Porozumienie bez przemocy, coaching edukacyjny, tutoring, neurodydaktyka, rodzicielstwo bliskości… W ostatnich latach pojawiło się sporo konceptów wychowawczych promujących nową kulturę edukacyjną. Oczywiście zgadzam się z tezami, jakie głoszą. Warto wspierać każdą inicjatywę, która służy upodmiotowieniu relacji między nauczycielem a uczniem, odrzucających przemoc i odwołujących się do naturalnych predyspozycji uczniów. Niemniej, przy całym zachwycie wobec ich przesłania, warto pamiętać, że teorie te odkrywają rzeczy dawno odkryte. I nie chodzi tylko o dziedzictwo progresywizmu, o pedagogie Janusza Korczaka, Marii Montessori, Ellen Key, Johna Deweya czy Celestyna Freineta.
Już kilka tysięcy lat temu, w Grecji i Rzymie starożytni myśliciele zaznaczali, że wychowawca winien być nie pasem transmisyjnym, lecz towarzyszem rozwoju uczniów. Szczególnie Sokrates (V w. p.n.e) widział w wychowawcy inspiratora do odkrywania wiedzy zapisanej w nich samych, akuszerką, która za pomocą odpowiednio zadanych pytań pomaga w narodzinach świadomości.
Takie wątki przewijają się także w dwóch najbardziej znanych traktatach edukacyjnych starożytności: „O wychowaniu dzieci” (Plutarcha z Cheronei) oraz „O kształceniu mówcy” (Marka Kwintyliana). Lektura obu dzieł skłania do refleksji. Czego bowiem uczą nas starożytni mędrcy?
1. Człowiek ma przyrodzoną skłonność do uczenia się. Ma także naturalną mądrość, która pomaga mu w odróżnieniu dobra i zła:
„Niczym nie są uzasadnione ubolewania, jakoby tylko nielicznym jednostkom przypadła w udziale zdolność do pojmowania przedmiotu nauki (…) Wręcz przeciwnie bowiem: większość stanowią właśnie tacy, którzy łatwo pojmują i chętni są do nauki. Bo jak ptaki rodzą się do latania, konie do biegania, tak nam [ludziom] właściwa jest ruchliwość i sprawność umysłu" (Kwintylian)
„Jak wielkie wrodzone zdolności tkwią w ludzkim umyśle, który jest tak ruchliwy i bystry, tak wszechstronnie żeby tak powiedzieć spostrzegawczy, że nawet nie może zajmować się czymś jednym tylko, lecz uwagę swoją zwraca na kilka rzeczy naraz” (Kwintylian)
„Nie powinniśmy w żadnym okresie życia uważać za tak słabego, by nie mógł każdej chwili zrozumieć, co dobre, a co złe” (Kwintylian)
2. Edukacja nie może być oparta nie na przymusie. Przymus jest przeciwskuteczny. Edukacja nie jest relacją władzy. Despotyzm nie służy rozwojowi ucznia:
„Chęć do nauki polega na wolnej woli, której przemocą przymuszać się nie da” (Kwintylian)
„Nie ma nic gorszego nad ludzi ,którzy niewiele co postąpili w nauce poza wstępne wiadomości, a już nabrali o sobie fałszywego przekonania, że są uczonymi (…) Nie uznają za wskazane zrzec się funkcji nauczycielskiej i jakby na mocy jakiegoś naturalnego prawa i władzy, która pychą nadyma zazwyczaj ten typ ludzi, postępują z uczniami despotycznie i niekiedy wręcz nielitościwie, przekazują im tylko swoje nieuctwo (…) błędne ich metody wychowawcze szkodliwy wywierają wpływ na charakter wychowanka” (Kwintylian)
3. Kluczową rolę w wychowaniu odgrywa modelowanie – czyli osobisty przykład moralny. Jest dużo bardziej efektywny niż oddziaływanie werbalne Jeśli rodzice czy nauczyciele chcą przekazać dzieciom dobre wzorce, muszą własnym życiem dawać codzienny przykład do naśladowania...
"Ojcowie powinni (…) we wszystkim postępować tak, jak należy, stając się w ten sposób przykładem dla swoich dzieci, aby one, wpatrując się w ich życie niczym w zwierciadło, odwracały się od złych czynów i słów". (Plutarch)
4. Stosunek wychowawców do dzieci winien być głównie oparty na miłości i wyrozumiałości, na wzajemnym szacunku:
„Podobnie jak rolnicy stawiają przy roślinach podpórki, tak pełni troski nauczyciele otaczają młodych ludzi dobrymi radami i zachętami, dzięki którym ich charaktery będą się rozwijały w harmonijny sposób”. (Plutarch)
"Ojciec powinien być raczej cierpliwy, niż skłonny do ciągłego gniewania się, gdyż nieżyczliwość i nieustępliwość są jednoznacznym dowodem braku miłości wobec swoich dzieci. (...) Znosimy przecież przewinienia przyjaciół, cóż w tym dziwnego, że będziemy znosić przewinienia swoich dzieci?" (Plutarch)
"[Nauczyciel] wykazując błędy w pracach uczniów, powinien to robić w sposób dla nich nie przykry, a przede wszystkim nic obrażający ich godności osobistej. Niejednego już bowiem odstręczyło od rozpoczętej nauki to, że niektórzy nauczyciele udzielają uczniom nagany tak, jakby ich nienawidzili" (Kwintylian)
5. Uczenie winno przebiegać według naturalnych predyspozycji. Nie można nikogo przemocą skłonić do uczenia się rzeczy, co do których nie ma talentów i zamiłowań:
"Jest rzeczą niezbędną poznać dokładnie cechy wrodzonych uzdolnień uczniów i zachodzące między nimi różnice (Kwintylian)
"Dwóch bowiem rzeczy należy bezwględnie unikać - wymagać od ucznia przemocą tego, w czym nie da się osiągnąć u niego skutecznych wyników, po wtóre nie przerzucać go z odcinka, na którym ma dobre wyniki, na inny - dla niego nieodpowiedni" (Kwintylian)
6. Komunikat kierowany do ucznia, musi być dopasowany do jego możliwości:
„Nauczyciel, jeśli tylko pożytek uczniów przenosi nad własną próżność, stara się o to, żeby wtedy, gdy ma do czynienia z nieprawnymi jeszcze umysłami, nie obarczać jeszcze słabych uczniów wielkimi ciężarami; miarkuje więc możności sił własnych i zniża się do poziomu umysłowego słuchaczy” (Kwintylian)
7. Warto uczniów mobilizować, stawiać przed nimi wyzwania - jednak nadmierny nacisk na doskonalenie, przez stymulację, jest przeciwskuteczny:
"Widziałem już ojców, których nadmierna miłość spowodowała brak miłości. Otóż niektórzy narzucali swym dzieciom zbyt trudne zadania pragnąc, by jak najszybciej, we wszystkim zdobyły pierwsze miejsce; udręczone tymi naciskami okazywały się niechętne wobec jakiejkolwiek nauki. Albowiem podobnie, jak umiarkowane podlewanie żywi rośliny, a nadmierne je niszczy, tak też dusza rozwija się dzięki umiarkowanym próbom, a pogrąża się przez ich nadmiar". (Plutarch)
8. Podstawowym narzędziem dydaktycznym powinna być zachęta i pochwała. Warto doceniać wysiłek dziecka i wspierać je dobrym słowem. Niemniej trzeba umieć zachować umiar w chwaleniu:
„Chwaląc dzieci trzeba jednak uważać, by nie wbiły się w pychę i nie popadły w próżność, ponieważ obsypywane nadmiernymi pochwałami, stają się zarozumiałe i nadęte” (Plutarch)
9. Kary są zawodnym środkiem dydaktycznym, stanowią przejaw nieudolności samych nauczycieli. Szczególnie szkodliwe i niedopuszczalne są kary fizyczne:
„dzieci należy prowadzić ku dobremu postępowaniu przez zachęcanie i przekonywanie, a nie – na Zeusa! – przez bicie czy katowanie” (Plutarch)
„nikt nie powinien pozwalać sobie za dużo w stosunku do chłopców w tym wieku, słabym i bezbronnym wobec doznanej krzywdy” (Kwintylian)
"naprawia się w ten sposób [poprzez karę] tylko skutki niedbalstwa (...) nie wdraża się konsekwentnie chłopców do dobrego postępowania, a potem gdy zrobią coś złego, otrzymują karę" (Kwintylian)
„choć małego chłopca zmusimy do czegoś biciem, co jednak zrobimy z nim gdy wyrośnie? Nie będzie wtedy można już straszyć go karą, a tymczasem uczyć trzeba będzie jeszcze trudniejszych rzeczy”. (Kwintylian)
10. Edukacja przez zabawę jest skuteczniejsza niż przez rygor - szczególnie na pierwszych etapach kształcenia...
"Zbyt dobrze znam możliwości dziecka w każdym wieku, żebym uważał, iż należy od razu ostro nastawiać dzieci i wymagać od nich trudu. Bo tego właśnie trzeba będzie się w pierwszym rzędzie wystrzegać, aby nie znienawidził nauki ten, kto jej jeszcze nie umie kochać (…) nauka we wczesnych latach powinna być zabawą" (Kwintylian)
„Uczniowie przy zabawie ujawniają szerzej swój charakter” (Kwintylian)
Myślę, że przyniosłoby wiele pożytku, gdybyśmy przyjęli te zalecenia wychowawcze proponowane nam przez pedagogów sprzed dwóch tysięcy lat.
Notka o autorze: Tomasz Tokarz - doktor nauk humanistycznych, wykładowca akademicki, trener kompetencji społecznych, coach, mediator. Koordynator merytoryczny w NAVIGO – Centrum Innowacyjnej Edukacji. Pracownik naukowo-dydaktyczny w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Nauczyciel w kilku alternatywnych szkołach. Jego pasją jest pisanie o nowoczesnym obliczu edukacji i rozwoju osobistym.