Z okazji Dnia Nauczyciela i w docenieniu pracy pedagoga napisałam tekst, zawierający 12 możliwych do osiągnięcia radości w pracy nauczyciela.
Zawód nauczyciela jest zawodem pełnionym dla i z myślą o ludziach. Obojętnie, czy uczymy studenta na studiach, czy ucznia w pierwszej klasie, to uczymy człowieka. Janusz Korczak, którego wszyscy bardzo cenimy powiedział: „Nie ma dzieci – są ludzie…” Trzeba stale mieć to na uwadze. Dziecko nie staje się człowiekiem, ono jest od samego urodzenia człowiekiem i tak, jak każdy z nas powinno być traktowane z szacunkiem. W przypadku dzieci jest to szczególnie ważne, gdyż dziecko nie umie zawalczyć o siebie, o swoje prawa o należną mu życzliwość.
Po tym emocjonalnym wstępie chciałabym przejść do człowieka nieco starszego, czyli do nauczyciela. Decydując się na zawód nauczyciela zgadzamy się, aby odnosić się do podopiecznych z szacunkiem i życzliwością.
Czy możemy oczekiwać w zamian od uczniów tego samego? Tutaj sytuacja nie jest symetryczna, gdyż człowiek – uczeń jest w procesie uczenia się i wychowania, może popełniać błędy i dorosły z cierpliwością powinien się do nich odnosić.
Bywają sytuacje, gdy dorosły zostaje wyprowadzony z równowagi zachowaniem młodszej osoby, ale różnica wieku zobowiązuje, aby to dorosły był „mądrzejszy”. Jeśli nauczyciel wchodzi w konflikt z uczniem, podnosi głos, pokazuje swoja frustrację, to schodzi na poziom dorastającego ucznia. Widok krzyczącego na dziecko bez opanowania dorosłego (obojętnie, co ono zrobiło), jest widokiem żenującym, świadczącym o braku dojrzałości u dorosłego.
Zdaję sobie sprawę, że wielu z nauczycieli może przyjąć moje uwagi jako moralizatorskie i mogą one ich denerwować. Nie dziwię się, sama wychowując i pracując z młodymi ludźmi czasami traciłam cierpliwość. Jednak dusiłam to w sobie, aby właśnie nie schodzić na poziom walki z uczniem. Dziecko nie jest partnerem do walki dla dorosłego.
Jak można sobie pomoc w procesie wychowania i nauczania uczniów, aby zachować postawę pełnego szacunku dorosłego i jednocześnie mieć z nauczycielstwa frajdę?
Lubię ludzi. Po pierwsze trzeba lubić ludzi – jeśli się nie lubi, to najlepiej nie pracować z ludźmi. Jeśli oczekujemy, że w pracy z uczniami będziemy spotykać już ukształtowanych, mądrych ludzi, to srogo się zawiedziemy. Za to patrzenie na to, jak uczniowie się zmieniają, jak dorastają, jak stają się mądrzejsi (też dzięki nam), jest w pracy nauczyciela prezentem.
Pamiętam, że uczeń jest w procesie. Pamiętać, że uczeń jest w procesie, uczy się i dorasta. Warto czasami rozejrzeć się wokół siebie i pomyśleć, że wszyscy ci szanowani profesorowie, autorytety, wspaniali ludzie kiedyś w szkole bywali okropni. Nasi uczniowie już za kilka lat będą znaczącymi osobami, od których może będzie zależeć nasze życie, warto aby mieli dobre doświadczenia na których będą bazować. Tak właśnie – ten Jaś z II a, który na nas napluł, już za kilka lat może być chirurgiem, który nas operuje.
Wiem, że moi uczniowie mają dobrą wolę. Zakładać dobra wolę u podopiecznych. Jeśli nawet kłamią i zachowują się źle, to jest to spowodowane ich obroną przed agresywnym światem, pełnym niszczącej konkurencji. Człowiek rodzi się pełen ufności w dobrą wolę świata, to świat dostarcza mu stresujących sytuacji, które owocują złymi zachowianiami. Jako dorośli często nie zdajemy sobie sprawy, co dziecko przeżywa np. w domu lub co strasznego spotkało go ze strony kolegów. Bardzo często reakcją ucznia na zranienie jest odwrócenie ataku i to przeważnie nie na źródło, które go zraniło. Nasi uczniowie chcą żyć z nami w przyjaźni, korzystać z naszej pomocy i życzliwości, nie postępują z intencją – źle.
Mam zaufanie do moich uczniów. Mieć nadmiar zaufania do uczniów. Jako ludzie nie chcemy być oszukiwani. Moim zdaniem lepiej być przez uczniów oszukanym, niż z braku zaufania ich skrzywdzić. Jeśli dziecko oszukuje, to nie robi tego, aby nam dokuczyć, ono broni się przed karą, która może go spotkać, a oszustwo wydaje mu się drogą do uniknięcia kary. Znacznie lepiej być w stosunku do dziecka „naiwnym” niż być dla niego katem.
Jestem życzliwą osobą. Zdawać sobie sprawę, że mamy unikalną szansę być nielicznym życzliwym dorosłym w otoczeniu dziecka. Często sytuacja w domu może być bardzo stresująca dla młodego człowieka, może być też odtrącony przez rówieśników i wtedy nasza życzliwość może wręcz zaważyć na jego życiu. Mało o tym wiemy, bo nikt nam o tym nie mówi, ale zapewniam was, że słyszałam wiele opowieści o jednym życzliwym zdaniu wypowiedzianym przez nauczyciela, które odmieniło życie ucznia i które uczeń wspomina po latach. Chyba nie znam drugiego takiego zawodu, który ma takie szanse.
Buduję relację z uczniami. Nauczyciel ma unikalną szansę posiadania relacji z młodymi ludźmi. Aby ta relacja mogła zaistnieć, konieczne jest poświęcenia uczniowi czasu. Relacji nie zbuduje się bez czasu. Relacja nie oznacza dawania rad i wskazówek, ona oznacza postawę szacunku i pomocy w stosunku do ucznia.
Przygotowuję się do lekcji. Traktować każdą lekcję, jak spektakl teatralny z jedną tylko odsłoną. Przygotować się do lekcji, znaleźć interesujące dla uczniów materiały, zastosować angażujące ich metody nauczania…. – trudne zadanie dla nauczyciela, w którym nie ma on za dużo pomocy ze strony podręczników i specjalistów. Jednak podejmowanie prób prowadzenia ciekawych i wciągających lekcji owocuje zaangażowaniem uczniów. Z planowaniem lekcji wiąże się ważny aspekt (mocno podkreślany w ocenianiu kształtującym) – informowania uczniów o tym czego i po co będą się uczyć. Obyście mieli jak najwięcej lekcji po których powiecie: „Uczniowie nie zauważyli, że był dzwonek na przerwę i nadal z zapałem pracowali”.
Współpracuję z moimi uczniami. Współpracować z uczniami, informować ich czego i po co będą się uczyć, pozwalać im na wybór, na wyrażanie opinii, doceniać za mały nawet kawałek dobrze wykonanej pracy. Jak najmniej krytyki, ona nie spowoduje, że uczniowie zaczną się uczyć, oni tylko zaczną się uczyć, jak unikać krytyki, czyli jak oszukiwać. Pamiętajmy, że dobre relacje z uczniem, nie polegają na przekazaniu mu listy jego obowiązków. Nauczyciel ma też sam zobowiązania w stosunku do ucznia.
Pozyskuję od uczniów informację, jak mam ich uczyć. Pytać uczniów, co im pomaga w uczeniu się, jak chcieliby być traktowani przez nauczyciela, jak oceniani. Określać wraz z uczniami zasady, podejmować trudne tematy nad którymi nikt z dorosłych nie chce z nimi dyskutować.
Pozwalam uczniom uczyć się od siebie wzajemnie. Pozwalać uczniom na „ściąganie”, tak, tak niech uczą się od siebie wzajemnie, niech uczą się współpracy, niech się wzajemnie inspirują. W ten sposób przygotowujemy ich do dorosłego życia.
Pozwalam i wykorzystuję błędy. Jeśli musimy wytknąć uczniowi błąd, to jednocześnie doceńmy go za coś innego. Traktujmy błąd uczniowski jako próbę i dawajmy możliwość poprawy. W sumie każdemu z nas zależy na tym, aby uczeń w końcu się nauczył, a nie tylko nauczył się w określonym przez nas czasie.
Dbam o siebie. Szczęśliwy, zadowolony nauczyciel to skarb dla uczniów. Młody człowiek nie rozumie problemów dorosłych, np. małych pensji nauczycielskich, czy wymagań ze strony władz itp. A nawet, jak zrozumie, to nie ma na to wpływu. Zaoszczędźmy mu tego, a za to cieszmy się, że mamy okazję patrzeć jak dorasta nowa istota i jak my możemy mieć duży wpływ na jej życie.
Notka o autorce: Danuta Sterna – była nauczycielka matematyki i dyrektorka szkoły, ekspertka merytoryczna w programie Szkoła Ucząca Się (SUS) (prowadzonym przez CEO i PAFW), autorka książek i publikacji dla nauczycieli, propaguje ocenianie kształtujące w polskich szkołach. Niniejszy wpis pochodzi z jej bloga w partnerskiej platformie Edunews.pl – www.osswiata.pl.