami takie dni, gdy niespodziewanie rzeczywistość staje się pretekstem do szerszej rozmowy. Lubię je. Szczególnie, jeśli dzięki drobiazgowi, możemy poruszyć ważne kwestie. Każdy moment jest przecież dobry na rozmowę.
Moja Potwornie Fajna Klasa (już siódma, kto by pomyślał) bardzo dzielnie zmaga się z kolejnymi fragmentami materiału, przeznaczonymi do omówienia w bieżącym roku. Korzystając z dobrodziejstw płynących z pracy z programem własnym, bawimy się w omawianie lektur na przemian z zagadnieniami gramatycznymi. Podobnie było w ostatnich dniach. Zamknęliśmy rozmowę o "Małym Księciu", by zagłębić się w meandry budowy zdania. Nuda. Wiem. Uznałam jednak, że konieczne jest nam małe powtórzenie tego, co już kilkukrotnie ćwiczyliśmy (uważam, że to konieczne, by w sposób zorganizowany i poprawny budować wypowiedzenia w życiu codziennym).
Zdanie z niespodzianką
Na warsztat wzięliśmy zdania złożone współrzędnie. Uczniowie, podzieleni na zespoły, mieli przygotować krótkie informacje na temat każdego z typów. Co też uczynili. Jedna z grup umieściła na stanowisku skryby ucznia, który jest niezwykle zaangażowany w każde z naszych działań. Chętnie zgłasza się i podejmuje rozmaite aktywności. A przy okazji jest dyslektykiem, o czym łatwo się przekonać, gdy obejrzymy jakiekolwiek zapiski (zapytany o poszczególne słowa, potrafi przyporządkować określoną zasadę ortograficzną).
Naszym oczom ukazał się niezwykła tablica. Przy całej sympatii do młodego człowieka, klasa szybko omówiła sedno zagadnienia, po czym jedna z obecnych na zajęciach osób rzuciła mimochodem: zróbmy konkurs na to, kto wypatrzy najwięcej usterek ortograficznych. Czasu było niewiele, wszak ostatnie dwie minuty na zoom budowały odpowiednie napięcie. Ranking, choć niedokończony, widać na załączonym zdjęciu. Nie w tym jednak rzecz.
Lekcja empatii
Ucieszyły mnie ogromnie dwie rzeczy. Po pierwsze osoba, która poczyniła zapiski świetnie bawiła się razem z pozostałymi. Ma dystans do swojej wyjątkowości i to jest piękne. Poza tym jest wspaniałym, empatycznym, elokwentnym człowiekiem. To dla mnie ogromny zaszczyt, że mogłam spotkać ją na swojej drodze (podobnie jak każdego innego mojego ucznia). Poza tym reakcja klasy była bezcenna. Zamiast wyśmiewania, wyzwanie. Sytuacja, która wydawała się bez wyjścia, dała pole do popisu. Zmotywowała do podjęcia aktywności, odezwania się... A to ważne. Poza tym błędy stały się czymś, czego nie należy się wstydzić. Są naturalne, ludzkie. Warto o nich rozmawiać.
Nie wiem, czy w Waszych zespołach klasowych zdarzają się podobne historie. Moi podopieczni często poprawiają się wzajemnie. W mojej ocenie czynią to z życzliwości i poczucia odpowiedzialności za pozostałych członków klasy. Może tworzę wyidealizowany obraz. Może w istocie intencje są inne. Wolę jednak widzieć w tych młodych ludziach współodczuwające, myślące jednostki. Chciałabym, by właśnie takimi się stawali. I budowali wspólnie społeczeństwo przyszłości.
Notka o autorce: Joanna Krzemińska jest nauczycielką języka polskiego w Szkołach Prywatnych "Mikron" w Łodzi. Prowadzi własny blog edukacyjny Zakręcony Belfer, w którym ukazał się niniejszy artykuł. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Licencja CC-BY.